Skocz do zawartości

[ostry hardkor] Dzwony na ostro i singlowo


IvanMTB

Rekomendowane odpowiedzi

Jakiś miesiąc temu miałem dość zabawnego dzwona. Jechałem drogą osiedlową - wewnętrzną i skręcałem w prawo, na samym rogu stała zaparkowana ciężarówka więc nie widziałem co jest po prawej stronie. Kierowca samochodu znajdującego się po mojej prawej i skręcający w lewo też nic nie widział. Zakręt ma 90 stopni i jest 20 metrów od mojej klatki, nie jechałem szybko, ale kiedy wyłoniłem się zza rogu ciężarówki nie miałem czasu nawet pomyśleć. Rozpaczliwie próbowałem się zmieścić między samochód a ciężarówkę, ale nie miałem szans. Efekty: blachosmród ma wgięty błotnik i skasowane lusterko. Rower cały, mnie troche bolała szczęka którą urwałem lusterko :). Moja wina, portfel mam cieńszy o 400 zł. Choć współodpowiedzialnym wypadku jest kretyn który zaparkował na zakręcie. Zastanawiałem się jeszcze czy na drodze wewnętrznej piesi i rowerzyści nie mają przypadkiem pierwszeństwa, ale moralnie ja odpowiadam za ten wypadek bo samochód na który wpadłem praktycznie stał w miejscu.

 

Nie myślałeś o tym żeby wykupić sobie OC na rower? Zwróciła by ci się przynajmniej część tej sumy.

Ja dużo po mieście nie jeżdżę, poniżej 100 km tygodniowo, ale rowerowe OC sobie wykupiłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OC kosztowało mnie 50 złoty za rok (razem z obowiązkowym NW w pakiecie "bezpieczny rowerzysta" w PZU). Kwotę ubezpieczenia sam ustalasz. Ja mam OC 15tys i NW 15 tyś:P To OC obowiązuje na każdy rower na jakim się poruszasz i nie jest przypisane do konkretnego pojazdu:) Drugi rok z tego korzystam po tym jak skasowałem fiata uno hehe ..na ścieżce rowerowej i musiałem wypłacić kolesiowi od blaszaka 1000 złotych (nadkole, maska, drzwi i zderzak!!!) i 100 mandatu na prośbę poszkodowanego!! ...Rok później w tym samym miejscu w podobnym wypadku winę ponosił kierowca auta (psy się pomyliły niestety w moim wypadku ale cóż od nich wymagać jak chłopaki mieli mały staż w psiarni i telefonicznie ustalali wersje zdarzeń ze "specem" pd wypadków który winę mi przyznał nie będąc na miejscu...ale było minęło).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przejzalem warunki ubezpieczenia, jedyna kwestia dotyczaca sprzetu to:

 

$6

 

5) rower - pojazd jednośladowy lub wielośladowy poruszany siłą mięśni rowerzysty;

 

o hamulcach nie ma slowa, wiec mysle, ze by preszlo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@shem

Tak myślałem, żeby wykupić OC na rower.

@bezdred

Dziękuję za szczegółowe informację, niebawem również wykupię sobie takie ubezpieczenie.

 

Jeszze jednym zabawnym aspektem mojego wypadku jest fakt, że od kilku dobrych lat pracuję w branży ubezpieczeń komunikacyjnych, jakiś czas temu kiedy mój nastoletni kuzyn wjechał w zaparkowany przy ulicy Dres-Mobil marki Stary-Rozpadający-Się-Gruchot-Który-Kiedyś-Był-BMW udalo mi się z powodzeniem mediować między dresiarzem i jego ziomkami a moim nastoletnim przerażonym kuzynem. Z 1200 zszedł do 200 <_<

Tym razem zrobiłem wszystko nie tak jak trzeba, roztrzęsiony i z bolącą szczęką bojąc się że spóźnię się do pracy nie wezwałem policji, która rozwiała by wątpliwości dotyczące pierwszeństwa, nie spisałem numeru nieprzepisowo zaparkowanej ciężarówki która zasłoniła mi widoczność, fakt, że nie spisaliśmy oświadczenia mógł działał akurat na moją korzyść, ale sprawił, że spotkanie w sprawie oceny szkód było dość stresujące. Umówiłem się z kolesiem po południu i okazało się że czegoś tam nie zauważył rano, że nie da sie wypolerować trzeba lakierować, że lusterka nie można naprawić tylko trzeba kupić nowe itd. Dziwię się że nie okazało się że wgniogłem jeszcze drzwi od drugiej strony ;) Klient w pewnym momencie zadzwonił na policję - chyba chciał mnie postraszyć, ale przecież policja w takiej sytuacji spisuje tylko zeznania i jej obecność działa na moją korzyśc raczej. Wkażdym razie kiedy powiedział że wpadł na niego rowerzysta usłyszał w słuchawce śmiech :P

