Skocz do zawartości

Chodzież


Rodman

Rekomendowane odpowiedzi

hehe, no witaj marcel787 :D ! naprawdę ostro się z Wami jechało B) ; a z tym "nie ukończeniem" maratonu to może być jakaś zciema z chipami, bo moj kolega normalnie dojechal a tez dostal dyska, byc moze chip sie popsul i kaszana :confused: , na żadnej edycji nie bylo przeciez az tylu zdyskwalifikowanych osob :o

na tym pociągu skorzystal chyba rowniez 224, bo byl wyzej; a nawet nie wiem kiedy sie minelismy (moze jak probowalem gonic tych z Grand F., bo wtedy tylko kolo ostatniego widzialem i nic poza nim :P )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozdrowienia dla marcela787 i dla nr 177. Widziałem wasze kelly'sy ładnych parę kilometrów :o. Jechał jeszcze z nami nr 338 ale stary lis :confused: cały czas trzymał się za nami a potem mnie wziął na ostatnich asfaltach - z nim trochę rozmawiałem po. Myślałem ze mnie też wzięliście bo ostatnie kilometry jechałem na totalnym zgonie, walka o życie po prostu. Ja jechałem na czerwonym Krossie z numerem 124.

 

Rodman a jakaś relacja na twoim blogu się pojawi??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

Pojawiły się trochę fotek na xcmtb.pl. Ja jechałem medio (numer 144) i miałem czas 3:01, czyli o ponad 9 min lepiej niż rok wcześniej, a przecież rok temu nie było piachu. Skutki wypadku tej dziewczyny na pierwszy zjeździe widziałem, bo stało się kilkanaście sekund przede mną. Ponieważ kilka osób zajęło się poszkodowaną, wyminąłem grupkę i chwilkę potem jakiś koleś wpadł prosto w nich - wyglądało to nieciekawie - kurz i turlający się jakiś koleś.

Pozdrowienia dla dziewczyny z numerem 287, która dawała mocne zmiany, szkoda że później piach popsuł plany . Gdyby nie fakt, iż pewien Pan przewrócił się tuż przed moim kołem, dzięki czemu wywinąłem ładne OTB i złapanie gumy na 3 km przed metą (na szczęście dojechałem do mety - ale już nie mogłem finishować) - pewnie udałoby się poniżej 3h.

Impreza super, organizacja 5+, trasa bardzo dobrze oznakowana, świetne upominki - szkoda tylko że koszulki w jednym rozmiarze L i kolorze pomarańczowym :P -> fakt nadają się na Queen's Day 30 kwietnia w Holandii :D

http://livo.files.wordpress.com/2007/05/queens-day.jpg

 

Pozdr,

Michał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wita wszystkich Slamer nr 177,dzięki za pozdrowionka i wspaniałą pracę na trasie.Jak widzicie nie ukończyłem według org. a dojechałem do mety z czasem 2, 55.Szkoda ze coś zawaliło z ich sprzętem:( niesmak pozostał i żal bo naprawdę było ciężko i pracowaliśmy razem na ten wynik jeszcze raz dzięki za współprace i serdeczne pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Slamer - gratulacje przede wszystkim dla ciebie za ciężką pracę na tych kilometrach na płaskim. Tym bardziej żal, że nie zostałeś sklasyfikowany. Nie wiem czy to nie wina chipów - brakuje mi u Langa tego co jest u Golonki - czyli możliwości sprawdzenia poprawnego działania chipa. Jeszce raz pozdrowienia i dzięki za niezły pociąg. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może widział ktoś mój wypadek na 22 km. Nie bardzo pamiętam co się stało, ale straciłem przytomność chyba no i ponad 10 min byłem oderwany od rzeczywistości (dane z Polara). Jechałem na fullu Meridzie w białej koszulce i czerwonym kasku, nr 434

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jakimś zjeździe jak najbardziej, bo widzę z wykresu z Polara. Nie pamiętam, ale być może na piachu poleciałem przez kiere.

Z przebłysków, które mam to pamiętam jak leże na noszach u ratowników, a potem już z powrotem jadę.

