Skocz do zawartości

Nałęczów


AndrzejM

Rekomendowane odpowiedzi

Byłem dziś na XC w Nałęczowie, zawodnicy i rowery po zawodach byli totalnie ubłoceni, praktycznie na każdym podjeździe trzeba było podbiegać, na zjazdach zresztą też niektórzy woleli zbiegać. Jutro na maratonie może być podobnie, dużo błota

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na żywo wyglądało to jakby wszyscy jeździli w maseczkach błotnych...nie było widać ani twarzy, ani w wielu przypadkach numerów startowych, no i można było dostać wytrzeszczu oczu przy próbie dopatrzenia się jakiej marki rowerek właśnie śmignął...chylę czoła przed wszystkimi uczestnikami...było im ciężko...to Grand Prix długo będziemy pamiętać: uczestnicy i widzowie. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niezły hardcore był ;) na poczatku wszystko ok błoto dość małe,ale ok. 25km (w mini) na odcinku 500m takie bagno że nie mogłem ani jechać,ani pchać roweru bo koła się strasznie zapchały,ani nieść bo ważył ze 25 kg :P cały napęd się zapchał ,nie mogłem zmienić przełożenia

 

ogólnie bylo mokro błotniście ale mege przygodowo :D

 

i tak skończyłem na 95 miejscu w open i 25 w kategorii

 

;))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mogę się dowiedzieć jak był mierzony czas? Nie zostałem sklasyfikowany z powodu źle zamontowanego chipu. Mój czas na zegarze gdy dojechałem wynosił 1:38, zaś w momencie startu wynosił 6min. Czy mam od swojego czasu odjąć to 6min.? Proszę o odpowiedź. A co do terenu było ciężko, u mnie jedna gleba choć nie z mojej winy. W pewnym momencie w drodze starego gaju było nieźle. Chyba nikt nie przejechał tego odcinka. Do tego moje niesprawne hamulce (pod wpływem deszczu i lessu przestały działać).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety kolego czas mierzony jest od startu. Ja wystartowałem swój pulsometr właśnie w momencie strzału i na mecie czas zgadzał się z tym co miałem na ręku, i tak samo w wynikach. Trochę zamieszania wprowadził samochód na pierwszym podjeździe ale uścisk dłoni samego Czesława Langa zrekompensowało stratę paru minut na początku. Ogólnie było super. Błoto po pachy i taki sam ubaw jak się widziało wężyk rowerzystów prowadzących serdelki. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lostek,to bardzo możliwe że sie widzieliśmy bo ja miałem 1:37

 

byłem w koszulce MR

 

No widziałem Cię. Pewnie mnie źle wspominasz:) dlatego że jechałem Ci na kole jakichś czas a później dałem zmianę i Cię trochę zostawiłem:) Pewnie mnie kojarzysz, miałem kurtkę CSC i czerwony kask + rowerek Poison Zyankali T i chyba więcej błota na sobie niż inni. A nie wiesz czy Cię w końcu wyprzedziłem bo chcę mniej więcej poznać mój czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy Maraton i od razu taki hardcore. Jak się ludzie wychrzaniali (ja też dzwona przeliczyłem a jakże), było super i tyla. Czasami byłem zdziwiony jak mi nagle pojawia się moje tylne koło przy zjazdach w dolinach lessowych ale ogólnie super przeżycie i na bank chce jeszcze.

Ale trzeba powiedzieć również jedno, że organizatorzy chyba będą mieć problemy w związku z rozjechaniem sporej połaci zbóż itd. Kurcze, ale naprawdę tam już było bagno a nie trasa. Te łąki wykończyły wiele osób, w tym i mnie. Na łysej tylnej oponie Ralph Racing była masakra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale ja nie wiem jak Ci ludzie jeżdżą w wąwozach. Przy zjeździe wszyscy przede mną się wychrzaniali i jechali jakoś po krzywej, mieli wielki problemy z tym żeby się nie wywalić. Ja tam żadnych z tym problemów nie miałem, jechałem przez wąwozy na hamulcach ale po prostej i bez groźby upadku. A najlepiej na końcu: zjeżdżam tym chodnikiem już do mety hamulce dociśniętę na maksa a rower jedzie 39km/h i przyspiesza. No takie lipne te moje hamulce że nie wiem. A jak tam się myło rowery w rzece:)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na mój pierwszy maraton jestem bardzo zadowolony z siebie, zwłaszcza że to był naprawdę ekstremalny maraton, pod koniec maratonu ok 1,5 km do mety miałem jedyne dwie wywrotki i to dwie naraz , ale to tylko dlatego że już totalnie nie miałem siły pedałować, tak mnie ta glinka wykończyła. Ale udało się ukończyć, i normalnie po dzisiejszym maratonie chce jeszcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe lostek ty mi wymieniasz markę swojego roweru napis na koszulce jak i tak nic nie było widać :P

i nie bardzo powiem ci czy mnie wyprzedziłeś bo sam tak średnio wiem który to ty :D

 

a i chyba zaliczam się do tych osób co w wąwozach jechali jak pokraki ;D

 

przemek na mini startowałeś ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na mini, na moim pierwszym maratonie nie chciałem brać większego dystansu i chyba dobrze postąpiłem, bo nie wiem czy bym dłuższy dystans przejechał. Zwłaszcza że jeszcze mam problemy z bolącym kolanem, choć i tak dziś było dobrze z nim, opaska na kolano zdała egzamin :D.

