Skocz do zawartości

[zdrowie]Czy wy tez rzadko chorujecie?


kraszak

Rekomendowane odpowiedzi

W tym temacie chodzi mi głównie o to czy jeżdżąc dużo rowerem mało się choruje.

Moje wrażenie jest takie ze jeżdżąc od niedawna od jakiś 2 lat systematycznie i długo

w tym czasie ani razu nie zachorowałem co najwyżej miałem tylko 2 razy katar w porze zimowej .

Proszę was o to żebyście podzieliliście się swoimi odczuciami . :) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też, ale ja mam tak od dziecka... praktycznie nigdy nie chorowałem oprócz chorób dziecięcych. Nigdy nie leżałem w szpitalu, nigdy nie miałem nic złamanego (oprócz nosa :)). Wydaje mi się, że to raczej kwestia odżywiania już od najmłodszych lat i to, że rodzice nigdy na mnie nie chuchali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, że aktywność fizyczna ma dobry wpływ na odporność organizmu. Jazda w zimę oraz po części w chłodniejsze dni hartuje nasz organizm, dzięki czemu zwiększamy odporność. Ale... jest to również kwestia indywidualna, każdy ma inaczej uwarunkowaną odporność. Krótko mówiąc, jazda na rowerze na pewno pomaga w zwiększeniu odporności, ale nie jest głównym czynnikiem ją warunkującym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta odporność nabyta przy treningu jest faktem :) Bardzo rzadko zdarza mi się chorować, gdy dużo trenuje. Często na zgrupowaniach stykam się z osobami chorymi / po chorobie (kolega z klubu jest podatny) i jeszcze nie zdarzyło mi się czymkolwiek zarazić.

 

Inaczej wygląda sprawa kiedy nie trenuje - w okresie krótkiej przerwy jesienno-zimowej :/ Zawsze jakiś katar, kaszel, be.

 

A w ramach ciekawostki - podobno u wyczynowców (mówie tu o tych faktycznych wyczynowcach z "górnej półki") występuje efekt odwrotny, na skutek spadku ilości białych ciałek w krwi pod wpływem przyrostu czerwonych ;) Ile w tym prawdy, to nie wiem..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby nie było za różowo :D Ja np. od dziecka, kiedy jeszcze nie jeździłem, często coś łapałem, mam też alergię wziewną, co łapanie ułatwia na pewno, i bardzo często łapię katar, uciążliwe zapalenia od krtani po zatoki :P Jazdy to nie ułatwia.. To mój powód do przejścia z aspiracji do wyczynu na plany enduro :D Życie.

 

slyszalem, ze niektorzy zawodnicy po wyscigach od razu zakladaja maseczki :)
Pewnie, do tego jedną rękę rezerwują do obiektów publicznych, jak klamki, a drugą do obsługi twarzy, do tego izolują się od ludzi. Sorry, używanie windy we własnym domu, żeby nie przeciążać stawów, wiązadeł, czy nie przemęczać mięśni, to groteska, ale też tu pasuje estetycznie :P Wyczynowy wysiłek wysysa, osłabia, racja.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazda przez cały sezon, w każdą pogodę na pewno wzmacnia, oczywiście jazda z głową :) . Ja jak jeździłem dużo i przez cały sezon to nie wiedziałem co to choroba, zwłaszcza w zimie B) u mnie sprawa podobna jak u GdyniaBikera, mam alergię na pyłki traw także latem zazwyczja nos zapchany, z oddychaniem są problemy więc gardła używam na maksa, także zapalenia gardła to norma po ostrzejszych jazdach <_<

Prawdą w moim przypadku jest fakt, że po odstawieniu bika na dłuższy czas w zimie, choroba gwarantoana B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na przekór wszystkim, zimą chodze bez czapki, często pod kurtką zimową miałem...koszulkę. Latem przez miesiąc dobijają mnie pyłki. Po za tym wbrew powszechnej opinii kiedy łapie mnie stan podgorączkowy ide na rower/siłownie/basen ale nie dla rekreacji, wracam nieprzytomny ze zmęczenia ale zdrowy. Generalnie w wieku <2lat przeszedłem najcięższe choroby. Później w szkole podstawowej ospa i do dziś ani razu nie zachorowałem. Jak wchodzę wśród ludzi gdzie ktoś choruje nic mnie nie rusza. Ani nawet grypy czy przeziębienia. Czasami jak mnie coś łupie w kościach to przechodzi mi po paru godzinach <_< Na studiach na 2 roku miałem lokatora który miał dokładnie na odwrót, jak padał deszcz on już wiedział, że się przeziębi, brał gripex i kładł się pod koc wygrzać już za wczasu B) . No i nie byłem szczepiony na większość rzeczy, zawsze bałem się igieł i unikałem jak ognia aż odpuszczali. Nie biore nigdy leków, żadnych gripexów, witamin itp. No i przede wszystkim mam w głowie zakodowane że nie zachoruje i jakoś tak się kręci. Hartowanie organizmu + pozytywne myślenie + nie branie nie potrzebne leków = zdrowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na hartowanie dobra jest sauna fińsk(sucha). Siedzę w niej 20 min (prawie do upadłego), a następnie pod lodowaty prysznic. Najlepsze hartowanie z możliwych:)Po saunie na rower się raczej nie da już wsiąść bo organizm jest bardzo wycieńczony. Ja po saunie ewentualnie mam siłę tylko na masę krytyczną lub przejazd po parku:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po za tym wbrew powszechnej opinii kiedy łapie mnie stan podgorączkowy ide na rower/siłownie/basen ale nie dla rekreacji, wracam nieprzytomny ze zmęczenia ale zdrowy.

 

Coś w tym chyba jest bo mi też jak czuje że coś mnie bierze pomaga trening w ciężkich warunkach tak żeby się pożądnie zmęczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...