Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

nie zazdroszczę... horror wręcz bym powiedział... Ja ostatnio dwukrotnie miałem problem z muszkami - raz chyba z 3 dni temu i drugi raz jakieś 2 tygodnie temu w Niemczech... za każdym razem kończyło się na bełtaniu pod drzewem:/

Napisano

witam:-)

 

pare ladnych lat temu.... bylem wtedy chyba w 8 klasie podstawowki jechalem swoim rowerkiem po chodniku, ladna pogoda, lato, wakacje.... i kolezanka z klasy szla tym samych chodnikiem w ta sama strone. W momencie wyprzedzania jej wypuscila cos z rak... to bylo na smyczy. Jak sie okazalo to byl jej maly kotek :-). Zgadnijcie co sie stalo... Kotek oczywiscie wybral najgorsza droge z mozliwych:P. Przejechalem mu dwoma kolami po szyji (do tej pory pamietam to uczucie... cos jakby prog zwalniajacy w wersji mini). Ale kotek przezyl... Ale nie dlugo, bo kilka dni pozniej wszedl do wersalki kolezanki, a jej siostra postanowila ja zlozyc... no i krotki zywot kotka skonczyl sie w tak smutny.... przytlaczajacy sposob. hmmm

Napisano

Pare razy już mnie goniło takie zajadłe, basowo szczekające coś to mieszka u mnie na ulicy. Niesamowite, jaki przypływ sił człowiek odczuwa nawet wieczorem po długiej trasie - kiedy trzeba :036:

Napisano

Na miejscu służb porządkowych, właścicieli psów atakujących rowerzystów i pieszych bym od razu karał mandatami po 500zł od samego szczekania i pogoni. Ostatnio z kumplami uciekaliśmy 40km/h pod górkę przed dwoma średnimi psami, które nie chciały nam odpuścić :[

Napisano

ja pare dni temu prawie przejechałem małego kotka

wracałem wieczorem do domu taką uliczką w mieście, jakiś koleś na chdniku spłoszył małego kotka, a on wyskoczył na ulicę centralnie pod moje koło, jechałem poniżej 30 km/h (na oko) no to zaraz nic nie wyszło za siodło, i heble do oporu i sie zatrzymałem jakieś 15cm od przestraszonego kotka :)

 

a pare lat temu podobnie bym przejechał psa (w górach to było na bocznej dróżce) on se pomyślał chyba, że jestem dla niego zagrożeniem i zaczął mnie gonić i gryźć po kostce prawej (pies miał może pół metra wysokości) no i patrze - drzewko przede mną z brzegu dróżki, no a że pies zajmował sie moja kostką i usiłował rozerwać mi spodnie (długie dresowe miałem akurat bo zimno było) no to se pomyślałem, że se extreme blisko drzewka przejadę i... podziałało :twisted: - pies został przytulony do drzewa :lol: ;) a ja se pojechałem dalej

 

 

pozdrooofka!

Napisano

A mnie dziś dopadł kundel.Pojechałam do szpitala zakaźnego...założyli mi opatrunek,zaszczepili przeciw tężcowi,przepisali antybiotyk.Jak do jutra policja nie złapie psa i nie znajdzie właściciela to zacznie się seria zastrzyków przeciw wściekliźnie.Żyć nie umierać!

Napisano

Wiem co to znaczy, ja miałem też przygodę jak byłem malutki i to nie na rowerze ale co tam, na sankach. Wychodząć z domu z taką jedną co się mną opiekowała (bez skojarzeń, z 7 lat miałem ;)) zobaczyłem za płotem duuużego, czarnego pieska z loczkami :) I taki mniej więcej dialog:

- Nie idźmy, ugryzie mnie.

- Nie ugryzie.

- Boje sie, ugryzie mnie

- Nie ugryzie.

