Punkxtr Napisano 10 Grudnia Udostępnij Napisano 10 Grudnia (edytowane) Hej, Uruchomiłem właśnie cykl otwartych, bezpłatnych spotkań w formie wykładu i panelu dyskusyjnego w siedzibie mojego serwisu (Serwis Bajka, Indiry Gandhi 27 w Warszawie). Założenie jest takie, aby każdy (jesteśmy limitowani jedynie wielkością lokalu) mógł przyjść i posłuchać, a później porozmawiać o ciekawych dla rowerzystów tematach. Pierwsze spotkanie było o dietetyce. Dla niektórych być może nudny temat, ale Damian opowiedział o nim naprawdę ciekawie i pomyślałem, że głupio aby ta wiedza się zmarnowała. W filmie znajdziecie wiele prostych porad, które pomogą osiągnąć cel bycia bardziej wydajnym i kompletnym kolarzem. Oraz jak nie zrobić sobie przy tym krzywdy. Damian Pazikowski to Ultradietetyk z grupy Na Osi - ultrakolarz, uczestnik wielu prestiżowych zawodów oraz wyzwań, jakie stawiają przed sobą długodystansowcy. Pomysł jest taki, aby bez żadnych ukrytych kruczków można było przyjść i dowiedzieć się czegoś ciekawego, porozmawiać z inspirującymi ludźmi. Na bieżąco będę starał się zapraszać nowych Gości. Obserwujcie nasze media (www, YouTube, Fb, Insta) - w styczniu planuję kolejne spotkanie. W zamian będę naprawdę wdzięczny, gdy odwiedzicie nasz serwis również z rowerami, amortyzatorami, dropperami, etc. Szczególnie zimą jest to potrzebne 🙂 Dzięki! Edytowane 10 Grudnia przez Punkxtr 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
spidelli Napisano 10 Grudnia Udostępnij Napisano 10 Grudnia (edytowane) Fajna inicjatywa 👍Przekornie napiszę, że rozumiem, że prelegent jest dietetykiem sportowym ale teza, że nasze ciała zostały zaprojektowane do spalania węglowodanów jest ryzykowna Homo sapiens pojawił się jakieś 300 000 lat temu, powstanie rolnictwa szacuje się na 10 000 - 3 000 lat p.n.e. co oznacza, że przez 290 000 lat człowiek miał dostęp do węglowodanów w postaci miodu i owoców czyli sporadycznie i sezonowo Mamuty zaś składały się z białka i tłuszczu Nie sądzę, żeby ewolucja zaprojektowała nas jako gatunek uzależniony od węglowodanów. Co innego cywilizacja Ale już schodzę na ziemię, sport rządzi się swoimi prawami Powodzenia! Edytowane 10 Grudnia przez spidelli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Punkxtr Napisano 10 Grudnia Autor Udostępnij Napisano 10 Grudnia Dzięki! 🙂 Równieżnie jestem dietetykiem ale zrozumiałem to w ten sposób, że po prostu na węglach w kolarstwie jednostkę treningową zrobimy lepiej, niż na tłuszczach. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Staberinde Napisano 10 Grudnia Udostępnij Napisano 10 Grudnia 58 minut temu, spidelli napisał: Homo sapiens pojawił się jakieś 300 000 lat temu, powstanie rolnictwa szacuje się na 10 000 - 3 000 lat p.n.e. co oznacza, że przez 290 000 lat człowiek miał dostęp do węglowodanów w postaci miodu i owoców czyli sporadycznie i sezonowo Mamuty zaś składały się z białka i tłuszczu Większość tego czasu była w Afryce i na Bliskim Wschodzie, gdzie pokarm roślinny (nie tylko owoce, ale i różne korzonki itp.) był dostępny cały rok. A wcześniejsi od sapiens przodkowie byli wszystkożerni, ale z przewagą roślin, a ewolucja zmienia tego typu rzeczy powoli. Upolowane mięso bywało raczej od święta, niż regularnie. Człowiek to nie kot, nie ma przystosowań typowego drapieżnika, tylko wszystkożercy. Jak to się ma do diety kolarskiej, to nie wiem, bo nie znam się ani na dietetyce, ani na kolarstwie. Ale na ewolucji trochę tak. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
