Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 8


Lookas 46

Rekomendowane odpowiedzi

Omal się nie utopiliśmy w Kampinosie <_< ...

Zwaliła się na nas taka ściana deszczu, że trudno było oddychać - woda wpadała do gardła i dławiła... normalnie żałowałam, że natura poskąpiła mi skrzeli. Jeszcze nigdy nie jeździłam w takich warunkach - owszem, w ulewie, w burzy, w oberwaniu chmury... ale takie coś - po raz pierwszy w życiu... Ścieżki - nawet te szerokie, a co więcej, nawet te na grzbietach wydm - zamieniły się natychmiast w potoki, i to bynajmniej nie płytkie... zdarzały się nurkowania do połowy tarcz, a niemal normalką było topienie wentyli. Pierwszy raz byłam świadkiem powodzi w Kampinosie ;)

W dodatku ten deszcz niesmaczny, słony jakiś taki i mdły :pirate:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż - jakoś trzeba było wrócić, zanim nas kompletnie zatopi ;) . A swoją drogą, szlaki popłynęły w ciągu zaledwie 15 minut (samo zjawisko ściany wodnej trwało jakieś 20 minut, potem była już "tylko" ulewa) - fenomenalne zjawisko... Analogicznie płynące szlaki widziałam poprzednio tylko raz - w pamiętnym lipcu 1997 roku w Tatrach, kiedy to uparłam się łazić po górach po kostki (miejscami po kolana) w wodzie mimo lejącego nieprzerwanie przez 2 tygodnie mojego tam pobytu deszczu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od 1 lipca mam nową pracę - dzisiaj po raz 4 dojeżdżałem rowerem. W jedną stronę około 11 km. Pracuję w pobliskiej wiosce. Mam trzy warianty dojazdu:

1. hard core - główną ulicą (najkrótsza)

2. wycieczkowo - asfaltu 1km (najdłuższa)

3. mieszana - mało uczęszczana dziurawa ulica oraz pola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...