Skocz do zawartości

[relacja] Wycieczka wokół Puszczy Kampinoskiej


makakto

Rekomendowane odpowiedzi

Zima za pasem, więc można chwilę powspominać cieplejsze dni.

 

Jeszcze w zeszłym roku planowałem wycieczkę dookoła Puszczy Kampinoskiej. 17 lipca tego roku udało mi się zrealizować to zamierzenie.

 

Z Bródna (dzielnica Warszawy) gdzie mieszkam wyjechałem krótko po szóstej rano. Pogoda „jak drut”, żadnej chmurki, ale jeszcze przyjemny chłód. Sakwy obładowane wszelkim dobrem, które przezorność kazała ze sobą zabrać. Więc w drogę. Wpierw do Mostu Gdańskiego, na drugą stronę Wisły, dalej koło „Arkadii”, a potem Al. JPII, Broniewskiego do Wólczyńskiej i cały czas prosto aż do Lasek. Po minięciu kościoła jeszcze kawałek prosto ul. 3 Maja a potem w lewo w zielony, Kampinoski szlak rowerowy, tzw. „obwodowy”. Ten pierwszy „dojazdowy ” etap to 20,5km (1h20min jazdy).

 

Dalej szlak wiódł głównie cichymi asfaltowymi drogami pośród pól okalających Puszczę Kampinoską przez Lipków, Wierzbin, Mariew, Zaborów. Pomiędzy Zaborowem a Zaborówkiem gdzie szlak skręca w las trzeba było przejechać (na szczęście krótki) odcinek ruchliwą szosą 750 Warszawa – Sochaczew. Dla interesujących się lotnictwem i nie tylko ciekawostka : w Zaborówku, na polu, po lewej stronie drogi (jadąc w kierunku Sochaczewa) znajduje się dobrze widoczna, dziwna konstrukcja. Jest to radiolatarnia lotnicza tzw. VOR pomagająca pilotom prowadzić precyzyjną nawigację. Jadąc dalej, ciągle zielonym szlakiem, tym razem przez lasy dojechałem do Leszna, a stamtąd przez Puszczę w kierunku Granicy. Odcinek ten wiódł w dużej części przez mocno pofałdowany teren, górki, dołki, wyboje, wystające korzenie. Na tym odcinku zgubiłem jedną z dwóch map jakie ze sobą zabrałem (może ktoś znalazł? ). W Granicy, bardzo ładnie położonej, cichej osadzie na granicy lasów i pól zameldowałem się o godzinie 10.40 (61,6km od domu, 41km od Lasek). Dobrym miejscem na postój jest punkt edukacyjny z tablicami opisującymi polskie parki narodowe. Są tutaj ławki oraz dający wytchnienie cień. W Granicy znajduje się także skansen oraz Muzeum Puszczy Kampinoskiej.

 

Po ok. 20 minutach popedałowałem dalej poprzez piaszczyste (momentami nawet bardzo) polne drogi okalające las. W miejscu oznaczonym na mapie jako Pindal porzuciłem trasę rowerową i skręciłem w prawo. Wąską, ale twardą ścieżką (zielony szlak pieszy) pojechałem w stronę lasu. Szlak ten był bardzo słabo oznaczony więc trochę pobłądziłem zanim trafiłem na niebieski szlak pieszy. Zmęczenie i upał zaczęły mi mocno doskwierać, dodatkowo droga była w dużej części ciężka, piaszczysta i rower musiałem miejscami pchać. Z ulgą doczłapałem się do Farmułek Brochowskich skąd już asfaltem podążyłem do Tułowic będących kulminacyjnym punktem trasy, najdalej położonym od domu. Przed Tułowicami warto na chwilę zatrzymać się przy torach Sochaczewskiej wąskotorówki, koło stacyjki Wilcze Tułowskie. Sporadycznie ciuchcia chyba się tutaj pojawia bo „infrastruktura” stacji wygląda na sprawną. Na postój zatrzymałem się w ośrodku PTTK Osada Puszczańska (http://www.tulowice.waw.pl) o g.11.50 (88,4km od domu i 67,9km od Lasek). Mimo pełni sezonu wakacyjnego, z wyjątkiem pani z obsługi, na terenie nie było ani żywej duszy. Cały teren ośrodka jest porośnięty ładnym lasem sosnowym, pomiędzy drzewami typowe campingowe domki/szałasy typu „Brda”(?). Po siedmiu godzinach jazdy dobrze było zdjąć buty, skarpetki i wytrząsnąć piach. Wypiłem resztę wody, zjadłem kanapki i snickersa, który do tamtego czasu zdążył diametralnie zmienić swój stan skupienia. Odpoczynek trwał niecałe 1,5h – jeśli chciałem przed nocą być w domu musiałem ruszać dalej, ale teraz już ze świadomością , że mam „z górki”.

