Skocz do zawartości

[książka] która najlepsza


olek123

Rekomendowane odpowiedzi

Hmm, niezły pomysł, chyba wykorzystam go i skonfrontuję z wynikiem testu drogowego, ale podczas jazdy "dywanowej" łatwo się przegrzać, a to może podnosić tętno nieadekwatnie do wysiłku i wpłynąć na niedokładny pomiar.

 

Biblia jest naprawdę dobra i fajnie napisana.

Zresztą.. jej popularność wnika między innymi z braku większej konkurencji :) Jeśli coś jest, to trudniej to dostać, a nie wiem, czy jest równie dobra i kompleksowa książka na ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może sie nie nauczysz, ale Jej lektura może Ci bardzo pomóc.. m.in w odpowiednim ułożeniu treningu czy wyjaśnieniu wielu kwestii..

wielu maratończyków po przeczytaniu Bibli osiąga dużo lepsze efekty, co zamienia sie na dużo wyższe pozycja na maratonach czy na cross country.

I są zdania, że gdyby nie ta lektura, dojście do tej formy trwało by dużo więcej.

Więc Jaca_Sopot jeśli nie czytałeś itd to sie nie wypowiadaj. bo My kochamy takich ja Ty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WY macie cholernie niezdrowe podejście do rowerowania. co ci sprawia przyjemność? jazda? chyba nie bardzo. chcesz być maszyną do zabijania kilometrów, zeby mieć respekt i bla bla bla. sprobuj pojąć rowerowanie jako cel, nie jako środek do niewiadomo czego. maratony? świetnie. jak jechałem pociągiem to w wałbrzychu wsiadło kilku lightbikerów sid itp. jacy to oni super jacy to oni wspaniali! a jak sie chwalili a jacy byli dumni! poziom jaki reprezentowali był po prostu żenujący. teksty, żarty... jeśli tacy ludzie jeżdżą na maratonach, to cieszę się, że jeszcze żadnego w życiu nie jechałem. to już nie jest sport. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co ci sprawia przyjemność? jazda?.

siadło kilku lightbikerów sid itp. jacy to oni super jacy to oni wspaniali! a jak sie chwalili a jacy byli dumni!

wlaśnie dla mnie to jest wielki FUN! jak taki Ci nie daje rady. ale jaki to On nie był..

 

chyba nie bardzo. chcesz być maszyną do zabijania kilometrów

powiem Ci, że już jestem chyba.. tylko czasu mało.. a każdy zbity kilometr to czysta przyjemność i satysfakcja, że nie pije bronka pod sklepem tylko staram sie coś dla Siebie zrobić.

 

to już nie jest sport.

to jest sport i zawsze to będzie sportem.

myślisz, że w innych dyscyplinach indywidualnych jest inaczej ?

choćby w boksie amatorskim w którym miałem do czynienia przez jakiś czas.. przed walką jaki to On nie jest silny itd.. a jak na ringu sie spotkaliśmy to po pierwszej rundzie był dętka itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ma się co kłucić. dla mnie forumowe przemądrzanie się i dyskusję na temat siły kondycji itp zawsze będą paraolimpiadą. nie jestem silny, nie jeżdże pod górkę 30km/h ale każdy kilometr jaki jade, jade dla tego właśnie kilometra!

 

peace be with you little boy!

 

(i jeszcze raz sorry za spam)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wg mnie cały 'fun' polega na tym żeby km w tym lesie zrobi jak najszybciej ;p imo Jaca nie masz racji (chociaż do niektórych dyskusji sie z Toba zgodzę), też wielu na maratonach widziałem na karbonach, sidach itp i zawsze znalazł się ktoś kto przyjeżdżał jeszcze za mną, ich kasa ich sprawa, mnie nie robi kto jaki ma rower, bardziej kto jak jeździ a taka "biblia" pomaga zdobyć lepsze miejsca niz jakiś świetny amorek.

