Skocz do zawartości

[babcie] Sposób na babcie na drodze rowerowej :)


Rekomendowane odpowiedzi

My się tu nabijamy, ale mnie już gorączka bierze xd jak jestem z kolegą to się we dwóch rozstawiamy na takowej ścieżce i niech lata po ulicy . . . natomiast jak jestem sam to zwyczajnie, no może nie zwyczajnie bo głośno zwracam uwagę, że tu jest ścieżka i oczywiście mijam w odległości kilku cm :sorcerer: . Demot wyżej świetny :thanks:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Niestety intruzi na ścieżkach rowerowych to zjawisko powszechne. Jako, że od ciągłego chrząkania mnie gardło czasem bolało przykręciłem w zeszłym roku lekki dzwoneczek ( podobny jak podał michuu). Zdecydowanie pomogło. Na dzwonek reagują częściej. Jeśli nie to dzwonie do skutku. Często jednak muszę opier..... co większego jełopa. Szczególnie szkodliwi są ci z psami puszczonymi samopas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie szkodliwi są ci z psami puszczonymi samopas.

Dzwonek oczywiście pomaga. A co do psów, to często jeszcze gorsi są ci z psami na smyczy, gdy pies pobiegnie na drugą stronę ścieżki i przed tobą wyrasta smycz na całą szerokość ścieżki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarza mi się tłumaczyć (co w wypadku babć nierzadko kończy się tekstami z ich strony w stylu "stara jestem, po kostce brukowej źle mi chodzić to idę asfaltem, przecież zmieścisz się mnie ominąć").

 

Natomiast najskuteczniej to pozbywam się żulików - wystarczy zapiszczeć oponami - jak się to zrobi w małej odległości to delikwent trzeźwieje w ułamku sekundy, jednocześnie ewakuując się na trawnik. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeżeli jadę chodnikiem i ludzie mimo wszystko mnie nie słyszą (lub nie chcą słyszeć) to zwalniam i jadę za nimi czekając na odpowiedni moment na wyprzedzenie (co często kończy się balansowaniem na krawężniku)

ale jeżeli chodzi o ludzi na ścieżce rowerowej (która u mnie jest wzdłuż chodnika, oddzielona pasem zieleni, a mimo to jest tam pełno ludzi), to jeżeli dzwonek ani głośniejsze "przepraszam" nie wystarczą, to także stosuję się do- nie spodziewałem się, że aż tak popularnej- metody "3 cm"

 

w Japonii ludzie nie mają problemów ze słyszeniem dzwonka:

:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałem, że i ja w końcu będę musiał coś tu naskrobać. To jak krajowa lista zażaleń :D

 

Ja jak już gdzieś napisano omijam zawsze i uznaję za ćwiczenie, szybki zjazd ze skarpy i z powrotem, albo omijanie drzew, 1, 2, 3 i powrót na ścieżkę. Przy okazji można uczyć się "krawężników" pod małymi kątami. Ciekawe dla mnie i przechodnia, który potem pewnie idzie ścieżką żeby pooglądać sobie ewolucję MTbikerów. Szosowców przepraszam :D, zmieńcie rowery :P

  • Jak już coś mówię to grzecznie, ew. nerwowo ale zawsze grzecznie.
  • Dzieci szeroko i vmax 15km/h, (niby hayesy 180) ale to małe, głupie i podatne na uszkodzenia, więc z daleka. Zaraz potem start do 40 i jak czasem sprawdzam tył, to dziecko idzie za rączkę. :icon_cool:
  • Starsi - dojazd blisko, "Przepraszam" i jazda dalej, ew "Dziękuje" :rolleyes:
  • Psy i inne zwierzęta mobilne - czujność, wszystkie palce na heblach i tyłek za siodłem (dobra, przesada ;) ) zwłaszcza jak widzę smycz.... miałem nieprzyjemne "hamowania awaryjne" związane z zwierzakami. :pirate:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam szczególną zdolność przyciągania do siebie idiotów z otoczenia.

 

Ostatnio często jeżdżę ścieżką nad Wisła (Gdański, potem "lasem" do trasy Łazienkowskiej). Na Żoliborz wracam już bulwarem.

