Skocz do zawartości

[Suplementacja] Bierzecie?


Mateunio

Rekomendowane odpowiedzi

Z tą czkawką na starość to bym nie przesadzał :rolleyes: większość amatorów ogranicza suplementację do carbo, glutaminy i magnezu w tabsach. To nic takiego strasznego nie jest. Można się dobrze odżywiać ale na dobry, dłuższy trening jechać o samej wodzie to wg mnie głupota. Do 2 godzin można żyć ale 3-4 h ? Jeden bidon z wodą, drugi suplement.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą czkawką na starość to bym nie przesadzał :D większość amatorów ogranicza suplementację do carbo, glutaminy i magnezu w tabsach. To nic takiego strasznego nie jest. Można się dobrze odżywiać ale na dobry, dłuższy trening jechać o samej wodzie to wg mnie głupota. Do 2 godzin można żyć ale 3-4 h ? Jeden bidon z wodą, drugi suplement.

 

 

Nie wiem co mam Ci napisać. Jak nie potrafisz wytrzymać długiego treningu bez suplementów to albo zmień dietę, albo trening. Można się odżywiać w czasie takiej długiej jazdy na wiele sposobów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odbierz tego co pisze i pisałem jako jakiś atak na Twoją osobę. Wiesz może i ze mną jest coś nie tak, nie mówię że nie.

Ale carbo to nic strasznego, trochę wyolbrzymiasz moim zdaniem. Ja od 5 dni pije tylko wodę i czuje się gorzej, mam też problemy z regenercją. Nawet amatorszczyznę warto czasem wspomagać :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Huh, to właśnie jest najgorsze, że później nie można się bez tego obejść :rolleyes: bo owszem, pomaga i satysfakcja jest większa z lepszej kondycji. Zresztą zdrowie to akurat temat szerszy, bo dziś wszystko jest nafaszerowane chemią. Nie mniej ja unikam takich rzeczy, co najwyżej izotoniki (isostar) , ale raczej staram się woda + batony dla podniesienia poziomu cukru, ewentualnie biorę w trasę suszone owoce (morele, rodzynki).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja biorę BCAA 30min przed treningiem i odżywkę wysokobiałkową zaraz po treningu na regenerację. Efekty ? BCAA coś tam czuć, odżywka po wysiłku za to wyraźnie lepiej regeneruje i nie mam potrzeby jedzenia wszystkiego co mam w lodówce. Jasne, że po treningu jem, ale w połączeniu z odżywką nie czuje się napchany.

 

W czasie treningu kiedyś piłem Powerade'y i temu podobne rzeczy, teraz ze względu na to, że szkoda mi kasy piję Żywca cytrynowego + batony (czekolada/zboże/owoce) i czasami drapnę jakiegoś banana albo gorzką czekoladę. To mi w zupełności wystarcza jeździć.

 

Wszystko to + dobre odżywianie się na co dzień + spanie + czas spędzony na rowerze gwarantuje efekty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak skrytykowałem suplementy w poprzednich postach, żeby nie być hipokrytą dodam jeszcze, że sam na treningach pije Isostara (w połowie zalecanej dawki) - z troski o dobre nawodnienie organizmu, czysta woda tak nie wchodzi :)

 

A sztucznych słodzików ani konserwantów nie zawiera, także spoko. A i trochę minerałów nie zaszkodzi. Nie uważam tego za szkodliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Huh, to właśnie jest najgorsze, że później nie można się bez tego obejść :P bo owszem, pomaga i satysfakcja jest większa z lepszej kondycji. Zresztą zdrowie to akurat temat szerszy, bo dziś wszystko jest nafaszerowane chemią. Nie mniej ja unikam takich rzeczy, co najwyżej izotoniki (isostar) , ale raczej staram się woda + batony dla podniesienia poziomu cukru, ewentualnie biorę w trasę suszone owoce (morele, rodzynki).

 

Po pierwsze - jeśli się do końca nie znasz a tylko wydaje Ci się coś to nie wprowadzaj ludzi którzy nie siedzą w danym temacie w błąd. Pisanie, że carbo to czysta chemia która zabije za parę lat jest bzdurą jakiej dawno nie słyszałem. Najlepsze jest to, że za chwile pijesz izotoniki, a to niby co to jest? Napój izotoniczny to inaczej carbo w proszku rozpuszczone w wodzie w odpowiednim stężeniu, tj. bodajże 4% węglowodanów prostych (cukry) - nie gwarantuję tych procentów bo nie mam czasu szukać w fachowej literaturze. Dla Twojej wiedzy informuję, że istnieją również inne napoje, takie jak hipotoniczne i hipertoniczne - różnią się zawartością węgli i przeznaczeniem stosowania.

