makakto Napisano 1 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2007 Zima za pasem, więc można chwilę powspominać cieplejsze dni. Jeszcze w zeszłym roku planowałem wycieczkę dookoła Puszczy Kampinoskiej. 17 lipca tego roku udało mi się zrealizować to zamierzenie. Z Bródna (dzielnica Warszawy) gdzie mieszkam wyjechałem krótko po szóstej rano. Pogoda „jak drut”, żadnej chmurki, ale jeszcze przyjemny chłód. Sakwy obładowane wszelkim dobrem, które przezorność kazała ze sobą zabrać. Więc w drogę. Wpierw do Mostu Gdańskiego, na drugą stronę Wisły, dalej koło „Arkadii”, a potem Al. JPII, Broniewskiego do Wólczyńskiej i cały czas prosto aż do Lasek. Po minięciu kościoła jeszcze kawałek prosto ul. 3 Maja a potem w lewo w zielony, Kampinoski szlak rowerowy, tzw. „obwodowy”. Ten pierwszy „dojazdowy ” etap to 20,5km (1h20min jazdy). Dalej szlak wiódł głównie cichymi asfaltowymi drogami pośród pól okalających Puszczę Kampinoską przez Lipków, Wierzbin, Mariew, Zaborów. Pomiędzy Zaborowem a Zaborówkiem gdzie szlak skręca w las trzeba było przejechać (na szczęście krótki) odcinek ruchliwą szosą 750 Warszawa – Sochaczew. Dla interesujących się lotnictwem i nie tylko ciekawostka : w Zaborówku, na polu, po lewej stronie drogi (jadąc w kierunku Sochaczewa) znajduje się dobrze widoczna, dziwna konstrukcja. Jest to radiolatarnia lotnicza tzw. VOR pomagająca pilotom prowadzić precyzyjną nawigację. Jadąc dalej, ciągle zielonym szlakiem, tym razem przez lasy dojechałem do Leszna, a stamtąd przez Puszczę w kierunku Granicy. Odcinek ten wiódł w dużej części przez mocno pofałdowany teren, górki, dołki, wyboje, wystające korzenie. Na tym odcinku zgubiłem jedną z dwóch map jakie ze sobą zabrałem (może ktoś znalazł? ). W Granicy, bardzo ładnie położonej, cichej osadzie na granicy lasów i pól zameldowałem się o godzinie 10.40 (61,6km od domu, 41km od Lasek). Dobrym miejscem na postój jest punkt edukacyjny z tablicami opisującymi polskie parki narodowe. Są tutaj ławki oraz dający wytchnienie cień. W Granicy znajduje się także skansen oraz Muzeum Puszczy Kampinoskiej. Po ok. 20 minutach popedałowałem dalej poprzez piaszczyste (momentami nawet bardzo) polne drogi okalające las. W miejscu oznaczonym na mapie jako Pindal porzuciłem trasę rowerową i skręciłem w prawo. Wąską, ale twardą ścieżką (zielony szlak pieszy) pojechałem w stronę lasu. Szlak ten był bardzo słabo oznaczony więc trochę pobłądziłem zanim trafiłem na niebieski szlak pieszy. Zmęczenie i upał zaczęły mi mocno doskwierać, dodatkowo droga była w dużej części ciężka, piaszczysta i rower musiałem miejscami pchać. Z ulgą doczłapałem się do Farmułek Brochowskich skąd już asfaltem podążyłem do Tułowic będących kulminacyjnym punktem trasy, najdalej położonym od domu. Przed Tułowicami warto na chwilę zatrzymać się przy torach Sochaczewskiej wąskotorówki, koło stacyjki Wilcze Tułowskie. Sporadycznie ciuchcia chyba się tutaj pojawia bo „infrastruktura” stacji wygląda na sprawną. Na postój zatrzymałem się w ośrodku PTTK Osada Puszczańska (http://www.tulowice.waw.pl) o g.11.50 (88,4km od domu i 67,9km od Lasek). Mimo pełni sezonu wakacyjnego, z wyjątkiem pani z obsługi, na