Na kursie prawa jazdy uczyli mnie kiedyś o zasadzie ograniczonego zaufania i to się w kwestii pieszych na ścieżkach sprawdza. Niestety nie ma to już zastosowania co do ich psów. Ostatnio musiałem jednego lansarskiego dresika naprostować. Najprawdopodobniej chciał sobie zapunktować przed dziewczyna, z która tam szedł. Punktować miał tym, że poszczuł na mnie swojego psa (pies rasy bydlak). Po tym jak się zatrzymałem pies nie zwracał na mnie uwagi. Chłopaczek miał niezły ubaw, do momentu aż nie podjechałem do niego. Cwaniak się stawiał (dziewczyna dumnie u boku). Dostał w machę, już tak dla zasady.

 

Jeszcze jedna akcja, tym razem "grupowej" ludzkiej głupoty.

Przy ostatniej stacji metra jest zajezdnia autobusowa i tramwajowa. Ludzie wychodząc z autobusów nie mogą iść chodnikiem, tylko lecą na "skos" po ścieżkach. Tak się zdarzyło, że sprawdzaliśmy coś na mapie, więc stojąc dwa metry od tłumu, raczej nie byłem niezauważalny. Ludzie niestety mieli mnie w pupie. Wrzasnąłem - SCIEŻKA ROWEROWA - większość ludzi ustąpiła, poza jedną babcia, która coś tam zaczęła gadać. W sumie mnie to za bardzo nie ruszyło do momentu, kiedy to do akcji wkroczył jej (najprawdopodobniej) synalek - "Chodź, nie ruszaj gówna, bo zacznie śmierdzieć". Myślałem, że typa ubije. Na szczęście pojawiła się pomoc :)

Jak się okazało, za nami jechał koleś - wzrostu miał jakieś 180 (niewiele wyższy ode mnie), z tym że podobna była odległość pomiędzy jego ramionami. Niestety nie usłyszałem co powiedział temu elokwentnemu człowiekowi, ale tez od razu wziął moherka pod ramie i zszedł na pasy...

 

Na takie jednostki nie ma sposobu. Mijanie na odległość kilku cm też nie działa. Dzwonek olewają. Jak do tej pory działa tylko moje magiczne zaklęcie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciepło się zrobiło więc piesi z psami i bachorami tłumnie wylegli na moją trasę treningową na kieleckim stadionie, gdzie robię bazę po zimie. Mimo, że to oznaczony szklak rowerowy to jednak momentami czuję się jakbym to ja był tam intruzem. Szczególnie w weekendy. Oczywiście rodzinka lezie całą szerokością ścieżki, tak aby żaden rower przejechać nie mógł. Drugi koleś idzie z dzieckiem w wózku i puszczonym samopas psem. Muszę przez niego wytracać tempo bo mi leci pod koła za każdym razem (pies bo koleś idzie na szczęście bokiem :) ). Mimo upomnienia gościu kręci głową, że pieska na smycz nie weźmie. Zakręt o kącie ok 90 stopni a na samym jego środku człapiąca stara, siwa baba nie reagująca na kilkukrotny dzwonek. Nieco dalej kolejna rodzinka rzucająca psu patyka na ścieżce...masakra. Oprócz dzwonka zainstaluję sikawkę na kierownicy i będę tych opornych wodą polewał :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dostał w machę, już tak dla zasady.
Pompki aluminiowej szkoda - bardzo się wygięła?

