johndoe2 Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 Ja kiedyś widziałem przypadek jak kierowca autobusu dostał mandat karny za spowodowanie wypadku, bo wyjeżdżając z zatoczki wrypał się przed samochód (który właściwie był już w jego połowie), a babka się wystraszyła i wrypała się w niego. No i czyja wina? Oczywiście kierowcy autobusu. Bo on też ma paragraf o upewnieniu się o bezpiecznym wyjeździe. Kodeks mówi, że powinieneś umożliwić wyjazd takiemu pojazdowi. Nie ma zdania masz OBOWIĄZEK zatrzymać się w miejscu i grzecznie czekać. Sformułowanie tego paragrafu umożliwia dość swobodną interpretację. Warunkiem koniecznym jego spełnienia jest to ażeby taki kierujący włączył kierunkowskaz ruszając z przystanku. A że to jest dość rzadkie zjawisko, przynajmniej u mnie, to czy jadę rowerem czy samochodem, to ich pie... Ten paragraf jest sformułowany "wychowawczo" tak by komunikacja miejska była sprawniejsza. Kierujący ma obowiązek: 1. Najpier zasygnalizować chęć wyjazdu. 2. Upewnić się, że ma miejsce. 3. Ruszyć. Nie ma prawa: 1. Ruszyć. 2. Włączyć kierunek. 3. Sprawdzić czy nic nie zdemolował. Niestety standardową praktyką rozbestwionych kierowców autobusu jest właśnie ruszanie, potem włączanie kierunkowskazu. To tak jakby najpierw na skrzyzowaniu wykonać skręt a potem kierunkowskaz włączyć, albo w trakcie zmmiany pasu włączyć kierunkowskaz tak nie można. Kierujący ZAWSZE ma obowiązek najpierw zasygnalizować zamiar wykonania jakiegos manewru i po upewnieniu się że jest on możliwy jego wykonanie.
bros Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 Kodeks mówi, że powinieneś umożliwić wyjazd takiemu pojazdowi. Nie ma zdania masz OBOWIĄZEK zatrzymać się w miejscu i grzecznie czekać. Sformułowanie tego paragrafu umożliwia dość swobodną interpretację. Warunkiem koniecznym jego spełnienia jest to ażeby taki kierujący włączył kierunkowskaz ruszając z przystanku. A że to jest dość rzadkie zjawisko, przynajmniej u mnie, to czy jadę rowerem czy samochodem, to ich pie... To już chyba zostało wycofane. Pamiętam, że jeszcze 6 lat temu, jak zdawałem prawo jazdy to był taki przepis. Teraz na kursach uczą, że autobus to normalny uczestnik ruchu i nie ma konieczności umożliwiania mu włączenia się do ruchu.
dahek Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 bros i już w tym momęcie miał byś 1 błędną odpowiedż na teście teoretycznym
bros Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 bros i już w tym momęcie miał byś 1 błędną odpowiedż na teście teoretycznym Racja Kiedyś chyba było, że trzeba się koniecznie zatrzymać a teraz jest mowa o umożliwieniu włączenia się do ruchu ale tu też mogłem coś przekręcić Ale mimo wszystko jadąc samochodem zawsze staram się umożliwić im włączenie się do ruchu. W szczególności na ruchliwej drodze. Jadąc rowerem również. Jeżeli widzę, że nikt nie wsiada do autobusu ani nikt nie wysiada to prawdopodobnie zaraz odjedzie. Poza tym przystanek widzimy z daleka. Raczej nie wyłania się on z zakrętu więc chyba można oszacować czy będzie ruszał czy nie.
sath Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 Poza tym przystanek widzimy z daleka. Raczej nie wyłania się on z zakrętu więc chyba można oszacować czy będzie ruszał czy nie. Jakbym tak wszystko szacował, to bym do celu nie dojechał Prawda jest taka, że ma wbić kierunkowskaz i koniec. Tak jak ty się włączasz do ruchu to wrzucasz, tak i autobus ma taki obowiązek.