 

Mam hamulec, nie zdążyłem go użyć ;) Poza tym nic by to nie dało bo naciśnięcie na hamulec w momencie kiedy wchodziłem w zakręt mogło się skonczyć wykatapultowaniem mnie na przednią szybę samochodu ;)

Co nie znaczy, że jestem apologetą ostrego bez hampli. Jest dokładnie odwrotnie. I radzę zastanowić się wszystkim neofitom którzy wczoraj wsiedli na ostre i jeżdżą bez hampla. Dla mnie osoba która nie jest w stanie awaryjnie zahamować z prędkości 30 kmh tak efektownie jak hamulcami i jeździ bez hamulca jest po prostu pozbawiona wyobraźni i skrajnie nieodpowiedzialna. Ja nie potrafię i jeżdże z hamulcem.

Jakiś rok temu jechałem szosówką z koleżanką ścieżką rowerową. Ścieżka była po zewnętrznej stronie chodnika, przy którym stały zaparkowane samochody. Kilka metrów przede mną w którymś z nich otworzyły się drzwi i wysiadł 10-12 letni chłopiec. Stanął jak wryty a ja w ostatniej chwili stanąłem przed nim. Nie mogłem go ominąć bo równolegle ze mną jechała koleżanka, z drugiej strony słupki. Na ostrym kole przy tej prędkości nie zahamowałbym i z 12 latka i ze mnnie pewnie też nie wiele by zostało. I co z tego, że to jego wina? Że dziecko nie spojrzało w lusterko? Co jeśli jakiś 3 latek z ADHD spuszczony z oczu mamy wpadnie na ścieżkę rowerową po której będę pędził? Jego wina?

No chyba, że mamy super miękkie przełożenie, albo jesteśmy mega twardzielami którzy blokują pedały nie odrywając dupy z siodełka na przełożeniu 3.1 przy 35 km/h.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wezwałem policji, która rozwiałaby wątpliwości dotyczące pierwszeństwa

 

Hm, hm...

 

na drodze osiedlowej bezwzględne pierwszeństwo mają piesi i rowerzyści

 

Na jakiej podstawie? Nawet jeżeli założymy, że ta droga wewnętrzna była w strefie zamieszkania, to pierwszeństwo tam mają tylko piesi (art. 11 ust. 5 Prawa o ruchu drogowym).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tak sobie czytam ten temat to powiem Wam, że mogli byście z dumą nagrać kolejne filmiki z serii "Jestem hardcorem" :D albo chociaż kupić sobie takie koszulki do jazdy :)

 

 

Chyba raczej: Jestem Paweł Jumper

 

;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi wszystkie gleby zdarzają się nie dłużej niż 2 minuty po wyjściu z domu, jakoś nie potrafię się skupić w pierwszej chwili. Raz wpadłem na słupek uciekając przed wózkiem, który nagle wyjechał zza rogu, rower się zawinął i ja wylądowałem na plecach, kierownica lekko skręcona. Pozbierałem się i ruszyłem dalej. Drugi raz 5 metrów od drzwi z bloku ledwo posadziłem tyłek na siodełku, a już leżałem. Koło się zablokowało w przerwie między płytami chodnikowymi.

 

A ostatnia gleba była taka, że po opuszczeniu izby przyjęć pojechałem po kask (od ponad miesiąca nosiłem się z zamiarem kupna, ale jakoś uznawałem, że wolę podłubać w rowerze, coś zmienić, dokupić, po co wydawać kasę na kask).

