Skocz do zawartości

[motywacja] Czyli brak chęci...


Kamixc

Rekomendowane odpowiedzi

Jak nie mam ochoty to nie idę[czasem mnie ogarnia taka niechec i nawet jak pojade to jestem srednio zadowolony] :). Zazwyczaj jezdze sam, dobrze mi sie wtedy kreci nikt mnie nie wybija z rytmu ;], chociaz czasami nudno i z lekka niebezpiecznie tak samemu[mowa o jezdzie po Beskidach] :/.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Własnie w zależnośći gdzie się jeździ. Ja tylko po laskach, polnych drogach itp. I jeszcze nie na cały regulator głośności, cos słyszec trzeba i kontaktować ;D A motywacje mieć trzeba w sobie, jakiegoś sposobu na niego nie dostaniesz. Jak nie chce ci sie jeździć to nikt siłą cie nie wyciągnie. Musisz mieć silą wole powiedzieć sobie jade, rower w krocze i sru!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z motywacją nie mam problemów. W końcu muszę jakoś dotrzeć do szkoły, pracy, gdziekolwiek. Poza tym staram się być jak najbardziej proekologiczny, wsiadać jak najżadziej do autobusu, takie tam, nawet foliówek w sklepie odmawiam ; P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepszą motywacją są z pewnością lachony lub ziomki, którzy chcą się ścigać ;] kolejną z pewnością jest też zapadający zmrok na horyzoncie. Jeżeli nie mogę skorzystać z powyższych dopalaczy podczas jazdy, a jestem bardzo zmęczony to sobie śpiewam B) Wierzcie mi to działa ;) wystarczy z 10 min i już jest OK piosenka najlepiej jak jest długa np. jeszcze zostało mi jeszcze 100 litrów denaturatu nie mam z kim pić więc wypije sam, jeszcze zostało mi 99 litrów denaturatu itd. Ja tu mówię o motywacji podczas jazdy, gdy jesteście zmęczeni daleką drogą i brak wam siły w nogach. Natomiast jeżeli mówimy o motywacji w domu no to wystarczy być wkurzonym i zamiast wyładowywać emocje na innych wsiąść na rower :) jak to osiągnąć ?? Sprowokować kogoś :twisted: Pozatym można sobie znaleźć jakąś mulastą robotę na dwie godzinki typu plewienie i od razu po jej wykonaniu masz ochotę się rozerwać :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Ja też jestem ciekawy co doradzicie, bo również mam takie problemy. Najlepszym sposobem dla mnie na to jest zamienienie choćby jednego treningu z szosy na teren - jak jest ładna pogoda to nigdy nie mam braku motywacji, żeby w teren się wybrać na trening :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobnie z tym, że jak już się ruszę i zrobię te 10 km to się rozkręcam i wtedy już spokojnie się jeździ. Ja jak już strasznie nie mam ochoty wychodzić to wskakuje na trenażer, zawsze to urozmaicenie, zapodaje jakiś trening ukierunkowany pod konkretną cechę i jakoś leci. I tak na zmianę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na mnie cholernie mobilizująco działa zamontowanie nowej części, mam wtedy ogromną chęć testowania :) A jak nie mam takiej możliwości to robię sobie przerwę, nawet 2 dni a nawet czasami 1 dzień to dla mnie już za długo na niejeżdżenie. Albo chociaż coś podreguluję, umyję rower, usunę jakieś minimalne usterki... A najbardziej motywację demoluje mi oczekiwanie na przesyłkę z jakąś nową częścią czy ciuchem rowerowym, najchętniej przespał bym ten czas aż do przybycia paczki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt nowa zabawka to nowa zabawa. Ja w tym roku w ogóle nie miałem motywacji do jazdy rowerem, powodów było kilka, przeważnie błahych jak deszcze czy nauka( :D ) lub odpoczynek przed robotą, ale głównie wpływa na to to, że noszę się ze sprzedażą roweru i nie chcę go po prostu dodatkowo zniszczyć :) Poza tym jak człowiek się tak napatrzy co realnie może sobie kupić zimą to uwierzcie mi, nie chce się wsiadać :)

 

Dlatego w tym sezonie tylko 2500 km, a tak to zbieranie kasy przez co dosłownie nic do roweru nie kupiłem oprócz systemu spd :) Za kilka dni sprzedaję rower i kończę sezon i byle do zimy, choć już sie zastanawiam jak ja to przetrzymam :) Dobrze że mam rower stacjonarny przed TV :)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

taki temat już był... :) a skoro co jakiś czas się pod koniec sezonu pojawia to oznacza że rodacy nie macie pomysłu na ciekawą trasę... albo WPG:) ale nie mnie tu o tym pisać...

ja ostatnio bawię się w odszukiwanie bunkrów i fortów w okolicach Wawy... takie połączenie rowerowania w terenie, bawienia się z mapą i wcześniejszego szukania info w necie... potem dojazd rowerem, długie łażenie po pokrzywach aż w końcu udaje się znaleźć cel wycieczki...

dodatkowymi urozmaiceniami dla mnie są samotne(ciężko do tego kogokolwiek namówić) nocne wypady do kampinosu -im gorzej świeci lampka tym ciekawiej(a przynajmniej tak było dopóki nie wpakowałem się w krzaki i nie zgubiłem uchwytu do drugiej lampki). można też to wszystko połączyć i pojechać do KPN w nocy, poszukać bunkrów, mieć dużo radochy i podwyższony poziom adrenaliny jak się schodzi do takiego opuszczonego fortu po ciemku z jedną latarką w pojedynkę(kiedyś poszedłem z kumplem i to już nie było to samo...)