spidelli Napisano 11 Grudnia Udostępnij Napisano 11 Grudnia (edytowane) 6 godzin temu, Punkxtr napisał: na węglach w kolarstwie jednostkę treningową zrobimy lepiej, niż na tłuszczach. Zdecydowanie, z tym nie dyskutuję Wyższa intensywność (tętno, beztlen) wymaga glukozy, sam troszkę eksperymentowałem z keto i low carb i brakuje siły do sprintów. Z to turystyczna jazda w tlenie to zupełnie inna bajka (no ale to nie ma związku z wykładem). Natomiast niektórzy ultrabiegacze interesują się poprawą efektywności wykorzystania tłuszczu. @Staberinde Ok, masz rację, nie jesteśmy drapieżnikami - inny układ pokarmowy, inne uzębienie Upolowane mięso było od święta, dlatego każdy nadmiar szedł w tłuszcz (i dlatego otyłość jest problemem współczesności przy nadmiarze jedzenia), a z białka organizm jest w stanie wytworzyć glikogoen (stwierdzono jego obecność w mięśniach psów zaprzęgowych) - jako niezbędny w sytuacji walki/ucieczki. Jednak zapas kalorii w tłuszczu nawet u człowieka bez nadwagi, jest wielokrotnie większy niż glikogenu. Na pewno ewoluowaliśmy w warunkach naprzemiennego głodu i okresów obfitości, dopiero upowszechnienie rolnictwa zwiększyło dostępność węglowodanów (np. zboża), jeśli glikogen mógł zdecydować o przeżyciu w warunkach ekstremalnych, to jednak chyba tłuszcz pozwalał przeżyć okresy głodu Myślę, że tylko obfitość owoców mogła zapewnić odpowiednią ilość węglowodanów, w jakiś sposób porównywalny z ich podażą u sportowców, ale to chyba nie był stan permanentny. Korzonki to już inna sprawa (zawartość węgli, czas trawienia). Nie jestem dietetykiem, dlatego też nie daję żadnych rad dotyczących żywienia Zakwestionowałem tylko tezę ze wstępu, jaki poczynił dietetyk na wykładzie. Podam taka ciekawostkę - moja żona ma problemy zdrowotne, trafiła pod opiekę dietetyka, który zalecił jej dietę keto (wysokotłuszczową, nie mięsną). Głównym źródłem energii są tłuszcze, podaż węgli nie powinna przekraczać 20 g/dziennie - nie da się ich wyeliminować, bo w zasadzie występują w wielu produktach. Niemniej odpada pieczywo, ziemniaki, ryż, kasze itp. W takich warunkach organizm przestawia się na wykorzystanie ketonów, zamiast glukozy. Są takie czujniki, które pozwalają z kropli krwi zmierzyć poziom i ketonów i glukozy we krwi, a ich stosunek wskazuje czy organizm jest w stanie ketozy, czy nie. Ja tylko eksperymentowałem, nie trzymam się tej diety ale będąc w ketozie miałem normalny poziom glukozy we krwi. Miałem też jakiś zapas glikogenu w organizmie, który jednak przy sprincie czy podjeździe szybko się wyczerpywał i opadałem z sił. Moja żona jest w stanie permanentnej ketozy od kilku lat (sporadycznie przerywanej, jak okazjonalnie zje coś typu frytki, wypije piwo - szczególne na urlopie). Ona potrafi przejechać ponad 100 km, wliczając w to podjazdy od Zagórza Śląskiego do Sokolca (asfaltem) w Górach Sowich. Byle powoli Druga korzyść jest taka, że w tym stanie głód nie jest dokuczliwy - człowiek nie ma mroczków, zawrotów głowy - po prostu organizm płynnie przechodzi na tłuszcz z oponki. Żona potrafi sobie zrobić weekendową głodówkę z marszu, jednocześnie szykując obiad na kolejne dni Dieta ta nie sprawdzi się jednak, jeśli ktoś się ściga. Do spokojnej jazdy na długim dystansie - jak najbardziej. W dodatku nie trzeba wozić ze sobą żeli Z tym, że ja np. zrezygnowałem, jestem raczej low-carb. Dzięki temu, spokojnym tempem mogę przejechać 100 km na jajecznicy z 3 jajek nie podjadając nic po drodze. I raz jeszcze podkreślam - piszę to tylko jako ciekawostkę i trochę kontrze, dla ciekawszej dyskusji Edytowane 11 Grudnia przez spidelli 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
TheJW Napisano 11 Grudnia Udostępnij Napisano 11 Grudnia 9 godzin temu, Staberinde napisał: Człowiek to nie kot, nie ma przystosowań typowego drapieżnika, tylko wszystkożercy. Bardzo szybko przekształciliśmy się za to w gównożerców. Burger Drwala z reklamy taki pyszny, mmmm. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RabbitHood Napisano 11 Grudnia Udostępnij Napisano 11 Grudnia Muj bosze świebodziński! Znowu zaczyna się internetowa dyskusja - kato vs weganie 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KNKS Napisano 11 Grudnia Udostępnij Napisano 11 Grudnia (edytowane) Chyba KETO 😉. A co, wolisz dyskutować o polityce, religii i szczepionkach 😅 ? 