 

Dokupiłem jeszcze 3l wody. Asfalt kleił się do opon kiedy opuszczałem Tułowice. Wpierw droga wiodła na północ. Po chwili znowu podążałem „obwodowym” zielonym szlakiem rowerowym. Na początku asfaltem a potem drogą bitą do Kanału Kromnowskiego. Kanał K. opływa pn-zach część Puszczy K. wzdłuż granicy Parku Narodowego i wpada do nieodległej Bzury. Szlak poprowadzono wzdłuż kanału, koroną jego wału. Oznakowany jest słabo, ścieżka od początku bardzo nikła z czasem całkowicie zanika, ale jechać powolusieńku się da. Po pewnym czasie szlak przechodzi na drugą stronę kanałku i oddala się od niego. W sposób trochę niezamierzony wjechałem na niebiesko-zielony szlak pieszy. Jadąc przez las natrafiłem na ciekawy widok : do szlaku doszedł niewysoki nasyp z zarośniętymi całkowicie przez krzaki i drzewa torami Kolejki Sochaczewskiej. Gdyby wzdłuż nich podążać na zachód doszlibyśmy po kilku kilometrach do stacji Wilcze Tułowskie, którą już raz tego dnia mijałem w drodze do Tułowic. Po jakimś czasie tory urwały się a wał roztopił w krajobrazie. A ja jechałem coraz dalej i dalej w coraz mniejszym stopniu podziwiając widoki a w coraz większym skupiając się na własnym wysiłku (i bolącym…). Znowu trafiłem na szlak rowerowy, nim dojechałem do Leoncina (gdzie uzupełniłem zapas wody znikającej w szybkim tempie), a potem znowu przez lasy do Cybulic Dużych i dalej – tym razem przez pola – do Czeczotek (kolejna butelka z wodą), aż wreszcie do Palmir. Od tego momentu poczułem się już prawie jak w domu, bo dalszą drogę znałem już z poprzedniej wycieczki. Poczułem przypływ nowych sił, wycisnąłem kolejnego snickersa. Słońce straciło już wówczas swą moc i rzucało długie, ciepłe cienie. Znów mimo zmęczenia było fajnie. Jeszcze Dziekanów Leśny, jeszcze kilka kilometrów i ciągle ten sam „obwodowy” szlak doprowadził mnie krótko po 19.00 do polany rekreacyjnej przy ulicy Kampinoskiej. Tak oto po przejechaniu 57,8km od Tułowic (w czasie ok. 5h), oraz 125,7km od Lasek (blisko 12h) Puszcza Kampinoska została okrążona.

 

Po krótkim odpoczynku, teraz już ulicami Warszawy pokonałem ostatnie 19km i krótko po w pół do dziewiątej zameldowałem się do domu. Łącznie przejechałem tego dnia 165,4km, a całkowity czas wycieczki wyniósł 14h27minut. Jak dotychczas był to zdecydowanie najdłuższy dystans jaki przejechałem rowerem, po powrocie byłem mocno zmęczony, ale nie wyczerpany.

 

Trochę liczb itp.:

 

Etapy:

dom > Laski – 20,5km / 1h17min.

Laski > Tułowice – 67,9km / 5h25min.

Tułowice > ul.Kampinoska – 57,8km / 4h40min.

ul.Kampinoska > dom – 19,2km / 1h10min.

 

Łącznie droga:165,4km (125,7km wokół Puszczy Kampinoskiej).

