Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego- reaktywacja cz. 3


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

Wczoraj pośmigałem w końcu w terenie. Niewiele, ale konkretnie. I odchudziłem rower wymieniając zębatkę 22t w korbie ze stalowej na alu ;) Urwałem 20g hehe. Tetaz zestaw korba + suport waży 925g. A wieczorkiem wyskoczyłem z kumplem na piwko i ploty :P Szkoda tylko, że znów się nie wyspałem. Oby pogoda się poprawiła bo już nastawiam się na weekend pełen wrażeń :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś od rana bolały mnie nogi i ręce po wczorajszej grze w siatkówkę i piłkę nożną, nie miałem w planach w ogóle roweru gdyż nie czułem się po prostu na siłach bu usiąść na siodło... Jednak zdecydowałem się po południu wyskoczyć tak rekreacyjnie pozwiedzać tereny leśne. Jestem mile zaskoczony gdyż udało mi się znaleźć bardzo fajną trasę na Rudy Raciborskie i już nie będę musiał jeździć syfiastą ścieżką rowerową wzdłuż zalewu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogoda dzisiaj rewelacyjna i wybrałem się na zaplanowaną wcześniej trasę :D. Skorzystałem z przewodnika Pascala "Okolice Poznania na rowerze". Trasa 92 km przede wszystkim teren (razem z dojazdem wyszło 109,23 km). Czas mnie gonił, bo miałem ruszyć o 8, ale zanim się zebrałem to była 9, a postawiłem sobie za cel, że będę o 14:30 w domu (o 16:15 wychodziłem do pracy). Jechało się świetnie mimo, że samemu. Jzdę umilała mp3, ale gdzieś po 65 km rozładowała się bateria :D. Trasa wytyczona na podstawie już istniejących szlaków rowerowych, ale udało mi się 2 razy je zgubić. W dodatku stwierdziam, że nie jest najlepiej oznakowana, ale udało mi się nadrobić zaledwie 2,43 km, czyli malutko. Jedyny minus wycieczki to fakt, iż nie miałem ze sobą aparatu, ale jeszcze się kiedyś tędy przejadę mam nadzieję :D.

 

Trasa: Poznań Stary Marych - Luboń - Puszczykowo - Mosina - WPN (jedząc kanapkę w czasie jazdy, pół niestety zgubiłem) - Stęszew (za Stęszewem wyleciał mi telefon z kieszonki koszulki, kiedy przeskakiwałem coś na drodze, ale usłyszałem upadek i szybko odnalazłem) - Żarnowiec (krystaliczne źródełko i punkt widokowy, na który jednak nie wchodziłem) - Dopiewo (za Dopiewem była najgorszy odcinek, piszczysta droga i wmordewind) - Zborowo (tutaj rozładowała mi się mp3) - Lusówko - Sierosław (przed Dąbrówką zgubiłem szlak i do Dąbrówki dojechałem żółtym pieszym, który się napatoczył po drodze - Dąbrówka (wychodząc ze sklepu minęła mnie rowerzystka na szarym Corratecu. co ciekawe, prawie 3 godziny później widziałem ją w Poznaniu na Sołaczu czekając na tramwaj do pracy) - Skórzewo - Poznań Lasek Marceliński - Poznań Stary Marych.

 

Zeskanowałem mapkę z przewodnika, gdyby ktoś miał ochotę skorzystać, polecam! 51c1db85a4bcffb9m.jpg

 

Teraz siedzę w pracy i bardziej od nóg boli mnie krzyż i ręce. Chyba będę musiał dopracować pozycję na siodle - jakieś sugestie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ! Pierwszy poważny wypad na rower, ale jedynie 12 km, bo mama boi się o mnie ( wiadomo - po stracie bliskiej osoby ). Ale zauważyłem już kilka rzeczy - przerzutka przód "Abeya" do wymiany bo łańcuch mi przeskakuje ( prowadnica jest chyba nie do wyregulowania ). Hamulce chyba do podciągnięcia, no i muszę kupić jutro/pojutrze torbe podsiodłową, bo mając plecak potwornie się poce a i tak zabieram klucze, portfel, dokmenty i telefon. Ogółem rower jest jak dla mnie świetny ! ! ! Nie ma się co dziwić po przesiadce z Grand'a :D Jutro/pojutrze jadę gdzieś dalej. Muszę bo nie wytrzymam ..... No i licznik. Chyba wstawie jakieś zdjęcia roweru. Pozdrawiam !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kurde co za cholerny dzień oO

