Skocz do zawartości

[przemyślenia] Czyli co tworzy bikera


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

"a ten, który po prostu jeździ i jest mu wygodnie jechać na tym co aktualnie dosiada"

 

Nie do końca się zgodzę. Kiedyś gdy miałem gorszy rower niż teraz nie zawsze było mi super wygodnie, ale mimo wszystko czerpałem z tego duża przyjemność i lubiłem to. Według mnie prawdziwy biker to osoba, która po prostu jeździ rowerem, zmęczy się, ubrudzi itd., ale mimo wszystko sprawia jej to przyjemność.

Napisano

W Polsce zwrot: "słoneczne, gorące asfalty" raczej nijak ma się do rzeczywistości. Jeśli ktoś chce jeździć i trenować tylko w takich warunkach to raczej można go do kategorii tych raczej "niedzielnych" rowrzystów zakwalifikować.

Napisano

Coś w tym jest, ale to może zapytam inaczej. Czy w takim razie niedzielny rowerzysta to biker? Czy trzeba kręcić setki kilometrów i taplać się w błocie żeby do tej grupy należeć?

Biker to moim zdaniem ktoś kto kocha wolność jaką daj mu rower, a w jaki sposób, gdzie i na czym to każdego indywidualna sprawa, byle jeden drugiemu nie przeszkadzał.

Napisano

Ja osobiście uważam, że trzeba kręcić te setki żeby być naprawdę rowerzystą ( swoją drogą czy wszystkie słowa musimy zapożyczać z angielskiego ). Wg mnie jest tu taka sama sytuacja jak z kierowcami. Prawdziwym kierowcą jest ten który jeździ (nawet dostawczym Lublinem ) ale np po 8h dziennie a nie osoba, która swoim autem nawet najlepszym jeździ na zakupy i ewentualnie do pracy.

 

Jeśli ktos nie klepie tych km ale zna się na rowerach i ma świetny sprzęt to możemy go nazwać powiedzmy mechanikiem rowerowym, entuzjastą, pasjonatą itd. ale nie rowerzystą.

 

Zaznaczam, że to tylko moja absolutnie subiektywna opinia.

Napisano

z tym się nie zgodzę, niektórzy po prostu nie mają czasu, żeby tyle jeździć ale np. mają duże umiejętności i ogólnie jazda daje im wiele przyjemności oni są rowerzystami. Od klepania km masz siłę ale niekoniecznie stajesz się lepszym rowerzystą.

Napisano

niedzielny biker to taka osoba która jeździ od święta do święta i nie dlatego aby pojeździć dla przyjemności ale żeby bardziej poszpanować rowerem. A człowiek który lubi rowery jeździ w pogode taka jaka jest... deszcz śnieg błoto słońce, sprawia mu to przyjemność.

Napisano

ja nie lubię jeżdzic gdy jest szitowata pogoda. nie wyjde w takich warunkach na wypad rowerowy. jeśłi takie warunki mnie dopadna - trudno, wtedy jade. ale świadomie się w takiej sytuacji na zewnatrz nie pcham.

czy przez to nie jestem "bikerem"?

 

rowerzysta to człowiek jadący na rowerze.

może zamiast filozofować i przekonywać nawzajem kto jest kim będziecie się cieszyc z tego ze nie stoicie pod spożywczakiem z piwem w łapie?

Napisano

Jesteś bikerem takim jak ja, też nie lubię na siłę startować w złą pogodę, ważne żeby jazda sprawiała przyjemność , ale jak zacznie padać to nie wzywam taxi ;)

Napisano

pseudo rowerzysta to bogacz który kupuje rower dla szpanu i jeździ, żeby się pokazać a nie dla przyjemności

 

P.S: dla każdego dobra pogoda to co innego, ja np. bardzo lubię w deszcze wrzucić aparat do plecaka i wyruszyć na wyprawę

Napisano

są jeszcze prawie- i pseudoenduracy, niby downhilowcy, promaratończycy, namiastko-dualowcy i dirtowcy co się nie brudzą ;)

 

kryteria pogodowe - jako określenie krwistości bikera - odpadają. ja się uważam za pełnokrwistego i niech ktoś postawi to pod wątpliwość to rzucam rękawicę i wyzywam na pojedynek :P

Napisano

Tobo podejmuję rękawice :P , chociaż nie uważam cię za niepełnokrwistego bikera ale pojedynek można odbyć dla przyjemności :P

