Skocz do zawartości

[problemy] rower a policja


Rekomendowane odpowiedzi

ostatnio wracalem z kuplem w nocy na bajkach, zadnych odblaskow, swiatelek itp, przejechalismy przez przejscie dla pieszych a jadacym samochodem okazal sie byc radiowoz a nie taxowka jak myslelismy ;] chlopaki sie spojrzeli ale nic nie mowili ;p

 

a pod blokiem wlasnie slysze jak ktos puchami maluje, ich by zlapali, no chyba ze faktycznie cos maluja a nie pisza chwdp rks bla bla bla :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie 3 razy zatrzymała straż graniczna za zbyt szybkie poruszanie się po chodniku:D heheh . Zatrzymali mnie na krótką rozmowę i sobie pojechali ,ja też . Lecz teraz już tak nie jeżdże ,chyba żę widzę że chodnik jest pusty , nie ma na nim ludzi no to GAZ!!!!!!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

u mnie w lubinie jezdzi dwoch straznikow miejskich na kellysach. W sumie ktos ich niezle wspomogl gotowka bo maja tez stroje kaski i niezle rowerki. Ciekawe czy wlepiaja jakies kary ludziom chodzacym bezmyslnie po sciezkach rowerowych czy tylko sie lansuja po miescie B) . w sumie jakbym byl takim straznikiem i mial wlepiac 50zl za chodzenie po sciezce to po jednym dniu zarobilbym na obydwa rowery. ale znajac policje czy straz miejska chlopaki maja miekkie serce do starszych ludzi i bab z wozkami i pewnie tylko upomnienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj widziałem typa (policjanta znaczy się), który przechodząc na drugą stronę jezdni, szedł po skosie i prawie cały czas po przejeździe dla rowerów, dopiero pod koniec depnął jeszcze kawałek zebry. Że akurat lampek nie miałem, to mu nic nie powiedziałem, bo a noż widelec chciałby mnie, jak mawiają Górale, wydupcyć z 50zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Zmierzyli mnie radarem (jadąc po ścieżce rowerowej z ograniczeniem do 30km/h miałem 47km/h) - o dziwo, prędkość z mego licznika = prędkość z ich radaru :P ale tłumaczyłem się tym, że licznik pokazywał 32km/h i właśnie zwalniałem... Skończyło się na pouczeniu (podobno tylko dlatego że było to wieczorem i mniejsze ryzyko - jak panowie powiedzieli) :D

 

2. W ciągu jednego wieczoru zatrzymano mnie 3 razy: za pierwszym myślałem że chodzi o diody (niebieskie jaskrawe - zabronione), ale doczepił się o to, że go lampy oślepiają (normalne, diodowe, rowerowe, a nazwał mi je reflektorami do wędkowania wrrrrrr :P ) - faktycznie, mam dość wysoko ustawione, ale nie ślepią za bardzo, za to ja daleko widze... Opuściłem nieco i było ok.

Za drugim razem (tego samego dnia, pare ulic dalej) - znowu zatrzymanie, dokumenty, alkomat, sprawdzanie świateł (na szczęście nie zdążyłem podnieść jeszcze :033: ). Tym razem wszystko ok.

Za trzecim razem (ok. godziny później) - kolejne zatrzymanie, znowu alkomat, jeszcze sie cieszyli że mają pijanego, bo powiedziałem że dmuchałem już dziś - wymyślili sobie że pijani się tak tłumaczą :D ). No ale nic, nadmuchałem, potem lampy opuściłem (wrrrrrr, znowu :P ) i spokojnie do domu - bez żadnej straty :D

Jak na razie przejeżdżanie przez pasy się udawało (patrze czy nie ma kogoś w pobliżu), boję się tylko o diody... w aucie podobno dowód rejestracyjny biorą za diody/neony, a w rowerze? Chyba powiedziałbym, że mają wziąć kleszczyki i zniszczyć hehe, bo to koszt nieporównywalnie mniejszy do mandatu, choćby 50zł :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jechałem kiedyś po rondzie a tu miejscy. zjeżdam z ronda, oni za mną więc ja jadę sobie równo, bez nerwów, zatrzymali mnie, pytają o kartę i legitymacje, pokazałem im legitkę. przepytali mnie trochę z przepisów i odjechali ale byli zieloni ze nie znaleźli haka na mnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki co miałem 3 przygody z policją.