3 godziny temu, TheJW napisał: Bardzo szybko przekształciliśmy się za to w gównożerców. Burger Drwala z reklamy taki pyszny, mmmm. No i moje ulubione "mleczne kanapki" od Kinder'a 😅. Edytowane 11 Grudnia przez KNKS 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Tyfon79 Napisano 11 Grudnia Udostępnij Napisano 11 Grudnia Tak jakby wegaństwo czy jak to się tam odmienia i tym podobne to nie była religia i nie zacznie się nawalanka 4 godziny temu, TheJW napisał: Bardzo szybko przekształciliśmy się za to w gównożerców. Burger Drwala z reklamy taki pyszny, mmmm. Trochę mnie śmieszy jako osobę, która zna skład i to jak to się robi dla ludzi to ciągłe przedstawianie tej kanapki jako wcielonego zła kiedy jest okazjonalna, czasowa i jest promilem w kwestii syfu jaki ludzie pchają w siebie świadomie choćby kupując zwykłe szajs-produkty w sklepie. Jakoś na kebsy, które są wielokrotnie często większym szajsem doprawionym jeszcze gorszymi sosami to mało kto narzeka. Jemy często kupę bo takie są składy tejże kupy bo dziś świat tak funkcjonuje. Z innej strony znowu masa ludzi też ma to gdzieś byle data się zgadzała jako długotrwała na przykładzie choćby produktu mlekopodobnego. Kurna ostatnio nawet na miód z pasieki, który kupuję latami w tym samym miejscu się naciąłem, że kantowany. Jest słabo w tej kwestii a nawet tragicznie słabo. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ks.indian Napisano 11 Grudnia Udostępnij Napisano 11 Grudnia Je się wszystko to na co kogo stać, i najwyższej dostępnej jakości. No ale jak ktos wie czym jest paleo, to wszystko wie (z drugiej ten co nie wie nic na ten temat nie ma się czego wstydzić i obawiać). Pamiętajmy, ze cukier z tłuszczem to najpopularniejsze połączenie w naszej części świata, i to nie jest naturalne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
spidelli Napisano 15 Grudnia Udostępnij Napisano 15 Grudnia (edytowane) A co sądzicie o tym - kranówka dla biegaczy? Dla mnie promowanie "nawadniania" wodą bez minerałów to delikatnie mówić, gruba nieodpowiedzialność.... Pewnie sportowcy biorący udział wiedzą swoje (i mają swoje izotoniki) ale osoby przypadkowe mogą sobie krzywdę zrobić.... Edytowane 15 Grudnia przez spidelli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
spidelli Napisano 15 Grudnia Udostępnij Napisano 15 Grudnia (edytowane) . Edytowane 15 Grudnia przez spidelli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pecio Napisano 16 Grudnia Udostępnij Napisano 16 Grudnia @spidelli w pewnych okolicznościach każda woda jest dobra , przynajmniej lepsza niż jej brak i odwodnienie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
spidelli Napisano 16 Grudnia Udostępnij Napisano 16 Grudnia (edytowane) @pecio Np. w jakich? Jak masz np. niedobór sodu w organizmie i wypijesz wodę "zdemineralizowaną" (nie dosłownie, ubogą w pierwiastki czyli kranówę) to pogarszasz bilans sodu w organizmie i doprowadzasz do hiponatremii hipotonicznej.... Czyli pogarszasz swój stan. W przypadku hiponatremii ma znaczenie nie tyle ilość wody w organizmie co ilość wody i sodu. To oczywiście przypadki skrajne ale letnie półmaratony mogą temu sprzyjać, chociaż wciąż nie wierzę, że ktoś kto startuje nie zna znaczenia właściwego nawadniania. O innych przypadkach poza hiponatremią nie czytałem. Znacie inne? Edytowane 16 Grudnia przez spidelli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KNKS Napisano 16 Grudnia Udostępnij Napisano 16 Grudnia (edytowane) Woda, jako taka, jest podstawowym składnikiem organizmu ludzkiego tak więc taka "kranówa" również jest dla organizmu obciążonego wysiłkiem bardzo istotna. Tak więc nie demonizujmy. Wolałbym łyknąć 200ml wyjałowionej kranówy niż, dajmy na to izotonik o nieznanym składzie. Na ten przykład. genialny skądinąd, iso/karbo Vitargo Elektrolyte, przez wielu jest radykalnie wręcz nieakceptowany. Edytowane 16 Grudnia przez KNKS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