Jak się okazało na mecie, to sam uciekłem im z tych noszy, ale co się działo przez te 10,5 min to nie mam pojęcia.

Nie wiem czy i ile leżałem nieprzytomny i czy ktoś wezwał pomoc. W jaki sposób ratownicy się przy mnie znaleźli.

Oczywiście dziękuję za całą pomoc wszystkim którzy mi jej udzielili.

 

Raffi

434

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak zjeżdżałem to nikt tam jeszcze nie leżał, a gdy już dojechałem do bufetu to jedynie ktoś użerał się ze zniszczoną oponą prosząc bufetowych o nóż. W kilku miejscach niemal zaliczyłbym dzwon, raz przy jeziorze na ok. 10km, gdzie trzeba było jechać bardzo wąską ścieżką. Na szczęście jakoś wymanewrowałem, w przeciwnym razie zahaczyłbym korbą o drzewo i zsunął się do jeziora. Kilka km dalej (przed drewnianą chatką z sianem dla zwierząt), źle wyjechałem ze zjazdu i prawie wleciałbym do wąwozu, na szczęście w porę wypiąłem but i odbiłem się stopą od krawędzi. Na początku szło całkiem nieźle, udało mi się wyprzedzić sporo osób na podjazdach, traciłem za to na zjazdach bo zwyczajnie obawiałem się kraksy. Pierwsze 30km poszło sprawnie, niestety za Oleśnicą a przed Trojanką wysiadły mi plecy, a konkretnie krzyże. Przed brukowym podjazdem czułem że z bólu tracę siłę w nogach więc musiałem się zatrzymać i na szybko rozprostować plecy, kości gruchnęły i ruszyłem dalej, tuż za bikerem który na szybko rzucił mi że on ma ten sam problem. Byłoby lepiej gdyby nie wspomniane krzyże, oraz niestety jeszcze niedopasowana wkładka nowych spodenek, siodło ostro wbiło mi się w tyłek. Wynik 3godz 10minut, jak na pierwszy start myślę, że nie najgorzej, gdyby nie bolące tyłek i plecy mógłbym przyjechać przynajmniej 10 minut szybciej co by mnie postawiło 50 miejsc wyżej, chociaż na ostatnich 10km i tak sporo nadrobiłem włączając wyższe biegi. Piasku jak się można było spodziewać - sporo, może nie każdego poruszył, ale jak dla mnie to na trasie była masa całkiem zdrowych rozmiarów piaskownic.

 

Przy okazji jeszcze raz przepraszam bikera z którym ciągnąłem spory kawałek podjazdów wokół Gontyńca! Jakoś tak wyszło, że przy pierwszych zjazdach czerwonym szlakiem jakaś dziewczyna wyglebała się w piachu (nie wiem, czy to nie ta, która ponoć złamała rękę), wspomniany biker zatrzymał się przed podjazdem a ja runąłem na bok uderzając go siodełkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba ja to widzialem, w piachu ktos sie wywalil a potem nastepny zawodnik wlecial na ciebie, albo ty na niego. Raczej to bylo to bo ktos lezal bez ruchu i chyba w czerwonym kasku. Wygladalo to dosc groznie, dlatego pozniej staralem sie uwazac w tym piachu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie miałeś przypadkiem po tym locie przez kiere wyśmienitego humoru?

Mój kumpel na zawodach lekarzy w karate stracił właśnie przytomność i jak się później okazało wstrząśnienie mózgu, również nie pamiętał co się stało i miał świetny humor.

A najlepsze , że wygrał zawody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam mam pytanie do Marcela 787,Z3W, Rodmana, czy wybieracie sie jeszcze na Langa? jezeli tak to gdzie? ja poza Białowieżą chciałbym wszędzie być,więc moze sie jeszcze spotkamy:) pozdrowionka i proszę natentychmiast kontuzje leczyc!!! czego zycze ogromnie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich,