miałam rano pojechać do Sądu na ul. Jasną (służbowo). pech chciał, że w okolicach metra politechnika złapałam gumę (cholera, nawet było słychać głośne "pum!") i powietrze mi zeszło w ciągu pół minuty oO ponieważ nie miałam czasu na bawienie się w łatki to wpakowałam rower w metro i podrzuciłam się do centrum a stamtąd tyr tyr tyr... na piechotkę do sądu. w sądzie czekałam 40 (sic!) minut na udostępnienie akt. kur.. przez ten czas, jakbym wiedziała, to bym sobie ze trzy razy tę cholerną dętkę załatała. a tak, po wyjściu z sądu, nie miałam na to za bardzo czasu bo spieszyłam się do pracy na spotkanie. więc na szybko rozebrałam koło, upaprałam się łańcuchem i strasznie brudnym kołem i... przy naklejaniu łatki okazało się, że zabrakło mi kleju! niech to cholera jasna weźmie...

no nic, doturlałam się do najbliższego przystanku i dotarłam do pracy busem. oczywiście na spotkanie się spóźniłam, szef na nie poszedł beze mnie (całe szczęście, że mnie nie ochrzanił, chyba zapomniał)

w pracy szybki gugel i znalazłam serwis na białobrzeskiej - uff, nie musiałam się martwić, że będę musiała wlec rower do domu autobusem. ale to i tak upakarzające, tłuc się z flakiem przez parę ulic... yuhhhh miałam wrażenie, że się wszyscy gapią, jak piszczy nienapompowana dętka w oponie.

w serwisie BARDZO MILI I SYMPATYCZNI naprawdę, wymienili mi dętkę od ręki <pokłon pokłon> dziękuję dziękuję :D w dodatku spotkałam sympatycznego tubylca (w sensie bikera z bikestats), który odprowadził mnie kawałek :D <macha> dzięki!

 

a od jutra to sie nie bede za bardzo odzywac bo mnie nie bedzie :D na tydzien nad morze a potem na dzialke w okolice serocka na rowerku :D tam jest gdzie pojezdzic :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O to dzisiejsza samotna moja wycieczka

dst - 52,9 km

mmx - 49,1 km/h

avs -23,5

i to wszystko w ciągu 2 godzin i 15 minut. Średnia coś słaba ale to pewnie dlatego że jakieś 10 km jechałem przez las a w nim jakoś mi się nie chce śpieszyć. Fajnie było :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem zadowolony :D fajny dzionek.

 

Rano dostałem strasznego bólu pleców, zaplanowany był wypad do miejscowości Cisiec pod Żywcem, do wspolokatorki z akademika mojej dziewczyny. Po dojechaniu na miejsce ból już trochę ustąpił. Koleżanka zrobiłą pyszne jedzonko :D i trochę pogadały itp. Potem droga powrotna ok 16. W sumie zrobilem 102,64, a dziewczyna niecale 90 :P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kretschmer tak dokladnie to jest kolonia Kopaniec kolo Gąsiorowa (mowi Ci to cos? jak nie mowi to moze Łacha Ci wiecej powie, to taka wieksza wiocha kolo gąsiorowa) :) poslij mi na priv swoj nr koma to sie odezwe jak bede w okolicy :)

:P

wlasnie sie skonczylam pakowac... jutro po pracy znikam i tyle mnie widzieli :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w okolicach metra politechnika złapałam gumę (cholera, nawet było słychać głośne "pum!")
:D

grrrrrrrr...

2 km z buta do domu z gwoździem w oponie. Chyba zacznę pompkę i łatki wozić :P

M

 

Dzisiaj był chyba jakiś dzień przebijania dętek. Wyszedłem, umówiłem sie z kumplem na mieście i nie zdążyłem do niego dojechać kiedy zadzwonił zebym mu kupił po drodze dętke, bo przebił przy Powązkach. Kupiłem, dojechałem, zmieniliśmy, pojechaliśmy. Przepłynelismy promem 'Pliszka' na praską stronę i wracaliśmy Poniatoszczakiem. Zjechalismy na zamkniety pas zeby przepuscic samochody. Po zjezdzie z mostu patrze - wrrrr flak z tyłu. Było ok. 22 wiec detki nie kupie - łatki w ruch... Załatałem, wkładam i dalej powietrze ucieka. Okazało sie ze taki niemozliwie wielki drut przebił dętke na wylot - no to druga łatka w ruch...

 

Fajnie było :)

 

Edit: mam zdjecie gwoździa/druta czy co to tam innego:

HPIM1113.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzę przed kompem i mam łzy w oczach...

wczoraj zrobiłam wyjątkowo ładną trasę. Trasę pagórkowatą i prawie w 100% terenową, szosy przecinałam jak mosty na rzekach. Były kocie łby, płyty betonowe, korzenie, gałęzie, powalone drzewa, kamienie i błoto.

