marcinmb Napisano 23 Grudnia 2010 Napisano 23 Grudnia 2010 To logiczne,poprostu większy rowerzysta o wiekszej masie rozpedzi się do większej prędkości niż jego kolega lżejszy. Wynika to z przyciągania ziemskiego jest jakiś wzór którego nie pamietem,a wiec prędkosc max jaka osiagnie ciezszy zadownik bedzie wyzsza niz lzejszy zawdonik. Ale jesli chodzi o przyspieszanie(a raczej rozpedzanie się) w identycznych warunka np do 50km/h to lżejszy kolarz szybciej osiągnie ta wartość,gdyż się szybciej rozpedza z uwagi na mniejsza mase potrzebną do ruszenia. Aczkolwiek,ciezszy rowerzysta moze dorównac lzejszemu w zaleznosci od długosci zjazdu, jesli ten lzejszy przestanie sie rozpędząć przy powiedzmy 60km/h,a ciezszy osiagnie 70,to po pewnym czasie dzieki roznicy tych 10km/h się zrównaja,a w dalszym czasie ciezszy przegoni lzejszego. Podsumowując,mimo wszystko chyba lepiej byc lzejszym,i syzbicej sie rozpedzac,o podjeżdzaniu nie wspominając..
Kusch Napisano 23 Grudnia 2010 Napisano 23 Grudnia 2010 Co spadnie szybciej, 50kg kula armatnia, czy 10gram-owy pocisk? -I kula i pocisk spadną dokładnie w takim samym czasie. Galileusz udowodnił to w XVI w. zrzucając różne obiekty z krzywej wierzy w Pizie. Uczni oskarżyli go jednak o konszachty z diabłem. W polu grawitacyjnym masa nie ma znaczenia, jeśli pominiemy tarcie A rowery do DH nie są cięższe dlatego by szybciej zjeżdżać, ale dlatego by były bardziej wytrzymałe, gdyż tutaj waga nie gra tak istotnej roli
Minor Napisano 24 Grudnia 2010 Napisano 24 Grudnia 2010 marcinmb... dokładnie! Cięższy rowerzysta ma większą siłę którą może równoważyć opory ruchu czyli tzw. Vmax może osiągnąć większe, jednak zawsze i bez względnie przyspiesza szybciej lżejsze ciało Poszukajcie sobie w necie gdzieś, chyba "pogromców mitów" jak robili wyścig, Vipera z jakimś resorakiem... Z górki:)
marcinusz Napisano 24 Grudnia 2010 Napisano 24 Grudnia 2010 Klosiu wszystko bardzo ładnie wyjaśnił. Ja tylko dodam od siebie, że IMHO racjonalne jest zbijanie wagi tam, gdzie jest największa rezerwa. Czyli jeśli ktoś ma rower 11-12 kg (HT) i BMI w górnych granicach normy lub ją przekracza, to powinien zrzucać kg z siebie, bo nawet jeśli sporym nakładem finansowym zejdzie do ok. 10 kg roweru, to okaże się, że faktyczną barierą dla dla niego jest to, że wozi 5kg zbędnego sadła. Mógł zacząć od jego zgubienia i osiągnąć lepszy efekt praktycznie bez ponoszenia dodatkowych kosztów i z korzyścią dla zdrowia. No a z drugiej strony: jak ktoś jest już dość odtłuszczony, to pozostaje mu już tylko szukanie lżejszych komponentów do roweru, bo próba dalszego odchudzania może się odbyć kosztem tkanki mięśniowej i zdolności regeneracyjnych. Przyjęcie kolejności, że najpierw odchudzamy siebie daje jeszcze tę korzyść, że później można odchudzać rower z użyciem komponentów dostosowanych do nowej, niższej wagi. Ja osobiście po długim namyśle wybrałem trzecią drogę. Postanowiłem najpierw zwiększyć swoją formę, bo to w niej mam największe braki. Jak się nie ma formy, to nawet na trzykilowym rowerze dużo się nie zwojuje. Teraz gdy forma już nieco wzrosła, na wiosnę zadbam o wagę, aby zbliżyć się