 

2 kilometrowa droga, pusto. Jadę, jadę, chciałem przełożyć ręce na kierownicy i wjechałem w kałużę, rzuciło mną w lewo, odbiłem w prawo, ale niestety zbyt blisko krawężnika już byłem... A że krawężnik dość pokaźnej wysokości to wryłem się w niego i zostałem wyrzucony w drzewo :/ notabene jedyne drzewo na tej drodze. Drzewo dostało ode mnie konkretny łomot, ale nie pozostało dłużne i oddało mi ze zdwojoną siłą. Leżę pod drzewem, mroczki przed oczami, podjechał zaraz jakiś przypadkowy pan, dał mi chustkę, otarłem się, otrząsnąłem i powędrowałem do szpitala, bo nie było daleko. Okazało się, że pod okiem mam rozcięcie (podobno spore, ale nie widziałem go). Niestety w tym szpitalu nie ma chirurgii, więc nie mogli mnie zszyć na miejscu. Miła pani oczyściła mnie i wysłała do szpitala na szycie (w ogóle wszyscy tam twierdzili, że to przynajmniej dwa szwy będą). Pojechałem gdzie trzeba, położyli mnie i nagle zonk. Chirurg stwierdził, że to nie jest do szycia i dał mi jedynie plaster :blink: Szyję mam całą otartą i spuchniętą, kostę stłuczoną, otarty policzek i rozcięcie-niby-do-szycia-ale-jednak-niekoniecznie. Warto dodać, że walnąłem głową w to drzewo i mimo moich nalegań nie miałem żadnego prześwietlenia... Tak teraz wyglądam :P

 

Żeby było śmiesznie, wyszedłem zaraz po naciągnięciu łańcucha i jechałem do sklepu rowerowego dokręcić korby i dalej z zamiarem zrobienia paru ładnych kilometrów. Wyjście zakończyło się po 500 metrach na drzewie i szpitalu. Dobrze, że tylko tyle, bo jakbym miał większego pecha i jechał szybciej albo wpadł na nie prosto z bańki, czołem to mogłoby się skończyć dużo gorzej. A tak skończyło się na rozwalonych okularach, rozciętej twarzy, paru stłuczeniach, przybrudzonym rowerze i nauczce na przyszłość.

 

I może to oklepane hasło, ale należy je do bólu powtarzać - nawet po bułki nie wychodźcie bez kasku na głowie. Ja nie miałem i teraz mogę powiedzieć, że tego żałuję.

 

pzdr

 

 

K

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeździłem z hamplem dopóki nie nauczyłem się hamować mniej więcej...

potem hampel zdjąłem ale jeździłem spokojnie bez szaleństwa

z dnia na dzień czułem sie pewniej i jeździłem coraz szybciej

teraz nie mam problemów z zatrzymywaniem się

ale i tak lepiej ominąć niż próbować hamować

gdybym na Kaponierze (pisałem o tym wcześniej) nie hamował to nic by się nie stało

tyle

 

 

 

 

a jak ktoś nie czuje się na siłach to niech ciśnie z hamplem

w mojej ekipie na pewno usłyszy sporo drwin ale przynajmniej będzie się czuł bezpiecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to już kwestia dojrzałości i zrozumienia. ja moge np zacząc drwić po ludziach bo akurat czytam Jaspersa no i nie rozumiem ale jak przeczytam drugi raz zrozumiem i jestem gotów rozumieć tych co nie rozumieją. tzn chciałem napisać drwić z tych co nie rozumieją i cała moja ekipa też:)

 

np ktoś może miec dziecko i nie mieć ochoty na jazde bez hamulca po mieście a za to na torze zostawiłby takiego painkillera daleko w tyle. no i co wtedy? a jak ktos taki jeszcze kuma Jaspersa to już dwa zero. sory dwa jeden. no ale zaraz przyjdzie ktoś kto jeszcze ma medal Lilienthala w skidzie a painkiller naprzykład nie wie o co chodzi ale już jest trzy zero. ale zaraz się okaże że painkiller ma dar języków i nazajutrz bedzie mówił we wszystkich narzeczach. naprawde to co sie z nami dzieje to loteria i nie ma sensu drwić z kogoś tylko dlatego ze nam sie wydaje że coś tam. bo nam sie tylko wydaje a atmosfere psujemy naprawde.