bros Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 Jakbym tak wszystko szacował, to bym do celu nie dojechał Prawda jest taka, że ma wbić kierunkowskaz i koniec. Tak jak ty się włączasz do ruchu to wrzucasz, tak i autobus ma taki obowiązek. Sorry ale z takim podejściem daleko nie zajdziesz. Podobnie jak piesi przechodzący na sile przez pasy bo 'kierujący samochodem powinien zwolnić'. Nie chodzi mi o przepisy. Masz rację powinno się ich przestrzegać. Ale my, jako rowerzyści, ponosimy znaczne większe ryzyko w czasie wypadku. Co mi z tego, że miałem rację i jechałem zgodnie z przepisami jak w wyniku wypadku przestanę chodzić. Jak jadę ulicą staram się oceniać wszystko co się dzieje w okół mnie. Nie zauważyłem też, żebym przez tą nadwrażliwość na kierowców jakoś znacznie później dojeżdżał do celu.
sath Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 No to co napisałem, to dotyczyło raczej jazdy samochodem. Nie wyobrażam sobie, że ktoś jedzie przedemną samochodem i zatrzymuje się przed przystankiem tamując ruch, szacując, że autobus ruszy albo i nie ruszy. A kierowca autobusu i tak przeważnie ma cię w dupie, bo nawet nie patrzy czy coś jedzie. Jak gość zapuszcza kierunkowskaz i czeka, to jestem w stanie mu ustąpić i w 99% przypadkach tak robię (samochodem). O to mi chodziło A rowerem... Cóż. Nie wiem jak wy, ale ja wtedy raczej nie myślę o artykule pięćsetosiemdziesiątpierwszym paragrafie trzystaczternastym, ustęp ósmy tylko spier... gdzie się da. Takie już życie rowerzysty na polskich drogach. Na rowerze, jadąc po mieście, trzeba być skoncentrowanym i tyle, a nie myśleć o niebieskich migdałach. Warto także nauczyć się panować nad ostrym tak żeby móc wychodzić cało z krytycznych sytuacji.
kuba206 Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 macie problemy ja wole puścić autobus przodem a potem schować się w jego "tunelu" i jechać bez wiatru w twarz
johndoe2 Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 macie problemy ja wole puścić autobus przodem a potem schować się w jego "tunelu" i jechać bez wiatru w twarz Jechać "w tunelu powietrznym" za autobusem na ostrym bez hamulców to wg moich doświadczeń coś jak próba samobójcza. Zdecydowanie unikam jazdy za samochodami/tirami/autobusami w bliskiej odległości.
poluc Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 przesada autobus jest przewidywalny wiadomo gdzie jest następny przystanek więc wiadomo kiedy zacznie hamować ja tam je wykorzystuje aby się rozbujać bez wysiłku i nigdy nie miałem z nimi incydentów
Konik Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 przesada autobus jest przewidywalny wiadomo gdzie jest następny przystanek więc wiadomo kiedy zacznie hamować ja tam je wykorzystuje aby się rozbujać bez wysiłku i nigdy nie miałem z nimi incydentów No cholera, jak jedziesz za autobusem, to nie wiesz co się dzieje przed nim, a wszystkiego nie przewidzisz. Już pomijam fakt, że szybciej i przyjemniej jest wyprzedzić autobus albo go wcześniej ominąć, po co się ciągnąć za nim w ślamazarnym tempie i jeszcze wdychać ten cały syf?
poluc Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 u mnie niema takiego tłoku autobus spokojnie rozpędza się do tych 55 i gdy zaczyna zwalniać to dociskam i wtedy wypadam zza niego jak torpeda. tunel za autobusem jest dość długi można zachować przyzwoity odstęp nie trzeba jechać tak blisko że możesz włożyć rękę przez okienko i złapać się rurki
bozar Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 BTW jazdy po mieście - jak reagujecie na psie zaprzęgi? zjeżdzacie na pobocze? kombinujecie jak wytłumaczyć się z braku hamulców? napieracie "w bloki" jak tylko usłyszycie koguta?
