Skocz do zawartości

[Wypadki]Rower vs Samochód


Orzech89

Rekomendowane odpowiedzi

konkretnie to chodziło mi o wystawiony środkowy palec :) Nie jestem z siebie dumny. To trochę tak, że zniżyłem się do jego poziomu. W sumie bardziej bym mu na nerwy podziałał jakbym go olał i jechał sobie dalej spokojnie swoim "torem" - wiem. Po prostu wnerwił mnie i wystraszył trochę klaksonem i tak pod wpływem impulsu pokazałem mu co o nim myślę...

 

EDIT:

 

kozakiewicza by za siebie nie zrobił;)

 

otóż to :)

 

EDIT2:

 

jak się zapewne domyśliliście kolo był młody. Jak na mój gust to może nawet młodszy ode mnie, a do starych się nie zaliczam :D Wiem, że nie wszyscy młodzi kierowcy to idioci. Po prostu wyjątek potwierdza regułę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoje jak na razie jedyne bliższe spotkanie z samochodem miałem w październiku. Jechałem wieczorem (tak, byłem oświetlony) ścieżką rowerową, która w pewnym miejscu na skrzyżowaniu przechodzi przez dość szeroką jezdnię z torami tramwajowymi. Dojeżdżając do przejazdu widziałem, że się pali zielone światło, więc na jezdnię wjechałem "z marszu". Po chwili otwieram oczy, leżę na jezdni i niczego nie pamiętam - jaki dzień, godzina, skąd jadę, co to za miejsce.. czyli reset :turned: . Wjechali we mnie jadący z naprzeciwka na zielonej strzałce ochroniarze, którzy wezwali policję i ambulans, który akurat zjawił się dość szybko. W szpitalu zostałem na noc, rano wróciłem do domu, gdzie jeszcze parę dni leżałem. W tym tygodniu dopiero sprawa trafia do sądu grodzkiego i będzie jej ostateczne zakończenie. Kask trochę popękał, to znaczy, że się przydał :) Dodam, że w kasku zacząłem jeździć trochę ponad dwa lata temu, po przeczytaniu paru wątków na tym forum i zobaczeniu zdjęcia kolesia, który raz pojechał gdzieś bez kasku ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość FF|putek
oni na nas polują i nie wolno z nimi wdawać sie w żadne znaki pokoju ...

 

Co do polowania na rowerzystow. Jechalem kiedys z kolega po drodze zrobionej z takiego bialego kamienia. Kurzy sie strasznie na tym. Jechal dziadek pod 70tke samochodem naprzeciw nas z 60km/h. Jeden dym za nim. Nie ma mozliwosci jechac dalej, bo ani nic nie widac, a o oddychaniu mozna zapomniec. No i rzucilem sobie pod nosem (ciut glosniej;P) "Ty stary chu... zwolnilbys" Koles to uslyszal, a ze jechali na dwa samochody, powiedzial drugiemu i Ci idioci jezdzili w ta i z powrotem z predkoscia juz z 80km/h probujac w nas wjechac i krzyczac "Jaaaaa Ci dam starego chuuu...". No coz mozna powiedziec. Stoimy w takiej sytuacji na przegranej pozycji, bo dosc ze mozna sie udusic, to malo braklo ze koles by nas potracil. Od tamtej pory przygryzam jezyk w takiej sytuacji i mam nadzieje ze za kilka kilometrow dojade gdzies do delikwenta jak sie zatrzyma;)

Swoja droga temu dziadkowi mam zamiar jeszcze przypomniec o sobie w te wakacje.

Jezdzac juz troche rowerem odnosze wrazenie ze chyba tylko kierowca ktory kiedys jechal na rowerze po drodze zrozumie rowerzyste. Sam jezdze bardzo duzo samochodem i zawsze staram sie jak najbardziej uwazac na rowerzystow. Ale u nas w kraju do jakiegos przyzwoitego poziomu kultury jeszcze daleko, wiec pozostaje pic melise i jakos z tym zyc;/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klaniam. Kolejny wypadek do kolekcji. Wiec tydz temu (piatek) smigam po miescie, zeby sie bujnac na silownie. Pieknie cacy, przyjazne gesty, ludzie przepuszczaja, no ale ze mi sie spieszylo wyprzedzilem auto, rozpedzilem maszyne do jakis... 30km/h i mialem nadzieje ze auto przede mna przejedzie na zoltym swietle, bo predkosc auta wykazywala chec opuszczenia swiatel. Hmm niestety tak nie bylo, w efekcie tak jak szanowna Pani zatrzymala auto tak i ja sie zatrzymalem... Twarza na tyle auta: zlamany nos, dziaslo napuchniete az sie zastanawialem czy ja mam zeby, przestawiona zuchwa, i napuchnieta buzka:) i ogolnie krwotok z nosa i ust, zeby bylo zabawniej szosa nawet nie porysowana... Z tej lekcji wyciagnalem wniosek, ze za samochodziarzy trzeba myslec kilka razy...

