Ecia Napisano 13 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2009 zdiagnozowalem u siebie dziwna fobie - gdy nie widze konca zjazdu boje sie 2x bardziej . To normalne - nie wiesz, co cię czeka za zakrętem. Jeśli nie znasz trasy - trzeba brać poprawkę na ewentualne, mogące się pojawić niespodzianki (ostre wiraże, prożki, zawalidrogi itp.) i po prostu jechać wolniej, żeby w razie czego mieć czas na odpowiednią reakcję. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Artro Napisano 13 Lipca 2009 Autor Udostępnij Napisano 13 Lipca 2009 patrząc na ten zjazd na zdjęciach z pierwszych postów to mam jedną rade, jeśli z takimi zjazdami macie problemy to broń boze nie zabierajcie roweru w góry szkoda zdrowia Moge sie mylic, ale wydaje mi sie, ze wogole zabieranie roweru z hamulcami V-brake w gory nie jest dobrym pomyslem a wrecz bledem Gdzies na forum ktos slusznie stwierdzil, ze V-brake'i na zjazdach w blocie tylko zwalniaja rower a nie hamuja Mowie ze moge sie mylic, bo przeciez przed wynalezieniem tarczowek ludzie jakos po tych gorach jezdzili a i duzo zalezy od innych czynnikow tj: waga rowerzysty, zuzycie klockow, opon etc. Zeby zrobic wypad w gory rowerem z Vkami, to chyba obowiazkowo trzebaby sie zaopatrzec w drugi komplet okladzin To przejdzie z czasem. Ja z kolei bardzo niepewnie sie czuje gdy nie jestem wpiety (np trudnosci z powodu blota), o wiele bardziej wole miec pewnosc ze noga nie spadnie z pedala.(...) Znam ten bol Mam ubjiaki Cranka i jesli chodzi o zapychalnosc to faktycznie nie da sie ich zapchac Ale zeby wpiac sie w takim mokrym sliskim blotku, to wyczyn graniczacy z cudem. A jakikolwiek zjazd na niewpietych ubijakach, a juz wogole upackanych sliskim blotkiem u mnie konczy sie prawie zawsze obiciem klejnotow o gorna rure ramy Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Patryke Napisano 13 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2009 Gdzies na forum ktos slusznie stwierdzil, ze V-brake'i na zjazdach w blocie tylko zwalniaja rower a nie hamuja Mowie ze moge sie mylic, bo przeciez przed wynalezieniem tarczowek ludzie jakos po tych gorach jezdzili a i duzo zalezy od innych czynnikow tj: waga rowerzysty, zuzycie klockow, opon etc. Zeby zrobic wypad w gory rowerem z Vkami, to chyba obowiazkowo trzebaby sie zaopatrzec w drugi komplet okladzin Ogólnie jak się wybiera na dłużej w góry to trzeba brać zapas, nawet do tarczówek. Co do hamowania, faktycznie w błocie siła hamowania spada, ale nie na tyle, aby w ogóle się nie zatrzymać. To w zupełności wystracza na zjazd, a jak jest cały błotnisty to i tak za szybko się nie jedzie, czasami to jest wręcz niemożliwe. Jak wpadniemy tylko w pojedyńczą błotnistą kałużę to po paru hamowaniach obręcz dość szybko się oczyszcza Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ecia Napisano 13 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2009 Moge sie mylic, ale wydaje mi sie, ze wogole zabieranie roweru z hamulcami V-brake w gory nie jest dobrym pomyslem a wrecz bledem Tu akurat masz rację: mylisz się. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
arek_wro Napisano 13 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2009 Moge sie mylic, ale wydaje mi sie, ze wogole zabieranie roweru z hamulcami V-brake w gory nie jest dobrym pomyslem a wrecz bledem Dobry biker potrafi w górach zrobić lepszy użytek z v-braków niż kiepski z tarczówek. