Skocz do zawartości

[problem] Energia na początku treningu


bikebundy

Rekomendowane odpowiedzi

Od zeszłego sezonu zabrałem się za poważniejsze treningi i obserwują u siebie dość nieciekawe zjawisko. Otóż pierwsze 15-20 minut treningu wygląda u mnie tak jakby to była jazda już po wypoconych 2-3 godzinach, tzn. pierwszy podjazd i nóżki robią się waciane, ogólny odpływ energii i jeszcze bóle mięśni (wiem, wiem...są jeszcze nie do końca rozgrzane). Żeby było śmieszniej, to dopada mnie wtedy kolka gdzieś po lewej stronie brzucha. Zaciskam zęby i cisnę dalej i po pewnym czasie, jak ręką odjął, wszystko przechodzi i jestem w pełni sił. Rozumiem, że to może być kwestia braku rozgrzewki ale żeby od razu były efekty takie jak przy kompletnym wyczerpaniu zapasów paliwa??

 

Pozdrawiam

 

bikebundy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba rozpracować po prostu mięśnie, to że oznacza żę się "rozgrzałeś" cz cieplej Ci jest czy coś się spociłeś nie oznacza czy nogi są rozpracowane. Na początku treningu trzeba robić krótkie sprinty by orzgrzać nogi potem już idzie jak us płatka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po 1 dosyc lekki posilek przed rowerem najpozniej 30-40min przed jazda

po 2 rozciaganie ktore trwa 10min, a nie ciach bach i jedziem

po 3 rozjezdzaj sie chociaz te 5km delikatnego naciskania

po 4 pij czesto, ale malymi lykami, a nie co 30min pol bidonu

 

powinno byc lepiej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po 1 dosyc lekki posilek przed rowerem najpozniej 30-40min przed jazda

po 2 rozciaganie ktore trwa 10min, a nie ciach bach i jedziem

po 3 rozjezdzaj sie chociaz te 5km delikatnego naciskania

po 4 pij czesto, ale malymi lykami, a nie co 30min pol bidonu

 

powinno byc lepiej

 

ad.1 - stosuje się do tego sumiennie :-) (kiedyś wypiłem jakiś napój sojowy 10 minut przed jazdą i...zostawiłem go matce naturze gdzieś w lesie ;-) )

ad.2 - tutaj chyba się zaniedbuję. Rozumiem, że mówisz o stacjonarnym rozciąganiu przed jazdą?

ad.3 - no i tutaj potrafi być czasami problem, bo wiele tras którymi jeżdżę na piątym kilometrze jest już po 1-2 morderczym podjeździe i wtedy właśnie dopadają mnie te wspomniane kryzysy.

ad.4 - nie używam bidonu :-) Picie z bukłaka w naturalny sposób ogranicza hurtowe spożycie :-)

 

Mam wrażenie, że zbyt szybko rzuciłem się na większą intensywność treningu i stąd ten problem. Narzuciłem sobie reżimy maksymalnej kadencji na podjazdach (precz z "młynkowaniem" ;-) itp. Choć mój ogólny poziom wytrenowania sukcesywnie rośnie - jeśli uznać pomiar tętna za wiarygodny miernik (raz w miesiącu robię czasówkę na tej samej trasie i porównuję poziom uzyskany z poziomami z wcześniejszych prób - spada i chyba o to właśnie chodzi).

Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie te kryzysy na początku (trenując mniej intensywnie nie miałem nigdy wcześniej takich sytuacji), które próbują mnie psychicznie zniechęcić do jazdy (całe szczęście, że nieskutecznie).

 

Pozdrawiam

 

bikebundy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozciaganie stacjonarne z progresywnym "poglebianiem"

 

co do rozjezdzenia, to zarowno przed jak i po treningu mozesz przeciez smigac "dookola domu", na pewno jest chociaz 1km jakiejs ulicy/sciezki gdzie mozna spokojnie jezdzic, jezeli tego sie nie robi po powiedzmy ze po 50km jazdy twoja sila drastycznie spada w porownaniu do opcji z lekkim poczatkiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...