W streszczeniu izotoniki warto pić jak jest chłodniej na treningu, hipotoniki jak upał a hipertoniki po treningu.

 

Po drugie - woda to temat szeroki. Można pić wodę źródlaną, kranówkę, mineralną, ale destylowanej nie polecam - ok 5l wody destylowanej może poważnie zaszkodzić naszemu zdrowiu, w większych ilościach przy nieodpowiedniej diecie może zabić gdyż woda ma właściwości powiedzmy "wsysające" minerały. Woda destylowana czyli idealnie czysta ściąga elektrolity które wydalamy z moczem - wbrew pozorom można się odwodnić, poza tym bez soli mineralnych nasz mózg i układ nerwowy nie jest w stanie pracować. Dlatego kupując wodę radzę patrzeć na zawartość minerałów - im więcej tym lepiej gdyż mniej nas wypłukuje. A izotonik jest po to, że podczas treningu dużo się pocimy, czy tracimy sole (ogólnie mówiąc minerały i elektrolity) dlatego ważne jest aby ich dostarczać w większych dawkach niż potrzebuje tego człowiek siedzący. Izotonik jest optymalnym napojem gdyż ma takie same stężenie jak płyn ustrojowy w naszym ciele co gwarantuje równowagę ciśnień osmotycznym.. krótko mówiąc wchłania się i nawadnia organizm NAJSZYBCIEJ. Dodatkiem jest zawartość węgli prostych czyli cukrów, żeby podnieść jego stężenie we krwi i dodać kcal które są tak ważne podczas wysiłku.

Więc nie wiem co takiego strasznego i niszczącego jest w cukrach, co? Słodzisz herbatę pewnie, nie? Pijesz soki owocowe? Jakoś nie zabiły..

 

Po trzecie - szybka regeneracja może być możliwa po odpowiednim dostarczeniu białek gdyż nasze włókna mięśniowe po wysiłku są można powiedzieć lekko "naderwane" i muszą się odbudować, aby przyspieszyć ten proces należy zwiększyć zawartość białka w diecie - przed wysiłkiem, ale w szczególności po.

Ja np. obecnie nie stosuje suplementacji (polecam BCAA z glutaminą - ciężko dostępna w pożywieniu), ale jem dużo białka w pożywieniu, są to: serki wiejskie, jogurty, maślanka, tuńczyk i ryby, kurze białka, twaróg.

 

Po czwarte - nie zapominajmy o wapniu, potasie, magnezie i żelazie - czyli odpowiednio: mleko, sok z pomidorów, czekolada (kakao) i wszystko co zielone.

Szczególnie potas, jak i magnez są też odpowiedzialne za skurcze mięśni.

 

Po piąte - suszone owoce są dobrym źródłem błonnika i są antyoksydantami - niszczą wolne rodniki w organizmie, czyli przemiany kataboliczne (niszczące).

Takie właściwości ma również witamina C, A, E.

 

Po szóste warto jeść dużo ryb ze względu na kwasy tłuszczowe OMEGA - obniżają zły cholesterol i poprawiają elastyczność naczyń krwionośnych - u sportowców to ważne. Serca kolarzy zawodowych są powiększone nawet o 100% od normalnego, natomiast naczynia wieńcowe na sercu się nie rozrastają - muszą się rozciągnąć - jeśli pękną, mamy zawał serca. Moje serce z ostatnich badań EKG jest powiększone o ok 20%.

Z tego powodu kolarze potrafią mieć puls spoczynkowy rzędu 34 uderzeń na minutę - mają większa pompę.