poluc Napisano 11 Listopada 2009 Napisano 11 Listopada 2009 ja raz miałem bliskie spotkanie i wybrałem opcje nr3. ile mu fabryka dała, wąskie uliczki i tyle mnie widzieli ale następnym razem już nie zaryzykuję jak składaki mogą tylko z jednym hamulcem w pedałach jeździć to ja mam nie móc?
kuba206 Napisano 12 Listopada 2009 Napisano 12 Listopada 2009 Jechać "w tunelu powietrznym" za autobusem na ostrym bez hamulców to wg moich doświadczeń coś jak próba samobójcza. Zdecydowanie unikam jazdy za samochodami/tirami/autobusami w bliskiej odległości. jadąc po legnickiej za autobusem istnieje tylko niewielkie ryzyko że zacznie nagle hamować chociaż, muszę się przyznać że na ostrym za autobusem jeszcze nie jechałem
johndoe2 Napisano 12 Listopada 2009 Napisano 12 Listopada 2009 jadąc po legnickiej za autobusem istnieje tylko niewielkie ryzyko że zacznie nagle hamować chociaż, muszę się przyznać że na ostrym za autobusem jeszcze nie jechałem Jadąc za autobusem nic poza jego dupą się nie widzi, a jego hamowanie będzie niespodzianką co najmniej bolesną jeśli nie tragiczną. Nawet np na legnickiej gdzie ruch jest płynny jak na autostradzie nie jesteś w stanie kontrolować tego czy np nie ma jakichś robót drogowych, a autobus nie zacznie zwalniać jakoś 50m przed nimi dość ostro. 100 razy bardziej wolę jechać na czerwonym, gdy znam "rozkład" świateł i widzę czy mnie coś może rozjechać, niż ciągnąć się za autobusem bijąc rekordy prędkości będąc ślepym.
bozar Napisano 12 Listopada 2009 Napisano 12 Listopada 2009 ja raz miałem bliskie spotkanie i wybrałem opcje nr3. ile mu fabryka dała, wąskie uliczki i tyle mnie widzieli ok ok tylko czy mówimy o 'kontrolnym zjechaniu z drogi żeby się nie przy....li', czy o ucieczce w chwili, gdy chcą Cie zatrzymać?
poluc Napisano 12 Listopada 2009 Napisano 12 Listopada 2009 mijałem drogówkę i jeden machał jakimś czymś czerwonym na patyku ciekawe o co mu chodziło ?
bozar Napisano 12 Listopada 2009 Napisano 12 Listopada 2009 a reszta rowerowców? jak sobie radzicie w sytuacjach 'podbramkowych'?
johndoe2 Napisano 12 Listopada 2009 Napisano 12 Listopada 2009 a reszta rowerowców? jak sobie radzicie w sytuacjach 'podbramkowych'? Koledze z Wrocławia po kilku czerwonych zajechał drogę tajny policyjniak, nie uciekła przyjął mandat. Ucieczka jest raczej głupia, bo jak cię złapią to już jest coś konkretnego pewnie. Lepiej dostać mandat 100 czy 200zł.
Biera Napisano 12 Listopada 2009 Napisano 12 Listopada 2009 Koledze z Wrocławia po kilku czerwonych zajechał drogę tajny policyjniak, nie uciekła przyjął mandat. o właśnie, zawsze sie zastanawiałem ile kosztuje jazda na czerwonym?
Stoofek Napisano 12 Listopada 2009 Napisano 12 Listopada 2009 Ucieczka jest raczej głupia, bo jak cię złapią to już jest coś konkretnego pewnie. kolega za uciekanie dostał 200 zł mandatu (chociaż uciekał 'pieszo'), a tak to by go spisali tylko za picie piwa czy coś.
Konik Napisano 12 Listopada 2009 Napisano 12 Listopada 2009 o właśnie, zawsze sie zastanawiałem ile kosztuje jazda na czerwonym? Jako, że rower jest traktowany tak jak samochód - 500 złotych wg taryfikatora.
johndoe2 Napisano 12 Listopada 2009 Napisano 12 Listopada 2009 Jako, że rower jest traktowany tak jak samochód - 500 złotych wg taryfikatora. Jak pamiętam dobrze to dostał 300zł.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.