Skocz do zawartości

Dla kogo jest organizowana Skandia?


TomekM45

Rekomendowane odpowiedzi

to gdzie zawodowcy maja sie scigać? xc praktycznie w polsce nie istnieje, 4 xc GP Langa i tyle. No, a na skandii są dobre nagrody i gdzieś sie zawodnik musi pokazać, zeby sponsorzy mieli reklame, a Skandia jest jednym z bardziej medialnych maratonów.

Co do Andrzeja to jest tak jak pisze lukas_t1 ;) Mozna z Andrzejem normalnie porozmawiać i nikogo nie traktuje z gory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... a najlepiej taki pan niezadowolony powinien przelecieć sie palcem po liście startujących i wykreślić sobie tych, którzy jego zdaniem nie powinni startować.... bo nie ... bo są za mocni. Ja tam się cieszę, że najlepsi w kraju startują w tym samym wyścigu co ja. Myślę, że to w dużej mierze wpływa na klimat ścigania. No i mogę się z nimi porównywać, ciągnąć do nich w górę itd...

 

pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Jakiś czas temu wypowiadałem się a temat tras na Skandii i ich tras trudności a co za tym idzie do kogo jest ona adresowana. Teraz po kilku tegorocznych edycjach widzę, że pojawił się kolejny aspekt a mianowicie sponsorzy. W Polsce jest kilka serii maratonów. Lang z jednej strony stara się trafić do jak największej liczby klientów, stąd w miarę proste trasy a z drugiej dzięki telewizji i rozgłosowi ściąga najlepszych kolarzy w kraju, którzy mają okazję pokazać koszulkę i swoich sponsorów w mediach. Patrząc na wyniki niektóre zespoły wystawiają mocne i liczne składy na Langa pozostałe cykle odpuszczając. Dla mnie to normalna sytuacja, jednak organizator powinien obserwować inne cykle i wyciągać wnioski, żeby nie popełniać błędów które zrażały uczestników do innych cyklów. Takimi sprawami były między innymi rundy honorowe, zawsze kończyły się przepychankami, upadkami i złością. Co do limitów, powinien być jeden przy wjeździe na najdłuższy dystans. Ale jak się jedzie 3 rundy i jeszcze przejeżdża przez metę (Gdańsk) to jak sędzia ma się zorientować co dany kolarz jedzie? Limit ogólny, tak ale nie dla tych którzy załapali się na GF, bo oni już jeden przejechali. Pamiętam, jak kilka lat temu bodajże u Golonki zdarzało mi się nie załapać na limit wjazdu na Giga, gdy na mecie do limitu ogólnego było prawie 3 godziny. Pamiętam też jak kiedyś załapałem się minutę przed zamknięciem wjazdu na Giga i te ostatnie kilometry jechałem i jechałem ponad limit ogólny, ale sędziowie czekali. Zachwyceni nie byli ale dopingowali mnie do samego końca. Oczywiście miasteczka już nie było, ale co tam. Teraz patrzę na trasę w Olsztynie 5 pętli na GF, to oznacza, że Kaiser z czołówka być może dadzą radę zdublować mnie 2 razy, i jak będę klasyfikowany? Czy po pierwszy dublu sędziowie mnie zdejmą? Limitów raczej nie przekroczę, ale zastanawia mnie sam fakt opanowania tego bałaganu.

Podsumowując, pewnie z czasem p. Lang zrezygnuje całkowicie z rund honorowych, dojdzie do ładu z limitami, zatrudni pasjonatów jako sędziów i obsługę a nie wyrobników (przepraszam większość która świetnie pracuję i zapewnia doskonała atmosferę, ale zdarzają się wyjątki a one najdłużej zostają w pamięci) i może rozdzieli starty i trasy dystansów.