do środka normy BMI. Potem dopiero pomyślę o lżejszych kołach. I ciekawostka. Willow Koerber - gdzieś ostatnio się natknąłem - waży niecałe 50 kg i jeździ na rowerze, który waży niecałe 10 kg. Czyli jej rower jest od niej pięć razy lżejszy. Wy ile ważycie? Ja w tej chwili 90 kg. Gdyby zachować proporcje, to mój rower ważyłby 18kg, a waży tylko 12. Mój brat waży ponad 130kg, jego rower trzymając proporcji mógłby ważyć 26kg, a waży 14kg. Bratu zdecydowanie łatwiej byłoby sięgnąć do swoejej głębokiej kieszeni i odchudzić rower, ale prawie w ogóle nie posunie go to do przodu. Cięższy rowerzysta ma większą siłę którą może równoważyć opory ruchu czyli tzw. Vmax może osiągnąć większe, jednak zawsze i bez względnie przyspiesza szybciej lżejsze ciało Poszukajcie sobie w necie gdzieś, chyba "pogromców mitów" jak robili wyścig, Vipera z jakimś resorakiem... Z górki:) Nie muszę szukać "pogromców mitów". Wystarczy, że sobię przypomnę zjazd z Przełęczy Salmopolskiej do Szczyrku za kolegą ważącym 20kg mniej. Wielkorotnie musiałem dohamowywać, bo on powyżej pewnej prędkości rozpędzał się już bardzo leniwie w przeciwieństwie do mnie. Przy prędkościach 50-65 km/h tą największą siłą hamującą był zapewne opór powietrza.
zekker Napisano 24 Grudnia 2010 Napisano 24 Grudnia 2010 Ja się dziwię, czemu nie stajecie za każdym razem na pudle, skoro jesteście w stanie złamać zasady Newtona Minor Twój wywód byłby prawdziwy w kontekście grawitacji, gdyby nie jeden szkopuł - stałe jest przyśpieszenie nie siła. A skoro tak, to siła jest wprost proporcjonalna do masy. Jeżeli pominiemy wszelkie opory - zjadą równo. Uwzględnimy opory powietrza - cięższy będzie szybszy (nie koniecznie zauważalnie, zależy jak duża górka). Uwzględnimy opory tarcia - lżejszy wygra (mniejsza masa => mniejszy nacisk => mniejsze tarcie). Jeżeli uwzględnimy oba opory - ja się nie podejmuję oszacowania, zbyt dużo zmiennych do uwzględnienia. Tyle teorii, bo w praktyce na rowerze i tak wygrywa ten co ma więcej pary w nogach i lepiej ją rozłoży.
Minor Napisano 24 Grudnia 2010 Napisano 24 Grudnia 2010 Dosłownie 2 posty wyżej masz napisane o co chodzi... Jeżeli pominiemy wszelkie opory to właśnie lżejszy jest szybszy:) Bo ma większą wartość przyspieszenie czyli będzie cały czas nabierał prędkości w szybszym tempie niż cięższy kolega. Nikt nie łamie fizyki, jak złamałem to pokaż mi gdzie:) Ja udowodniłem "moje" (bo do cholery jasnej tego sie uczy na lekcjach gdzieś w pierwszej klasie LO) twierdzenie, udowodnij mi swoje? Jak mówiłem proszę sobie poszukać odcinka Pogromców Mitów gdzie Viper sciga się z samochodzikiem jakimś. Na pierwszych 30m samochodzik zostawia vipera z tyłu. Bo szybciej się rozpędza bo jest lżejszy. Potem samochód go dogoni bo mały smochodzik nie radzi sobie z oporami, czy to tarciem, czy powietrzem.
Fenthin Napisano 24 Grudnia 2010 Napisano 24 Grudnia 2010 Jeżeli pominiemy opory powietrza, z wiatrówki możemy wynieść pocisk na kilkadziesiąt kilometrów w górę, a jak to się ma do rzeczywistości? No właśnie. Dopóki opory ruchu są na tyle małe, że można je pominąć - lżejszy wygrywa, potem na prowadzenie wychodzi cięższy.