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kubus18 Napisano 13 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2009 No dobra dobra hardcorowcy, już nie przesadzajmy, Polskie góry znowu tak bardzo wymagające nie są. To że ktoś był w górach o niczym nie świadczy(i żaden to wyznacznik), bo są górki bardziej i mniej wymagające. Cudze chwalicie a swojego pod własnym nosem nie znacie. Pod głupim zurbanizowanym Krakowem mogę pokazać wam(zapraszam!) górki których w co poniektórych górach pod względem trudności nie uświadczycie. Na faułkach w górach da się jechać, podobnie jak da się hamować blokując oponę butem lub badylem w szprychach. Poza tym nie zapominajmy że aparat "wypłaszcza" i na zdjęciu nawet całkiem stroma górka może wyglądać jak amatorszczyzna. Nie chcę mi się czytać tej całej filozofii i retoryki nt. puszczania hebla i jechania w dół, bo to wszystko kwestia doświadczenia i ilości kilometrów spędzonych w terenie, nie wiem o czym tu w ogóle dyskutować. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ecia Napisano 13 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2009 Poza tym nie zapominajmy że aparat "wypłaszcza" i na zdjęciu nawet całkiem stroma górka może wyglądać jak amatorszczyzna. Tak, wzięliśmy na to poprawkę. A twój tekst o faukach (jak i o polskich górach) - cóż... mam nadzieję, że to tylko taki żart, bo w przeciwnym razie... nie warto komentować. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wojtekkrakow Napisano 13 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2009 Tak skrajnych opinii na temat technik jazdy dawno nie czytałem. Każdy ocenia chęć podjęcia ryzyka według własnych możliwości, doświadczeń, możliwości sprzętu i wielu innych czynników. Już nie wspomnę o tym, że każdy ma inne zapotrzebowanie na ryzykowne zabawy i każdy ma też inne obowiązki i odpowiedzialności na co dzień, które musi brać pod uwagę. Myślę, że tymi przepychankami do niczego nie dojdziecie, więc proponuje wrócić do tematu czyli porozmawiać o tym "jak pokonać strach" bo coraz mniej tu merytorycznej rozmowy a coraz więcej docinek osobistych z każdej strony zresztą. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kubus18 Napisano 13 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2009 Tak, wzięliśmy na to poprawkę.A twój tekst o faukach (jak i o polskich górach) - cóż... mam nadzieję, że to tylko taki żart, bo w przeciwnym razie... nie warto komentować. Przepraszam Cię Eciu, ale jak czytam to dorabianie sobie całej ideologii do szeroko pojętego 'zjeżdżania' to ogarnia mnie po prostu śmiech. Może zamiast pojechać na rower zasiądźmy przed ławkami i zróbmy pierwszą ogólnokrajową prelekcję nt. trzymania kierownicy i balansu ciałem podczas jazdy w dół. Światowy ewenement normalnie. Artro, chłopie, jedyne co Ci mogę poradzić to weź rower, znajdź jakąś górkę w okolicy, opuść trochę siodełko i....po prostu jedź, bo chyba o to w tym wszystkim chodzi? Wszystko przyjdzie z czasem, nie od razu Rzym zbudowano. Z tymi v-kami to dobrze trafiłeś, zwykła dygresja. Kolejny temat rzeka, którego nie warto poruszać. P.S.Wojtek kręcisz ty coś w ogóle ? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wojtekkrakow Napisano 13 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2009 Tak odbiegając od rowerów, interesuje się ktoś z Was wspinaczką wysokogórską? Nie dawno śmierć Piotra Morawskiego ( http://www.piotrmorawski.com/ ) wywołała podobną dyskusję na temat sportów extremalnych / kontuzyjnych i głupoty ludzi którzy te sporty uprawiają. Powiedzcie mi jak nazwać człowieka, który idzie w górę ze świadomością że statystki jasno dają do zrozumienia że ryzyko jest ogromne (np K2 wejścia zimowe ok 50 % nie wraca, ginie ! ) ? Nawet nie wiecie jakimi epitetami go obrzucono, że zostawił rodzinę, że powinien w domu siedzieć przed telewizorem itp. Ot taka moja mała dygresja. PS. Kuba, właśnie wróciłem z Ojcowa, nie było gdzie tam pokonać strachu niestety, trzeba się gdzieś wybrać w ambitne tereny, pogoda jest Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ecia Napisano 13 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2009 Kubus18: temat - sądząc po tytule - jest (a przynajmniej powinien być) o