A co do zawodników profesjonalnych nie oczerniajmy ich, nie czepiajmy się. Oni maja sponsorów, którzy wymagają wyników i relacji w mediach z ich ludźmi w roli głównej. My walczymy z własnymi słabościami, z trasą, z pogodą, z kolegami. Cieszę się jak w maratonie w którym biorę udział jedzie Kaiser, Galiński, Brzóskowie czy reszta czołówki bo wiem ile mi do nich brakuje i że muszę ciężej pracować, żeby mnie nie doganiali na 2 rundzie:)

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam po raz kolejny, w sumie to chodziło mi o trochę inny aspekt sprawy. Bo przecież nie każdy ma możliwość trenować w klubie pod okiem trenera bo na przykład nie ma w okolicy klubu, bądź rodzice nie mieli na tyle czasu/pieniędzy by wozić dziecko 50, 100, 200 kilometrów.Więc twierdzenie że krytykuję bo jestem za słaby jest trochę nie na miejscu. Po prostu moje losy potoczyły się tak a nie inaczej. Kto wie czy gdybym trafił do klubu w wieku 12-15 lat czy teraz nie był bym profi. Dla przykładu powiem tylko że w roku bodajże 2005 startowałem w jednym takim wyścigu (mój debiut, bez stroju spd na rowerze crossowym) i ku mojemu zdziwieniu zająłem dobre 9 miejsce przed paroma profi z szosy. Co prawda oni byli koło 50 ale jednak ścigali się. Dopiero teraz stać mnie na w miare dobry rower chociaż nie na xtr bo jest za drogi.

Nie znam p. Kaisera (użyłem go jako przykładu tylko dlatego że wygrał wszystkie etapy w których startował w Skandii) i nie wiem jakim jest człowiekiem, nie powiedziałem że by mnie olał. Nie powiedziałem równiż że nie charuje żeby utrzymać swoja formę. Pytania moję zadałem bo chciałem sie po prostu dowiedzieć jak to jest. Co kieruję takimi wyjadaczami startując np w Skandii. W sumie to myślałem, że tacy wyjadacze to raczej w Pucharze Świata, Mistrzostwach Świata czy Mistrzostwach Europy się ścigają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie to tylko przypomina pewien wzorzec-ci którzy ciężko zapierniczają dzień w dzień, deszcz, snieg i grad cieszą się że mogą się porównać z debeściakami. A Ci którzy nie podchodzą do tego profesjonalnie mają pretensje o przyjazd profi. Oni jeżdżą na zawody po pierwsze dla walki, dla siebie, równierz dla zwycięstwa(ich też to cieszy nawet najmniejsze) a po drugie dla sponosorów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ze u Ciebie w okolicy nie było zadnego klubu nie skreśla mozliwości jezdzenia na wysokim poziomie, wiekszość ludzi co zajmuje dobre pozycje na maratonach nigdy w zyciu do zadnego klubu nie nalezała i do wszystkiego dochodzili sami. Nie ma co mowić ze gdyby nie to, gdyby nie tamto to byłbyś profi. Jak byś miał na tyle ambicji i zaparcia to bez klubu tez mógłbyś zostać dobrym kolarzem. Nie ma co sie czepiach najlepszych tylko przyglądać i sie uczyć, lepszej okazji nie znajdziesz zeby czegoś sie nauczyć o jeżdzeniu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie startuje w skandi ale mam coś do powiedzenia odnośnie polskich zawodowców.

Znam kilku zawodowców i są to zupełnie normalni ludzie. Wiem ile pracy włożyli aby być tym kim są. Mimo, że ich osiągnięcia są naprawdę porażające nie wywyższają się można z nimi spokojnie porozmawiać. A co do kasy i sprzętu. No cóż z jednym i drugim jest nie za różowo. Kokosów nie zbijają. Zarabiają raczej średnią krajową :P. A sprzęt? Może i jest na najwyższych grupach napędu. Ale np. siodełko dostają takie i muszą na nim jeździć nawet jak im jest na nim wybitnie niewygodnie. Lub głupie okulary. Muszą jeździć w takich nawet jak idiotycznie w nich wyglądają. Tak więc nie jest tak fajnie jak się jest w środku tego "zawodowstwa".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głównie to chodzi o to że może by pomyśleć o takim rozwiązaniu jakie np. Jelenia Góra Trophy Maja Włoszczowska MTB Race gdzie było kategorie amator i profi. Moim zdaniem klasyfikowanie wszystkich w jednym worku jest trochę deprymujące. Bo np cały sezon ostro trenuję wypruwam flaki tak jak tu wyżej powiedziano, każdą wolną chwilę spędzam na rowerze, nie ważne czy deszcz czy mruz a mimo to prektycznie nie mam szans zająć dobrego miejsca bo jestem klasyfikowany z ludźmi któży się tym zawodowo zajmują. Nie mam szans bo jest za mało czasu na trening, bo praca. Bez pracy nie ma za co jechać, za co kupić nowe opony czy łańcuch. I koło się zamyka. W sumie fajnie jest ścigać sie na tej samej trasie co zawodowcy, spotkać sie, zagadać. Tylko że jeśli się jest na takim poziomie wytrenowania, że bez wydłużenia czasu treningów nie podniesie się swojego sportowego poziomu to zaczyna brakować motywacji.

