Skocz do zawartości

[wypadek] gleba na asfalcie


vaderus

Rekomendowane odpowiedzi

Witam pozwole sobie założyć nowy temat ku przestrodze ;) Było to 6 lat temu, jechałem sobie spokojnie na rowerze po piwko do sklepu, a było to w okresie mojego zainteresowania skakaniem i wogóle (rower taki zwyczajny, żaden market bo ich jeszcze nie było tylko góral firmy JOKO). No i droga taka, że po wyjeździe z lasu zaczyna się asfalt a w poprzek tego asfaltu tory kolejowe, które obowiązkowo trzeba przeskoczyć :) no i tak przeskoczyłem, że złamał mi się wideleć pod główką ramy i zaliczyłem pięknego orła na twarz. Efektem było 10 szwów na twarzy, 10 dni w szpitalu i wymazany z pamięci moment wypadku (do dziś nie pamiętam). Dziś się z tego prawie śmieje jak wspomne ale wtedy nie było wesoło, cud, że nie złamałem kręgosłupa i wogóle nic nie złamałem. A tu zdjęcie z tej imprezy :D już po zszyciu i po częściowym zejściu opuchlizny :)

 

wypadha0.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Kurde jakbym widział siebie w lustrze!Miałem podobny przypadek 5 lata temu.Wracałem z basenu na rowerku z kolegami ,jechałem po chodniku a krawężniki były dość wysokie jak to łebek pomyślałem wyskoczę i tu zaczyna sie dziura w pamięci pamiętam najazd na krawężnik i jak wstaje z asfaltu 15 metrów dalej!Kumple myśleli że złamałem kręgosłup podobno złożyłem sie idealnie w pół i zrobiłem 2 koziołki!Jakiś IDIOTA odkręcił mi przednie koło!Zdołałem dojechać jeszcze do domu, oczywiście na miejscu wielki szok,szpital,izba przyjęć.Skończyło sie na 4 szwach na łuku brwiowym,zjechaniu pół twarzy,złamanym obojczyku.Po wyjściu ze szpitala wyglądałem jak terminator dzięki krwiakowi na oku!Teraz dzięki temu wydarzeniu kask to moja podstawa,w sakwie wożę małą apteczkę przezorny zawsze ubezpieczony!Ciągle jeżdżę na rowerku w dodatku w klubie ale to wydarzenie dużo mnie nauczyło,heh poczułem na własnej skórze to weszło do łba że bezpieczeństwo i rozwaga a nie brawura i szpan to podstawa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

No ja też mam w tej chwili rozwalony łuk brwiowy bo kolega zarąbał mi kijem golfowym ale nichcący też miałem krwiaka tak jak ty michal ale lekarz mi go 2 razy wyciskal troche bolalo i mam tez 4 szwy na lewym łuku ale takiego wypadku rowerowego jak ty nikomu nie wróże. Ale wróćmy do tematu. Jak miałem 9 lat jechałem sobie na moim składaku pomyślałem że wkręce się w bramę mojego podwórka jak żużlowiec z kolanem przy ziemi oczywiście jak się przechyliłem to gleba na asfalt i kolano całe zdarte 8 szwów i cała skóra zdrapana odpukać od tamtego czasu nie zdarzyl mi się żaden wypadek. :blush:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt miałeś szczęście bo mogło się to gorzej skończyć.

Ja z kolei przestrzegam przed jazdąpo chodnikach.W wieku 8-9lat jadąc po chodniku wyjechał mi polonez z bramy..skończyło się na 2 szwach(rozbiłem głową szybę boczną)i 2 tygodniach leżenia w szpitalu.Tak więc jeśli musisz już jechać po chodniku to uważaj na bramy itp....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam...

 

Ja miałem wypadek (jedyny groźny) kilka lat temu. Jechałem z kumplami do parku. I jak to głupole wyprzedzaliśmy się... Na chwile zostałem z tyłu więc postanowiłem dogonić dwóch kumpli. No i nacisnąłem sobie mocniej na pedałki. W tym momencie łańcuch ślizgnął się na zębatce a ja z impetem skręciłem mimowolnie kierownice w bok. Dzięki temu że miałem nowiutkie oponki michelin to rower stanął dęba a ja poleciałem... twarzą na krawężnik (oczywiście bez kasku). Sekundowe zamroczenie :blink: , wstaję a tu coś mam w ustach... wyplułem a tu dwa zęby 1-ka i 2-ka górna. Oprócz tego pół twarzy zdarte druga połowa nieruszona (paradoksalnie). Strzaksane biodro, nadgarstek i bark. Miesiąc w szynie na zębach i obiadki z miksera... teraz nic nie znać. Ale zęby już nie swoje.