terenie nie było ani żywej duszy. Cały teren ośrodka jest porośnięty ładnym lasem sosnowym, pomiędzy drzewami typowe campingowe domki/szałasy typu „Brda”(?). Po siedmiu godzinach jazdy dobrze było zdjąć buty, skarpetki i wytrząsnąć piach. Wypiłem resztę wody, zjadłem kanapki i snickersa, który do tamtego czasu zdążył diametralnie zmienić swój stan skupienia. Odpoczynek trwał niecałe 1,5h – jeśli chciałem przed nocą być w domu musiałem ruszać dalej, ale teraz już ze świadomością , że mam „z górki”. Dokupiłem jeszcze 3l wody. Asfalt kleił się do opon kiedy opuszczałem Tułowice. Wpierw droga wiodła na północ. Po chwili znowu podążałem „obwodowym” zielonym szlakiem rowerowym. Na początku asfaltem a potem drogą bitą do Kanału Kromnowskiego. Kanał K. opływa pn-zach część Puszczy K. wzdłuż granicy Parku Narodowego i wpada do nieodległej Bzury. Szlak poprowadzono wzdłuż kanału, koroną jego wału. Oznakowany jest słabo, ścieżka od początku bardzo nikła z czasem całkowicie zanika, ale jechać powolusieńku się da. Po pewnym czasie szlak przechodzi na drugą stronę kanałku i oddala się od niego. W sposób trochę niezamierzony wjechałem na niebiesko-zielony szlak pieszy. Jadąc przez las natrafiłem na ciekawy widok : do szlaku doszedł niewysoki nasyp z zarośniętymi całkowicie przez krzaki i drzewa torami Kolejki Sochaczewskiej. Gdyby wzdłuż nich podążać na zachód doszlibyśmy po kilku kilometrach do stacji Wilcze Tułowskie, którą już raz tego dnia mijałem w drodze do Tułowic. Po jakimś czasie tory urwały się a wał roztopił w krajobrazie. A ja jechałem coraz dalej i dalej w coraz mniejszym stopniu podziwiając widoki a w coraz większym skupiając się na własnym wysiłku (i bolącym…). Znowu trafiłem na szlak rowerowy, nim dojechałem do Leoncina (gdzie uzupełniłem zapas wody znikającej w szybkim tempie), a potem znowu przez lasy do Cybulic Dużych i dalej – tym razem przez pola – do Czeczotek (kolejna butelka z wodą), aż wreszcie do Palmir. Od tego momentu poczułem się już prawie jak w domu, bo dalszą drogę znałem już z poprzedniej wycieczki. Poczułem przypływ nowych sił, wycisnąłem kolejnego snickersa. Słońce straciło już wówczas swą moc i rzucało długie, ciepłe cienie. Znów mimo zmęczenia było fajnie. Jeszcze Dziekanów Leśny, jeszcze kilka kilometrów i ciągle ten sam „obwodowy” szlak doprowadził mnie krótko po 19.00 do polany rekreacyjnej przy ulicy Kampinoskiej. Tak oto po przejechaniu 57,8km od Tułowic (w czasie ok. 5h), oraz 125,7km od Lasek (blisko 12h) Puszcza Kampinoska została okrążona. Po krótkim odpoczynku, teraz już ulicami Warszawy pokonałem ostatnie 19km i krótko po w pół do dziewiątej zameldowałem się do domu. Łącznie przejechałem tego dnia 165,4km, a całkowity czas wycieczki wyniósł 14h27minut. Jak dotychczas był to zdecydowanie najdłuższy dystans jaki przejechałem rowerem, po powrocie byłem mocno zmęczony, ale nie wyczerpany. Trochę liczb itp.: Etapy: dom > Laski – 20,5km / 1h17min. Laski > Tułowice – 67,9km / 5h25min. Tułowice > ul.Kampinoska – 57,8km / 4h40min. ul.Kampinoska > dom – 19,2km / 1h10min. Łącznie droga:165,4km (125,7km wokół Puszczy Kampinoskiej). Czasy: 14h27min. – całkowity czas wycieczki (od domu – do domu). 