 

Co do wąwozów to ja sobie jakoś tam dość sprawnie zjeżdżałem, ciekawe jak to na zdjęciach wyjdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wszystko pięknie... Napęd działał nawet wporzo, ślizgać bardzo się nie ślizgałem, tylko hamulec przedni uciekł, a tył ledwo ledwo...

No i jak ktoś widział gościa, któremu z siodełka został tylko drut to tadam tadam to ja ^^ :D Ostro było :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ci co nie pojechali przez pogodę, niech żałują :) Pogoda dodała bardzo dużo smaczku do tego wyścigu. Ogólnie organizacja super, dobrze że już nie cudowali z losowaniem i sprawnie to poszło. Ale duży minus dla Orga za stanowiska do mycia się oraz rowerów. Masakra, mogli o tym pomyśleć. Były dwa węże gdzie można było umyć rower, a chętnych chyba ze 100. Ja czekałem równo godzinę. W zeszłym roku w Nałęczowie były nawet prysznice (!!!) dla zawodników. W tym roku już chyba kasy nie starczyło. Fotki będą na sportografie pewnie za kilka dni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie mega bomba błoto. Jechałem tylko na przetrwanie. Totalnie nie potrafię tak jeździć. Duży udział w tej niemocy miały moje Pythony. No te to juz na pewno nie nadają sie do jazdy w takiej mazi. W Bielawie złamałem żebro i jeszcze mnie pobolewało wiec strach przed wywrotką był wiekszy niż należało sie spodziewać. Szczególnie, że prędkości osiągałem raczej mizerne. Tutaj wielki szacunek dla kolegów śmigających. Jak oni to robili? Ledwo utrzymywłem tor jazdy na wprost. Natomiast co niektórzy w dość żwawym tempie mykali obok. W desperacji nawet biegłem szybciej niz jechałem. Strach przed podjazdem w Kazimierzu był niepotrzebny. Wjeżdżałem na 22 z przodu ale bez wiekszego zmęczenia, co przy moich 93 kg zadziwia. Na górce batonik i truskaweczka od pana Czesława. Niestety nie wziąłem za co serdecznie przepraszam ale truskawki mi nie służą. Nie chcialbym tego powtarzać w przyszłym roku ale z czasem ten Nałęczów obrośnie legendą jak niegdysiejsze Danielki i trzeba będzie się pokazać. Do nastepnego razu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi zjazdami w wąwozach to nie jest tak prosto. Ja też potrafię zjeżdżać (duża masa i przesunięty środek ciężkości do tyłu+umiejętna praca rąk na klamkach) ale co mam począć jak gość przede mną zaczyna wyprawiać balet w stylu jezioro łabędzie? To z jednej strony na drugą, to w poprzek a nie w cholerę prosto i do tego jakiś młodziak co fiknął orła i zjechał z rowerem kilka metrów. Jak się ma luz to zjazd jest prosty. Mam inny dylemat. Zastanawiam się oczywiście post faktum czy na tym nieszczęsnym polu nie lepiej było jechać środkiem po błocie, niż bokiem z oblepionymi kołami? Po wjeździe na asfalt napęd mi zgłupiał i jechałem jak kulawy, bo przerzutka z tyłu nie działała poprawnie. Za to syn jadąc za mną na osprzęcie SRAM-a nie zgłaszał kłopotów. Czy tez mieliście takie spostrzeżenia? I jeszcze jedno....co to za pomór dętek był na końcu zjazdu po kostce w Wąwolnicy? Tylu ludzi zmieniających dętki w jednym miejscu to nie widziałem jeszcze na maratonie. Pozdrawiam

214 2:00:51

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skydancer- rzeczywiście w tamtym roku było dużo lepiej,przyjechały toi toie z prysznicami i spoko a wczoraj to kilka kranów i w dodatku niektóre nie działały,ja rower umyłem w domu i nawet gładko zeszło :)

 

a co do sram i shimano,ja jechałem na x-7 i jakoś z trudnościami te biegi przeskakiwały,ale myślę że w większym stopniu zależało to od tego jak bardzo zabłocony był napęd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fotobiker: na pewno mnie pamiętasz. Chyba do mnie powiedziałeś "daj zmianę". Ja ją dałem. To chyba na szosie było (prawdopodobnie w drodze do starego Gaju lub dalej). Miałem charakterystyczne spodenki. Nie byłem w profesjonalnych tylko w zwykłych. Teraz mnie pamiętasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aaaa to ty tak mi na kole siedziałeś ;D tak myślałem

po tym jak mnie odstawiłeś to już chyba przepadłeś mi z widoku,ale ogólnie mieliśmy podobny czas ;)

 

A nie wiesz czy twój czas się zgadzał z tym co miałeś na zegarze? I czy startowałeś z ostatniej grupy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...