 

I takie małe podsumowanie - jeśli się wie co jeść, co brać i jak to działa na nas, oraz się to kontroluje również specjalistycznymi badaniami cyklicznie, czyli krótko mówiąc robi się to z głową pełną wiedzy a nie plotek to nic się nie stanie i bilans korzyści/strat będzie korzystny. Stosuję powyższą dietę od paru miesięcy (to nie jest całość, temat diety to temat rzeka i trzeba wielu książek aby się nauczyć dobrze jeść) i są ogromne postępy w wynikach, oczywiście do tego dochodzi fachowy trening, pod okiem znanych ludzi w świecie polskiego kolarstwa. Dzięki temu jeszcze jesienią 2008 ledwo łapałem się do pierwszej setki w maratonach typu Skandia, Powerade - teraz jest pierwsza dwudziestka, trzydziestka - zależy - (dystanse mega i giga), ale nie to jest najważniejsze - najważniejsza jest radość z pasji, poprawa zdrowia, samopoczucia, lepszy sen - można by długo wymieniać..

 

I co do treningu - nie ważne jest aby trzaskać miliard kilometrów "a to tu, a to tam" - trzeba robić to z głową, z rozpisanym planem, celami, analizą postępów, wyników. Czasami lepsze mądrze przeprowadzone 40km niż 120km aby tylko nabić na licznik.

 

Pozdrawiam i służę pomocą :)

 

P.S. wojtekkrakow - ja tylko skomentowałem co napisałeś, nie winię Cię, dobrze że rodzi się dyskusja bo z dyskusji wynikają wnioski, ale każdy może się mylić, trzeba mieć to na uwadze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawych parę zdań napisałeś, myślę że sporo ludzi o tym wie, ale dobrze mieć to przed oczami w całości.

Muszę Ci jednak zwrócić uwagę na to że nigdzie nie napisałem że cukier jest niszczący, oraz nie napisałem że stosuję regularnie izotoniki (napisałem że staram się unikać, nie zawsze się da). Również za przykład dałem owoce suszone i dobry dobór wody, ja sam piję Muszyniankę i nie przypadkowo :rolleyes:. Ja tam nie sądzę że się pomyliłem, trzeba jeszcze raz przeczytać to co napisałem. W zasadzie to ja się z Tobą zgadzam i to bardzo, oprócz stosowania suplementów.

Zgadzam się, suplementacja daje wyniki. Nigdzie tego nie zanegowałem. Prawił bym jakieś herezje gdybym tak napisał.

Jednak uważam że faszerowanie się chemią jest nie zdrowe i od tego dyskusja się zaczęła. Również nigdzie nie napisałem że to zabija, ale na pewno wyniszcza. Pojedz przez parę lat tych tabletek, a będziesz szybkim kolarzem górskim rokującym na problemy z żołądkiem i układem pokarmowym w dalszej przyszłości. To wyniszcza powoli, tego teraz nie widzisz, ale czas może zrobić swoje. Po za tym weź pod uwagę, że zażywając suplementy wzbogacające dobrą dietę i mocny trening niejako "pchasz pod górkę zmęczony organizm". Żeby wyrazić się jaśniej, forsujesz stawy i ścięgna ponad normę, które w naturalny sposób nie podołały by takiemu wysiłkowi. To też może przyjść po latach.

Z resztą 99 % się zgadzam, naprawdę przemyślane słowa :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma tu co ukrywać - przysłowie "sport to zdrowie" sprawdza się tylko w przypadku niedzielnych turystów :rolleyes:

Owszem, 3-godzinne treningi z średnim tętnem powyżej 160, walka z bólem itp to mocne wyniszczanie organizmu, lecz byłoby większe jeśli nie było by diety tudzież suplementów - jak wynika z nazwy suplement to dodatek stosowany wtedy kiedy nie jesteśmy w stanie dostarczyć organizmowi danego składnika w pożywieniu. Dlatego jeśli dla przykładu nie lubisz jeść codziennie 2 puszek tuńczyka, góry serków wiejskich itp to kupujesz BCAA i masz spokój - lecz ja póki co wolę to pierwsze wyjście. Lecz jak już jesteś na pewnym poziomie to suplementacja będzie mniejszym "złem" - większym będzie jej brak, bo po prostu nie będziesz w stanie zaspokoić poprawnego dostarczania minerałów, witamin tudzież reszty by regenerować dostatecznie szybko mięśnie, stawy, ścięgna, wzmacniać układ krwionośny, nerwowy. Zawodowcy nie tylko ze względu na lepsze wyniki biorą suplementy, biorą je też dlatego, że skrajny wysiłek przez lata by ich wykończył do sedna.

Takie jest moje zdanie, i nie wynika ono wyłącznie z moich osobistych przemyśleń.