przełamywaniu barier psychicznych. I nie byłoby tej całej epopei, gdyby autor wątku po prostu podzielił się swoją radością: "Udało mi się dziś pokonać trudny dla mnie zjazd, jestem wniebowzięty, zrobiłem to tak i tak - a jak wy sobie radzicie ze swoim strachem?" lub cokolwiek innego, ale w tym właśnie, osobistym stylu. Tymczasem on zaczął pozować na wszechwiedzącego, nieomylnego mentora (i to nie pierwszy już raz, niestety), a upomniany - wyskoczył z pyskówką, czym skutecznie zatruł atmosferę dyskusji. Trudno się dziwić, że tak to się teraz toczy - kilka osób poczuło się urażonych, czemu też nie sposób się dziwić... A i parę kwestii dotyczących samej techniki zjazdu trzeba było wyprostować pro publico bono - w tym wypadku to już nie są tylko nieszkodliwe bajania, takie wynurzenia mogłyby komuś zaszkodzić, gdyby się zasugerował i zachęcony, spróbował bez zastrzeżeń wprowadzić w życie... Mam nadzieję, że Artro weźmie sobie do serca wszelkie powyższe uwagi (również te wygłoszone nie do końca spokojnym tonem - ale podkreślić trzeba, że to on sam swoimi agresywnymi wypowiedziami pchnął dyskusję na takie, a nie inne tory) i może chociaż od tego momentu temat będzie się rozwijał już zgodnie ze swoim tytułem, bez niepotrzebnej napinki. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Artro Napisano 14 Lipca 2009 Autor Udostępnij Napisano 14 Lipca 2009 Nigdy nie twierdzilem ze jestem nieomylny i wszechwiedzacy a juz na pewno nie pozuje na zadnego mentora!!! Ja nie wiem z kad Ty bierzesz tak wymyslne pomysly, ale gratuluje inwencji. W celu sprostowania: moj tekst o tym, ze trzeba odpuscic heble mial dotyczyc zjazdow typu przedstawionego na zdjeciu... Nie wiem i po co nagle Ecia podpiela to pod jakies zjazdy 15km w gorach!? Widocznie niektorzy uzytkownicy nie sa zbyt bystrzy i pewne rzeczy trzeba im powiedziec wprost. Tak Eciu, ale o tym troszke nizej... Niestety nie napisalem, ze moja rada dotyczy tylko i wylacznie tego typu krotkich stromych zjazdow czego teraz z calego serca zaluje... Moja wina, moja wina, moja BARDZOciezka wina... Inna sprawa, ze z tego powodu zostalem zmieszany niemal z blotem przez Ecie, ktora dostala jakiejs szewskiej pasji na moj temat! Wsrod urazonych osob jest tez sam autor tematu. Gdybym wiedzial ze dyskusja zejdzie na tak toksyczne tory, predzej przycialbym sobie rece drzwiami niz zatwierdzil ten temat. Mialem nadzieje, ze inni uzytkownicy rowniez podziela sie swoimi przezyciami i doswiadczeniami, dowiem sie jak inni radza sobie ze strachem na trasie i udalo mi sie to do 2 odpowiedzi do poki Ecia nie w@#$%a sie ze swoimi moralizatorskimi radami juz w 3 odpowiedzi... Ja zaczalem pyskowke? Cytuje: "No rzeczywiście, znakomita rada :dry: ... Tyłu nie zarzuci, jeśli się umie hamować. A jeśli się nie umie - trzeba ćwiczyć, bo zdarzają się w życiu zjazdy dłuższe niż kilka-kilkanaście metrów " (dla Eci)I od tego momentu ludzie mysleli, ze moja rada dotyczy WSZYSTKICH ZJAZDOW! Czyzby w tym miala sie objawiac moja wszechwiedza? Rozmowa znow na chwile przeszla na dobre tory gdy... "Oczywiście. Ta technika akurat jest nader przydatna - ale jeśli ktoś nie potrafi, lepiej, żeby tylny hampel dawkował ostrożnie. Co nie oznacza, że trzeba puścić oba i lecieć na rympał..." Ach ta ironia... Te ciete riposty! Klosiu i wojtekkrakow kapneli sie o co chodzi! Brawo im za to Z nich wiem, ze moge brac przyklad! Ale... Kolejny post Eci i kolejna cieta riposta: "Pewnie, że momentami lepiej (bezpieczniej) jest puścić hample - ale uogólnianie w stylu: jeśli się boisz, to puść hamulce i albo wy***iesz na mordę, albo się uda, to, jakby to powiedzieć delikatnie, chrzanienie głupot. Jeśli się boisz - wybierz sobie łagodniejszy zjazd i naucz się na tym zjeździe kontrolować sytuację. A do tego służą m. in. hamulce. Jeśli nie umiesz skutecznie