Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego- reaktywacja


jurasek

Rekomendowane odpowiedzi

Ja dziś o 9 rano wyruszyłem na rower... pojechałem do Kurozwęk z kolarzami ze stowarzyszenia. Zrobiłem 155 km ze średnią 22 km/h. Mogła byc większa srednia ale strasznie sie wlokłem do domu sam już i obniżyło... ogólnie super dzień

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje sebek i rudd

 

Ja dziś też startowałem w Maratonie(70km)

Zająłem 7miejscu na ilu nie wiem jakaś kiszka jest z klasyfikacją(same pomyłki) ;)

Zabrakło 20 minut do 6 miejca czyli do medalu :)

Strasznie dużo błota - co chwile na boku ktoś łapał kapcia , przede mną sporo osób wycieło szlify. Najgorszą glebe jaką widziałem to zjazd po bruku , facetowi uciekło przednie koło i bum, przez chwile sie nie ruszał ale z tego co widziałem ocknął się...

Ogólnie jestem zadowolony i bardzo mi się podobało - udało mi sie doprowadzić siebie do stanu czystości jednak o rowerze bym tego nie powiedział :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj był najgorszy do tej pory maraton w moim wykonaniu. Formy nie ma (cholerna sesja), pierwsze 12km tak mi piszczał napęd po smarowaniu (chyba kółka przerzuki) że aż mi głupio było ;/ na szczęście później trochę przeszło. Wyścig skończył się dla mnie po 45km bo później już nie miałem siły, a na 50km ulewa, pioruny więc też nie za ciekawie. Na trasie tony błota, rower konkretnie uwalony, ja też.

Końcówkę, a szczególnie ostatni kręty zjazd jechał już nieprzytomny a na dodatek nic nie widziałem przez zabłocone i zaparowane okulary więc cieszę się że nie wyrżnąłem gdzieś w drzewo bo prędkość nie była mała.

No i Kamixc który był 1pkt za mną w generalce objechał mnie ze sporą przewagą i obawiam się że w Połczynie nie będzie łatwo to odrobić, ale jeszcze 3 maratony z cyklu więc powalczymy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj 21km jakby nie ta gleba to bym zrobil wiecej. Na prawej nodze mam dosc duza rane. Piecze troche jeszcze. Podczas jazdy jest najgorzej bo piecze mocniej. Jutro moze bedzie lepiej :) Dreczy mnie mysl co by bylo jakbym glowa uderzy o droge bo jezdze bez kasku ;) Kolega ktory jechal obok a ja go wyprzedzalem mial 41km/h na liczniku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na rower wybrałem się dopiero około gdz. 17:30, Wcześniej były odwiedziny rodziny, Kościół i takie tam. Spotkałem się z kolegą z tego forum i razem pojeździliśmy po pobliskich lasach. Na trasie była kałuża, byłem pewien, że ją przejadę, okazało się, że jest naprawdę głęboka. Skutek - cały rower uwalony błotem, hamulce przestały działać, nawet koła nie chciały się obracać. Błoto na butach, na ubraniu wracam jak z wojny wobec tych wszystkich ludzi w eleganckich ubraniach, jak to w niedzielę. Trochę się dziwnie czułem.

 

Aha, od tej jazdy w błocie pozbyłem się całego smaru z łańcucha, wracałem z piszczącym, idealnie suchym łańcuchem. Od tej pory do podsiodłówki ląduje małe opakowanie Finish Line

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...