12h32min. – całkowity czas jazdy bez odpoczynków (od domu – do domu). 10h5min. – całkowity czas jazdy bez odpoczynków (na trasie: Laski–Tułowice– ul.Kampinoska). Średnie Prędkości: 13,9km/h – cała wycieczka. 12,46km/h – na trasie: Laski–Tułowice– ul.Kampinoska. Planując dłuższą turystyczną jazdę po drogach mieszanych (leśnych lub polnych, asfaltowych) trzeba założyć, że średnia prędkość jazdy nie przekroczy 13km/h, (chyba, że mamy zacięcie wyczynowca). Biorąc pod uwagę, że na pewnych odcinkach jechałem drogami asfaltowymi, musiałbym założyć, że gdyby trasa wiodła wyłącznie drogami nieutwardzonymi, to średnia prędkość nie przekroczyłaby prawdopodobnie 12km/h. Dłuższe postoje: Garnica (po 61,6km) – 20 minut Tułowice (po 88,4km) – ok. 1,5h Polana przy ulicy Kampinoskiej (po 146,2 km) – ok.15 minut Pogoda: Temp.30C, bezchmurne niebo. Czapka jest rzeczą niezbędną. Trzeba pamiętać, że duże odcinki trasy wiodą nie zacienionym lasem, ale polami! Woda: Zabrałem do sakw 2 X po 1,5l zamrożonej na kamień wody, po ok.4,5h jazdy była już całkowicie rozmrożona, ale wciąż bardzo zimna, w Tułowicach (po ok.6h od wyjazdu) to co zostało miało temp. pokojową. Po drodze dokupiłem jeszcze w sumie 6l. W sumie wypiłem ok. 8 litrów wody. Jedzenie: Kanapki oraz kilka snickersów. Jeden duży posiłek na trasie, w połowie drogi w Tułowicach (kanapki +snickers), pozostałe batoniki po drodze w miarę potrzeb. Komary: wziąłem Off-a, ale nie był potrzebny. Rower: Unibike „Pamir” GTS. A oto kilka fotek: Granica 01 Granica 02 stacja Wilcze Tułowskie Tułowice PTTK 01 Tułowice PTTK 02 tory w lesie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Klosiu Napisano 20 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 20 Grudnia 2007 Ostatnia fota - genialna . Im dalej w zime, tym chetniej czytam takie wspomnienia . Jakie to drogi byly? Glownie asfalt czy glownie gruntowki? Wydaje sie ze raczej gruntowki ale ciezko sie zrientowac jak sie nie zna terenu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
rszturo Napisano 20 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 20 Grudnia 2007 Wokół, jak wokół ale przejazd przez Puszczę to jest dopiero ciekawa sprawa. Polecam. Wielokrotnie jeździłem różnymi wariantami z Sochaczewa pod Warszawę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mod Team Pixon Napisano 20 Grudnia 2007 Mod Team Udostępnij Napisano 20 Grudnia 2007 Proszę a oto następna relacja [big]Kampinoski Park Narodowy - Kampinoski szlak rowerowy [zielony][/big] 5.45 Dzień zaczął się niezwykle wcześnie. Kiedy budzik dał znać do wyjścia z łózka byłem w wielkim szoku po 3h snu. Spakowałem w plecak kanapki na resztę dnia oraz kilka potrzebnych w tak długiej trasie narzędzi m.in. pompka, łatki, dętkę i telefon. 6.00 Byłem prawie gotowy dopóki nie zobaczyłem leżącego nadal aparatu. Czym prędzej spakowałem go do plecaka i wyszedłem po moją maszynę. Stała tam gdzie zawsze. Jeszcze tylko kapka smaru na łańcuch i w drogę. 6.30 O tej godzinie miałem być w miejscu spotkania, a ja dopiero z domu wyszedłem. 