Konik Napisano 12 Listopada 2009 Udostępnij Napisano 12 Listopada 2009 Od sierpnia obowiązuje nowy taryfikator. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
painmaker Napisano 12 Listopada 2009 Udostępnij Napisano 12 Listopada 2009 kto powiedział że rower jest traktowany jak samochód?? i gdzie to jest napisane? jeśli wierzycie policji to zasługujecie na te mandaty. mnie chcieli zatrzymać tajniacy bo czekając na rondzie aż tramwaj przejedzie zrobiłem kółeczko między autami było to złamanie przepisów o ruchu okrężnym. potem była zmiana pasa bez wyraźnego sygnalizowania, nie zastosowanie się do poleceń funkcjonariusza na służbie i próba ucieczki. ostatecznie zatrzymali mnie zajeżdżając mi drogę na chodniku i podliczywszy chcieli wlepić 960zł wyśmiałem ich i nie przyjąłem mandatu więc oni chcieli mnie doprowadzić na komendę w celu wyjaśniania jako że nie mogą mnie aresztować z powodu wykroczenia nie zgodziłem się i na to powiedziałem że mogę się zgłosić sam z adwokatem ostatecznie po 20 minutach intensywnego myślenia zaproponowali mi 50zł za jazdę po chodniku na który mnie zepchneli oczywiście przyjąłem tyle w temacie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Konik Napisano 13 Listopada 2009 Udostępnij Napisano 13 Listopada 2009 kto powiedział że rower jest traktowany jak samochód?? i gdzie to jest napisane? jeśli wierzycie policji to zasługujecie na te mandaty. To akurat wynika z KD... Ale policji rzeczywiście czasem nie należy wierzyć ;] Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bozar Napisano 13 Listopada 2009 Udostępnij Napisano 13 Listopada 2009 więc oni chcieli mnie doprowadzić na komendę w celu wyjaśniania jako że nie mogą mnie aresztować z powodu wykroczenia nie zgodziłem się i na to Zgodnie z prawem każdego można zaaresztować bez wykroczenia, areszt może trwać do 30 dni. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Miecho87 Napisano 13 Listopada 2009 Udostępnij Napisano 13 Listopada 2009 Od kiedy? Konkretnie, najlepiej z podaniem ustawy czy innego papiera. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bonton Napisano 13 Listopada 2009 Udostępnij Napisano 13 Listopada 2009 no nie każdy ma taką twardą psychikę.... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bozar Napisano 13 Listopada 2009 Udostępnij Napisano 13 Listopada 2009 Od kiedy? Konkretnie, najlepiej z podaniem ustawy czy innego papiera. rozdział II artykuł 18, 19 http://e-prawnik.pl/...ch-wymiaru.html Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Miecho87 Napisano 14 Listopada 2009 Udostępnij Napisano 14 Listopada 2009 O dziękuję za podanie źródła. Mam jedną uwagę - coś mi się widzi, że to są kary nakładane przez sąd za popełnienie wykroczenia. Z podanych artykułów nie wynika w żaden sposób w jakim trybie może dana kara być nałożona, jednak całość rozdziału mówi o karach sądownych, tak więc nie pasuje mi to. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
painmaker Napisano 15 Listopada 2009 Udostępnij Napisano 15 Listopada 2009 można aresztować osobę na 48h jeśli jest podejrzenie popełnienia PRZESTĘPSTWA to 48h jest zreszta po to żeby sąd zdążył sporządzić wstępny akt oskarżenia. tak więc policja zamykając cie musi złożyć raport który idzie do sądu. w żadnym innym wypadku nie można cię aresztować na 30 dni można zamknąć kogoś przeciw komu toczy się sprawa karna i sąd stwierdzi że trzeba go na czas rozprawy odizolować. to 30 dni można zresztą przeciągać w nieskończoność. wystarczy że po 30 dniach sąd znowu nałoży na oskażonego 30 dni aresztu. nie siejcie paniki i znajcie swoje prawa zamiast gadać 3 po 3 bo tylko wprowadzacie chaos wśród ludzi którzy