Widzisz, ja sobie wyprałem akurat taki sport. Mam cele nad którymi pracuję, wyolbrzymione ambicje, motywację a cenę za to przyjdzie płacić później. Aczkolwiek znam osobiście wielu byłych zawodowych kolarzy, których organizmy przyszły niezłe męki a do dziś czują się dobrze, a wiek ich jest różny od czterdziestki do siedemdziesiątki. Owszem kiedyś może nie było tyle chemii "zaawansowanej" ale był doping, były suplementy. Ileż razy słyszało się o mocnej (4 porcje) kawie i do tego 3 tabletki aspiryny przed startem bądź mocnym treningiem. I tak przez lata. Bywa różnie, aczkolwiek zakończę to puentą że kolarstwo jest wspaniałym sportem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nikt nie pomyslal o tym, ze przyspieszona regeneracja miesni nie daje czasu stawom, ktore sa duzo wazniejsze, ale zara ktos napisze, ze mozna sobie uzupelnic glukozamina, albo innym wynalazkiem

 

a co do nazwy suplement, to nie ma sie co sugerowac, bo to, ze na kostce rosolowej pisze rosol z kury jakos nie zmienia faktu z czego jest zrobiona, wiele slow jest naduzywanych, troche mniej nabawilo sie spopularyzowania w takim stopniu, ze przekrecono ich prawdziwe znaczenie, pierwszy przyklad jaki mi teraz wpadl do glowy to EKOLOGICZNY, jakby tak zapytac przechodniow co tzn, to 95% poda zla definicje...

 

a czym sa suplementy? szansa na wyleczenie kompleksow, kosztem zdrowia, czasami przykrywane zabieganiem i brakiem czasu, by otworzyc lodowke

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że nie ma co kończyć:rolleyes: . Przede wszystkim brawo za to że pilnujesz najważniejszego a jedynie wspomagasz się suplementami. Wielu jednak ich używa z lenistwa, daleko im do granic swoich możliwości w tradycyjny sposób a już się biorą za wspomaganie. Powinienem swój pierwszy posta tutaj rozwinąć. Bo najważniejsze o co mi chodziło to to, że zanim się za to weźmie jest jeszcze mnóstwo rezerwy w tradycyjnym podejściu do treningu. Bo jakby nie było są gorsze rzeczy dla zdrowia niż suplementy :D. Wiesz my tu gadu gadu o szkodliwościach a później klaps tuńczyka z puszki + E200 jako bonus :), samemu mi to pachnie hipokryzją. Najważniejsze to robić to z głową i mieć świadomość że to nie ma tylko zalet i że są jeszcze inne pomysły za nim się po to sięgnie. Co do sportu to ja mam pół rodziny sportowców, czynnych, byłych, amatorów, zawodowców, i nikt na tym nie wychodzi na zdrowie (niekończące się i nie możliwe do wyleczenia kontuzje ). Taki paradoks :)

 

nikt nie pomyslal o tym, ze przyspieszona regeneracja miesni nie daje czasu stawom, ktore sa duzo wazniejsze, ale zara ktos napisze, ze mozna sobie uzupelnic glukozamina, albo innym wynalazkiem

 

Parę postów wyżej..

 

Po za tym weź pod uwagę, że zażywając suplementy wzbogacające dobrą dietę i mocny trening niejako "pchasz pod górkę zmęczony organizm". Żeby wyrazić się jaśniej, forsujesz stawy i ścięgna ponad normę, które w naturalny sposób nie podołały by takiemu wysiłkowi. To też może przyjść po latach.