5 minut później i jestem! W krótkim czasie zjawili się pozostali uczestnicy wycieczki Darek i Marcin Powitania krótkie ustalenia przy jednoczesnym pakowaniu rowerów w samochód i byliśmy gotowi do drogi. Teraz już nie ma odwrotu, trzeba brnąć w nieznane Droga minęła szybko. Nie obyło się bez wizyty na stacji po prowiant. Z parkingu w Żelazowej Woli wyruszyliśmy jak z bicza strzelił równo o 9.30. Przejeżdżając początkowo dobrze oznakowanym szlakiem, zgubiliśmy się na którymś z kolejnych zakrętów. Błąd szybko naprawiliśmy i dalej cieszyliśmy się dobrą szutrówką. Minęliśmy obok szlaku jakąś kopalnię no to hop Wspinając się wciąż na północ natrafiliśmy na ładny gotycko-renesansowy kościół w Brochowie Prawdopodobnie Bzura okolice Brochowa Tutaj większe prawdopodobieństwo, że to Bzura. Właściwie to jestem tego pewny na 99.99% Następnie przez wsie, pola i lasy, lub tez groblą dobrnęliśmy do Tułowic by sfotografować ten oto dworek. Wyjechaliśmy z zza rogu a tam taki oto optymistyczny znak. Nastrojeni do dalszej, szybszej jazdy co by nas zmierzch nie zastał pod Warszawą jechaliśmy na wschód zbliżając się do miejscowości Górki, w której to były pamiątki po II wojnie światowej w postaci: Jedziemy i jedziemy, a to miało być gdzieś pod warszawą. Bunkry są i też jest fajnie A najgorsze dopiero miało nadejść... tuż po skręcie z mostu zaczął się prawdziwy koszmar, piach za kostki i jazda do przodu. A do tej pory było tak pięknie. Dlaczego od razu denny, trochę piachu jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Co nie zabije to wzmocni !! Po męce przez piach i nieubity leśny grunt każda okazja do posiedzenia stawała się dobra. Nawet chociażby żeby sprawdzić gdzie jesteśmy i jak daleko jeszcze do sklepu z zaopatrzeniem. Dokładnie nie pamiętam co to za moment był, jednak po uśmiechach mogę śmiało powiedzieć, że było to już po posiłku ... Nobla należałoby dać za te niektóre nazwy miejscowości. Przerwa na... no chyba wiadomo. taniec młodych Indian. Szybko, szybko, bo ciemno się robi. Jeszcze ok 30 km do Żelazowej Woli. Tablica pamiątkowa a za nią... Dąb Ostatnie kilometry przejechaliśmy całkiem sprawnie, gdyż otaczający nas zmrok motywował do szybkiej jazdy. Zjawiliśmy się na parkingu o godz. 21. Czyli cała wycieczka trwała 11.5h. Wrażenia rewelacyjne. Każdy powinien tego spróbować. Zdarzały się chwilę zwątpienia, jednak psychiczny nacisk każdego na każdego i ambicja ne pozwalały przestać. Dystans: 146 km Czas jazdy: 7h 43 min Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tobek Napisano 20 Grudnia 2007 Udostępnij Napisano 20 Grudnia 2007 No, no ;] Wycieczka bardzo fajna ;] Trzeba się kiedyś tam wybrać :] Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
makakto Napisano 22 Grudnia 2007 Autor Udostępnij Napisano 22 Grudnia 2007 Witam Dzięki za odzew. Jeszcze mała errata do wycieczkowej "buchalterii" : średnia prędkośc całej wycieczki wyniosła nie 13,9km/h, ale 13,19km/h. Jeśli chodzi o pytanie kol. Klosia nt. dróg, to przewaga gruntowych. Tory w lesie rzeczywiście wyglądały niesamowicie, uczucie troszkę takie jakby nagle natknąc się na ślady jakiejś dawnej, nieistniejącej już cywilizacji . pozdrawiam i życzę wszystkim rowerzystom Wesołych Świąt Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.