Skocz do zawartości

[ostry hardkor] Dzwony na ostro i singlowo


IvanMTB

Rekomendowane odpowiedzi

tak dostałem kasę za telefon. Mandacik może i się należał ale mój rower nie spełnia wymogów kodeksu ruchu drogowego więc jakby była policja to jeszcze ja bym im płacił za blacharza. Czy bym miał hamulce czy nie - i tak podczas wypadku nie miałem czasu pomyśleć o hamowaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak dostałem kasę za telefon. Mandacik może i się należał ale mój rower nie spełnia wymogów kodeksu ruchu drogowego więc jakby była policja to jeszcze ja bym im płacił za blacharza. Czy bym miał hamulce czy nie - i tak podczas wypadku nie miałem czasu pomyśleć o hamowaniu.

 

A teraz będę jak zwykle wredny. Gdybyś miał hamulec, to byś mógł większe odszkodowanie dostać. Już nie mówię o tym, że sprawy nie zgłosiłeś, jak Ci się coś z barkiem będzie dziać niedobrego, to starszych państwa do odpowiedzialności już nie pociągniesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie byłbym pewien, czy policji udało by się udowodnić, że ostre koło nie jest rowerem posiadającym przynajmniej jeden kodeksowy hamulec.

Gdzieś dawno temu ktoś podawał linkę do stenogramu rozprawy sądowej (niestety z USA). Policjant złożył pozew przeciw pewnemu ostrokołowcowi. Jego przesłuchanie wyglądało mniej więcej tak:

- Proszę opisać zdarzenie.

- Pełniłem tego dnia patrol (...) Zobaczyłem, że nadjeżdzający rowerzysta nie ma hamulca, więc go zatrzymałem.

- Zatrzymał się na Pana wezwanie?

- Tak.

- Jak to zrobił, skoro nie miał hamulca?

- Nie wiem.

- A może miał hamulec?

- Nie.

- Ale na wezwanie natychmiast się zatrzymał?

- Tak.

- To jak to zrobił?

- Nie wiem.

- Potrafi Pan wyjaśnić, jak można zatrzymać rower, który nie ma hamulca?

- Nie.

- To może miał hamulec?

- Nie.

- Ale zatrzymał się?

- Tak.

- Nie mając hamulca?

- Tak.

- To jak to zrobił?

- Nie wiem.

...i tak dalej... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Wczoraj na środku skrzyżowania przywitałem się z asfaltem :P Skręcałem w lewo i nagle spod tyłka uciekło mi tylne koło - nawet nie było mokro tylko tak lekko wilgotno. Zanim zorientowałem się o co chodzi to leżałem na plecach rower fruną nad mną ja go jeszcze trzymałem jedną ręką i nogą. Z prawej nogi zerwało mi buta który wystrzelił ku niebiosom ;) Tak szybko jak padłem podniosłem się, założyłem buta i pojechałem dale. Na szczęście nikt bezpośrednio za mną nie jechał...

Straty to lekko zdarte kolano i biodro oraz rozdarta owijka i porysowana klamka :)

Jest ryzyko jest zabawa B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dawno to było. jakis pazdziernik kiedyś,pierwszy rok studiów gdy wszyscy ze wszystkimi chcą pić wódke. z tych pierwszych spotkań nad wisłą wróciłem za pózno, pózniej niż obiecałem, bez papierosów dla dziewczyny która czekała samotnie przed telewizorem na mnie i papierosy. sytuacja stała sie smutna, szwedzka, nieprzyjemna więc pijany i lekki zaoferowałem że oczywiscie pojade tu do supermarketu niedaleko i pod górke a ja lubie. mimo że noc ale mi sie chce.

 

więc ruszyłem w pokute pod gore do sklepu. jade ciepła noc pijany spalony jade w trybie młodego boga. przyjemnie.

 

wjezdzam wjazdem. brama płot ogradza sklep i parking, wszystko wielkie lampy sie palą aut nie ma.jade parking. jade. sciskam nitto, stalową, pierwszą w życiu, pierwszą wogóle. zawieszam na niej pijane oczy, lśni się , tak pięknie, lśni się.

jade jade, już wczuty że to tor kolarski, że ja jade przecież swiatła się swiecą, nitto sie błyszczy. jak mysliwiec zrownuje lot sie z blaszakiem supermarketu, zamkniete. to teraz nieważne, przeciez jade jade nitto sie swieci swieci. fakt poboczny.