spidelli Napisano 16 Grudnia Udostępnij Napisano 16 Grudnia Powiedzmy, że Wikipedia to źródło takie sobie ale: Cytat Zaburzenia gospodarki wodno-elektrolitowej, skrótowo zaburzenia elektrolitowe – upośledzenie homeostazy organizmu, będące skutkiem zaburzenia prawidłowej podaży wody w ustroju i nieprawidłowym stężeniem elektrolitów w ciele. Rzadko dochodzi do izolowanych zaburzeń gospodarki wodnej, zwykle towarzyszą im zaburzenia gospodarki elektrolitowej, dlatego najczęściej są opisywane zbiorczo. W zależności od występowania deficytu lub nadmiaru wody w organizmie, rozróżnia się stany odwodnienia i przewodnienia organizmu. W zależności natomiast od charakteru zaburzeń elektrolitowych, wpływających na molalność płynów ustrojowych, wyróżnia się zaburzenia izotoniczne, hipotoniczne i hipertoniczne Więcej tu Tak w skrócie, można być zarówno odwodnionym przy deficycie minerałów jak i przewodnionym, przy deficycie minerałów Niech będzie, że 200 ml wyjałowionej kranówy nikogo nie zabije ale promowanie tego jako "zdrowego" jest - moim zdaniem - kontrowersyjne. No i półmaratonu chyba byś nie zaryzykował jednak na kranówce... Osobiście muszę temat zgłębić, bo po "ciężkiej niedzieli w terenie" miewam problemy z zaśnięciem, przyspieszone bicie serca, niepokój - może to kortyzol ale bardziej skłaniam się ku zaburzeniom elektrolitowym - mimo że w ogóle nie pijam kranówy, nawet na co dzień pijam wodę wysokozmineralizowaną, a na rower zawsze mam 2 bidony z taką wodą ew. bidon z mineralką i jakiś izotonik. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Stefcshg Napisano Niedziela o 14:42 Udostępnij Napisano Niedziela o 14:42 (edytowane) Spidelli, a ile kalorii spożyłeś i ile km przejechałeś? Ile czasu przed jazdą miałeś na regenerację? - Nie żebym umiał Ci pomóc, ale z ciekawości pytam jak to było zanim pojawiły się u Ciebie takie objawy. Oraz ile razy to się zdarzyło dotąd, od kiedy tak masz, czy analizowałeś jakie były tego wcześniejsze okoliczności. I późniejsze, ile trwała i jak przebiegała regeneracja po czymś takim, wyjście z takiego stanu i powrót do normalnej funkcjonalności, a może jej trwały spadek, nie żebym coś sugerował w sensie objawów chorobowych, tylko to moja ciekawość jak to jest u takiego zdrowego faceta w moim wieku, a nie chorego jak ja. Chyba to, nie pamiętam - czyli, że zwykły człowiek jakby wiedział jak, to maraton przebiegnie - ewentualnie przekręci się po tym jak ten słynny grecki pierwszy maratończyk, ale nie koniecznie. Czyli da się i jest to chyba umiejętność - Kornel nie pamiętam czy w tym filmie nt. maratonu, mówił o tym, że to jest coś jak siła - ale siła względna. A w życiu liczy się ta bezwzględna: Na MTB też chyba się liczy się ta bezwzględna, czyli jednak masa mięśniowa - było o tym tu na forum. Natomiast jeśli ktoś pozuje bardziej na "kolarstwo romantyczne", to podobno bezpieczna jest woda z topniejącego śniegu jeśli spływa po skałach np. małym wodospadem. I przy tym nawet adrenalina, która może i dodaje mocy, żeby jakoś wrócić stamtąd, w sumie raz mi się przytrafiło, była też potem tzw. bomba i nie mogłem dojść do siebie przez trochę ponad tydzień i pewnie nie chciałbym tego więcej powtórzyć. A jeszcze do tych spożytych kalorii - to jak to się właściwie liczy, bo spotkałem taką informację, że przejechanie 200 km to nawet dziewięć tysięcy kalorii, jeśli jest to intensywne tempo. Wydaje mi się, że to chodzi o dziewięć tysięcy, ale wraz z tymi z glikogenu zgromadzonego w organiźmie. Glikogen wytwarzają też grzyby, ale to już nie wiem czy jest bardziej jednak surwiwalowe, czy sportowe ale ekstremalnie, żeby się nimi posiłkować podczas romantycznych eskapad. Edytowane Niedziela o 14:53 przez Stefcshg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.