Wracając do mojego nieszczęsnego przykładu czyli p. Kaisera to powiem szczerzę że trochę poszperalem w google i wyszło mi że ten pan startuję tylko praktycznie w kraju i wygrywa praktycznie wszystko na co pojedzie a nie znalazłem żadnych informacji o startach chociaż na europejskiej arenie. Kurcze może za mało szukałem. NIe wiem może taka decyzja sponsorów - nie znam sie na tym. Przewijały sie natomiast takie nazwiska jak Brzózkowie, Galiński, nie wspomijając o Maji. Szczerze to bardzo chetnie chciałbym ją spotkać na trasie (wiem żę startuje czasem w Skandi) nawet jesli miała by mnie wyprzedzić o 2 kółka.

 

Dawid nie pisz mi że nie mam ambicji bo nie masz zielonego pojęcia kim jestem i co w życiu osiągnąłem!!! Po prostu dochodzi człowiek do takiego poziomu sportowego że więcej nie jest w stanie. Nie dlatego że brak ambicji czy coś. Ale dlatego że nie ma takiej możliwości bo czas nie pozwala. Mówiąc o sprzęcie i finansach to jest tak że rower u mnie nie jest na pierwszym miejscu bo sa w życiu wazniejsze żeczy ale na pewno jest wysoko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głównie to chodzi o to że może by pomyśleć o takim rozwiązaniu jakie np. Jelenia Góra Trophy Maja Włoszczowska MTB Race gdzie było kategorie amator i profi.

Ale na jakiej podstawie byś chciał rozdzielać profi od amatorów? Pewnie na podstawie licencji kolarskiej, ja takową posiadam, a nikt mi nie płaci z tego tytułu, za to że trenuje i się ścigam. Wręcz przeciwnie to ja muszę za wszystko płacić. Jestem w podobnej sytuacji do Twojej - studia, praca i treningi. Ciężko wszystko pogodzić i często zastanawiam się po co <_<

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dajcie spokój... to który przyjezdzasz na mete? 2 minuty za Kaiserem? zawsze przeciez mozesz sobie jechac mega, skoro jesteś taki mocny i na giga tylko Kaiser Ci przeszkadza, na mega nigdy nie jeździ. Ludzie obudzcie sie, Andrzej jest jednym z niewielu zawodowców w kraju, reszta to tacy sami amatorzy, jak wszyscy, a wątpie ze jeździsz lepiej niż np. Alex, Bartek J. itd... W Polsce jeszcze nie ma sensu na podział na zawodowcow i amatorów.

Ludzie z DHL'u nie jezdzą za granice, bo klub tego od nich nie wymaga i nie opłaca im wyjazdow poza kraj. Velo działa tylko na rynku polskim, DHL Polska tez nie ma potrzeba pokazywać sie na arenie miedzynarodowej i tyle.

 

I jest wielu ludzi którzy zaczynali jeździć na rowerze na studiach dopiero i objezdzali Kaisera, wiec nie gadajcie ze sie nie da. Przykładem jest Paweł, drugi zawodnik MTB w DHL'u, zdarzalo sie mu wygrywać z Andrzejem i wcale nie zaczynal jakoś wcześnie trenować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówiąc o sprzęcie i finansach to jest tak że rower u mnie nie jest na pierwszym miejscu bo sa w życiu wazniejsze żeczy ale na pewno jest wysoko.

