Skocz do zawartości

[holowanie]Jak holować drugi rower?


Rekomendowane odpowiedzi

Szukałem ale nie znalazłem na forum żadnego podobnego tematu

Czy próbował już ktoś holować drugą osobe na rowerze? (np, kolege który złapał kontuzje, koleżanke która nie daje rady wjechać pod górke;) itp)

Jak najlepiej przyczepić linke? Sztyca-rura do której wchodzi widelec(nie pamiętam jak sie fachowo nazywa;p)

Jaka to ma być linka elastyczna czy nie? jakiej najlepiej długości?

Czy takie holowanie jest w miare bezpieczne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na innym forum czytałem o metodzie "na linkę hamulcową". Jeden z bikerów uszkodził korbę, zawiązał więc linkę tylnego hamulca do rury pod mostkiem i połączył ją z bagażnikiem roweru kolegi, w ten sposób musieli przejechać szosą kilka kilometrów. Ponoć głównym problemem w takiej sytuacji była kontrola prędkości/hamowania aby się przypadkiem nie zderzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja używałem zwykłej linki o średnicy 9 mm chyba, długości około 2 metrów wiązanej do sztycy i główki ramy roweru ciągniętego, trzeba bardzo uważać żeby linka się nie zaplątała w koła albo napęd. Jak masz zaufanie do osoby holowanej to można jechać naprawdę blisko siebie nawet poniżej 1 m. A jak nie miałem linki to po prostu kumpel jechał obok, jedna ręką trzyma się kierownicę a drugą pcha plecy. Trochę męczące ale 5 km można przejechać spokojnie nawet pod lekką górkę a i 10 km tez dało radę jak łańcuch pękł i akurat skuwacza nie mieliśmy. Tylko obie metody nie nadaja sie za bardzo przy dużym ruchu samochodowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

razu pewnego w zimie, kiedy smar w bębenku pisty zamarzł i zablokował pieski (w sumie to spręzyna była po prostu za słaba) kolega odholował mnie do domu, z braku liny posłużylismy się wierzbą, przewiązał się nią w pasie, a ja trzymałem ją w rękach :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mojemu koledze kiedyś złamała się korba ;) Musieliśmy go jakoś do domu dowieźć, a odcinek wynosił 6 km. Nie mając nic do holowania poszliśmy pomiędzy pobliskie drzewa i wzięliśmy gałąź. Dwóch z przodu ciągnęło a kolega trzymał gałąź i w sumie sprawnie to poszło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po szosie to pchać przed sobą jedną ręką. Druga opcja - jeśli ufa się swojemu towarzyszowi podróży - to niech sam złapie za spód siodełka ręką, a my jak te osły ciągniemy doczepionego z boku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Mogę się mylić, ale z tego co wiem to przy holowaniu jednośladów osoba holowana nie może być na stałe podczepiona do holującego. Musi trzymać linkę w ręce, żeby w każdej chwili była możliwość odłączenia się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przypadku np. kapcia gdy jesteśmy w trzy osoby, to dobrym sposobem jest aby jedna osoba jechała trzymając uszkodzony rower za mostek, a ta której rower sie popsuł jedzie na kierownicy tego drugiego sprawnego ;) Pare razy mi sie juz zdarzylo w ten sposob wracac i nie jest zle :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam gdy moja dziewczyna zaczynała przygodę z rowerem (ważył chyba ze 20 kg) i brakowało jej już mocy to łapałem ją za tyłek i naprzód. Fajnie było łączyć przyjemne z pożytecznym, teraz ma lżejszy bike niż mój a i śmiga na nim niczego sobie. Eh te dobrze stare czasy ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem nie ma co się bawic w linki itp. Najprościej jest gdy holowany chwyci się ręką za sztycę/kierownicę holującego. Gorszym rozwiązaniem jest gdy holowany trzyma holującego za ciało np. za bark (niby wygodniej, ale jest to bardiej męczące). W zeszłym roku ciągnąłem kumpla na dystansie 11km. Wadą było to, że jego rower był z Monsterem i z oponami 2.7 (23kg). Holowałem tak też jadąc na Giancie Glory, ciągnąc kumpla na mojej 4x'ówce:) Nie ma lepszych sposobów od "chwytu za sztycę".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Mi się ostatnio zdarzyło, że musiałem holować kumpla 9km po szosie :)

Nie mieliśmy nic pod ręką poza kablem.. nie wiem skąd on go wziął :)

Zaczepiłem jeden koniec do rury podsiodłowej, a drugi on przyczepił do kierownicy i muszę powiedzieć, że rewelacja. W ogóle nie odczuwałem dodatkowego ciężaru, tylko pod górkę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ja holowałem kolege znowu na dętce. Musielismy jakos dojechac do rowerowego, to dętka i rozcielismy ją. Ja do sztycy on do mostka i jechalismy bez problemu. Jeden plus to że przy ruszaniu nie trzeba uważac że nas szarpnie, ponieważ detka rozciąga sie i jedno czesnie rusza osoba którą holujemy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem kiedyś taki hol, dzięki któremu można holować rower bez drugiej osoby za przednie koło (podniesione)

Coś na zasadzie "okularów" w pomocy drogowej

Mocowany do sztycy siodła i przykręcane do piasty przedniego koła na obydwie śruby

(na upartego można sobie taki zestaw zespawać) <_<

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Jedynym bezpiecznym sposobem holowania jest taki, w którym holowany może się sam w każdej chwili odczepić.

Sposób, którego kiedyś (ponad 15 lat temu już) użyliśmy opierał się na 6 chyba połączonych paskach od plecaków typu "kostka". Z jednej strony przywiązany do sztycy czy bagażnika holującego, a z drugiej raz zakręcony o mostek kierownicy i trzymany w łapie razem z kierownicą. Pełna kontrola nad hamulcami, można się odczepić i nie ma ryzyka utraty równowagi ani zderzenia jak w przypadku pchania za tyłek albo ciągnięcia ręką za sztycę.

 

Drugim sposobem którego nie polecam na dłuższe odcinki jest po prostu trzymanie ręką za łokieć holującego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...