hamować - daruj sobie poważniejsze zjazdy, bo jednak raczej wy***iesz, niż ci się uda. Jeśli nie za pierwszym, to za drugim lub trzecim razem. Dodam jeszcze, że nawet na bardzo stromym zjeździe (znacznie bardziej, niż ten uskok z fotki) można bez problemu zrobić stójkę. Trzeba tylko dobrze usiąść na oponie - i, oczywiście, kontrolować sytuację. Rzecz jasna, jest to tym łatwiejsze, im mniej wertepiasty jest taki stromy zjazd." I kto tu sie wymadrza? JA!? Kto tu jest wszechwiedzacy? Ironicznie i z poczuciem humoru odpisalem jak ja widze wyczyny typu stojka etc. na takich zjazdach i ironicznie napisalem: "Tak, a najlepiej na MTB jezdzic tylko po sciezkach rowerowych, szpanowac przed kolegami a rower nigdy blota nie uswiadczy", po czym spotkalem sie z kolejna zlosliwoscia ze strony Eci (ktorej najwyrazniej trzeba bylo napisac wprost! UWAGA: wypowiedz zawiera IRONIE, przed przeczytaniem skonsultuj sie z lekarzem badz farmaceuta!): "Piszesz o sobie, prawda? Skoro "przełamanie" nastąpiło na takim drobiażdżku - to cóż innego do tej pory robiłeś, jeśli nie eksplorowałeś płaskie asfalty i szuterki... Mądrala się znalazł - małe obniżenie terenu pokonał i już ekspert od zjazdów. Taki sam zresztą ekspert od zjazdów, jak i on innych kwestii rowerowych - tak się bowiem składa, że większość" I kto tu sie do k@#$y nedzy wymadrza? Ja? Bo sie pochwalilem radoscia, ze pokonalem gorke? Oj... Przepraszam juz sie nie odezwe... Przestane oddychac! Ecia jak masz za przeproszeniem okres to wylacz komputer i przestan mi docinac z byle gowna. Bo w ch@#$%u mam ze dla ciebie taka gorka to drobiazg i ze umiesz zrobic stojke. Smiejesz sie ze nic nie wnosze do tematu? A co ty wnioslas oprosz szyderst pod moim adresem? "temat - sądząc po tytule - jest (a przynajmniej powinien być) o przełamywaniu barier psychicznych." No i by kur..cze byl gdybys nie w@#$%a swoich ripost na moj temat!!!! "I nie byłoby tej całej epopei, gdyby autor wątku po prostu podzielił się swoją radością: "Udało mi się dziś pokonać trudny dla mnie zjazd, jestem wniebowzięty, zrobiłem to tak i tak - a jak wy sobie radzicie ze swoim strachem?" Nastepnym razem napisze, bo inaczej w zyciu sie nie domyslisz o co chodzi w temacie!!! A ze zamiast wtracic zdanie o swojej radosci podzielilem sie moimi spostrzezeniami (I NIGDZIE NIE JEST NAPISANE ZE MUSZA BYC SLUSZNE I KTOS MA BRAC Z NICH PRZYKLAD!!!) zostalem rowno objechany przez Ecie, ktora nagle dostala misji moralizacji i nauczania za pomoca bicza jakze zlego i niedobrego Artro!!! "Tymczasem on zaczął pozować na wszechwiedzącego, nieomylnego mentora (i to nie pierwszy już raz, niestety), a upomniany - wyskoczył z pyskówką" K@#$%a w ktorym momencie kobieto!!!! Jak juz nie mialas sie czego d@#$%% czepic, to mi zaczelas ortografie sprawdzac! Normalnie smiech na sali!!! "czym skutecznie zatruł atmosferę dyskusji." Ty ja zatrulas swoimi docinkami na moj temat!!! "Trudno się dziwić, że tak to się teraz toczy - kilka osób poczuło się urażonych, czemu też nie sposób się dziwić... A i parę kwestii dotyczących samej techniki zjazdu trzeba było wyprostować pro publico bono(myslisz ze zaszpanowalas tym powiedzonkiem? TAK! WIESZ WSZYSTKO JESTES WSZECHWIEDZACA I NIEOMYLNA!!!!! HAHAHAHAHA MAM CIE! BUSTED! @#$%^&*!? ) "w tym wypadku to już nie są tylko nieszkodliwe bajania, takie wynurzenia mogłyby komuś zaszkodzić, gdyby się zasugerował i zachęcony, spróbował bez zastrzeżeń wprowadzić w życie..." Tak Tobie najwyrazniej zaszkodzily na mozg... Jest cos takiego jak rozum i radze Ci z niego czesciej korzystac Inni go maja i wiedza, ze ten temat nie dotyczyl 15km zjazdow po gorach... "Mam nadzieję, że Artro weźmie sobie do serca wszelkie powyższe uwagi (również te wygłoszone nie do końca spokojnym tonem - ale podkreślić trzeba, że to on sam swoimi agresywnymi