 

Czasy:

14h27min. – całkowity czas wycieczki (od domu – do domu).

12h32min. – całkowity czas jazdy bez odpoczynków (od domu – do domu).

10h5min. – całkowity czas jazdy bez odpoczynków (na trasie: Laski–Tułowice– ul.Kampinoska).

 

Średnie Prędkości:

13,9km/h – cała wycieczka.

12,46km/h – na trasie: Laski–Tułowice– ul.Kampinoska.

 

Planując dłuższą turystyczną jazdę po drogach mieszanych (leśnych lub polnych, asfaltowych) trzeba założyć, że średnia prędkość jazdy nie przekroczy 13km/h, (chyba, że mamy zacięcie wyczynowca). Biorąc pod uwagę, że na pewnych odcinkach jechałem drogami asfaltowymi, musiałbym założyć, że gdyby trasa wiodła wyłącznie drogami nieutwardzonymi, to średnia prędkość nie przekroczyłaby prawdopodobnie 12km/h.

 

Dłuższe postoje:

Garnica (po 61,6km) – 20 minut

Tułowice (po 88,4km) – ok. 1,5h

Polana przy ulicy Kampinoskiej (po 146,2 km) – ok.15 minut

 

Pogoda:

Temp.30C, bezchmurne niebo. Czapka jest rzeczą niezbędną. Trzeba pamiętać, że duże odcinki trasy wiodą nie zacienionym lasem, ale polami!

 

Woda:

Zabrałem do sakw 2 X po 1,5l zamrożonej na kamień wody, po ok.4,5h jazdy była już całkowicie rozmrożona, ale wciąż bardzo zimna, w Tułowicach (po ok.6h od wyjazdu) to co zostało miało temp. pokojową. Po drodze dokupiłem jeszcze w sumie 6l. W sumie wypiłem ok. 8 litrów wody.

 

Jedzenie:

Kanapki oraz kilka snickersów. Jeden duży posiłek na trasie, w połowie drogi w Tułowicach (kanapki +snickers), pozostałe batoniki po drodze w miarę potrzeb.

 

Komary: wziąłem Off-a, ale nie był potrzebny.

 

 

Rower: Unibike „Pamir” GTS.

 

 

A oto kilka fotek:

 

Granica 01

granica01uc5.jpg

 

 

Granica 02

granica02bt3.jpg

 

 

stacja Wilcze Tułowskie

stacjawilczetuowskieau1.jpg

 

 

Tułowice PTTK 01

tuowicepttk01xf5.jpg

 

 

Tułowice PTTK 02

tuowicepttk02fg6.jpg

 

 

tory w lesie

torywlesielg5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • Mod Team

Proszę a oto następna relacja

 

[big]Kampinoski Park Narodowy - Kampinoski szlak rowerowy [zielony][/big]

 

 

5.45

Dzień zaczął się niezwykle wcześnie. Kiedy budzik dał znać do wyjścia z łózka byłem w wielkim szoku po 3h snu. Spakowałem w plecak kanapki na resztę dnia oraz kilka potrzebnych w tak długiej trasie narzędzi m.in. pompka, łatki, dętkę i telefon.

 

6.00

Byłem prawie gotowy dopóki nie zobaczyłem leżącego nadal aparatu. Czym prędzej spakowałem go do plecaka i wyszedłem po moją maszynę. Stała tam gdzie zawsze. Jeszcze tylko kapka smaru na łańcuch i w drogę.

 

6.30

O tej godzinie miałem być w miejscu spotkania, a ja dopiero z domu wyszedłem. 5 minut później i jestem!

 

 

W krótkim czasie zjawili się pozostali uczestnicy wycieczki Darek i Marcin

 

Powitania krótkie ustalenia przy jednoczesnym pakowaniu rowerów w samochód i byliśmy gotowi do drogi.

img4521gd9.jpg

Teraz już nie ma odwrotu, trzeba brnąć w nieznane

img4522ui0.jpg

 

Droga minęła szybko. Nie obyło się bez wizyty na stacji po prowiant.

img4523rh3.jpg

 

Z parkingu w Żelazowej Woli wyruszyliśmy jak z bicza strzelił równo o 9.30. Przejeżdżając początkowo dobrze oznakowanym szlakiem,

img4524lk2.jpg

zgubiliśmy się na którymś z kolejnych zakrętów. Błąd szybko naprawiliśmy i dalej cieszyliśmy się dobrą szutrówką.

