Skocz do zawartości

[szalone zwierzaki]kłopot bikerów


Rekomendowane odpowiedzi

Dobry patent z tym gazem pierzowym :)

Mnie szczegónie taki jeden pies denerwował, jak wyjeżdżałem z lasu to on zawsze czatował na mnie i gonił - ale gonił w sposób szczególny, że musiałem uważać,żeby go nie rozjechać (tak się pałętał). Teraz to już frajda, bo on nie daje rady i to ja go gonię,mając go ciągle na celowniku (czyt. na przednim kole:)) ale widocznie to polubił; dla mnie to teraz zawsze jakaś rozrywka i rozgrzewka... tylko żeby jeszcze nie szczekał ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam problem z kilkoma denerwujacymi kundlami ktore spotykam na mojej stałej trasie, naszczescie pomaga szybki sprint bo pieski szybko sie mecza, albo jade prosto na nie i wtedy uciekaja.

 

Ogolnie jak spotykam na swojej drodze jakies szalone psy to:

1. probuje bez pedałowania je ominac szerokim łukiem, czesto to skutkuje,

2. jesli pierwsza metoda niedziała to wtedy szybki sprint

3. ostatecznoscia jest kopniak, naszczescie tej metody musiałem uzyc tylko raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jakieś 3 miesiące temu miałem mało przyjemny wypadek spowodowany przez nierozważnego właściciela i niezbyt "rozgarniętego" jego psa. Bydle wielkie (owczarek kaukaski) bez smyczy się wyrwało mi prosto pod koła, odbiłem w lewo i akurat samochód jechał. Bum, leże. Pociągnąłem kierą przez pół samochodu, efekt - rysa grubości mojej kierownicy. Kierowca się zatrzymał, rozmawiamy a właściciel psa idzie sobie dalej jak by nic się nie stało. Dogoniliśmy go, wymieniliśmy się danymi, pojechałem do domu. Zaraz telefon w ruch, dzwonimy do właściciela - poczuł się do winy i pokrył koszty naprawy szkód. Miałem szczęście że mi nic się praktycznie nie stało (lekko obtarty łokieć ale taka miniblizna został) w rowerze jedynie trochę się kierownica na brzegu uszczerbiła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i ciesz się, że właściciel psa przyznał się do winy...

 

Gdy ja przez kundla pewnego pana połamałem przednią V'kę i wygiąłem koło tak mocno, że nie byłem w stanie dalej jechać (ucieczka w bok na leśnej ścieżce), miły pan zaczął mnie od debili wyzywać i prawie mnie pobił, jako że "psa mu przestraszyłem" :\

 

Co do gazu pieprzowego, to jest to najlepsza broń na czworonogi. Jedyny problem gdzie go schować, żeby był łatwo dostępny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
to jest niezgodne z polskim prawem. i niehumanitarne.

Lepiej dać się pogryźć, albo spowodować wypadek, wtedy będzie chociaż humanitarnie.

 

P.S. Trzymanie ludzi w niewoli też jest niehumanitarne, więc powinniśmy pootwierać wszystkie więzienia. Policja nie powinna posiadać broni aby nie zadawać bólu innym ludziom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Miś akurat to nie taki powolny osobnik bo potrafi poruszać się z prędkością powyżej 50km/h.

Gaz pieprzowy powali wilka i niedźwiedzia pod warunkiem, że zdąży się go użyć <_<

Węch niedźwiedzia jest ok. 100 razy lepszy od węchu człowieka, więc dawka gazu pieprzowego dla tych zwierząt jest nie do wytrzymania.

 

PS. Nie wiem jak z gazem paraliżującym, ale taniej i pewniej jest mieć pieprzowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

absolutnie nie masz żadnej szansy zobaczyć wilka w lesie. Musiałby być naprawdę wygłodzony żeby pozowlił żeby go zobaczył.

A misiu wbrew pozorom taki ociężały nie jest.

Gaz pieprzowy na oba te zwierzaki jest najlepszy. Padną ze śmiechu jak zobaczą cię rozdygotanego schowanego za rowerem z puszeczką gazu w ręce;P. Musiałbyś sprawić żeby poczuły się zagrożone i bez wyjścia żeby cie zaatakowały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Dzisiaj również przygoda z podwórkowcem :)

Jadę sobie spokojnie przez wieś, nagle słyszę szczekanie myślę sobie niech se poszczeka za ogrodzeniem... ale głowa w bok a tam brama otwarta i bydle do mnie leci :D ... w ciągu 3 sek. na liczniku z 30 zrobiło się ponad 40 (spd :P) i jakoś udało się czmychnąć :) Widocznie bestia nie była zbytnio głodna lub coś w tym stylu, a dodam że to był taki "piesek" powyżej kolana :icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Mi swego czasu podczas raczej spokojenej jazdy, tyle szczescia, przez przednie koło chciał przeskoczyć kot ... :)

 

Szybki unik w prawo i potraktowanie kota z buta zapobiegło mojemu nagłemu i wcale nie zamierzonemu hamowaniu (kociuś w szprychach) i zapwene jemu niezbyt przyjemnego ciecia ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