 

I wtedy miła pani wzięła mnie na ręce, przeniosła przez furtkę, posadziła na sankach a piesek podbiegł i mnie użarł :) No bez komentarza :)

Napisano

Ja wczoraj na nocnej trasie podczas przejazdu przez pobliską wiochę patrzę, a tu środkiem ulicy grzeje sobie dość duży pies marki wilczur... idealnie na mnie... troszkę się zestrachałem więc zacząłem świecić mu czołówką po oczach. Pies zwątpił bo nie wiedział z czym ma do czynienia, i uciekł na prawo pod płot, ale ledwo oderwałem od niego światło czołówki to wydarł zaraz za mną... oj miałem speeda, ale na szczęście po może 5 metrach zawrócił... ufff...

Napisano (edytowane)

No i nic nie wyszło ... Właściciel ustalony ale nie namierzony...Noga bardziej spuchła... i dziś szykuje się pierwszy zastrzyk przeciw wściekliźnie..

 

To,że pies goni... to jest pikuś!Ten pies sobie stał i patrzył jak przejeżdżam z kolegą.Potem odpalił speeda i wgryzł mi się w łydkę ;) Nawet nie mogłam nóg wypiąć z pedałów...tak mocno zacisnął zęby.

 

A takie fajne dzisiaj mamy ściganki...ech... Będę mogła tylko kibicować ;) ;) :)

Edytowane przez moniaaaczek
Napisano

To był obóz szkolny:D trasa byla nastepująca:

Przemyśl-Wojtkowa 53 kim

Wojtkowa-Bandrów 24 km

Bandrów-Serednie Małe 43km

Serednie Małe-Chrewt-Serednie Małe ok. 15 km

Serednie Małe-Zachoczew 45 km

Zachoczew-Wojtkowa 50 km

Przemyśl-Wojtkowa 50 km

Wycieczka niczego sobie.Te dane w kilometrach podlaem zgodnie z planem ale jezdzilem w silniejsze grupie i robilem sredi od 10-30 km wiecej.Dużo gorek.awsze przyjazd w pierwszej piatce(moj pierwszy rok treningu na maxa) a inni od 1,5-3 lat.Opiekun mnie pochwalił :033:.

 

Dla porządku: nie ma takiej miejscowości jak "Zachoczew" jest "Zahoczewie" - pozdrawiam

Napisano

[quote name='moniaaaczek'

No i nic nie wyszło ... Właściciel ustalony ale nie namierzony...Noga bardziej spuchła... i dziś szykuje się pierwszy zastrzyk przeciw wściekliźnie..

 

I właśnie dlatego lepiej sprzedać psu kopala niż sie litować. Inna sprawa, jeśli pies atakuje to w przyrodzie jest tak że atakowany sie będzie bronił albo uciekał. Więc niech nikt nie gada głupot że to wina właściciela itp itd bo to pies decyduje czy atakować czy nie :D I nasze prawo sie bronić wszystkimi dostępnymi środkami. :D

Napisano

hhaha ale ja miałem dziś akcje. Jade sobie po ścieżce nad rzeką - wisłokiem , a tu łabędź na środku drogi no to ja zwalaniam i chce go ominąc . A ten otwiera dziób i biegnie na mnie :( ledwo go ominąłem nie wiem ale jeszcze troche i by wsadził swój łepek między szprychy.

pozdrower

Napisano

Lata temu przejechałem owczarkowi niemieckiemu zwanemu zazwyczaj wilczórem po ogonie. Mimo moich najszczerszych chęci bydle samo się pchało pod moje koła. Wiadomo ja od razu dałem po hamulcach i zwrot w prawo, on też w prawo, to ja w lewo, on też. Skutek wiadomy. Co mnie zdziwiło nawet nie jęknął.

 

Propo zwierząt byłem kiedyś świadkiem jak facet jadąc myśle koło 35 km/h bez hamowania udeżył jakiegoś kundla bodajże korbą prosto w łeb. Po wypadku ten pies wcale się nie ruszał, tylko leżał na drodze. Myśle, że niestety zakończyło się to zejściem śmiertelnym dla owego psa, ale cóż sam wskoczył pod rower.