 

Co do tematu do "Biblia..." to bardzo dobrze napsiany podręcznik dla każdego, wytłumaczone świetnie, ale jest coś jeszcze co można by dosrtać w polsce (niech nawet bedzie po ang ale nie bawi mnie płacenie za przesyłkę wiecej niz za towar)? chętnie poznam jeszcze jakiś punkt widzenia na planowanie treningu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek, wiesz co myślę, więc rozwodzić się nie będę ;) Krótko mówiąc trenowanie może być równie dobrą zabawą i generalnie mylisz się i uogólniasz, chociaż to:

sprobuj pojąć rowerowanie jako cel, nie jako środek do niewiadomo czego
jest całkiem mądre. Ważne, żeby się dobrze bawić i dbać o siebie, a każdy niech robi to tak, jak lubi i nie musi używać do tego endurowatego potwora :) Lepsze to, niż bycie zawodowcem w curlingu, czy snookerze :D :D Albo jak napisał Omen - niż przepuszczanie życia między palcami w miarowym tempie siorbania piwa i bezczynności.

 

black rider - z tego, co sam chętnie bym kupił, to jeszcze "Maraton z blatu" (taniocha kompletna) i ewentualnie "Lance Armstrong. Program mistrza w siedem tygodni do doskonałości", ale pewnie to znasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ta książka robi jedna dobrą rzecz. zmusza cię do jazdy jeśli sam tego nie jesteś w stanie zrobić. te wspaniałe i cudowne poprawy wyników w maratonach następują tylko dlatego, ze wiecej jeździsz. ale skoro sam nie jesteś się w stanie się zebrać i pójść na rower, to co z ciebie za biker? dlaczego jeździsz skoro nie sprawia ci to przyjemności? koledzy? masz może kompleksy jakieś? komu chcesz pokazać że masz większe jaja?

 

podziwiam takie zamknięte grona sportowców jak np bmxowcy, freestylerzy motocrossowi, freeriderzy snowbordowi i inne nieco mniej popularne dyscypliny. wszyscy którzy tam jeżdżą są kumplami. jak jeden okaze się lepszy, od drugiego, to pogratulują sobie, jakiś żarcik itp. a kolarstwo takie np szosowe, przecież to jest wojna! jeden drugiego najchętniej by opluł pobił i zrzucił z roweru. w górskim pewnie to samo. byłem raz na wyścigu xc w gdyni. nie panowała tam z całą pewnością przyjacielska atmosfera.

 

powtórze znowu, walki na forach są jak paraolimpiada. widać kto mocny w gębie. jednak spotkajmy się na trasie.

jak znam życie jadąc na wyścig xc, który bedzie niedługo gdzieś w gdyni, zostane wyśminy, ze nie mam lycry a mój rower waży 15 kg. o orzechu nie wspomnę. jednak nie będę się czuł gorszy jak mnie wyprzedzisz. nie będę się też czuł dumny ani moje ego nie wzrośnie o 50% jeśli to ja wyprzedzę ciebię. i wybacz mi Latający Potworze jeśli będę się z ciebie śmiał. ale gdyby taka sytuacja nastąpiła rzeczywiście było by się z czego śmiać

 

Mikołaju. nie mówię absolutnie, ze każdy powinien mieć endurowatego potwora. rower z 80mm skoku świetna rzecz, jak ktoś nie lubi siodła w dół czasem spuścić. tylko po prostu zauważam tu takie pewne pozerstwo.

 

a żeby nie było już totalnego spamu (za który trzeci raz już przepraszam) to chętnie bym sobie zobaczył taką książke. Mokołaju, posiadzasz? może jak bym zobaczył te rewolucyjne super metody to zmienił bym zdanie o samym treningu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

black rider - z tego, co sam chętnie bym kupił, to jeszcze "Maraton z blatu" (taniocha kompletna) i ewentualnie "Lance Armstrong. Program mistrza w siedem tygodni do doskonałości", ale pewnie to znasz.

ogółem mówiąc nic ciekawego.. wypowiedzi czołowych poslkich maratończyków.. przeczytałem połowę i odłożyłem w kąt..

 

Jaca_Sopot

zmusza do jazdy? nie chce nie robie od tak.. po prostu..

masz racje,że tzw. objeżdżenie robie Swoje. ale też odpowiednio ukierunkowany trening na słabsze strony to podstawa sukcesu.. tak samo jak dieta, o której niestety bardzo mało znajdziemy w Bibli.