się nie znają Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Setezer Napisano 23 Maja 2010 Udostępnij Napisano 23 Maja 2010 Mam kilka pytań i przemyśleń związanych z poruszaniem się po dżungli miejskiej. Od kiedy zasuwam na ostrym stałem się znacznie bardziej agresywny, ale dzięki temu poruszam się po mieście znacznie szybciej, sprawia mi to więcej radości i już nie czuję się jak ktoś winny za to, że przeszkadza puszkom jeździć po mieście. To ich problem, że spala ich od środka, gdy muszą kilkaset metrów jechać za rowerzystą te kilka kilometrów mniej niż gdyby mnie tam nie było. Wychodzę z założenia, że to rowerzyści (a przede wszystkim piesi) powinni mieć znacznie więcej praw niż kierowcy. Ilu pieszych w wyniku swojego błędu bezpośrednio wpłynęło na zgon innych uczestników ruchu? Ilu rowerzystów wpadając w samochód zabiło kierowcę? A ilu kierowców zabiło pieszych, rowerzystów czy innych kierowców? Nie wspominając o innych zaletach miejskiego poruszania się pieszo/rowerem - ekologicznie, zdrowo, koniec z korkami, drogi w lepszym stanie. Nie propaguję tu utopii, by wyeliminować w miastach ruch samochodami, ale ludzie, który WSZĘDZIE jeżdżą samochodami powinni nieco zastanowić się nad swoim postępowaniem. Nie chcę tutaj wchodzić na poziom, powiedzmy sobie "filozoficzny", ale ludzie powinni wyluzować z tym gnaniem samochodami do pracy, choć pieszo mają 30 minut, a rowerem 10. Mniejsza z tym - wniosek jest taki, że choć my jako rowerzyści powodujemy mniej "zła", jesteśmy najbardziej narażeni na wypadki, strasznie nietolerowani i atakowani przez tę większość w puszkach, bo "przez tego frajera na rowerze jadę 40km a nie 50", "co za frajer, wyprzedza mnie na światłach, gdy ja muszę stać". Ogólnie tej agresji nie ma może aż tak dużo, ale raz na sto wypadków wystarczy, by mieć dystans do miłości na drodze. Ten jeden raz może być ostatnim razem. Mniejsza z tym. Sprawa podstawowa - gdy są ścieżki rowerowe MUSIMY nimi się poruszać. Jest to największe nieporozumienie w całym kodeksie - o ile dobrze to rozumiem. O ile od strony teoretycznej mógłbym się z tym zgodzić, ale teoria jest daleka od praktyki. Oczy pękają gdy widzę ścieżki rowerowe w Toruniu, jeden błąd i koło może już nigdy nie wrócić do pierwotnej formy - to raz. Dwa - ich organizacja to okrutny żart projektanta. Jedziemy ścieżką, jest fajnie, nagle KONIEC i co dalej? Na drogę wjechać nie mogę, bo od początku ulicy był zakaz jazdy rowerem, a nie było żadnego skrzyżowania. OCZYWIŚCIE - trzeba zejść z roweru i go prowadzić. Oto zastosowanie teorii w praktyce. Każdy rzecz jasna jedzie dalej chodnikiem i nie grożą za to żadne sankcje, choć wg przepisów powinny. Jest to mniejsze zło niż wjechanie na drogę? Według mnie zdecydowanie nie, przynajmniej dla mnie - raz, że nie uśmiecha mi się manewrować między pieszymi narażając ich na stres, a dwa - co komu przeszkadza sunący na poboczu rowerzysta? Typowo lewackie rozumowanie - słuchaj rowerzysto, tu samochody jeżdżą szybko, lepiej zakażmy ci w ogóle tu jeździć, bo stanie ci się krzywda, a gdybyś chciał zaryzykować to idziesz w kajdany do więzienia. I tu rodzi się moje pytanie - jak wy stosujecie się do zakazu jazdy na drodze gdy są ścieżki? Ja NIGDY ich nie używałem, aż do czasu gdy masowo w Toruniu zaczęto stawiać znaki zakazu wjazdu rowerom na szosę i tu mam dylemat co robić. Mam nadzieję, że jest ktoś z Torunia to podam kilka ulic i dajcie znać jak się na nich zachowujecie: - Żółkiewskiego (ta obok galerii Copernicus) - absolutny zakaz jazdy rowerem, jest ścieżka, nie taka zła, ale gdy dojedzie się do tego sporego skrzyżowania, z którego można wpaść w Lubicką lub Wschodnią, a