 

wykonuje nawrot na drugą brame, druga brame w płocie tą wyjazdową. szybkosc wzrasta, blask przyciąga oczy. wiec patrze patrze w dół, jak szurkowski patrze w dół ale nie na koło, na kierownice. ah ja sie blyszczy, nabieram predkosci na parkingu a teraz brama. odrywam oczy od kierownicy a tam nie ma bramy, bo zamknięta,bo sie nie liczy.

 

wiec pędze rozpędzony jak młody bóg prosto na bezbramną brame. nikt nie patrzy, nitto błyszczy, czas na szczescie się zatrzymał.

 

 

p.s

 

potem szybka proba hamowania bez hamulca,but sie wypina, wiecie jak to wygląda w pędzie, jest jeszcze smieszniej, wyskakuje, lece na siatke, siatka mnie przyjmuje wdziecznie, koło łapie snejka na krawezniku, kierownica cała, juz na ziemi nie moglem sie nie smiac. potem marzylem o nagraniu z kamery na parkingu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

by ustrzec innych przed proalkoholowymi wnioskami z mej przykrej przygody, dla czystego sportu, amatorsko pozwól:

 

to bylo opowiadanie, bohaterzy opowiadan czesto dzialają na granicy prawa, czesto tez naduzywaja alkoholu. umówmy sie ze to noir fixe fatum bylo. opowiadanie mialo wymiar edukacyjny, umoralniajacy, antyalkoholowy, bo bohater, a w zasaddzie antybohater, ucierpial w wyniku niewiedzy. pil, pojechal, ucierpial. bardzo proste. trudno napisac opowiadanie antyalkoholowe by nie bylo w nim antybohatera, takiego tragikomicznego chinskiego pijaka ktory spada z wozu i nic mu sie nie dzieje. na pewno trudniej niz napisac pileś-niejeść

 

 

:P

 

icao

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

by ustrzec innych przed proalkoholowymi wnioskami z mej przykrej przygody, dla czystego sportu, amatorsko pozwól:

 

to bylo opowiadanie, bohaterzy opowiadan czesto dzialają na granicy prawa, czesto tez naduzywaja alkoholu. umówmy sie ze to noir fixe fatum bylo. opowiadanie mialo wymiar edukacyjny, umoralniajacy, antyalkoholowy, bo bohater, a w zasaddzie antybohater, ucierpial w wyniku niewiedzy. pil, pojechal, ucierpial. bardzo proste. trudno napisac opowiadanie antyalkoholowe by nie bylo w nim antybohatera, takiego tragikomicznego chinskiego pijaka ktory spada z wozu i nic mu sie nie dzieje. na pewno trudniej niz napisac pileś-niejeść

 

Mowa-trawa mości Antybohaterze.

My się tu intelektualistów nie boimy i powtarzamy:

 

 

Piłeś: Prowadź... rower.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • Mod Team

Klaniam,

A juz myslalem ze tej Angielskiej Zimy nie zalicze zadnego przyziemienia.... A tu dzis jedna droga do pracy i dwa dzwony :) I to jeden za drugim, w odleglosci jakis 5 metrow...

 

Cala trasa suchutka i czysciutka. Juz z daleka wiodzialem ze ciagnie sie sznureczek samochodow... "wypadek czy ki diabel?" Zatem maly przeskok naprzeciwlegly pas i zblizam sie do zjazdu (najnizszy punkt na calej trasie). Jak juz zobaczylem dlaczego wszyscy pelzna zamiast jechac juz wiedzialem ze bedzie bum... Powrot na moja strone drogi nie udal sie oczywiscie bo asfalt byl caly pokryty lodem... Przepisoway pad na lewa strone... Na szczescie predkosc niewielka i zadnego zagrozenia ze strony samochodow... Pozbieralem sie wsiadlem na rower i juz na swojej czesci szosy przejechalem moze z 5/10 metrow i okazalo sie ze lod jest WSZECHMOCNY. Powtorka z przytulaniem lewego boczka. Powstancie narody raz jeszcze, poprawka klamki i zacisku hebla i pojechali w koncu w miare normalnie.

Tyl zatanczyl mi jeszce raz czy dwa ale juz bylem po JASNEJ stronie mocy...

 

Co ciekawe rower nie ucierpial zupelnie... Najwieksze straty to dziura na kolanie oraz lewym biodrze tak na ciele jak i na portkach...

 

Jeszcze pojezdze w nich do konca sezonu ale niestety trzeba bedzie zakupic nowe, wespol-w-zespol z "kolankami"....