 

A u nich rower był na pierwszym miejscu i teraz są najlepsi. Pozatym ilu w Polsce jest ludzi, którzy są naprawde zawodowcami, 10 osób?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dużej mierze macie racje, ale ilu ludzi powiedzmy w wieku 25-30 lat stawia wszystko na jedną kartę. Rzuca pracę i zaczyna profesjonalny trening? W sumie to fakt jest trochę mało zawodowców u nas. Po za tym trochę szkoda że p. Kaiser nie startuje za granicą bo może wywalczył by jakiś medal dla nas, bo po wynikach widać że ma dynamit w nogach.

Dawid tu nie chodzi o wyniki tylko o motywację! Gdybyś dokładnie przeczytał moją wypowiedź to wiedziałbyś że pisałem o tym że taka sytuacja jest deprymująca. Nigdzie nie napisałem że przyjeżdżam w czołówce. A tak na marginesie to może bez takich ironii, dobrze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz wygrywać musisz trenować, innej opcji nie ma, sorry taki świat takie życie. Motywacje tracisz? Mnie fakt że ktoś mnie objechał motywuje jeszcze bardziej niż stawanie na pudle. Chcesz pucharek na zachęte? To pojedź na jakiegoś ogóra albo kup go w supermarkecie, innej opcji nie ma jeżeli nie możesz trenować. SPORT=WYRZECZENIA tak zawsze było i nigdy się to nie zmieni

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zawsze najwiecej krzyczą Ci, których sprawa najmniej dotyczy.

Tak jak andrej napisał, jak chcesz wygrywać to jeździj na ogóry, albo zmien dystans skoro nie masz tyle czasu na treningi. Zamiast próbować sztucznie za pomocą regulaminu eliminować przeciwników którzy są mocniejsi.

Na przykład zeby wygrać na mini nie trzeba jakoś wybitnie duzo poświecenia. 4-5h treningu w tygodniu i mozna juz walczyć, w końcu mini to dystans dla amatorów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli uważacie że klasyfikowanie wszystkich razem jest całkowicie sprawiedliwa? Tu nie chodzi o dyskwalifikowanie silniejszych. W sumie to wygląda tak jak by postawić na starcie Poloneza i Subaru icon6.gif No niech będzie że macie racje. Hehe a na ogóra jechać nie myślę. Wole wyskoczyć sobie na maraton bliżej mnie na jakąś interwałową traskę. A w przyszłym sezonie może i na skandię zawitam na jakiś etapik. Ale najpierw muszę dostać roweryk (chyba w środe) który zamówiłem bo na tym obecnym górki w grę nie wchodzą. Heh... szkoda że nie miałem luźnych 7tys bo bym wyskoczył sobie do Fatimy rowerkiem. To byłby dopiero sprawdzian :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam ten wątek i chyba dorzucę coś od siebie.

Na temat tego, czy startują tu profi - to uważam, że ich start podnosi atrakcyjność tego wyścigu. I nie ma co się spieniać, że to oni wygrywają. Są najlepsi to wygrywają i tak jest zawsze i do tego w każdej dyscyplinie. Miejsca na pudle są 3 i tak już będzie. A jak to komuś nie pasuje to tak jak ktoś już tu napisał pozostaje wyścig dla ogórków albo ciężki trening.

Poza tym, jednym z głównych celów tej imprezy jest Popularyzacja kolarstwa i turystyki rowerowej w Polsce. Więc nie bardzo rozumiem, dlaczego czepiamy się trudności tras. Przecież, jeśli trasy byłyby dla większości nie przejezdne (za trudne) to z tej popularyzacji by nic nie wyszło. Chyba chodzi w tym wszystkim o to, aby zachować zdrowy rozsądek. Poza tym, nie czytałem (może nie znalazłem) wypowiedzi na temat trudności trasy ze strony zwycięzców. Im to jakoś nie przeszkadza, pomimo że przejechaliby pewnie każdą trasę bez większych problemów, no ale cóż, nas amatorów jest więcej. I chyba możliwość ścigania się na takich właśnie trasach zarówno z profi jak i z zawodnikami zbliżonymi umiejętnościami do nas samych jest tym co nas przyciąga na te maratony. Można porównać się z najlepszymi i powalczyć z kimś o podobnych umiejętnościach. A każdy stając na starcie maratonu będzie walczył czy tego chce czy nie, bo tak to już jest. Ustawienie się na starcie wśród setek kolarzy samo z siebie wyzwala adrenalinę, która powoduje że na tej trasie walczymy.