 

dodam swoje 3 słowa. Na pierwszym zjezdzie, na którym wypadek miała dwójka (koleś i babka z Corrateca) ludzi, w sumie trójka łącznie ze mną ;/, jechaliśmy we trójkę bodajże, z tyłu była spora grupka ludzi za nami, gdy już wspieliśmy się na pierwszy dość konkretny podjazd jechałem koło w koło z ową "dwójką", zaczął się zjazd i widziałem, że Pan i Pani walczą ze sobą na zjezdzie więc pusciłem ich przodem, zaczeli jechać dość szybka- ja za nimi i w pewnym momencie zczepili się jakoś ramami lub pedałami nie pamiętam dokładnie bo byly to ułamki sekund i gleba i to dość konkretna, na Panią wpadł klubowy sąsiad z lewej, ja widząc, że już nic nie mogę zrobić (hamulce na maksa) postanowiłem nie wjechać na nich (bo wtedy mogło byc nieciekawie z Panią i ze mną łącznie) tylko odbić w prawo - między drzewa, czułem juz jak walę w drzewo, ułamki sekund i trach- centralnie w drzewo... Przywaliłem klamkami i manetkami no i oczywiście kierownicą, która po części zamortyzowała uderzenie..po części, gdyż przywalłem rękę i barkiem (w sumie całą prawą stroną w drzewo), w barku coś chrupnęło, paznokieć caly zbity, zrobiło mi się ciepło i trochę ciemmo przed oczami... odwracam się, dwójka leży kobieta się nie rusza, tylko płacze, drugi kolega próbował wstać... próbował.... Po chwili znalazła się już przy nas spora grupka bikerów, krzyknąłem wtedy, żeby ktoś szybko wezwał karetkę i w tym momencie do Pani podbiegł szybko kolega z teamu Corratec... Oceniłem sytuację i z masakrycznym bólem postanowiłem jechać dalej....przez kolejne pare kilometrów nie mogłem ruszać prawą ręką ... no tragedia normalnie.... Także kontrola nad rowerem była bardzo ograniczona. Poźniej ból minimalnie przeszedl i jakoś mogłem jechać dalej, poźniej doszedłem klubowego kolegę i jakiś czas pociskaliśmy razem, poźniej ból tak się nasilil, że moc mi opadła i chęci również.... Do mety dojechałem z czasem 3:05:40, bez tego wypadku dzięki ekipie z corrateca było by pewnie dobre 10 minut lepiej.... Trasa fajna, chwilami dość trudna, piach, piach, piach ;). Bark zbity na maksa, po weekendzie idę na prześwietlenie.... To tyle

 

Robert - nr startowy 171

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozdrower, dwa słowa do Ojca prowadzącego:

Jechałem pierwszy raz w Chodzieży i wiem jedno trasa genialana, no może poza piaskiem. Fajnych kilka zjazdów jak na takie małe górki. Bawiłem się jazdą.

 

Szukam dwóch osób które jechały ze mną:

nr startowe to 55 i 56 Doliński Andrzej i Dolińska Violetta z Opola z teamu Inter Team.

Jeśli ktoś ma do nich kontakt to uprzejmie proszę o podanie, choć email.

 

Jechałem z nimi i chce ściągnąć od nich dane z licznika, bo mój razem z rękawiczkami został w przedpokoju :)

 

Sławek (400)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

robek18 - trzasnęliście dosłownie kilkanaście sekund przede mną - bo jak już dojechałem kobita siedziała na środku ścieżki i zaczynała się "akcja ratunkowa", swoją drogą ryzykowałeś z tą ręką ... mój kolega niestety w gipsie i wsadzili mu kawałek tytanowego druta na wzmocnienie obojczyka :voodoo:

 

Sawo, chętnie bym pojechał, ale niestety nie mogę zaplanować / powody rodzinno-zawodowe :P , mam już przepustkę na "okolice" czyli Gniezno 31.05, Poznań 6.09 i Maraton Michałki w Wieleniu, na Langa pojadę jak przypadkowo będę w okolicy jego maratonów :)

 

relację oczywiście dodałem: http://rodman.bikestats.pl/ ;)

do zobaczenia gdzieś tam kiedyś w galaktyce .....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja jeśli już to u Langa pojadę w Gdańsku ale i to nie jest pewne. W tym roku z kolegami "postawiliśmy" na Grabka ale i na maraton w Gnieźnie się wybieram więc jest szansa na to że się gdzieś na trasie spotkamy.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...