 

Dzisiaj miałem tylko brzdąca który zablokował rowerem w poprzek ścieżkę rowerową. Rodzice tradycyjnie kilkadziesiąt metrów dalej (oczywiście Polacy, Anglicy są odpowiedzialniejsi w tej kwestii, nawet dziecku na czterokołowcu dają kask i nie pozwalają odjechać dalej niż kilka metrów). Jedno co można przyznać to maluch miał zdrowe reakcje - na dźwięk dzwonka uciekł ze ścieżki na trawnik porzucając rower, przynajmniej w razie wypadku nic by mu rowerzysta nie zrobił (do 12 lat dziecko nie odpowiada karnie, a rowerzysta tak).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Paweł nie to żebym był upierdliwy, ale piesi jak i rowerzyści na tej trasie mają te same prawa - a to że nie potrafią zrozumieć, że ścieżka jest dzielona to piesi traktują ją jako swoją ;/

 

Nie mam nic przeciwko, że piesi z niej korzystają. Ale niech się w odpowiedni sposób zachowują. Tak aby sobie wzajemnie nie przeszkadzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnotowano na zeszłorocznej majówce w Holandii. Ludzie jeżdżący sportowo po ścieżkach, czy gdziekolwiek gdzie zaplącze sie pieszy, bardzo mocno zaznaczają swoja obecność.

 

Huczą, pokrzykują profilaktycznie, a w gorszych przypadkach zwyczajnie sie drą ;-) Nikt nie robi z tego tragedii ani się nie obraża. U nich normalne ze ludzie trenują i uprawiają sport

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam szczególną zdolność przyciągania do siebie idiotów z otoczenia.

 

Ostatnio często jeżdżę ścieżką nad Wisła (Gdański, potem "lasem" do trasy Łazienkowskiej). Na Żoliborz wracam już bulwarem.

Na kursie prawa jazdy uczyli mnie kiedyś o zasadzie ograniczonego zaufania i to się w kwestii pieszych na ścieżkach sprawdza. Niestety nie ma to już zastosowania co do ich psów. Ostatnio musiałem jednego lansarskiego dresika naprostować. Najprawdopodobniej chciał sobie zapunktować przed dziewczyna, z która tam szedł. Punktować miał tym, że poszczuł na mnie swojego psa (pies rasy bydlak). Po tym jak się zatrzymałem pies nie zwracał na mnie uwagi. Chłopaczek miał niezły ubaw, do momentu aż nie podjechałem do niego. Cwaniak się stawiał (dziewczyna dumnie u boku). Dostał w machę, już tak dla zasady.

 

Jeszcze jedna akcja, tym razem "grupowej" ludzkiej głupoty.

Przy ostatniej stacji metra jest zajezdnia autobusowa i tramwajowa. Ludzie wychodząc z autobusów nie mogą iść chodnikiem, tylko lecą na "skos" po ścieżkach. Tak się zdarzyło, że sprawdzaliśmy coś na mapie, więc stojąc dwa metry od tłumu, raczej nie byłem niezauważalny. Ludzie niestety mieli mnie w pupie. Wrzasnąłem - SCIEŻKA ROWEROWA - większość ludzi ustąpiła, poza jedną babcia, która coś tam zaczęła gadać. W sumie mnie to za bardzo nie ruszyło do momentu, kiedy to do akcji wkroczył jej (najprawdopodobniej) synalek - "Chodź, nie ruszaj gówna, bo zacznie śmierdzieć". Myślałem, że typa ubije. Na szczęście pojawiła się pomoc :)

Jak się okazało, za nami jechał koleś - wzrostu miał jakieś 180 (niewiele wyższy ode mnie), z tym że podobna była odległość pomiędzy jego ramionami. Niestety nie usłyszałem co powiedział temu elokwentnemu człowiekowi, ale tez od razu wziął moherka pod ramie i zszedł na pasy...

 

Na takie jednostki nie ma sposobu. Mijanie na odległość kilku cm też nie działa. Dzwonek olewają. Jak do tej pory działa tylko moje magiczne zaklęcie :)

 

taa . . . tylko bez przesady, żeby od razu lać po mordzie :sick: to ich raczej nie wychowa - przemoc rodzi przemoc - myślę, że o wiele bardziej zostanie komuś w pamięci, jeżeli dogłębnie zwrócisz uwagę - tzn. nie na zasadzie ścieżka rowerowa, bo to wlatuje i wylatuje.

Co do pierdzielenia moherów to już szczyt wszystkiego - racji nie ma ale kłócić się będzie :verymad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie jeżdżący sportowo po ścieżkach, czy gdziekolwiek gdzie zaplącze sie pieszy, bardzo mocno zaznaczają swoja obecność.