JA miałem za######istą przygodę ;)

wyjeżdżam pod wzniesienie zamyślony (jak to na rowerze) a tu nagle obok mnie wyrasta piesek mi do piersi prawie może nie jestem gigant jeszcze [170] ale piesek był chyba największy jakiego widziałem oczywiście nie zabezpieczony niczym leżał sobie w takiej wnęce (budzie z furtkĄ w środku dla ludzi ;]) ale jak mnie zobaczył to wstał na początku myślałem że zaraz zginę normalnie odskoczyłem na drugą stronę ulicy prawie się wywróciłem serce w gardle albo i wyżej ale piesek spojrzał na mnie ze znudzeniem i odwrócił wzrok ale kurde to co potem myślałem o właścicielu psa to po prostu...

po prostu czułem każdą żyłkę w ciele tak mi krew pulsowała

Edytowane przez Ecia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

U mnie w temacie szalonych zwierzaków to 1 gołąb i 2 psy... ale po kolei:

 

Gołąb - na singletracku wałami Ślęży (Wrocław) biedaczyna się wystraszył, a że z lewej były krzaki wystartował w prawą, którą jechałem... wpadł ZA przednim kołem i już nie wstał niestety.

 

A z psami weselej - oba przypadki na drodze dla rowerów lub pieszo-rowerowej... Jeden (jamnik) się wystraszył przebiegając przede mną - przed kumplem jadącym obok nie zdążył (tak jak kumpel nie zdążył zareagować...) i jamnik przeturlał się pod kołami. Zapiszczał, właścicielka zaczęła wrzeszczeć że za szybko jechaliśmy itd. więc poinformowaliśmy, że piesek powinien być na smyczy... a to jest droga pieszo-rowerowa.

 

Druga "atrakcja" to człowiek z psem na poboczu ścieżki rowerowej (bo po co puścić psa na trawkę obok chodnika - schemat był taki: trawa-ścieżka-chodnik-trawa) - no i piesek się zerwał do innego psa na chodniku. Ja sobie jechałem akurat bez trzymanki i nie zdążyłem nawet złapać kierownicy! Byłem pewien gleby, ale skończyło się na tym, że zatrzęsło mi kierownicą ale efekt żyroskopowy na szczęście wyprowadził ją na prostą i udało się ją złapać (efekt jak walnięcie kijem w turlane hula-hop - samo wraca do pionu). A - jeszcze pies.. tym razem to większy jakiś był, dostał centralnie przednim kołem, odbił się, zaskomlał i chyba nic mu się nie stało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gaz to dobra opcja ale jak jest czas zsiąść z roweru wycelować , jak pod wiatr psikniesz jadąc to marny koniec wróże :P pogryziony i zasmarkany z połamanymi grabiami w szpitalu :down: .

 

Przygód ze zwierzętami miałem parę ale psa kopniesz jak mały albo uciekniesz , jak duży to but z kolcami pomaga .

 

Ale ja miałem trochę gorzej , od tamtej pory gwizdam w lesie i zawsze mam oczy wokół głowy . Wybrałem się z kuzynem na wycieczkę na Leskowiec pobliską górkę nad miastem Papieża . Tempo było delikatne i powoli wspinaliśmy się pod górę , wąską drogą po obu stronach dość gęsto zarośniętą , a że myśliwi u nas tacy że strzelby w lesie gubią (nie żart) spotkaliśmy na szlaku dzika . Ale żeby to był zwykły dzik to pewnie by uciekł i po sprawie . Stanęliśmy , zwierze jakieś 15 m przed nami wyszło z owych gęstych zarośli i stoi jakieś takie wyrośnięte , większe niż widywałem . Ja blady kuzyn blady , pod górę nie uciekniemy na dół nie ma czasu zawrócić więc się nie ruszamy . Dzik wyraźnie nas zauważył , ale co on tak stoi , patrze a tu z krzaków wybiegają 2 warchlaki . No to myślę ładnie tego było trzeba zeżre nas dzika świnia , myśliwi mówią że locha z młodymi jest groźniejsza od niedźwiedzia . Naprawdę tak się przestraszyłem że przestałem oddychać :P .

A dzik nic poczekał aż młode przeszły i zaraz poszła za nimi . Nikt by mi w to nie uwierzył jakbym był sam . Trzeba było trochę odczekać ale pojechaliśmy dalej . Teraz jak tam przejeżdżam to gwizdam albo śpiewam żeby dać o sobie znać , bo wyraźnie ją wtedy zaskoczyliśmy urok rowerowania :icon_mrgreen: .

 

Chwała Panu że nie poczuła zagrożenia z naszej strony bo marnie by się to skończyło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko raz przejechałem kiciusia, ale specjalnie, bo moja siostra ma bzika na punkcie kotów.(Na nieszczęście nic mu się nie stało)

Mój kolega miał ciekawszą przygodę, bo żmija w w szprychy wskoczyła. Biednego wężyka zmieliło, a kolega miał ładne malowanie szprych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

To ja może ożywię temat. Niedawno (gdy mróz malował szlaczki na oknie) wybrałem się rowerem na krótką przejażdżkę. Wracając już do domu na długiej prostej (niestety trochę już oblodzonej) wybiegł przez brame jamnik i biegnie pod koła - chicał wyhamować lecz wpadł w poślizg i na boku doślizagał się wprost pod koła. Na szczęście nic mu się nie stało, wstał i w popłochu uciekł.

 

Jaki z tego morał? Nie tylko kierowców zaskakuje zima :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...