 

Pierwsza to była jazda po chodniku. Jak teraz to wspominam, to rzeczywiscie słusznie mnie zatrzymali bo nie było takiego luzu na chodniku. No i ewidentnie nalezał mi sie mandat, ale rozmawiałem z gosciami spokojnie i kulturalnie, przyznałem sie do błędu i skonczyło sie na pouczeniu. A nauczke mam, od tamtego spotkania zdecydowanie mniej jezdze po chodniku (staram sie wcale).

 

Druga to przejscie z rowerem przez tory kolejowe w niedozwolonym miejscu. Patrol zaczaił sie za budynkiem specjalnie po to, zeby pilnować torów. Spisali i pouczyli. Znowu uratowała mnie spokojna rozmowa i przyznanie się do błędu.

 

Trzeci raz był w sumie rutynowy. W Lesie Kabackim szło dwóch dość młodych gosci. Jak zblizylismy sie do nich to pokazali nam odznaki i kazali nam sie zatrzymać. Spisali nas, kazali dmuchnać w alkomat i puscili.

 

Właściwie nie mam za co ich nie lubić. Spotykałem sie do tej pory jedynie z policjantami dobrze wykonującymi prace. Nie ma co sie burzyć o nawet prewencyjne wylegitymowanie - m. in. na tym polega ich praca i za to biorą pieniądze. Co innego straz miejska, a konkretnie patrole rowerowe. Jazda po pasach (nie mówie ze sam jestem święty), po chodnikach gdy obok jest sciezka to standard u nich. Nie wspomne juz o WYMAGANYM PRAWEM wyposazeniu roweru (choć ostatnio to sie chyba nawet poprawia). A najbardziej zeźliłem sie, gdy dwóch straznikow spokojnie przejechało obok co najmniej 10 osob spacerujacych po sciezce rowerowej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie raz zatrzymal gliniarz za przejechanie po zebrze przez jezdnie "czy wie pani, ze nie wolno przejezdzac przez ulice, jak nie ma wyznaczonej sciezki rowerowej?" "nie wiem" "no to juz pani wie, prosze tego nie robic" "oczywiscie, dziekuje bardzo" "dowidzenia" :D

a ostatnio przejechalam przez ulice na czerwonym tylko dlatego, ze jakis pacjent przeszedl (a ja zamiast popatrzec na swiatlo, to na niego sie zagapilam). a po drugiej stronie policjant na mnie kiwa zebym sie zatrzymala. no to ja niewiele sie zastanawiajac w dluga... i tyle mnie widzieli :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i wpis w tym temacie chyba przywabił do mnie kolejną historie, tym razem z SM. Kumpel wjechał w pinezke (czujecie, pinezka w lesie :)) i zmieniał dętke. Zeby postawic rower na kierownicy, odkręcił i wsadził do kieszeni lampe. Nagle podjezdza straz miejska (na leśnej drodze, czujecie? :)), wychodzi babka i pyta czy jesteśmy nieletni. My na to ze letni. No to co my tu robimy. Kumpel tak troche spojrzął na nią jak na wariatke i odparł jej: 'No dętke zmieniam, nie widzi pani?'. I dalej spytala co chował do kieszeni, bo widziała jakąś 'torebeczke'. No to on pokazał jej lampke i ze nic wiecej nie ma w kieszeniach. Podziękowała, pojechała. Dziwne, śmieszne :0

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...