Biblia pokazuje jak można poprawić Swoja wytrzymałość, siłę czy szybkość. Przedstawia konkretne przykłady treningów aby to poprawić. A to czy z tego skorzystasz czy nie to już Twoja indywidualna sprawa..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacku, ja wsiadam na rower kiedy tylko mogę, po to żeby być szybszy na mecie. Nie ukrywam tego, to sprawia mi frajdę. Jeżdże czasem 'for fun', ale głównym moim celem są zawody. Nie jestem najlepszy tego nigdy nie powiem, ale poprawianie wyników sprawia mi po prostu frajdę.

Nie jestem jedyna osobą która taka jest. Ja nie trenuje według żadnego planu (jeszcze) po prostu staram się jeździć coraz szybciej. Ci którzy według planu jeżdżą robią to nie dlatego że nie mogą się wygonić na rower z domu, lecz dlatego że przyspiesza to ich postęp - i oto chodzi w planach.

Nie udowodnisz mi że trening w stylu 'po prostu jeździj' jest skuteczniejszy lub tak samo skuteczny niż trening przeprowadzony z dobrze ułożonym planem, gdyż w tym wypadku najlepsi 'po prostu by jeździli' a nie wydawali grubej kasy na narzędzia do pomiaru mocy pulsometry itd.. Powiesz pewnie - ok ale to są najlepsi a my do nich nie należymy. Ok nie należymy jednak dlaczego nie stosować czegoś co jest dobre jeżeli możemy?

Z tego co piszesz doświadczyłeś już nie miłych zachowań na zawodach. Miałeś po prostu pecha, ja tego nie widzę a wręcz przeciwnie, oprócz zmagań sportowych cenie w tym sporcie właśnie ludzi i klimat jaki tworzą. Prosty przykład - ostatnia prosta maratonu, mam koło siebie drugiego zawodnika, ciśniemy ile tylko sił do ostatnich centymetrów, obaj dajemy z siebie wszystko, obaj chcemy być przed tym drugim na mecie. Przejeżdzamy mete(nie istotne kto był wtedy pierwszy) w środku stawki a mimo to walczyliśmy ze sobą do ostatniego centymetra. Zaraz po tym podajemy sobie ręce dziękujemy za piękny finisz i gawędzimy przez pare dobrych minut z uśmiechami na twarzach. Nie zdarzyło mi się to raz, tak samo przed tak samo po mecie. Drugi przykład - trzeci etap wyścigu z cyklu Podlasie MTB Tour w Supraślu.

Jechałem bardzo równo przez długi okres czasu-jakieś 30km z jednym chłopakiem. Nawiązaliśmy rozmowe - krótką urywaną jednak trzeba było się skoncentrować na drodze, wspieraliśmy się na podjazdach, tak jakbyśmy się znali od paru dobrych lat - a ledwo co się widzieliśmy na oczy - nawet nie wiedzieliśmy wtedy jak się nazywamy. Nie było widać jakiejś niezdrowej rywalizacji - nic z tych rzeczy, a wręcz przeciwnie. To była wspaniała przygoda i dzięki właśnie takim zachowaniom jeżdże na zawody nie tylko dla sportowej rywalizacji (choć nadal stawiam ją na pierwszym miejscu) ale też dla tych wspaniałych ludzi i dla klimatu.

Nie są to tylko moje odczucia, wiele osób też to zauważa. Może Ty miałeś pecha co do towarzyszy jazdy?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeżdże uważam, całkiem sporo i widze tego rezultaty. mimo iż od początku sezonu mój rower staje się coraz cięższy, spd mam od 300km i jeszcze nei ciągne ich w górę, widze znaczną poprawę prędkości. mniej się męcze itp. z ciekawości przeczytam tą biblię jak wpadnie mi w łapy. nie twierdzę też absolutnie, że to nic nie da. ale widze, że ludzie myślą, że jak przeczytają to książke, to staną się super. zauważam też problem jazdy "na siłę" czyli "bez książki nie jade"

czy zrobisz sezon wg planu treningowego, czy nie, to jeśli zrobisz taką samą ilość kilometrów, to naprawdę nie wierze, ze będziesz o 20% szybszy.

 

ale jeśli trening wg książki ma mi mówić że dzisiaj jade 100km asaltem, albo mam ominąć mój ulubiony podjazd, bo zbytnio się na nim zmęcze, to chyba jednak podziękuję.