Od wypadku minęło tak dużo czasu i tak niewiele jednocześnie.

Lubię jeździć po szlakach pieszych, często są ciekawsze niż rowerowe, lubię zejść ze szlaku i jechać starymi zarośniętymi ścieżynkami, przeciskając się wśród zarośli. Ta trasa miała 90 km i taka właśnie była od początku do końca.

.... i moje powypadkowe ramię jej nie wytrzymało. Bolało mocno wczoraj, gdy wróciłam do domu i boli nadal. Nie tak miało być....

Rowerzystka smutna i zdesperowana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinny wypad za miasto ( dzisiaj byłem szybszy od wszystkich rowerzystów jakich spotkałem w lesie :blink: ). W ostatniej chwili zdążyłem przed deszczem. Zauważyłem, że tylna Alivka idzie do regulacji, że zgiołem pedał ( he he ) oraz, że przecieka mi bidon. Jutro jadę do Olsztyna to może w końcu kupie sobie tą torbe podsiodłową. Zaraz jadę chyba do babci .... Pozdrawiam !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wypad szosa do Skopania do babci, bo dawno juz u niej nie zagoscilem :D

Pojechalem z bratem ciotecznym... i juz nigdy wiecej takiego bledu nie zrobie :D Jechal maksymalnie 18km/h... Stawalem co chwile i czekalem, az pojedzie ze 2km dalej, bym mogl sobie swoim tempem cisnac do przodu :P Eh tragedia :)

Zakupilem Magnez, gliceryne i jeszcze musze kilka koksow i bedzie cycuś :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś wypad na trasę czarną, przejazd kawałek trasą niebieską i momentami pojawiała się żółta... Pierwszy raz jechałem tym szlakiem i bardzo mi się spodobał co powoduje że będe śmigał częściej taką trasą jak dziś :D

 

Zrobiłem 42km (32km w terenie) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilku, trzeba sie umiec dostosowac, nie kazdy ma taka kondyche zeby zasuwac 40km/h przez 40 km :D

ja w zeszlym roku bylam u wujasa na warmii i jezdzilismy sobie razem rowerami, on max 21 km/h, troche sie wkurzalam na poczatku ale po jakims czasie sie przyzwyczailam. taka nie za szybka jazda pozwala docenic uroki okolicy :)

 

dzisiaj mi sie upieklo, zdazylam do domu przed burza

a teraz czekam na tatke i znikam na 2 tygodnie :D

zyczcie mi ladnej pogody oO

 

ps. o, nabilam 500-go posta

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś 30 km. Na początku zgubiłem się w lesie. Na szczęście gdzieś daleko usłyszałem jakiś pociąg i już wtedy mniej więcej wiedziałem w którą stronę jechać. Po drodze spotkałem też jakiegoś kolesia z dzieciakami na rowekach i on też za bardzo się nie orientował gdzie jest :) . Jak wyjechałem z tego lasu to mało co się nie załamałem. Niebo ciemno -granatowe :D . Na szczęście zdążyłem na stacje PKP w Rokicinach. Trochę popadało, wszędzie mokro, więc miałem już wracać pociągiem (do domu 10km), ale powolutku, żeby się nie uchlapać wróciłem do domu na rowerze. Nawet napędu nie muszę czyścić :D .

 

Test siodełka postaram się wrzucić w niedziele wieczorkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i na szczęście udało mi się kupić jakąś fajną torbę podsiodłową do rowerku. Author A-S113 ( seria QF 3 ) za 29 zł. Jedna kieszeń, 0.5 l pojemności. Nie wejdzie cały portfel, ale "drobne" w woreczku, telefon, klucze, zestaw naprawczy dętek i jakaś szmatka wejdą spokojnie. Najważniejsze, że ma usztywniany dół ( w sklepie był jakiś Lotus za 48 zł - owszem - był duży bo 1.5 l ale nawet nie miał usztywnianego zadupka i nie był H2O szczelny ). Zrobiłem jeszcze troszke km z dziadkiem, ale żółwim tempem. Ja jednak lubie jeżdzić szybciej, więc kiedy podjechałem z dziadkiem do jego mieszkania - pognałem jeszcze przez miasto .....

na razie doszedłem do decyzji, że w tym setupie rower zostaje do końca roku. A kiedy uzbieram pieniążki na święta, 18'stke, itd. to dokupie dla siebie kask, dokupie licznik, zmienie obręcze + szprychy + może opony i dętki no i lekko go odchudze ( pierdoły jak kiera i mostek ). Po prostu już w tym roku nie zrobię fenomenalnego przebiegu i osprzęt będzie leżał w domu. Chyba rozważnie myśle, czyż nie ? Pozdrawiam !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...