 

Pozdrower

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tej lekcji wyciagnalem wniosek, ze za samochodziarzy trzeba myslec kilka razy...

 

Pozdrower

Popisałeś się... 20 lat i dalej przepisów nie znasz? Jest taki jeden, mówiący że należy zachować bezpieczny odstęp od pojazdu poprzedzającego. Ty nie zachowałeś, wjechałeś babce w bagażnik i jeszcze masz pretensje?

A poza tym chyba przy okazji się zagapiłeś, albo rowerek masz niesprawny, bo z 30km/h na asfalcie można spokojnie wyhamować na 3-4 metrach.

Więc wyciągnij trochę inne wnioski i trochę krytycyzmu w stosunku do siebie-wtedy będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tej lekcji wyciagnalem wniosek, ze za samochodziarzy trzeba myslec kilka razy...

 

Pozdrower

 

Nie tylko za samochodziarzy trzeba myslec lecz i sam musialbys pomyslec... jesli jest zolte to sie juz hamuje, a nie chce jeszcze przyspieszyc.... Teraz masz nauczke ze trzeba jezdzic uwazniej i zachowywac przepisy :) przynajmniej podstawowe....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

konkretnie to chodziło mi o wystawiony środkowy palec :huh:

1. szedł zimą ogrodnik do pracy po tropie zjeżdzonym w sniegu przez samochody, z tyłu nadjechało auto i klaksonem "poprosił" ogrodnika o zejscie z drogi , ogrodnik - honorny chłopak wystawił paluszek , auto go ominęlo i sie zatrzymało , wysiadł kark , jeden szybki i ogrodnik skulony w zaspie leżał

2. jedzie główną ulicą jurasek , z podrzędnej drogi wyskoczył BMWica , jurasek paluszka wyciągnął , pasażer rzucił sie do szyby więc jurasek poprawił "z główki " 100m dalej BMa na srodku drogi sie zatrzymuje i pasażer wyskakuje z auta

dobrze że nie mieli jak zawrócić bo na rozmowe sie nie zanosiło

 

Dojeżdżając do przejazdu widziałem, że się pali zielone światło, więc na jezdnię wjechałem "z marszu".

to sie nazywa wtargnięcie na jezdnie przed nadjeżdżający pojazd , niestety masz przegrane

 

bo z 30km/h na asfalcie można spokojnie wyhamować na 3-4 metrach.

interesujące spostrzeżenie i o tyle prawdziwe że rok temu rzeczywiscie wyhamowałem ... ale na masce samochodu

 

pozdrówko spuentowane

 

WOLNIEJ = Bezpieczniej (naprawdę warto)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z 30km/h na asfalcie można spokojnie wyhamować na 3-4 metrach.
Jeżdżąc między samochodami warto pamiętać, że mają one efektywniejsze hamowanie niż rowery. Poza tym jadąc ZA samochodem dochodzi jeszcze element zaskoczenia - nie dość, że hamuje lepiej, to jeszcze zaczyna jako pierwszy. Przy tym wszystkim sekunda na jezdni to jednak kawał czasu.