jestem po prawej stronie i by wjechać na Wschodnią muszę zejść z roweru, przejść przez 4 przejścia dla pieszych (...) i dopiero mogę ruszyć. - Gagarina i całkiem świeżo postawiony zakaz wjazdu rowerem - DLACZEGO? Bo jest ścieżka, ze starych płyt betonowych nierównych okropnie. Ulica jest tam strasznie szeroka, a do tego jest ograniczenie do 40km, nie widzę powodu by zasuwać ścieżką i niszczyć sobie kręgosłup, gdy teoretycznie nie zamulam na drodze (szeroka, a poza tym jadę ~prędkości maksymalnie dozwolonej). Logika - wrzucamy JAKĄKOLWIEK ścieżkę, to i zakaz. Niedługo NIGDZIE nie będzie można jeździć na szosie, bo narobią jakichś śmiesznych ścieżek dobrych dla fanów ekstremalnego MTB, a co z królewskim typem rowerów? Dajcie znać jak wy traktujecie te zakazy - jak dla mnie przydałby się ich totalny bojkot, to moja sprawa czy chcę mknąć obok zasuwających z dużą prędkością wozów, a nie tych od mandatów. Kierowcy też niech dadzą sobie na wstrzymanie z trąbieniem, bo utracili 0,05sek zanim rowerzystę wyminęli i mogli dalej pruć do oporu. Wracając do sprawy korków a rowerzysty. Już nigdy nie stoję w kolejce, zawsze wymijam lewej strony, z prawej rzadziej, bo to zbyt niebezpieczne - raz, że kierowca skupia swoją uwagę zazwyczaj na lewej stronie, a nie prawej, a dwa - studzienki/dziury. Jadę do oporu, na sam przód, a gdy pojawi się już zielone i samochody zaczynają ruszać, to w momencie gdy ten, którego akurat wymijam rusza - wtedy chowam się do prawej strony, zawsze jest wystarczająco miejsca nim ruszy kolejny. W momencie gdy dojeżdżam na sam początek, a nadal jest czerwone to zależnie od ilości miejsca zjeżdżam do prawej za pierwszym w korku lub przed nim. Gdy jest to autobus czy ciężarówka to zostaję na środku - spokojnie na starcie wyprzedzam i zjeżdżam do prawej. Zdarza się, że muszę zostać na środku, a po prawej jakieś BMW, Golf czy inny sportowiec, wtedy do oporu jadę środkiem, aż ewidentnie będę miał miejsce - wolę się nie wciskać - przykre doświadczenia z niezdecydowanymi kierowcami, którzy lubią przyspieszyć aby tylko być przede mną. Skręcanie w lewo na wielopasmowej z pasu przeznaczonego do skrętu w lewo. Dojeżdżam do samego skrzyżowania zawsze będąc na maksa z lewej, czyli przy krawężniku, a będąc już naprawdę blisko staram się zająć środkową pozycję, by jakiś inteligent mnie nie zaczął wyprzedzać podczas manewru. Niestety nie zawsze się to udaje, bo jestem non-stop wyprzedzany, ale póki co zawsze było dobrze i mimo że czasem musiałem dłuższą chwilę na drodze, w którą skręciłem, jechać środkiem, bo nie mogłem wbić się do prawej, to czułem się całkiem bezpiecznie. Trzeba się obyć z takimi sytuacjami, a nie panikować i za wszelką cenę walczyć o bezpieczną pozycję z prawej. Myślę, że to jest lepsze niż dojechać do prawej strony pasu, bo i tak cię wyprzedzają, a wtedy można być mocno ściągniętym do prawej/krawężnika i się ledwo tam pomieścić/wpaść w dziurę itp. Jeszcze miałem kilka rzeczy opisać i o coś zapytać, ale nie mogę sobie przypomnieć. Pozdrawiam z dziurawego Torunia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kuba206 Napisano 23 Maja 2010 Udostępnij Napisano 23 Maja 2010 jak dla mnie za dużo tekstu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Setezer Napisano 23 Maja 2010 Udostępnij Napisano 23 Maja 2010 W skrócie: rower > samochód i czy olewacie zakazy ruchu rowerami na drodze? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Konik Napisano 23 Maja 2010 Udostępnij Napisano 23 Maja 2010 Ja po ścieżkach niet. Po chodniku tym bardziej. A zakazy? Zazwyczaj ich nie zauważam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