 

P.S.: prawie to samo ;) , ale sory nie zauważyłem

Napisano

agenciara heh nie bym się jakoś martwił określeniem które słyszałem nt. mojej 'rowerowości', ale tak mnie to zastanowiło czy takie patrzenie jest szerokim zjawiskiem czy tylko marginalnym ;)

Znajomy ze szkoły zawsze kupował nowe i nowsze i najnowsze części. Często opony nie widziały błota czy 10km szosy, a były wymieniane na jeszcze lepsze. O reszcie osprzętu nie wspominam. Niby też biker, ale w jego oczach ktoś kto jeździ na jednym amortyzatorze nieco tańszym więcej niż miesiąc to już nie rowerzysta, bo nie ma 'marcoka' czy innego 'dobrego' nowego amortyzatora

Napisano
"a ten, który po prostu jeździ i jest mu wygodnie jechać na tym co aktualnie dosiada"

 

Nie do końca się zgodzę. Kiedyś gdy miałem gorszy rower niż teraz nie zawsze było mi super wygodnie, ale mimo wszystko czerpałem z tego duża przyjemność i lubiłem to. Według mnie prawdziwy biker to osoba, która po prostu jeździ rowerem, zmęczy się, ubrudzi itd., ale mimo wszystko sprawia jej to przyjemność.

:) no wiesz, ja też kiedyś popierniczałam i na rowerze za 170 zeta i było "super" bo był górski i moglam wjechać "w teren" ( do tamtej pory jeździłam brata kolarzówką i wbijaliśmy się na male hopki i też było super hehehe) ;P i na takim 21" bo miał amortyzator i już do końca życia miał mi służyć. Na tamte czasy "było mi wygodnie" dopóki nie zakumałam, że ramy mają rozmiary, korba wcale nie musi się zajeżdżać w gwincie suportu i wypadać ;P a to że raz na jakiś czas spadłam z pedałów prosto na 21calową ramę to była tylko atarkcja ;P mimo to też jeździłam było super i w ogóle, zdobywałam kolejne miasta itd. ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i nie sądzę, abym miała teraz rower dla kogoś widzi-misie, po prostu z upływem czasu człowiek rozumie, że to co kiedyś było dla niego wygodne, było tylko wygodne z pozoru :P tachanie na IV piętro moje kochane 15kilo przestało mnie cieszyć. a rama przecież miała takie śliczne malowanie, ciezko było się z nią rozstać ;D więc wiesz... nie spierajmy się, że jeździć na byle czym jest super (za duza rama, za ciezki do noszenia, usterki), skoro można ewoluować i cieszyć się z jazdy do maksymalnych granic :D

 

pozdrawiam :P

Napisano

@ agenciara, ja kiedyś miałem dawno temu pierwszego górala Romet, ważył blisko 20kg, ale za cholere wtedy nie wiedziałem, że waga ma znaczenie :P, zjeżdżałem z nim z szyndzielni w Bielsku a to ostra górka, co tydzień centrowałem koła, a klamki pamiętam miałem plastikowe :P i przez kilka lat jeden łańcuch hehe i bawiłem się świetnie, ale nie zamienił bym się na niego z powrotem :)

Napisano

Podpisuję się wszystkimi rękami i nogami pod tym co napisała Agenciara :)

Jeśli kogoś stać to apetyt rośnie w miarę jedzenia. Podobnie jak koleżanka, jak i pewnie większość z Was też miałem kiedyś "rower górski". Pewnie koło 17kg potwora ze stali, bez amortyzatora. Szalałem na nim jak się tylko dało i wydawało mi się, że mam super rower. Później wpadłem tu na forum, kupiłem pierwszą, lepszą ramę i się potoczyło...

Nie uważam żebym teraz był lepszym bikerem niż byłem kiedyś. Kiedyś owszem, jeździłem mniej, ale wynikało to z różnych faktów, m.in. wieku, braku formy, braku osób do jeżdżenia itd., ale i tak jeździłem dużo więcej niż moi rówieśnicy.

Z wiekiem wiele rzeczy uległo zmianie, sprzęt również. Nie mniej jednak nie uważam, że ktoś na tańszym sprzęcie jest gorszym bikerem od tego na droższym. I nie będę się tu zagłębiał w to czy prawdziwy biker się lubi brudzić czy nie, czy niedzielny to taki co się tylko lansuje - to jest bez sensu. Dobry rowerzysta to dla mnie taki, który czerpie przyjemność z jazdy, niezależnie od tego ile jeździ i czy jest w stanie wjechać na taką górkę, czy zjechać ze stromego zbocza...