A co do klasyfikacji, to tych klasyfikacji jest tak wiele, że dodatkowe podziały są chyba już zbędne. Przecież są tu do wyboru 4 dystanse i klasyfikacja jest prowadzona dodatkowo w podziale na kategorie wiekowe. Po co jeszcze kolejny podział na profi i amatorów. Co to by dało? Czy ktoś kto wygra Grand Fondo (bo o tym najczęściej mowa) w kategorii M3 będzie się czuł spełniony, bo np. osobno będzie sklasyfikowany w M3 P. Kaiser ale już jako profi? Równie dobrze można iść do sklepu i kupić sobie puchar i dyplom, wymyśleć jakąś klasyfikację i wyjdzie na to samo. To chyba nie o to w tym chodzi.

I na koniec powiem coś jeszcze o dystansach. Sam w tym roku jadę w Skandii dystans mini. Takiego wyścigu nie proponują inne cykle. Z innymi cyklami można porównać dystans rodzinny. I powiem Wam jedno. Spróbujcie. Nazywanie tego wyścigiem dla amatorów wcale nie obniża atrakcyjności tego dystansu. Jeździłem do tej pory dystansy mega i mogę śmiało powiedzieć, że przejechanie mega dla mnie przynajmniej było dużo prostsze niż uporanie się z dystansem mini na skandii. Tu jest 30 - 40 km na pełnym gazie bez możliwości odpoczynku, bo każde najmniejsze nawet złapanie oddechu powoduje odjazd czołówki, której już nie da rady złapać. To naprawdę ciężki dysntans bez względu na trudność trasy. Może wtedy część z narzekających będzie zadowolona. Ktoś tu napisał, że wystarczy 4-5 h treningu tygodniowo, aby móc powalczyć. Zgadza się, ale to może nie wystarczyć do pudła.

Życzę więc wszystkim sukcesów na kolejnych edycjach i wytrwałości w treningu.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

JA byłem na Skandii raz i momo niezłej oprawy, kiepskiej organizacji rejestracji uczestników (jeśli rejestrujesz się w necie dwa dni przed imprezą to szkoda czasu, bo nikt już tego nie sprawdza) to zszokowało mnie olewcze podejście do pbezpieczeństwa uczestników imprezy.

Oczywiście są strzałki, są strażacy na wjeździe na asfalt. Tak to wszystko jest. Ale jak poprosiłem Panią przy rejestracji o nr. alarmowy jak bym zaliczył gonga, albo miał problemy na trasie i nie mógł dojechać d mety to popatrzyłana mnie jak na idiotę i powiedziła, że nic takiego nie ma. Jestem dorosły, wiem na co się decyduję i mam radzić sobie sam.

Przyznam szczerze na żadnym z maratonów z niczym takim sie nie spotkałem i postanowiłem scandię w nałeczowie po prostu przejechać bez szaleństw, bo w razie kraksy musiałbym się czołgać z rowerem na plecach na metę. Bo org. ma mnie w d..... i moje bezpieczeństwo.