Z resztą 99 % się zgadzam, naprawdę przemyślane słowa smile.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napój izotoniczny to inaczej carbo w proszku rozpuszczone w wodzie w odpowiednim stężeniu.
Dla Twojej wiedzy informuję, że zadaniem izotoników jest uzupełnianie strat elektrolitów, to jest wybranych minerałów, i maksymalnie szybkie nawodnienie organizmu, a zawartość węgli w nich jest stosunkowo mała jak na napój, dowóz węgli nie jest ich rolą, więc takie z nich karbo, jak z parówki..
A izotonik jest po to, że podczas treningu dużo się pocimy, czy tracimy sole (ogólnie mówiąc minerały i elektrolity) dlatego ważne jest aby ich dostarczać w większych dawkach niż potrzebuje tego człowiek siedzący. Izotonik jest optymalnym napojem gdyż ma takie same stężenie jak płyn ustrojowy w naszym ciele co gwarantuje równowagę ciśnień osmotycznym.. krótko mówiąc wchłania się i nawadnia organizm NAJSZYBCIEJ.
No właśnie :wub: To jednak nie karbo.
ale destylowanej nie polecam - ok 5l wody destylowanej może poważnie zaszkodzić naszemu zdrowiu, w większych ilościach przy nieodpowiedniej diecie może zabić
Ty tak serio :D? Znasz kogoś, kto pije destylowaną? Chyba chce poczuć "Boski Wiatr" if you know what i mean :D
Woda destylowana czyli idealnie czysta ściąga elektrolity które wydalamy z moczem - wbrew pozorom można się odwodnić, poza tym bez soli mineralnych nasz mózg i układ nerwowy nie jest w stanie pracować. Dlatego kupując wodę radzę patrzeć na zawartość minerałów - im więcej tym lepiej gdyż mniej nas wypłukuje. D
Obrazowo np. dużo wcześniej, niż mózg wysiądzie, może dojść do nieprawidłowej pracy serca. Nie jest tak, że im więcej, tym lepiej, przedawkowanie mało możliwe, ale nadmiar to nadmiar, no i wysokomineralizowana woda gorzej się wchłaniać może. A często ta mineralizacja, to głownie np. sód, ktoś nie używa soli, a pije taką wodę i sądzi, że to zdrowo :)
Po piąte - suszone owoce są dobrym źródłem błonnika i są antyoksydantami - niszczą wolne rodniki w organizmie, czyli przemiany kataboliczne (niszczące). Takie właściwości ma również witamina C, A, E.
Chyba zawierają antyoksydanty. Z tymi przemianami katabolicznymi przegiąłeś, bo np. spalanie glukozy, to też typowy katabolizm. Wolne rodniki powstają często w procesach spalania, ale nie tylko. Nie prowadzą katabolizmu, tylko uszkadzają różne struktury, ale to skomplikowane.
muszą się rozciągnąć - jeśli pękną, mamy zawał serca.
Jesteś pewien, że się nie rozrastają? Trudno mi w to uwierzyć, ale nie wiem, masz jakieś potwierdzenie? Zawał, to martwica, drobny wylew chyba nie powoduje zawału, ale tu nie dam głowy..?
najważniejsza jest radość z pasji, poprawa zdrowia, samopoczucia, lepszy sen - można by długo wymieniać.
Brzmi, jak hasło reklamowe, ok, jak zapiąłeś wszystko na ostatni guzik, to suplementy pozwalają na jeszcze kilka kroków do przodu, a niektóre są po prostu potrzebne, ale nie promuj proszę twierdzenia, że potrzeba nienaturalnych wspomagaczy, by się wysypiać, czy cieszyć zdrowiem, albo życiem. Wszyscy by najchętniej kupili środek na to, tamto, a patologią jest popularny niezdrowy tryb życia i zerowa wiedza np. o śnie i metodach poprawy, podobnie stan wypalenia, niedospania i życie w biegu, sprawiają, że mamy połowę swoich możliwości, ale najłatwiej wziąć wiadomo, proszek, podwójną kawę, red bulla, R20 i myśleć, że jest lepiej.. Wiem, że nie promujesz tych środków, ale w.w. rzeczy mozna osiągnać bez zmory tej epoki - proszków, bo zrozumiałem, że to Twoje korzyści z ich stosowania :)
i dobry dobór wody, ja sam piję Muszyniankę i nie przypadkowo :).

Pojedz przez parę lat tych tabletek, a będziesz szybkim kolarzem górskim rokującym na problemy z żołądkiem i układem pokarmowym w dalszej przyszłości.

Zależy, jakie suplementy, układ pokarmowy to chyba nie jest pierwsze, co wysiądzie, no oczywiście jakby się żywić głównie żelkami, to tak.. Z ciekawości, analizowałeś rodzaj występujących jonów i jesteś przekonany, że ten stopień mineralizacji jest optymalny?
W zasadzie to ja się z Tobą zgadzam i to bardzo, oprócz stosowania suplementów.
a czym sa suplementy? szansa na wyleczenie kompleksow, kosztem zdrowia, czasami przykrywane zabieganiem i brakiem czasu, by otworzyc lodowke
Może definiujmy te diabelskie suplementy, bo np. witamina C to też suplement, a najbardziej szkodliwe rzeczy trudno nazwać suplementami, czyli uzupełnieniem diety, to jest chemia ingerująca w fizjologię organizmu, nie mówiąc o hormonach i środkach psychoaktywnych, koks dozwolony lub nie.

hrabia - napoje gazowane nie są najlepsze, no ale jak lubisz..

