Skocz do zawartości

[wypadek] przednie koło do kasacji


Wawrus

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj straszna się rzecz stała. Wracam sobie rowerykiem z sauny kulturalnie. Ciemno już było, swiatła miałem włączone. Już wjechałem w te uliczki osiedlowe koło mojego bloku a tu wyskakuje czarna BMW 5 zza zakrętu. Myślałem że pojedzie prosto bo kierunkowskazu nei miął włączonego. No to jadę, a tu ona czmyh skręca na mnie i mnie rąbną w przednie koło. Odrzuciło mnie na metr. Wychodzą 2 kolesie (25lat)i pasażer mów do kierowcy"co ty zrobiłeś?" Potem się spytali czy mi nic nie jest. Na szczęście mam lekko obita noge i zadrapany łokieć, nic więcej. Moje przednie koło do kasacji. Połamana obręcz, pokrzywiona tarcza. Tylko piasta się uchowała. Ja do kierowcy mówie że jego wina bo ja miałem pierszeństwo a on na to "to co?" Popatrzył czy mu BMWicy nie zarysowałe, wsiedli w auto i pojechali. Nie chciałem się wykłócać bo ich było 2 a ja 1. Miałem w sumie świadka ale nie miał komórki i nie mieszkał tam więc odpada. Zaszedłem do domu i zadzwoniłem na policję. Przyjechali do domu obejrzeli rower i pojechaliśmy na miejsce wypadku. Najgorsze jest to że ze stresu zapomniałem ostatnich 2 liter rejestracji i nic nie mogli zrobić. Ale mówili że nawet jeśli by ich złapali to by to niewiele dało bo kierowca ma świadka-kolegę i mogliby się we 2 zaprzeć że nawet w Suwałkich nie byli(bo rejestracja z Białegostoku). Tak więc jestem 250złociszy w tył. Nie będę kupował nowego koła. Postaram się sprzedać hamulce i Marcoka. Myślę że nie stracę na tym wiele bo teraz poszły ceny w górę i a rzeczy są zadbane i z niewielkim przebiegiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mają obowiązek przyjąć zgłoszenie na żądanie poszkodowanego. Specjalnie Ci tak powiedzieli żeby roboty dodatkowej nie mieć. To są ciecie, a te kolesie z BMW to dalej budują stereotyp jaki się wokół tego auta utwierdził. Wielka szkoda. Musisz zacząć jeździć z telefonem, jeszcze z takim co ma cyfrówkę i dyktafon. Wiem że będąc w szoku ciężko tego użyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jeszcze łatwiej będzie uszkodzić taki telefon przy upadku, a wtedy można sobie liczyć dodatkowe 500pln strat. Przede wszystkim należy zapamiętać numery rejestracyjne, a następnie wezwać policję, lub przynajmniej poprosić kogoś aby to zrobił. Jakieś ślady na ich aucie muszą być, wgniecenie albo odpryski lakieru. Doszło do kolizji w ruchu drogowym, gadanie, że kierowca mógłby się wyprzeć spowodowania wypadku jest śmieszne, za składanie fałszywych zeznać grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Nie miałeś telefonu, mogłeś mówić że wezwiesz policję i podasz im numery rejestracyjne, a ucieczka z miejsca zdarzenia (bo to miało miejsce) również jest karalna. Nie można się dać, trzeba kombinować. Wiem, że po wypadku nie zawsze jest czas o tym myśleć, ale jeśli ponownie natrafisz na taką sytuację (czego tobie nie życzę), mam nadzieję, że postąpisz sprytniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mają obowiązek przyjąć zgłoszenie. Poza tym nieznajomość 2 ostatnich cyfr/liter rejestracji wcale nie odbiera szansy na znalezienie samochodu - znasz kolor, znasz markę i model - ile może być właśnie takich aut z rejestracją (przykładowo): DW 123xx (gdzie xx, to dwie nieznane cyfry/litery). Pewnie nie wziąłeś namiaru na tego świadka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym nieznajomość 2 ostatnich cyfr/liter rejestracji wcale nie odbiera szansy na znalezienie samochodu - znasz kolor, znasz markę i model
Jak sięchce to można, koleżance w tył auta wjechał mały fiat i uciekł, też nie zapamiętała 2 ostatnich nr ale dla policji nie było z tym problemu. Ładna jest, może dlatego tak szybko reagowali :whistling: Świadek się mógł wycofać, bo przecież to kolesie w BMW...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobną sytuację tyle że jechałem autem. Ja też sam - a auto które na mnie wymusiło pierwszeństwo prowadził jeden koleś, ale za nim jechali merolem dwaj jego znajomi. Wszyscy trzej zaczęli mi wmawiać winę, i w końcu sam w nią uwierzyłem ;). Jednak przezornie spisałem rejestrację i po 5 minutach ochłonąłem i sprawdziłem jak wyglądają znaki i okazało się że to była ich wina.

Od razu na policję, spisali zeznania, wzywali później na wyjaśnienia. Koleś który prowadził się wypierał, ale go przycisnęli i przyznał się.

Tak więc jak chcą to mogą. Zresztą dochodzenie nie prowadzi na ogół koleś który spisuje twoje zeznania a specjalnie do tego celu wyszkoleni policjanci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety, wtedy miałem inne problemy na głowie i nie byłem w stanie się skupić i stwierdzić czyja to wina. Kolesie dodatkowo typowe dresy ale z wyższej klasy, czyli fura skóra i komóra, zaczęli gadać jak to im się śpieszy, że dostanę mandat, ci z drugiego auta że wszystko widzieli i że moja wina, że auto mają porysowane i powinienem im zapłacić, ale już mi darują i sobie przepolerują bla bla bla.

Po prostu doskonale wiedzieli, że ich wina, ale wyczuli że się waham i to wykorzystali - na szczęście numery spisałem.

Gdyby to był inny dzień, to w życiu bym się nie dał zrobić w balona, tym bardziej że tamtą trasą jeździłem dziesiątki razy, ale wtedy akurat spieszyłem się do domu bo mój pies który chorował od dłuższego czasu (rak) się poczuł bardzo źle i miałem go zawieźć uśpić, a tu mi się takie g... trafiło jeszcze po drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...