Heh dla mnie dobrą rowerzystką jest sąsiadka, kobitka po 60, która nawet w lekki deszcz wsiada na rower i jedzie do miasta po zakupy ;) Bo lubi to i sprawia jej to przyjemność (nawet w deszcz), pewnie taką samą jak mnie, ale dla niej nie oznacza to pojechania na całodzienną wycieczkę i zrobienie 150 km czy wybranie się na maraton.

 

Podsumowując - to coś co tkwi w Nas wszystkich (ludziach jeżdżących na rowerach) definiuje jakimi rowerzystami jesteśmy, nie to na czym naszą pasję realizujemy.

Napisano
Bikera tworzy on sam.

Jeśli czerpie z tego przyjemność, to z pewnością można go nazwać bikerem.

Kwestia ubioru, sprzętu...dla mnie to nie jest aż tak istotne, każdy z nas nosi w sobie swoją pasję i to się liczy.

Biker z bikerem zawsze ma o czym porozmawiać, nawet jeśli widzą się pierwszy raz w życiu. Ogólnie to wszyscy rasowi bikerzy są jacyś inni, zawsze można pogadać, nieważne czy stary, czy młody :)

 

Co do kupowania super drogich części dla lansu...wiele osób poza jazdą interesuje się budową i architekturą rowerów, niewątpliwie sprawia im to przyjemność. Mimo, że szczególnie bogaty nie jestem to również kupuję takie części, że moje otoczenie czasami mówi "na co ci to" , "tyle kasy za taki duperel", "mogłeś sobie kupić coś przydatnego" itp.

Jak ktoś się już wkręci to trudno się wydostać

 

Bardzo dobrze podsumowane ;) Jeżeli jazda na rowerze sprawia frajdę, to jest się bikerem. Znam pełno ludzi którzy kiedys jak prawie każdy - jeżdzili czasem na rowerach, a teraz tego nie lubią. Wg mnie skoro ktoś nie lubi jeździć na biku, oraz nie jeździ na nim {w ogóle} to nie jest rowerzstą/bikerem.

Mi tam sprawia przyjemnośc, jazda na swoich rowerach {czy to tanich czy drogich}, na rowerach znajomych, oraz na bajkach przeznaczonych dla innych odbiorców i dyscyplin.

Mogę jeździć 1000km rocznie, jeździć tylko na najdroższym rowerze i w pełnym stroju, omijać błoto i kałuże, szpanować, robić triki - jeśli sprawia to frajdę, to czemu nie?

Jestem rowerzystą.

Napisano

Opanowała nas mania ocenienia. Dosyć tego! oceniają w szkole, oceniają w pracy, a nawet tu gdzie każdy może być kim chce nas oceniają. Innemu nic do tego kim jestem! Jak mnie to wkurza. Tak trudno zaakceptować lansującego się dresa na rowerze za 8000 zł?

proszę nie brać tej wypowiedzi do siebie to moja frustracja poniosło mnie

Napisano

Kto tu mówi coś o dresach? Do dresów nic nie mam chociaż śmieszą mnie troche :D

Dziwi mnie tylko fakt, jak ludzie kupują rower za 8000 żeby się przejechać raz po mieście...

Tak jak napisał Quatrro nie liczy się sprzęt, tylko osoba jadąca na nim i przyjemność z jazdy.

Napisano

a ja powiem tak że nie jeżdże dużo ale bardzo to lubie i jak tylko mam okazje to z niej korzystam ostatnio próbowałem jeszcze reanimowac moj stary rower ktory całkiem nieźle mi służył ale teraz zmieniłem i jest to rower za 1000zł nie ma rzadnych XT ale poprostu miałem taka radoche jak sie wczoraj rozpedziłem że jusz dawno sie tak długo sam do siebie nie śmiałem i jakoś nie szczegolnie mi zależy na tym czy mi ktoś powie ze mam zły rower i czy nawet powie ze tam nie jestem bajkerem (bo i tak wiem że nie jestem chociarz wszystko jest wzgledne) bo wedlug mnie chodzi o radość z jazdy a nie o to czy ktoś mnie sklasyfikuje do jakiejś tam grupy społecznej

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...