banana frog Napisano 10 Lipca 2007 Udostępnij Napisano 10 Lipca 2007 Przedwczoraj wróciłem z pierwszej części mojego tegorocznego urlopu, który postanowiłem spędzić u rodziny, ale i na rowerze. Wyjechałem z Krakowa w środę 27 czerwca z zamiarem pobicia mojego dobowego przelotu. Celem była wioska Harbutowice w okolicach Skoczowa na Śląsku Cieszyńskim, ale postanowiłem jechać Greenwayem, a nie najkrótszą drogą. A więc z Krakowa w stronę Rudna, a potem Babic z ruinami zamku Lipowiec... Dalej Mętków i Oświęcim oraz Brzezinka... Potem Pszczyna (super park) i Jezioro Goczałkowickie... Niestety w Strumieniu zgubiłem Greenwaya (chociaż bardzo się starałem go znaleźć) i na miejsce dojechałem przez Chybie, Landek, Iłownicę, Skoczów. No i udało się, padł rekord 173.09 KM! (chociaż chciałem trzasnąć 200, ale przez większość drogi był silny wiatr centralnie w twarz... no i się poddałem...) W kolejnych dniach jeździłem po okolicznych Beskidach: - wyjechałem na Równicę - wjechałem na terytorium obcego państwa ...i zobaczyłem tamtejsze miasto z "piękną" hutą... - no i zrobiłem sobie solidną przejażdżkę po prawdziwych już górach, czyli pojechałem do Ustronia, potem Wisły, Istebnej (przez przełęcz Szarcula i Stecówkę), trochę w kierunku Koniakowa i z powrotem do Wisły (przez przełęcz Kubalonka) i Skoczowa... Po drodze była jeszcze wycieczka do Bielska-Białej przez Jaworze Nałęże. Oprócz tego jeszcze dwie wycieczki piesze. A w niedzielę 8 lipca wróciłem do Krakowa najkrótszą znaną mi trasą czyli przez Kęty, Tomice, Brzeźnicę. W sumie zrobiłem około 540 KM na rowerku plus ze 40 piechotą. I - mimo przerw spowodowanych deszczem - było super! Widoki w górach są po prostu the best!! Morał: nie siedź w domu, jedź na wycieczkę! :banana: (Ok, udało się, sorry, za wcześniejsze zamieszanie...) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.