 

Nie ma kolarstwa bez szlifu...

 

OSTRO!

I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

:)

 

Wyjmniontek potwierdzajacy regule...

 

A tak przy okazji to przynajmniej w moim wypadku dzwon co jakis czas jest wrecz wskazany. Odrazu zaczynam odczuwac pokore w stosunku do roweru i jazdy... Przypomina mi to ile jeszcze trzeba sie nauczyc... I pozwala nie popadac w nadmiernie niezdrowa pewnosc siebie :P

 

OSTRO!

I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

ostre koło przede wszystkim uczy przewidywania i czujności

skoro masz co chwilę wypadki to znaczy że jeszcze tego nie ogarnąłeś

a w przypadku zatrzymania zawsze mówię że mam hamulec w piaście

i w zasadzie jest to zgodne z prawdą

hamulec w ostrym kole jest tylko niebezpieczeństwem

zresztą był o tym pierwszy post

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Myślałem, że mnie to nie spotka w piękny słoneczny dzień, ale jednak ...

Ścieżka rowerowa, z zakrętu naprzeciwko wyłania sie kobieta na swoim rowerze ścinając zakręt i waląc na mnie czołowo. Chcę ją wyminąć z lewej strony a ta nagle wraca na swój pas prosto we mnie ;]

Efekt - z obręczy kompletna ósemka i pęknięcie 'na wentylu'.

7ba3471ed41822bdmed.jpg

 

Podnosząc się z ziemi po OTB i spoglądając na koło zdążyłem powiedzieć do pani z ironiczną nutą w głosie: "Dziękuję. Do widzenia..." i z rowerem na ramieniu poszedłem do domu ... po drugi rower bo się spieszyłem.

I po raz kolejny utwierdzony zostałem w przekonaniu, że kobieta za kierownicą czegokolwiek to zło niekonieczne :)

Ale nie ma tego złego - z obręczy (swoją drogą klasyczny Mavic ;-() poczynię sobie eleganckie wieszaczki na ubrania w liczbie sztuk czterech :) (gdzieś kiedyś podejrzany patencik)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, prawdziwa plaga to te studentki socjologii o gołebich sercach które romantycznie pędzą na swoich przyciężkawych rowerach miejskich nieświadome chyba własnej śmiertelnośći, drogi hamowania i co to jest wogóle piasta i którędy wlatuje powietrze do opony a którędy ucieka dusza z ciała... gdyby takiej zaspawać wolnobieg od razu uważałyby bardziej :) kiedyś z pierwszym karbonem z przodu jechałem godzine po założeniu i nagle wyskoczyła zza ludzi taka na mnie prosto na czołówke, rosyjska ruletka poprostu.

 

szkoda obreczy ale piękne drugie życie sie jej szykuje!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jaki z tego wniosek Panowie? Trzeba jeździć po ulicy, bo jest bezpieczniej!

Niestety sam się ostatnio przekonałem o błędności tej tezy i to niestety dwukrotnie.

 

Przypadek z przed miesiąca: Jadę jednopasmówką wymijając z prawej samochody wolno toczące się w korku, przede mną jedzie minivan, który blokuje mi przejazd(podejżewam, że bez premedytacji), widząc drogę wyjazdową z parkingu po prawej przyspieszam, co by go na niej ominąć, niestety kierowca w tym momencie hamuje, a ja bęc wbijam się w tył samochodu. Wina oczywiście po mojej stronie i nauczka, że należy zachować odstęp, to juz nawet nie jest kwestia roweru(OK bez hampli), po prostu nie miałem czasu na reakcję. Uderzenie wydawało mi się nawet nie jakieś mocne, bo się "oparłem" lewym barkiem i nawet się nie przewróciłem, jako że na rowerze nawet zadrapania nie było, pojechałem dalej do domu. Niestety jak się później okazało bark nie dawał mi spokoju, diagnoza: naciągnięte więzadła w lewym barku temblak i brak jazdy przez 4 tygodnie.

 

Przypadek z ostatniego Piątku, 4 dzień znowu w siodle: Znowu jednopasmówka, pusta, równa droga przede mną, rozwijam skrzydła do jakiś 30-40km/h, pas w przeciwną stronę zakorkowany. Nagle własnie z przeciwnego pasa skręca kierowca w boczną uliczkę wymuszając pierwszeństwo, naszczęście "wyczułem go" wcześniej i daję po hamplach ile wlezie. Niestety nie starczyło miejsca i wbijam się lewym barkiem w bok auta na wyskości lusterka. Jak zbliżałem się w rozpaczliwym "slajdzie" do samochodu miałem naprawde czarne mysli, naszczęście na dobrą sprawę nic się ze mną nie stało oprócz lekkiego odnowienia kontuzji barku(w tym momencie jest już dobrze) i skaleczenie ucha słuchawką od mptrójki. Tym razem gorzej skończył rower, przedni widelec "schował" się o parę centymetrów(oczywiście do wymiany), lekka centra koła przedniego i bardziej konkretna tylnego.