  • 2 tygodnie później...
Napisano

Myśle, że niestety zakończyło się to zejściem śmiertelnym dla owego psa, ale cóż sam wskoczył pod rower.

 

Niektóre psy tak się zachowują, prawie jak kamikaze :glare: Może nie umieją ocenić prędkości zbliżającego się roweru... Też kilka razy miałem taką sytuacje, że jakiś czworonóg chciał za wszelką cenę rzucić mi się pod koła :033:

  • 2 tygodnie później...
Napisano

Zazwyczaj to właściciele są gorsi od zwierzaków. Ostatnio wystartował do mnie kundelek tak z 2x wiekszy od jamnika. Biegnie mi do kostki to ja zdejmuje noge z pedału i mu wymierzam kopniaka w nochal. On w tym momencie zahamował tak ze tylne łapy mu wyszły przed przednie i uniknął kopa. Ale za sekunde znów był przy mojej kostce wiec ja powtarzam manewr. I w tym momencie słysze za sobą krzyk: 'NIE KOP GO PRZECIEZ ON CI NIC NIE ZROBI NIE KOP GO!!!!' Nic mi nie zrobi taa... Przeciez jasne ze mnie nie zagryzie, ale jak mnie skaleczy to juz mam buujanie sie z jego szczepieniami (i ew. później moimi). Głupota ludzka nie zna granic. W koncu zahamowałem gwałtownie i zeskoczyłem z roweru - wtedy psa opusciła odwaga i odbiegł.

Napisano

najbardziej to nerwują teksty ze on nie ugryzie albo jak sie jedzie i piesek podskoczy do nogi a własciciel ani nie zawoła pieska, jakby go to wogóle nie interesowało ;)

 

kiedys moze nie zwierzak (choc nie mam pewnosci) bo raczej to była osa, pszczoła czy moze cos jeszcze innego, ale jechałem sobie w ciepły dzień i to cos wpadło mi pod koszulke, i nie umiało znaleźć drogi ucieczki i latało tam i z powrotem i przy każdym udezeniu i ciało gryzło, w sumie w 4 miejscach mnie ugryzło, a chyba nie musze tłumaczyć jak boli ugryzienie na brzuchu czy klatce piersiowej, dla mnie to jest ból nie do zniesienia, nie ma to jednak jak jechać bez koszulki :)

Napisano

najgorsza jest sfora kundli, ciężko ominąć i uciec, niekiedy gwałtowne przychamowanie daje rezultaty, psiaki głupieją bo myślą że chce się je rozjechać, więc wtedy jest okazja żeby zmykać szybciej

Napisano

A ja się drę, tzn wydaję dziwny dźwięk jak wściekły goryl, na te małe działa ;) Tzn podziałało kilka razy bo w mieście jakieś cywilizowane te psy, w lesie w ogóle ich nie ma a po wsiach raczej nie jeżdżę :) No i przyspieszam też oczywiście jakby co.

Napisano

W te wakacje jechałem nad jeziorem Hańcza drogą wzdłuż brzegu. Było tam peeeeeeeeeeeeeełno małych ropuch. Z początku nie wiedziałem co to jest. Ale kumpel mnie uświadomił. Skakały w poprzek drogi(było ich chyba z 5000).Były takie malutkie(ok 8mm długości) a my tam przejeżdżaliśmy. Nie sposób było je wyminąć .Podejrzewam ze rozgniotłem ze 100 takich maleństw.

Napisano

jak się wjeżdża na taką górkę (nie wiem jak to się nazywa) od strony Złotego Lasu do Zagórza, i ciagle jest pod górkę to jest odcinek, na którym musi być chyba z 5 mrowisk bo droga dosłownie cała się "rusza". nie chciałbym się tam zatrzymać.

Tak jest przynajmniej jak jest sucho.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...