emulov Napisano 23 Maja 2010 Udostępnij Napisano 23 Maja 2010 Setezer ja jestem z Torunia, z chłopakami jeździliśmy zawsze po ulicy z zakazami włączając Szosę Lubicką i nigdy żaden nawet nie został upomniany przez mundurowych. Kierowcy owszem trąbią ale klakson im w pośladki. Ulicą Żółkiewskiego zawsze ładnie się jedzie bo nagromadzenie świateł jest takie że samochody jadą wolną i można spokojnie jechac równo z nimi, przez co nikt sobie nie przeszkadza. Skrzyżowanie przy wiadukcie wydaje mi się banalnie proste z każdej strony patrząc także nie wiem w czym problem. Niestety Toruń jest takim słabym przykładem znaków B9 nasranych na dosłownie każdej ulicy, szczęście o tyle, że policja tego nie egzekwuje. Ps. jeździłem już po paru miastach i uwierz, że Toruń nie jest dziurawy Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Setezer Napisano 23 Maja 2010 Udostępnij Napisano 23 Maja 2010 Bardzo mnie cieszy co napisałeś - utwierdziło mnie to tylko w pieprzeniu idiotycznych przepisów. Miałem raczej na myśli skrzyżowanie żółkiewskiego z wschodnią i lubicką. Z poziomu ścieżki rowerowej będąc po prawej stronie jezdni (na żółkiewskiego) trudno jest się dostać na wschodnią. Z poziomu ulicy nie ma rzecz jasna problemu. Wolę sobie nie wyobrażać gorszych miast, ale wierzę na słowo. Cała Polska i w ogóle blok wschodni Europy ma z tym "lekki" problem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomjan Napisano 28 Maja 2010 Udostępnij Napisano 28 Maja 2010 aloha, za kolkiem siedze moze raz w miesiacu (o przepraszam prawie codziennie - parkuje samochód na podjezdzie bo ulica waska i oblozona brykami wiec trza tylem a tego malzowinka juz nijak nie da rady zrobic ;-) ). no ale jak wspomnialem raz w miesiacu mi sie zdaza. no wiec startuje, i odrazu pech - wbijam sie w ruch za jakims rowerzysta no i teraz co? on 20 km/h ja bym chcial przynajmniej te 50 jechac. przymierzam sie do wymijania no ale on i ja chcielibysmy regulaminowo i bezpicznie - mijanko na metr. nochance - za wasko. wiec wloke sie za nim. za mna buraki trabia. biker smiga na lewo przed maska (ja w myslach "uff bede go mial za chwile z glowy") ale qrna pech to pech. przednie kolo bikera trafia w tory tramwajowe. biker frunie nad kierownica pozniej pieknym szlifem sunie wprost pod tramwaj jadacy z naprzeciwka. ja wbijam sie w hamulec, ktos wbija sie w tyl mojego samochodu (ten ktos zaspal i cala epa trzytonowego auta przy 20/h masakruje mi tyl). motorniczy - szczesciem bog dal mu refleks wielkiego yody - zatrzymuje tramwaj tuz przed bikerem. przyjezdzaja smutni panowie - moja wina - bo dalem rowerzyscie w tyl. biker wporzo gosc, mowi ze sie zakleszczyl w rowku. oni swoje. qrna cale szczescie ze uwiecznilo nas na jakims monitoringu. dlatego rowerem (ani samochodem) na miasto sie nie wybieram - juz dawno wybralem tramwaj i autobus. pozdro, tj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gurek Napisano 28 Maja 2010 Udostępnij Napisano 28 Maja 2010 dlatego rowerem (ani samochodem) na miasto sie nie wybieram - juz dawno wybralem tramwaj i autobus. tj sie nie umie, sie nie jeździ! doładuj sobie komkarte Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomjan Napisano 28 Maja 2010 Udostępnij Napisano 28 Maja 2010 sie nie umie, sie nie jeździ! no baaa, tak jak mowisz! tylko wytlumacz to temu kierowcy co w poznaniu na moscie dworcowym dziewczyne zabil (bo mu sie spieszylo) albo temu motorniczemu co druga na pulaskiego zabil (bo myslal o dupie maryni). albo temu bikerowi co mi malo zawalu nie zafundowal. mam dwie corcie dlatego wole nie ryzykowac spotkania na rowerze z taka madra glowa. tj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.