 

Morał: Zanim zakupisz dobry rower kup sobie bardzo dobry kask ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie- kask ma swoja grubość, więc mógł się oprzeć w chwili walenia glowa i najwyzej by mial szczęke poharataną a nie całą twarz... ofc jak spadnie tak ze kask bedzie poza kraweznikiem a on walnie resztą no to zonk :P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jechałem jakies 40<km/h> z kumplem. On siedział na ramie a ja prowadziłęm ja wyje<bum> to wyglądałem tak jak to zdjęcie powyżej.

Poleciałme jak małysz i zaryłem mordą jakieś 80cm krew sie lała, łokieć rozwalony,na brzuchu śliniak.

Kumpel zaś dostał siedzonkiem od roweru, Mówił "On tak leciał i jak dostałem to zobaczyłem gwiazdy".

Musiał za######iście dostać bo siodełko mam do tej pory krzywe.

SZKODY rowerera:

POrysowana rama

siodełko krzywe

KOŁO SCENTROWANE !!

Brak 2 szprych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak człowiek ma pecha to i kask nie pomorze.

 

Ale Mazowsze to już i owszem. :D NMSP

 

 

Jak człowiek ma pecha to mu w drewnianym kościele cegła na łeb spadnie. A ja jednak zdecydowałem się na kask. Zwłaszcza odkąd jeżdze praktycznie wyłącznie po ulicach (czyli po asfalcie jak gosc z fotki na górze), jeśli nie jest to las.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak człowiek ma pecha to mu w drewnianym kościele cegła na łeb spadnie.

Dlatego lepiej nie kusić losu i nie chodzić do kościoła ;)

 

Ja poczytałem, pooglądałem zdjęcia na forum i teraz już kask zakładam praktycznie zawsze jak jadę na rowerze. Nawet na krótki odcinek. Ostatnio jechałem rowerem na zalicznie, tak więc z oczywistych względów kasku nie miałem jak wziąć. Przez całą drogę czułem się tak jak bym w samochodzie pasów nie zapiął czy świateł nie zapalił. Poza tym, wydawało mi się, że wszyscy ludzie się na mnie gapią i chcą pokręcić głową z politowaniem albo pokpukać w czoło :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja niedawno też wyorałem glebe na asfalcie taką że przez trzy dni mi krew ciekła z nogi, leżałem w wyrku jakieś 4 dni bo jakoś odechciało mi się chodzić,

jednak w przeciwieństwie do pana na zdjęciu miałem kask na głowie i moja twarzyczka została nietknięta,

rozwaliłem sobie nogę, łokieć, nadgarstek, ramię i lekko mnie szyja bolała parę dni :-)

a tu mam 3 fotki chyba 4 dni po wypadku

http://cybuchsite.ovh.org/moje%20fotki.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

Dzisiaj moja kobieta upadła na asfalcie równym jak stół, problem w tym, że pobocza z dużym uskokiem, wjechała na pobocze, nie opanowała roweru i upadek na lewy bok. Złamała rękę w 3 miejscach od razu, czeka ją operacja, bo tak kości poprzemieszczane. Ja w nerwach i na pewno będą nieprzespane noce. Ona tym bardziej znerwicowana ech.... Najgorsze jest to, że miała całkiem niegroźny upadek, właściwie żadnych otarć, a tu tak połamana ręka... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakieś 6 lat temu wywaliłem się na asfalcie przy prędkości około 30 km/h, ponieważ sznurówka mi się wkręciła w korbę, efekt taki, że z wrażenia jak szarpnęło nogę pociągnąłem maksymalnie klamkę przedniego hamulca. Mega OTB i do tego rower w locie mnie wyhamował. Wyglądało to tak mniej więcej jakby ktoś puścił jojo tzn leci leci, nagle linka się napina i zatrzymuje cię w locie a ty padasz z ponad metra na glebę kolanami. Do tego oczywiście nie mogło być inaczej niż to, że noga pociągnęła mi rower na plecy. Efekt taki, że jak dostałem rowerem w plery to byłem nieprzytomny jakieś kilkadziesiąt sekund według opowiadań kolegi, kolana totalnie rozwalone, że blizny mam do dziś bardzo widoczne, jeszcze chodziłem tydzień z bólem w plecach od uderzenia. No i od tego momentu never ever buty ze sznurówkami na rower :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...