wypowiedziami pchnął dyskusję na takie, a nie inne tory) i może chociaż od tego momentu temat będzie się rozwijał już zgodnie ze swoim tytułem, bez niepotrzebnej napinki. Artro wzial sobie do serca slowa starszej kolezanki z forum, jednak nie da sobie wmowic, ze to on zatrul atmosfere tego tematu... A jedynym agresywnym postem z mojej strony w tym temacie jest ten Pozdrawiam, Artro Jesli kogokolwiek (oprocz Eci, ktora i tak bedzie urazona i wyciagnie omylne wnioski z mojej wypowiedzi, ale trzeba jej napisac wprost bo znowu nie zczai o co chodzi!!! ) urazilem swoim tematem, badz obrazilem w jakikolwiek inny sposob w tym temacie... Przepraszam! I zapraszam do dalszego dzielenia sie swoimi przemysleniami na temat pokonywnia barier i wyrazam wszelka nadzieje, ze "od tego momentu temat będzie się rozwijał już zgodnie ze swoim tytułem, bez niepotrzebnej napinki." I to jest jedyna rzecz, z ktora sie razem z Ecia zgadzam. Koniec kropka. Jeszcze tylko slowko od autora: Ecia koniecznie nagraj jak robisz stojke na zjezdzie, a najlepiej niech bedzie to 15km w gorach i wrzuc link z filmem w tym temacie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Janisław Napisano 14 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 14 Lipca 2009 Nigdy nie twierdzilem ze jestem nieomylny i wszechwiedzacy a juz na pewno nie pozuje na zadnego mentora!!! Ja nie wiem z kad Ty bierzesz tak wymyslne pomysly, ale gratuluje inwencji.W celu sprostowania: moj tekst o tym, ze trzeba odpuscic heble mial dotyczyc zjazdow typu przedstawionego na zdjeciu... Nie wiem i po co nagle Ecia podpiela to pod jakies zjazdy 15km w gorach!? Widocznie niektorzy uzytkownicy nie sa zbyt bystrzy i pewne rzeczy trzeba im powiedziec wprost. Tak Eciu, ale o tym troszke nizej... Bo k!@#a umie czytać tak jak każdy - patrz coś napisał w swoim pierwszym poście :Tu moja rada dla tych co się boją. Nie dotykajcie wogóle hamulców! Albo przydzwonicie w drzewo i stracicie zęby, albo uda wam się i będziecie happy Moim zdaniem lepiej jest wjechać w krzaki, niż tak jak ja zrobiłem na początku zjechać na zaciśniętym heblu. Bo niech ci tył zarzuci i gleba gwarantowana... Dalej: Inna sprawa, ze z tego powodu zostalem zmieszany niemal z blotem przez Ecie, ktora dostala jakiejs szewskiej pasji na moj temat! [...] Ja zaczalem pyskowke? Cytuje: "No rzeczywiście, znakomita rada :dry: ... Tyłu nie zarzuci, jeśli się umie hamować. A jeśli się nie umie - trzeba ćwiczyć, bo zdarzają się w życiu zjazdy dłuższe niż kilka-kilkanaście metrów " [...] I prawdę kobita pisze - jeździć trza umić. Z hamowaniem tak samo - zrobisz to odpowiednio to Ci koło nie ucieknie. A w powyższym poście jakoś nie mogę się doszukać pyskówki ze strony Eci... Oj... Przepraszam juz sie nie odezwe... Przestane oddychac! I czas by był najwyższy na to, bo ostatnim postem potwierdziłeś jednoznacznie swój brak kultury i zasad szeroko pojętej netykiety Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
witomin Napisano 14 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 14 Lipca 2009 Prosze nie rozmywać tematu , i wszystkie szczegóły wyjaśnić sobie na Pw. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ecia Napisano 14 Lipca 2009 Udostępnij Napisano 14 Lipca 2009 Przykro mi, ale za powyższy post Artro został nagrodzony urlopem. Niech ochłonie i w spokoju sobie przemyśli swoje zachowanie. To już nie pierwsze jego ostrzeżenie za chamskie, obraźliwe i nieparlamentarne wypowiedzi na forum. Tym razem jeszcze tylko urlop - następnym, jeśli zdarzy się następny raz, już się pożegnamy. A temat zamykam, bo nie widzę już najmniejszego sensu jego kontynuacji. Dzięki autorowi zszedł w tym momencie poniżej wszelkiego dopuszczalnego poziomu tak merytorycznego, jak i kulturalnego. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.