Wawrus Napisano 2 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 2 Kwietnia 2009 Wczoraj straszna się rzecz stała. Wracam sobie rowerykiem z sauny kulturalnie. Ciemno już było, swiatła miałem włączone. Już wjechałem w te uliczki osiedlowe koło mojego bloku a tu wyskakuje czarna BMW 5 zza zakrętu. Myślałem że pojedzie prosto bo kierunkowskazu nei miął włączonego. No to jadę, a tu ona czmyh skręca na mnie i mnie rąbną w przednie koło. Odrzuciło mnie na metr. Wychodzą 2 kolesie (25lat)i pasażer mów do kierowcy"co ty zrobiłeś?" Potem się spytali czy mi nic nie jest. Na szczęście mam lekko obita noge i zadrapany łokieć, nic więcej. Moje przednie koło do kasacji. Połamana obręcz, pokrzywiona tarcza. Tylko piasta się uchowała. Ja do kierowcy mówie że jego wina bo ja miałem pierszeństwo a on na to "to co?" Popatrzył czy mu BMWicy nie zarysowałe, wsiedli w auto i pojechali. Nie chciałem się wykłócać bo ich było 2 a ja 1. Miałem w sumie świadka ale nie miał komórki i nie mieszkał tam więc odpada. Zaszedłem do domu i zadzwoniłem na policję. Przyjechali do domu obejrzeli rower i pojechaliśmy na miejsce wypadku. Najgorsze jest to że ze stresu zapomniałem ostatnich 2 liter rejestracji i nic nie mogli zrobić. Ale mówili że nawet jeśli by ich złapali to by to niewiele dało bo kierowca ma świadka-kolegę i mogliby się we 2 zaprzeć że nawet w Suwałkich nie byli(bo rejestracja z Białegostoku). Tak więc jestem 250złociszy w tył. Nie będę kupował nowego koła. Postaram się sprzedać hamulce i Marcoka. Myślę że nie stracę na tym wiele bo teraz poszły ceny w górę i a rzeczy są zadbane i z niewielkim przebiegiem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
premier2 Napisano 2 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 2 Kwietnia 2009 Ty z tym na poważnie? Przecież mają psi obowiązek przyjąć od ciebie zgłoszenie. A jak potem będą ustalać, która wersja jest prawdziwa, to ich problem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Darth Napisano 2 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 2 Kwietnia 2009 Mają obowiązek przyjąć zgłoszenie na żądanie poszkodowanego. Specjalnie Ci tak powiedzieli żeby roboty dodatkowej nie mieć. To są ciecie, a te kolesie z BMW to dalej budują stereotyp jaki się wokół tego auta utwierdził. Wielka szkoda. Musisz zacząć jeździć z telefonem, jeszcze z takim co ma cyfrówkę i dyktafon. Wiem że będąc w szoku ciężko tego użyć. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
arroyo Napisano 2 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 2 Kwietnia 2009 Ale jeszcze łatwiej będzie uszkodzić taki telefon przy upadku, a wtedy można sobie liczyć dodatkowe 500pln strat. Przede wszystkim należy zapamiętać numery rejestracyjne, a następnie wezwać policję, lub przynajmniej poprosić kogoś aby to zrobił. Jakieś ślady na ich aucie muszą być, wgniecenie albo odpryski lakieru. Doszło do kolizji w ruchu drogowym, gadanie, że kierowca mógłby się wyprzeć spowodowania wypadku jest śmieszne, za składanie fałszywych zeznać grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Nie miałeś telefonu, mogłeś mówić że wezwiesz policję i podasz im numery rejestracyjne, a ucieczka z miejsca zdarzenia (bo to miało miejsce) również jest karalna. Nie można się dać, trzeba kombinować. Wiem, że po wypadku nie zawsze jest czas o tym myśleć, ale jeśli ponownie natrafisz na taką sytuację (czego tobie nie życzę), mam nadzieję, że postąpisz sprytniej. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arxas Napisano 2 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 2 Kwietnia 2009 Mają obowiązek przyjąć zgłoszenie. Poza tym nieznajomość 2 ostatnich cyfr/liter rejestracji wcale nie odbiera szansy na znalezienie samochodu - znasz kolor, znasz markę i model - ile może być właśnie takich aut z rejestracją (przykładowo): DW 123xx (gdzie xx, to dwie nieznane cyfry/litery). Pewnie nie wziąłeś namiaru na tego świadka? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Darth Napisano 3 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 3 Kwietnia 2009 Poza tym nieznajomość 2 ostatnich cyfr/liter rejestracji wcale nie odbiera szansy na znalezienie samochodu - znasz kolor, znasz markę i modelJak sięchce to można, koleżance w tył auta wjechał mały fiat i uciekł, też nie zapamiętała 2 ostatnich nr ale dla policji nie było z tym problemu. Ładna jest, może dlatego tak szybko reagowali Świadek się mógł wycofać, bo przecież to kolesie w BMW... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wiktorsam Napisano 3 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 3 Kwietnia 2009 Miałem podobną sytuację tyle że jechałem autem. Ja też sam - a auto które na mnie wymusiło pierwszeństwo prowadził jeden koleś, ale za nim jechali merolem dwaj jego znajomi. Wszyscy trzej zaczęli mi wmawiać winę, i w końcu sam w nią uwierzyłem . Jednak przezornie spisałem rejestrację i po 5 minutach ochłonąłem i sprawdziłem jak wyglądają znaki i okazało się że to była ich wina. Od razu na policję, spisali zeznania, wzywali później na wyjaśnienia. Koleś który prowadził się wypierał, ale go przycisnęli i przyznał się. Tak więc jak chcą to mogą. Zresztą dochodzenie nie prowadzi na ogół koleś który spisuje twoje zeznania a specjalnie do tego celu wyszkoleni policjanci. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
dużepiwo Napisano 4 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2009 To rewelacja. Wmówili ci winę i odjechali. Każdy poszkodowany tak zrobi Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wiktorsam Napisano 4 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2009 No niestety, wtedy miałem inne problemy na głowie i nie byłem w stanie się skupić i stwierdzić czyja to wina. Kolesie dodatkowo typowe dresy ale z wyższej klasy, czyli fura skóra i komóra, zaczęli gadać jak to im się śpieszy, że dostanę mandat, ci z drugiego auta że wszystko widzieli i że moja wina, że auto mają porysowane i powinienem im zapłacić, ale już mi darują i sobie przepolerują bla bla bla. Po prostu doskonale wiedzieli, że ich wina, ale wyczuli że się waham i to wykorzystali - na szczęście numery spisałem. Gdyby to był inny dzień, to w życiu bym się nie dał zrobić w balona, tym bardziej że tamtą trasą jeździłem dziesiątki razy, ale wtedy akurat spieszyłem się do domu bo mój pies który chorował od dłuższego czasu (rak) się poczuł bardzo źle i miałem go zawieźć uśpić, a tu mi się takie g... trafiło jeszcze po drodze. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.