Minęliśmy obok szlaku jakąś kopalnię

img4527lb7.jpg

no to hop

img4526bq3.jpg

Wspinając się wciąż na północ natrafiliśmy na ładny gotycko-renesansowy kościół w Brochowie

img4529qu2.jpg

img4530fn8.jpg

 

Prawdopodobnie Bzura okolice Brochowa

img4532zd8.jpg

Tutaj większe prawdopodobieństwo, że to Bzura. Właściwie to jestem tego pewny na 99.99%

img4533dp7.jpg

Następnie przez wsie, pola i lasy, lub tez groblą dobrnęliśmy do Tułowic by sfotografować ten oto dworek.

img4534ml7.jpg

 

Wyjechaliśmy z zza rogu a tam taki oto optymistyczny znak.

img4535up1.jpg

 

Nastrojeni do dalszej, szybszej jazdy co by nas zmierzch nie zastał pod Warszawą jechaliśmy na wschód zbliżając się do miejscowości Górki, w której to były pamiątki po II wojnie światowej w postaci:

img4536sh3.jpg

img4537vm3.jpg

 

Jedziemy i jedziemy, a to miało być gdzieś pod warszawą. Bunkry są i też jest fajnie

img4541cz0lo9.jpg

 

A najgorsze dopiero miało nadejść...

img4542kp8.jpg

 

tuż po skręcie z mostu zaczął się prawdziwy koszmar, piach za kostki i jazda do przodu. A do tej pory było tak pięknie.

img4543ny2.jpg

 

Dlaczego od razu denny, trochę piachu jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Co nie zabije to wzmocni !!

img4544ep7.jpg

 

Po męce przez piach i nieubity leśny grunt każda okazja do posiedzenia stawała się dobra. Nawet chociażby żeby sprawdzić gdzie jesteśmy i jak daleko jeszcze do sklepu z zaopatrzeniem.

img4545oc4.jpg

 

Dokładnie nie pamiętam co to za moment był, jednak po uśmiechach mogę śmiało powiedzieć, że było to już po posiłku ;)

img4546tt0.jpg

...

img4548oy3.jpg

 

Nobla należałoby dać za te niektóre nazwy miejscowości.

img4549dg5.jpg

 

Przerwa na... no chyba wiadomo.

img4550cc2.jpg

 

taniec młodych Indian.

img4554ez3.jpg

 

Szybko, szybko, bo ciemno się robi. Jeszcze ok 30 km do Żelazowej Woli.

img4555hx3.jpg

 

Tablica pamiątkowa a za nią...

img4556gm2.jpg

Dąb

img4559ok3.jpg

 

Ostatnie kilometry przejechaliśmy całkiem sprawnie, gdyż otaczający nas zmrok motywował do szybkiej jazdy. Zjawiliśmy się na parkingu o godz. 21.

Czyli cała wycieczka trwała 11.5h.

 

Wrażenia rewelacyjne. Każdy powinien tego spróbować. Zdarzały się chwilę zwątpienia, jednak psychiczny nacisk każdego na każdego i ambicja ne pozwalały przestać.

 

 

Dystans: 146 km

Czas jazdy: 7h 43 min

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Dzięki za odzew. Jeszcze mała errata do wycieczkowej "buchalterii" : średnia prędkośc całej wycieczki wyniosła nie 13,9km/h, ale 13,19km/h.

 

Jeśli chodzi o pytanie kol. Klosia nt. dróg, to przewaga gruntowych.

Tory w lesie rzeczywiście wyglądały niesamowicie, uczucie troszkę takie jakby nagle natknąc się na ślady jakiejś dawnej, nieistniejącej już cywilizacji :).

 

pozdrawiam i życzę wszystkim rowerzystom Wesołych Świąt

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...