 

Dodam, że warto pamiętać, iż te "mhroczne" E, to często substancje niegroźne pochodzenia naturalnego, przykładowo witaminy, czy skrobia. Jak już starać się być świadomym konsumentem, to zamiast narzekać, że wszędzie są jakieś E, trzeba by się nauczyć garści najgroźniejszych, najpopularniejszych i nieszkodliwych :wacko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GdyniaBiker, fajnie widzieć kolejnego uświadomionego, ale pozwól że dodam coś od siebie :wacko:

Przede wszystkim, jakiekolwiek tabletki to wymysł sztuczny, nasz organizm nie jest stworzony by łykać kapsułki, to obciążenie dla układu trawiennego, nie mniej głupotą jest na co dzień nie dbać o jedzenie, zdrowie, sen a później mówić suplementom "nie" bo nie chce się truć. Trzeba mieć szerszy pogląd na to.

Dlatego ja tak demonizuje suplementy.

Jak mam łykać witaminę C to wolę zjeść jabłko, jak mam łykać magnez, to jem banana itd.

Po za tym suplementacja jest dla mnie tym o czym wspomniałem w swoim pierwszym poście tutaj, czyli drogą na skróty, często wynikiem słabego charakteru i brakiem motywacji i cierpliwości, choć nie zawsze.

Są duże rezerwy w naturalnych metodach, tylko ludziom się nie chce, albo tak jak pisałeś są zabiegani itp.

Co do mojej wody to zawiera 134,7 Mg mg/l , Ca 180 mg/l oraz wodorowęglany 1357 mb/l i te trzy składniki przemawiają mi wystarczająco, poza tym jest smaczna, dobrze się wchłania i czuję się po niej dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GdyniaBiker mam taką świadomość, nie leję ich do bidonu... z resztą zwykle robię traski krótsze, do 50-60km, to wtedy nie kupuję nic do picia po drodze.. ale jak jest gorąco i jadę dalej to zimna colka działa zbawiennie... nawet podczas tourów kolarze sobie czasem popijają.. więc chyba można przymknąć oko ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GdyniaBiker mam taką świadomość, nie leję ich do bidonu... z resztą zwykle robię traski krótsze, do 50-60km, to wtedy nie kupuję nic do picia po drodze..

o_0

Źle Cię zrozumiałem, czy naprawdę nie pijesz nic na treningach krótszych niż 60 km? Ja w czasie takiego treningu wlewam w siebie z reguły 2 bidony po ponad 500 ml każdy ;)

Poza tym to nie przeszkadzajcie sobie, bardzo ciekawa i pouczająca dyskusja się tutaj wywiązała. Od siebie dodam, że bardzo ważne jest właściwe nawadnianie organizmu - więcej o tym w lipcowym Focusie br. ("Wygrać z upałem"), jeśli ktoś chcę skana -> pw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GdyniaBiker, fajnie widzieć kolejnego uświadomionego, ale pozwól że dodam coś od siebie :)
Nie słodź, tylko pisz :P Nie czuję się nadludzko świadomy. Chociaż może..
przede wszystkim, jakiekolwiek tabletki to wymysł sztuczny, nasz organizm nie jest stworzony by łykać kapsułki, to obciążenie dla układu trawiennego
Jasne :) Większa przyswajalność też jest w naturalnych pokarmach z błonnikiem, gdzie powierzchnia jest duża, a flaki muszą 'przememłać" i poobracać pokarm i substancje występują w naturalnej "kompozycji" :)
Jak mam łykać witaminę C to wolę zjeść jabłko, jak mam łykać magnez, to jem banana itd.
Tu akurat nie do końca się zgodzę.

W zależności, co jest dostępne cenowo i ze względu na sezon, np. zimą można mieć niedobory,

podobnie przy specyficznych dietach, jak wegetariańska, gdzie żelazo z roślin jest gorzej wchłanialne.

 

(btw. świeżutkie badania wykazują związek nadmiernego poziomu żelaza w mózgu z neurodegeneracją choroby Pakinsona i Alzheimera, co wynika z diety i wieku, ale nie jest to tak prosto, że to przyczyna)

(btw 2 słyszał ktoś, żeby wegetarianie spożywali aminokwasy egzogenne w postaci suplementów, co niesłychanie powinno ułatwić im życie?)