 

a jak już o wypadkach to wolnobieg jest naprawde grozny. mysle ze w jezyku konkretnym powinno byc rozróżnienie miedzy "jazda na wolnobiegu" a "jazda na ostrym" tak jak chociażby drive i ride, coś takiego,

 

ave

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście z początku jeździłem z hamplem, jak już się nauczyłem hamować to oczywiście już bez ... ale człowiek wpada w rutyne, jeździ coraz szybciej, czuje się pewnie i ... hamulec wrócił. Rozumiem, że jak ktoś mieszka na wsi albo jeździ po chodniku to sobie hamulec zdejmie coby mieć większego siusiaka. Ale codzienna jazda po Warszawie w ruchu ulicznym bez hamulca to jak dla mnie głupota. Chyba nie jestem hardkorem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to jest temat długi coś czuje że rozwine go na futurum, ale warto zaznaczyć pokrótce że czysta najszlachetniejsza idea sportu (z czym wam sie to kojarzy, z bytem czy niebytem:D?) zakłada że uczestnicy są amatorami czyli objaśniając czym konkretnie - takimi którzy robią to z miłość do tego czegoś czyli np jak ktoś kocha jezdzić na fiksie niezależnie od tego jakie ma przełożenie i ile kierownic - to szlachetnie i git, a jak ktoś sobie w głowie dorabia jakieś ideologie że jestem fajny i ludzie patrzą - wtedy to zdegenerowane przeżycie, tzw dulszczyzna która jak widzę się szerzy i to niekoniecznie w Warszawie:D

 

ave

 

P.S

 

moje Internetowe Sumienie 4.0 powiedziało mi że czynie oftopa, ale mały wewnetrzny sofista szybko wyjaśnił że pisze tu o czymś co można określić "charakterologicznym dzwonem na ostro" :) ave i ave

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

panie undersvolochi

rozumiem że traktuje pan to śmiertelnie poważnie ale drwiny z powodu jazdy na hamplu chyba nie robią krzywdy

ja śmieję się z ludzi którzy mają szosę na ostro, w ej szosie baranka, śmigają w koszyczkach, w spd, w czapce campagnolo

jeśli ktoś bierze to do siebie to znaczy że ma kompleks

ja nie mam kompleksów

 

 

 

a ile "fixowców" z tego forum naprawdę kocha to co robi??

ilu z nich wcześniej jeździło na dualu albo bmx-ie??

ilu z nich wychodzi na rower nawet jak jest 20st na minusie i mży??

 

 

ilu z nich jeździło w kurierce niezależnie od pogody i humoru....

 

nie mów mi o miłości do rowerów

ja wiem o co chodzi

nie jestem chorągiewką na wietrze i obstaję przy swoim

basta

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

panie undersvolochi

rozumiem że traktuje pan to śmiertelnie poważnie ale drwiny z powodu jazdy na hamplu chyba nie robią krzywdy

ja śmieję się z ludzi którzy mają szosę na ostro, w ej szosie baranka, śmigają w koszyczkach, w spd, w czapce campagnolo

jeśli ktoś bierze to do siebie to znaczy że ma kompleks

ja nie mam kompleksów

 

 

 

a ile "fixowców" z tego forum naprawdę kocha to co robi??

ilu z nich wcześniej jeździło na dualu albo bmx-ie??

ilu z nich wychodzi na rower nawet jak jest 20st na minusie i mży??

 

 

ilu z nich jeździło w kurierce niezależnie od pogody i humoru....

 

nie mów mi o miłości do rowerów

ja wiem o co chodzi

nie jestem chorągiewką na wietrze i obstaję przy swoim

basta

 

 

ej ej, pamięta tu ktoś jeszcze wilka? właśnie mi się przypomniał:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ilu z nich wcześniej jeździło na dualu albo bmx-ie??

Jeśli ktoś nie jeździł nigdy na dualu, czy bmx-ie, to coś z nim nie tak? Bo ja właśnie sobie uświadomiłem że przez ostatnie dwadzieścia lat żaden z kilkunastu posiadanych przeze mnie rowerów nie miał siodełka na wysokości kolan :) Proszę o diagnozę mojego przypadku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że painamaker'owi chodzi o to, że przez ostatnie lata był bum na "duale" i Ci co się z nich przesiadają na ostre to niby Ci co idą za trendem,a tak poza tym to mi się wydaje, że ten co wyśmiewa hamulce to ma kompleks.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hah właśnie zaliczyłem dzwon forumowy.

 

Do tej pory myślałem że rower z ostrym kołem służy do jeżdżenia (tak jak każdy inny).

Ale jak widać od jakiegoś czasu na forum, to się zmieniło, ostre służy do wydłużania siusiaka.

 

Dobrze że nadal są wolnobiegi.

 

Panie paintmaker dziękuję za zarzyganie tego forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...