 

to sie nazywa wtargnięcie na jezdnie przed nadjeżdżający pojazd, niestety masz przegrane
To się nie nazywa wtargnięcie, bo to ja miałem zielone światło i pierwszeństwo. I nie przed nadjeżdżający pojazd, bo facet mnie stuknął, jak już dojeżdżałem do drugiej strony jezdni, która w tamtym miejscu ma szerokość 20 metrów. Jakieś szanse chyba jednak mam..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2. jedzie główną ulicą jurasek , z podrzędnej drogi wyskoczył BMWica , jurasek paluszka wyciągnął , pasażer rzucił sie do szyby więc jurasek poprawił "z główki " 100m dalej BMa na srodku drogi sie zatrzymuje i pasażer wyskakuje z auta

dobrze że nie mieli jak zawrócić bo na rozmowe sie nie zanosiło

 

Przepraszam, ale nie zczaiłem z tym pasażerem na szybie i główką :huh:

 

A co do środkowego paluszka to ryzyko wliczone w grę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie no wyhamować to może i idzie, ale tylko jak jesteś do tego przygotowany, zajmiesz odpowiednią pozycję na rowerze i nie bedzie to naaaagle.
Jeżdżąc między samochodami warto pamiętać, że mają one efektywniejsze hamowanie niż rowery. Poza tym jadąc ZA samochodem dochodzi jeszcze element zaskoczenia - nie dość, że hamuje lepiej, to jeszcze zaczyna jako pierwszy. Przy tym wszystkim sekunda na jezdni to jednak kawał czasu.

Dlatego trzeba zachować odstęp. Kiedy jedziesz autem na zderzaku samochodu poprzedzającego i ten zacznie hamować też nie masz szans na wyhamowanie, choćby koleś jechał dużym fiatem, a ty nowym autem-przez 1sek. zwolni na tyle, że wjedziesz mu w tyłek. Tak samo jest z rowerem. Ale to jest (a na pewno powinno być) powszechnie wiadome.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, wiem wiem ze dalem ciala. Przepraszam. A propos przepisow... to znam, ale niestety czlowiek mlody to i glupi. W sumie od zeszlego tyg jezdze bardzo spokojnie przez miasto i stwierdzilem ze to nie koniec swiata, chociaz tak, moja twarz wygladala jak po spotkaniu z kijem bejsbolowy. Ale rany sie zagoily i pozostaje tylko sie nauczyc kilku kwesti. Panowie dzieki za zje... i porady :) Spadam smigac, poki pusto na drogach.

 

Pozdrower

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tego wjechania w kufer na "żółtym" to czasami można temu zapobiec. Jeśli kierowca jest niepewny, lub dla ostrożności można pojechać z boku samochodu {jak najbliżej prawej krawędzi pasa}, chociaż mało jest krzyżowek z szerokimi pasami ruchu. Ja ostatnio dośc dynamicznie się poruszam po mieście i są problemy z dochamowywaniem z 30-40km/h przed pojazdem, który ustępuje pieszym na jezdni, lub też "puszcza" kogoś. Metodę jazdy- w miarę nalbliżej prawej krawędzi warto stosować, szczególnie przy jezdzie nie na pasie zewnętrznym {np na 2 albo 3 pasmówce}.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio cisnąłem na szosówce coś ponad 45km/h, byłem na drodze z pierwszeństwem przejazdu więc się nie szczypałem z deptaniem. Dojeżdżając do drogi podporządkowanej widzę TIRa chcącego wjechać na drogę, kierowca MUSIAŁ mnie widzieć, nie było możliwości, żeby nie widział. Stał tam, i chwilę przede mną mi wyjeżdża TIRem z naczepą, chcąc uniknąć wpadnięcia pod naczepę TIRa miałem wolny lewy pas, odbiłem szybko na lewy i skręciłem mocno pochylając się w prawo w drogę z której wyjechał kierowca TIRa, nie było mowy o tym, żeby bezpiecznie wyhamować. Reakcja szybka jak na końcówkę ponad 3h treningu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam. Dzisiaj o 9:10 jechałam 20km/h przedłużeniem drogi rowerowej, oddzielonej od jezdni.

Nagle jakiś idiota w niebieskiej skodzie gwałtownie skręcił (widocznie mieszka w pobliżu) i wjechał we mnie.

Oczywiście zaliczyłam glebę, a koleś wysiada z auta i krzyczy na mnie, że jak ja patrzę, gdzie jadę.

Mam ranę na nodze, mój kelly's salamander na szczęście dał radę wypadkowi, ale ten idiota zaparkował i odszedł sobie do domu!! Więc co miałam robić? Zawróciłam, poprawiłam łańcuch i wróciłam do domu. Teraz obandażowałam rany i boję się schodzić do garażu żeby zobaczyć, co jest nie tak z moim rowerem. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...