Tak czy inaczej upatruję pewne szczęście w nieszczęściu przy tym wypadku, bo akurat wyjątkowo wybrałem do jazdy tego dnia szosę SS, z założonymi nowymi sprawnymi hamulcami(stare już właściwie nie działały), a w dodatku byłem w pełni odstawiony w rowerowe ciuchy i kask, tak więc dużo farta w tym wszystkim.

Pozdrower i bezpiecznych tras życzę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kierowca zrekompensował straty??

ulica IMHO jest bezpieczniejsza gdyż mimo wszystko samochód jest bardziej przewidywalny od pieszego czy też jego szybszej wersji - niedzielnego rowerzysty.

niemniej jeśli już zdarzy się kolizja to nie bójmy się dogadywać ze sprawcami. trzeba pamiętać że w przypadku gdy policja orzeknie winę kierowcy oprócz madatu czeka go strata zniżek (co boli o wiele bardziej) i podatek religi.

te argumenty naprawdę przemawiają do ludzi

 

 

we mnie niedawno wjechała kobieta na kaponierze "bo chciała szybko zjechać"

trafiła mnie na moim zielonym (szok)

taka mała niespodziewanka

efekt to pęknięty kołnierz piasty i 4 szprychy na wierzchu

wysłuchałem jej płaczu, skasowałem 250zł i pojechałem dalej bo paczka na plecach robiła się gorąca

teraz będzie kaska na nową piastę i nowy zaplot

a pani ma nauczkę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że mnie to nie spotka w piękny słoneczny dzień, ale jednak ...

Ścieżka rowerowa, z zakrętu naprzeciwko wyłania sie kobieta na swoim rowerze ścinając zakręt i waląc na mnie czołowo. Chcę ją wyminąć z lewej strony a ta nagle wraca na swój pas prosto we mnie ;]

Efekt - z obręczy kompletna ósemka i pęknięcie 'na wentylu'.

7ba3471ed41822bdmed.jpg

 

Podnosząc się z ziemi po OTB i spoglądając na koło zdążyłem powiedzieć do pani z ironiczną nutą w głosie: "Dziękuję. Do widzenia..." i z rowerem na ramieniu poszedłem do domu ... po drugi rower bo się spieszyłem.

I po raz kolejny utwierdzony zostałem w przekonaniu, że kobieta za kierownicą czegokolwiek to zło niekonieczne :)

Ale nie ma tego złego - z obręczy (swoją drogą klasyczny Mavic ;-() poczynię sobie eleganckie wieszaczki na ubrania w liczbie sztuk czterech :) (gdzieś kiedyś podejrzany patencik)

Tutaj mam wzór na wieszaki http://images25.fotosik.pl/304/a3ee97cd4e0d9fe3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś miesiąc temu miałem dość zabawnego dzwona. Jechałem drogą osiedlową - wewnętrzną i skręcałem w prawo, na samym rogu stała zaparkowana ciężarówka więc nie widziałem co jest po prawej stronie. Kierowca samochodu znajdującego się po mojej prawej i skręcający w lewo też nic nie widział. Zakręt ma 90 stopni i jest 20 metrów od mojej klatki, nie jechałem szybko, ale kiedy wyłoniłem się zza rogu ciężarówki nie miałem czasu nawet pomyśleć. Rozpaczliwie próbowałem się zmieścić między samochód a ciężarówkę, ale nie miałem szans. Efekty: blachosmród ma wgięty błotnik i skasowane lusterko. Rower cały, mnie troche bolała szczęka którą urwałem lusterko :). Moja wina, portfel mam cieńszy o 400 zł. Choć współodpowiedzialnym wypadku jest kretyn który zaparkował na zakręcie. Zastanawiałem się jeszcze czy na drodze wewnętrznej piesi i rowerzyści nie mają przypadkiem pierwszeństwa, ale moralnie ja odpowiadam za ten wypadek bo samochód na który wpadłem praktycznie stał w miejscu.

 

dzwon.jpg

w535.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...