Minor Napisano 24 Grudnia 2010 Napisano 24 Grudnia 2010 Zrozumiałem o co chodziło zekkerowi, on przyjął że siła jest wprostproporcjonalna do masy, co jest oczywiście błędne, Bowiem siła działająca w kierunku jazdy z górki jest wypadkową siły ciążenia i nacisku, pozwoliłem to sobie rozrysować i rozpisać w załączniku.
zekker Napisano 24 Grudnia 2010 Napisano 24 Grudnia 2010 Nie jest błędne, bo siła wypadkowa zależy od siły ciążenia, a ta zależy od masy. Zresztą sam to napisałeś we wzorze: F=m*g*sin(a) Kąt nachylenia i przyśpieszenie ziemskie jest stałe, więc siła zależy wprost proporcjonalnie do masy. Jak wolisz inaczej, to jest to zależność liniowa. Test z Viperem i samochodzikiem jest o tyle nie trafiony, że te układy są o wiele bardziej złożone. W samochodzie oprócz oporów powietrza i tarcia o powierzchnię dochodzą opory na łożyskach kół oraz w skrzyni biegów (nie pamiętam, ale chyba nie puszczali wybebeszonego).
Szogun123 Napisano 24 Grudnia 2010 Napisano 24 Grudnia 2010 Jeden kij. Wniosek jest taki, że 2kg stracone przy kosztach rzędu ponad tysiąca złotych to marny zysk jeśli schudnięcie 10kg można zrobić za darmo i z korzyścią dla zdrowia. Jak ktoś napisał gdzieś na początku tematu: Najpierw zacząć od siebie, kondycji a rower później. No chyba, że są w nim części naprawdę bardzo ciężkie.
SpecjalistaGiant Napisano 29 Grudnia 2010 Napisano 29 Grudnia 2010 Jeśli jeździsz wyczynowo i jesteś pro... każdy gram na rowerze i na Tobie ma znaczenie. Wtedy opłaca się odchudzanie roweru za grube pieniądze, a siebie trzeba mocno kontrolować i pracować nad optymalną wydajnością organizmu (złoty środek między siłą a masą). Jesli jeździsz sportowo i rekreacyjnie - to rower w przedziale 10-13 kg wystarczy. Co do kolejności - najpierw lepiej zrzucić z siebie. Sprzęt dobierasz pod siebie, a jesli się zmienisz o -10 kg (a nawet więcej jak w moim przypadku) - to sprzęt który potrzebujesz także ulegnie zmianie. Ot chocby przykład. Cięższy rowerzysta potrzebuje mocniejszego (droższego) amortyzatora, który wytrzyma większe siły działające na widelec czy ogon w porównaniu do lżejszego. Podobnie napęd, który musi wytrzymać większe siły przy podjazdach.
Crazyk Napisano 29 Grudnia 2010 Napisano 29 Grudnia 2010 Cięższy rowerzysta potrzebuje mocniejszego (droższego) amortyzatora Nie zgodzę się. Drogie amortyzatory są właśnie lekkie i często dość słabe. Mocniejszy amortyzator nie znaczy droższy. Dla cięższych osób najwięcej jest amortyzatorów ze średniej półki a nie tej najwyższej.
SpecjalistaGiant Napisano 30 Grudnia 2010 Napisano 30 Grudnia 2010 Jednak nie da się ukryć, że do pewnego momentu cena rośnie wraz z wytrzymałością. Jeśli chodzi amortyzatory z najwyższej półki - to już zależy od jego przeznaczenia do jakiego stylu jazdy będzie wykorzystany (xc, dh, fr). Na ogół zawodowi bikerzy nie są osobami z nadwagą. Stąd też lżejsze materiały i inne konstrukcje niż podstawowe modele. Jednak nadal są poddawane sporym obciążeniom ze względu na wyczynowy styl jazdy.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.