 

co do zawodów i towarzyszy jazdy. byłem na 2 wyścigach. xc pod koniec marca i na 8h an okrągło w sopocie.

na xc to był taki zupełny spontan, w jeansach, bluzie, na starym rozklekoconym rowerku. czekałem tylko aż mi ktoś zwróci uwagę "ej stary, weź ty lepiej idź na to piwo teraz..." (czekali tam na mnie kumple z browarami w siatce)

na horizonie było wspaniale. ale jak siedzieli sobie ci trekowcy super hiper pro, to też miałem wrażenie, że zaraz sie któryś zapyta co ja tutaj wogóle robie... nie wydaje mi się, zeby to moja osoba wzbudzała w nich wszystkich taką odrazę. dla osób trzecich takie grono kolarskie to nadęte d#%ki są.

takie moje doświadczenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

masz racje,że tzw. objeżdżenie robie Swoje. ale też odpowiednio ukierunkowany trening na słabsze strony to podstawa sukcesu.. tak samo jak dieta, o której niestety bardzo mało znajdziemy w Bibli.

 

diety tam jest nawet sporo, ale bardzo ogólnie wiec właśnie zacząłem czytać "paleodieta dla sportowców" J. Friela i L. Cordaina- napisana tym samym stylem co "Bibilia..", świetnie się czyta, troche dużo takich 'historycznych' informacji, ale imo to plus, zawsze mozna błysnąć w towarzystwie :P

 

Jaca, wiadomo czasem trzeba wybrac bardziej plaską trasę czeasem nie ale to przecież nie żaden przymus jak bardzo masz sie stosować do tych wskazówek, ja jak coś robie to lubie robić to tak wydajnie jak tylko moge, wiadomo ze samo jeżdżenie w turystycznym tempie nie da tyle co jakieś konkretne treningi z konkretną intensywnością (a np. bez żadnych porad [m.in. z książek] czy pulsometru pewnie bym jeździł ale na pewno nie trenował, nie lubie jeździć szybko jak nie mam w tym jakiegoś celu, jak wiem zę mi to poprawi formę to jasne, ale jak nie to po co mam się spieszyć jak takie ładne widoczki mam naokoło? A co do atmosfery na maratonach to jeszcze się nie sotkałem z jakimś grubiaństwem, nawet wręcz przeciwnie, a co wpomnianych treków to jakoś dziwnie skrajna ta grupa- z niektórymi spoko mozna pogadać, nie ma problemu, ba nawet sami czasem zagadują, a niektórzy to strach sie odezwać. czasem odnoszę wrażenie zę im blizej czołówki tym wiecej buraków (chociaż są wyjątki), troche smutne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

black dzięki za tytułek :] jak będzie sie tak czytać jak Biblię to 1 nocka wystarczy ..

nie wiem, jak tam w innej części kraju, ale u Nas na śląsku mamy praktycznie co tydzień czy tam dwa jakieś xc czy maraton.. bywam na większości z nich od ponad roku i jeszcze nigdy sie spotkałem sie z jakimiś chamskimi odzywkami..

Jest tu tylko taki jeden koleś który parę razy przegiął w poprzednich sezonach i teraz sie nie pojawia na żadnym wyścigu.. w końcu ktoś mu "grzecznie zwrócił uwagę" najprawdopodobniej..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

jest jeszcze prastara książka "kształcenie cech motorycznych sportowca".

wielka szkoda że nic podobnego na rynku od lat się nie pojawiło. jak dla mnie ideał bo tez lubię się zagłębić w te wszystkie przemiany energetyczne itp.. w "bibli..." jest jak trenować ale co się dzieje z organizmem podczas treningu??? tego już nie napisano.

w "kształceniu..." każda cecha motoryczna jest opisana z osobna, czym jest, jak ją trenować...

jak ułożyć plan treningowy czy cuś nic z tych rzeczy tam nie znajdziecie ale jeśli kogoś ciekawi dlaczego Friel każe trenować tak siłę a tak szybkość, tam to znajdzie:)

a "maraton z blatu'??? lipa z sosną. oddałem koledze za free.

a na dzień dzisiejszy przeczytałem wstęp do "paelodiety..." ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...