 

W zależności, ile kto potrzebuje kalorii i ile może zjeść itd, może nie mieć możliwości zaspokojenia zapotrzebowania, na wybrane minerały, czy np. białko. Ja się przyznaję, że łykam "multiwitaminę" :D A gdybym zaczał ćwiczyć na siłowni, żeby nabrać trochę ciała, to suplementowałbym czyste białko, jako część dziennego zaporzebowania w dni treningu, bo ciężko by mi było zjeść tyle np. mięsa, nabiału, choć one byłyby podstawą. No i zdrowiej wyszłoby dosypać białka w proszku do mleka, niż spożywać koszmarne ilości produktów mlecznych, jajek, czy mięsa.

 

No i np izotoniki, to suplement rzec można, a skład mają podobny, jak woda mineralna z sokiem powiedzmy, tylko lepiej dopasowany..

Także mają głęboko uzasadniony sens imo, natomiast oczywiście nie są substytutem urozmaiconej diety, jak chyba formułują to też ulotki, generalnie większość zapotrzebowania powinna być zaspokajana w naturalnej postaci. Jak zwykle, wszystko, ale z umiarem i według potrzeb :P

 

BTW 3 wbrew temu, co piszą producenci, minerały chyba lepiej się wchłaniają z odpowiedniego jedzenia, niż wody. Nie żebym negował jej wartość :)

Rozumiem, że bierzesz pd uwagę znaczenie właśnie tych jonów, to ok.

Swoją drogą była kiedyś na tym forum taka modna ekstatyczna dyskusja o wodach mineralnych, albo raczej ogólny zachwyt nad niemerytorycznym artykułem i jego konsekwencje. W sumie nie polecam :D

 

I dobrze, że mówimy o prawdziwych suplementach, a nie tym, co można pod tym hasłem ujrzeć w googlach, w sklepach koksowniczych, bo o tym, to szkoda gadać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Jak czytam że pijecie colę podczas jazdy rowerem to aż mnie dreszcze przechodzą. Przecież jest ona źródłem pustych kalorii które w niczym nie pomagają a w nadmiernych ilościach powodują odkładanie się tkanki tłuszczowej. Od kilkunastu lat dość intensywnie trenuję trójbój siłowy, w chwili obecnej bardziej rekreacyjnie niż wyczynowo. Przez cały ten czas wspomagam się głównie aminokwasami, kreatyną i od czasu do czasu odżywkami białkowymi. Obecnie zaczynam wracać do bardziej aktywnej jazdy rowerem, ze względu na to że mam już 33 lata i coraz trudniej zrzucić nadmiar tłuszczu. Szukałem ostatnio co tu wybrać aby uzupełniać płyny i jednocześnie dostarczać organizmowi energii. Batoniki nie wchodzą w grę bo jednak w jakiś sposób obciąża układ trawienny podczas wysiłku. Chciałem zakupić zwykłą glukozę i robić roztwór w bidonie do picia podczas jazdy. Jest ona szybko wchłanialna przez organizm i daje dużo energii podczas wysiłku. Jednak dobrze by urozmaicić taki napój o minerały i inne tego typu suplementy.

Dzisiaj znalazłem coś takiego http://www.allegro.pl/show_item.php?item=679961023 i uważam że jest to dobry pomysł na długi intensywny wysiłek fizyczny jakim jest jazda na rowerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm to niech przestanie cie to dziwić że sporo kolarzy pije cole...!! Poogladaj sobie wielkie tour-y na eurosporcie to zobaczysz co pija kolarze...:):) Cola nie może stanowić jedynego napoju podczas wysiłku ale w momencie jak dopada cie zmeczenie albo potrzebny ci dodatkowa porcja mocy to jest idealna !!!!

 

opzdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Jak czytam że pijecie colę podczas jazdy rowerem to aż mnie dreszcze przechodzą. Przecież jest ona źródłem pustych kalorii które w niczym nie pomagają a w nadmiernych ilościach powodują odkładanie się tkanki tłuszczowej.

Nie jestem zwolennikiem picia coli na treningach, ale jest ona źródłem takich samych kalorii jak każdy inny napój. I zawsze kalorie przyjmowane w nadmiarze odłożą się w tkance tłuszczowej, cola nie jest tu wyjątkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...