Dlatego wg. mnie ta seria jest dla odważnych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zlaczka --> hmm, dwa dni przed impreza? Ja na Chodziez rejestrowalem sie tydzien przed, i oczywiscie na liscie mnie nie bylo :). To jest bolesne, bo glownie jezdze na maratonach p. Golonki, gdzie takie rzeczy nie maja miejsca, a jak sie juz ma numer startowy, to po rejestracji via internet i zaplaceniu przed maratonem w ogole mozna nie zagladac do biura, chyba ze dla sprawdzenia czy chip w numerze dziala :). Na szczescie w Chodziezy nie bylo juz takiej tragedii jak w zeszlym roku, gdy stalo sie do rejestracji ponad godzine, niezaleznie czy sie rejestrowalo przez internet czy nie. I to nalezy zapisac na plus Skandii, widac jednak poprawe, choc nadal imho odstaje pod tym wzgledem od innych cykli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Za udział w Olsztynie trzeba zabulić 60zł a w dniu wyścigu jeszcze więcej to jest po prostu złodziejstwo, naliczyłem 24 sponsorów i co oni sponsorują? chyba samych siebie. LANG mówi w tv żeby każdy startował że impra jest dla wszystkich i takie tam, tylko nic nie mówi o kasie, taka impreza powinna być gratis przecież to nie olimpiada tylko wyścig dla amatorów, tak to już jest niestety w naszym kraju. A tyle się mówi o propagowaniu idei roweru itd. a tu proszę taki bonusik w postaci 60zł tylko za co i co robią ci słynni sponsorzy? Chyba tylko swoje reklamy rozwieszają na trasie :whistling:

Start jest wspólny jak w wyścigu kolarskim czyli po prostu straszny tłok na starcie, na Silesii startowali w odstępach 10 s. żeby było luźniej i tak powinno być. Zacząłem trochę trenować, trasa jest dostępna na necie i trochę zwątpiłem, jeszcze nie wiem czy wezmę udział.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kolego radek, weź w takim razie zakasaj rekawy, podzwon, poszukaj sponsorow (chociazby 3) i sam zoorganizuj taka impreze (ale zeby byla darmowa dla wszystkich)

a tak na serio przestan marudzic, jak sie nie podoba nie przyjezdzaj, ewentualnie pojedz na inne tego typu imprezy (znajdz taka gdzie wpisowe bedzie mniejsze niz 50-60zl, ale nie zaden ogorek)

 

PS jezeli kasa jest takim problemem dla Ciebie zawsze mozesz jechac mini - 30zl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lukas, tu nie chodzi o kasę tylko o zasady. Organizatorzy zapewniają bufet czyli wodę, może jakiś izotonic (z tego co ludzie piszą to na poprzednich wyścigach było różnie)i chyba jakąś przekąskę po zawodach. Razem jest to warte max. 20zl więc na co idzie pozostała kasa, pewnie na nagrody tylko że od nagród są właśnie sponsorzy a nie składki uczestników, tak się dzieje w każdym cywilizowanym państwie i to ma sens a o samą organizację powinno zadbać miasto. Skandia z założenia powinna być imprezą zorganizowaną głównie dla jej uczestników, tak twierdzi Lang ale niestety tak nie jest i szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

organizatorzy zapewniaja bufet czyli wodę?? chyba kolego nigdy nie byles na zadnym maratonie, jedzenia nigdy nie widziales na bufecie? myslisz ze spada ono z nieba?

przekaska po zawodach? przekąska jest u konkurencji (makaron, ryz z marnym sosem) tu masz pełnowartosciowy obiad z miesem i surowka

na co idzie pozostala kasa? no chyba wszystko do kieszeni langa, bo przeciez caly sztab organizacyjny, osoby od obslugi biura zawodow, trasy, bufetow, ochrona, karetki, policja sa niewolnikami pracujacymi za darmo

barierki, balony reklamowe, namioty, naglosnienie, gadzety dla startujacych pan lang sobie sam zrobil w garazu,

telefony, zgody władz i sto pietnascie innych dupereli sa rowniez darmowe

no i w koncu przeciez nic sie nie robi dla kasy, pan lang robi to charytatywnie (nie musi przeciez nic zarobic bo po co), nawet gdyby zarobil to nie ma w polsce podatkow itd

 

i tak nawet pewnie polowy wydatkow nie uwzglednilem

zreszta jakie to ma znaczenie? znasz jakis maraton gdzie nie ma wpisowego i uczestnicy maja zapewnione wszystkie atrakcje? nie da sie takiej imprezy zrobic

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...