 

W Holandii często nie ma chodnika dla pieszych ale jest ścieżka rowerowa. Bierze się to stąd, że Holendrzy się pieszo nie przemieszczają. Oni wszędzie jeżdżą samochodami, skuterami lub rowerami. Rower jest tam w głównej mierze środkiem lokomocji niż przyrządem rekreacyjnym. Holendra na dwóch nogach można zobaczyć w centrum miasta na zakupach ale w dzielnicy sypialnianej tylko na spacerze z psem. Nie istnieje takie zjawisko jak Holender idący na piechotę do domu z siatą zakupów. W każdym razie w kraju tulipanów pieszy na ścieżce rowerowej to rzadki wyjątek. I to on ma zwracać baczną uwagę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kulturę można zachować, ale jak jedziesz przez miasto i co 100 m ktoś lezie jak cielę i nic nie widzi, nic nie słyszy, a jak jeszcze pyskuje to nie jest to łatwe. Nieźle, jak ktoś potrafi, ale przejeżdżając tuż obok gap uczymy ich, że poza domem się śpi tylko w hotelu i schronisku górskim. Wiadomo, że szybko przemykający - niemalże ocierający się albo wręcz dotykający przechodnia straszy gościa i wryje się w pamięć. I o to chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...a potem wielkie zdziwienie że nas (rowerzystów) nie lubią. Według mnie ścieżki nie służą do treningu. Jak okażemy trochę kultury to tylko dobrze o nas świadczy i wzamian dostaniemy to samo. Ja zawsze dziękuję za zejście ze ścieżki i nigdy nie spotykam się z agresją a wyszaleć się jadę do lasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...a potem wielkie zdziwienie że nas (rowerzystów) nie lubią. Według mnie ścieżki nie służą do treningu. Jak okażemy trochę kultury to tylko dobrze o nas świadczy i wzamian dostaniemy to samo. Ja zawsze dziękuję za zejście ze ścieżki i nigdy nie spotykam się z agresją a wyszaleć się jadę do lasu.

 

no ok - tylko jak już pisałem na ile przypadków pomoże kultura typu - Proszę zejść. Dziękuję. ? na 10 % ?

nie raz miałem przypadek, że po takowym kultularnym zachowaniu zaraz jak odjechałem gościu wszedł na ścieżkę ;/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszedł i...? Korona Ci z głowy spadła? Może trzeba jeszcze z pięć razy być uprzejmym żeby zakumał. Panowie ścieżka to nie tor wyścigowy i jak czasami zwolnicie świat się nie skończy. Są lepsze miejsca na szaleństwa... szczególnie na rowerze górskim. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pry uzywaniu dzwonka albo zejda albo i nie, malo kiedy cos mowia ale dalej laza tam gdzie nie powinni.

 

jak sie bardzo grzecznie i uprzejmie zwroci uwage to na 10 osob 7 nam nawrzuca, 2 powiedza, ze ok i moze zejda a moze nie a 1 zapamieta. taka juz nasza polska mentalnoc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie ścieżki nie służą do treningu

 

Że niby co? No tak zapomniałem, że w Polsce ścieżki rowerowe są wybudowane i oznaczone po to żeby mohery z psami i dzieciakami mogły po nich łazić a rowerzysta ma na nich być petentem...

Wyobraź sobie, że po terenie/ lesie się nie trenuje. Tam się jedzie już wytrenowanym. Aby jak piszesz "poszaleć"

Jak nie wierzysz to zadzwoń do Galińskiego. On ci wytłumaczy to lepiej:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszedł i...? Korona Ci z głowy spadła? Może trzeba jeszcze z pięć razy być uprzejmym żeby zakumał. Panowie ścieżka to nie tor wyścigowy i jak czasami zwolnicie świat się nie skończy. Są lepsze miejsca na szaleństwa... szczególnie na rowerze górskim. ;)

Kto tu mówi o toże wyścigowym ;/ wystarczy żeby było pusto, bo czasem zwyczajnie się przejechać nie da - nie mówię o omijaniu jednej osoby . .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...