Więcej szczegółów na bikestats... w 'maju' lub w 'czerwcu' powinny być fotki z takiej eskapady

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

piootrj części jak części, ale skąd brać pieniądze na te wszystkie czynniki motywujące.

 

Mnie przeważnie ciagnie na rower po 2 dniach nie jeżdżenia. Oczywiście wspomniane wyżej nowe części są bardzo dobrą motywacją, jednak nie oszukujmy się jakbym miał tylko na nich polegać to nie zrobił bym nawet 1/4 tego dystansu który mam w tej chwili.

 

Równie dobrą zachętą jest jazda w towarzystwie kolegów, a jeszcze lepiej zachęcić jakąs koleżankę, wiem wiem ciężko z tym. :). Warto również zerknąć na mapę turystyczną o ile się taką posiada, a jak nie to kupić czym predzej i szukać na mapie interesujacych miejsc gdzie mozna by było pojechać i zobaczyć co nieco.

 

Z tą wiedzą nie powinno ci zabraknąc motywacji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od pewnego czasu mam problem z motywacją do jazdy. Albo jest dzień i mam ochote zrobić 10000 km, lecz po 10 km chce do domu wracać. Albo z kolei w słoneczny dzień musze się zmuszać do jazdy :) Co zrobić? Odstawić na miesiąc rower?

 

czy ten problem jest ciągły? tzn. czy za każdym razem i przy każdym kolejnym wyjeździe nie masz owej motywacji, czy może jednak są takie dni, kiedy możesz jeździć ile chcesz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja znowu zezdze z kumplami jest nas zawsze przynajmniej 2 no i zawsze zmieniamy troche te trasy kombinujac i odkrywajac jakies nowe male rozwidlenia, ale najbardziej niechce mi sie dalej jechac jak wyjezdzam nowa trasa w gore, jest stroma i wysoka a jak juz dotre na szczyt i widze ze jest kolejna jeszcze wyzsza to mam dosc.... ale sie niepoddaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Równie dobrą zachętą jest jazda w towarzystwie kolegów, a jeszcze lepiej zachęcić jakąs koleżankę, wiem wiem ciężko z tym. :)

 

Tak, z tym, że nie wszystkie treningi warto robić w towarzystwie innych, więc z tym już jest problem.

 

Najgorsze jest to, że nawet jak z 2 dni nie jeżdżę, to czasami i tak nie mam motywacji... Nie wspominam już o deszczu - bardzo rzadko wtedy wychodzę na trening (może gdybym miał jakieś skuteczne ubranie na deszcz to byłoby inaczej).

Pewnie tak jak ja macie często, że jak pogoda jest niepewna, a w sumie nie chce Wam się iść na trening, to próbujecie się usprawiedliwić, że nie pójdziecie na trening, bo może padać?

Próbowałem znaleźć coś pomocnego w internecie, ale nic nie znalazłem. Może trzeba byłoby się wybrać do psychologa sportowego? xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kup sobie jakieś witaminy, magnez, itp (no chyba, że jakieś łykasz i to nie pomaga), najedz się porządnie czym tylko chcesz i odpocznij trochę od jazdy - nie aż miesiąc, kilka dni, tydzień

 

zresztą, wszystko zależy też od tego jak jeździsz - nie da się zawsze jechać "co fabryka dała" - może wystarczy co któryś wyjazd jechać wolno, dużo wolniej niż zwykle, skręcać w nieznane drogi, zawracać, przystawać - może przestawić coś w rowerze, może siodełko wyżej albo niżej, sprawdzic jak się z takim ustawieniem jeździ, itp.

 

nie wiem czy na rower bierzesz jedzenie i picie - do jedzenia polecam batoniki corny, orzechowe lub moje ulubione żurawinowe - do picia woda mineralna i koniecznie coś z witaminami, np. wrzucić do bidonu za dwie pastylki jakiegoś witaminowego specyfiku krugera

 

jeśli to nie pomoże, to zrób dłuższą przerwę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat faktycznie już był - połączyłam oba.

 

Na mnie cholernie mobilizująco działa zamontowanie nowej części, mam wtedy ogromną chęć testowania :D (...) A najbardziej motywację demoluje mi oczekiwanie na przesyłkę z jakąś nową częścią czy ciuchem rowerowym, najchętniej przespał bym ten czas aż do przybycia paczki :D

 

- mam to samo :P ! A ponieważ właśnie zdecydowałam się na kompletne przemodelowanie mojego pojazdu i jestem w trakcie mozolnego gromadzenia na to wszystko środków - to i jeździć na tym, co mam, odechciało mi się na amen :D . No, chyba, że po górach :D ... toteż niebawem zamierzam się wybrać na dłuższy urlop w Beskidy.

A na taki chwilowy brak motywacji mogą pomóc rady Ktosia B) - testowałam, się sprawdza. Jeśli nie masz pod ręką nowych terenów do eksplorowania - zmień chociaż tempo, zjedź ze znanego sobie szlaku choćby na kompletne manowce, pobaw się, poeksploruj ;) ... Jeśli to nie pomoże - faktycznie, daj sobie na jakiś czas spokój i poczekaj, aż... zatęsknisz ;)

Pozdrówko wspierające :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...