Skocz do zawartości

[Relacja] Stelvio Bike Day 2024


Rekomendowane odpowiedzi

@CoolBreezeOne

Zacznę od tego, że jestem cykor więc ekstremalnie szybko nie zjeżdżałem. Sam układ - cóż, na za 5 dwunasta wymieniłem hamulce na hydrauliczne GRX, właściwie to testowałem je dzień przed wyjazdem do Włoch, jeszcze w Austrii, w dodatku wymieniłem klocki na metaliki z radiatorem. Był to drugi powód, dla którego zjeżdżałem zachowawczo :) 

Chociaż zestaw hamulcowy był plug & bike - zalane i zaślepione przewody, jedyny myk to połączyć w takiej złączce specjalnej i odpowietrzyć. U mnie było trochę traumy, bo jak zwykle rozlałem płyn ale koniec końców wszystko poszło pomyślnie - hamulce wytrzymały.

Najbardziej bałem się, że na jakiejś ściance pod koniec braknie mi sił a ja nie zdążę się wypiąć z tych kretyńskich SPD-ków ;) Miałem stresa, zwłaszcza, że potem te auta i motocykle puścili i bałem się, że padnę na bok pod auto wpięty w pedały 🤣Ale i to się nie wydarzyło.

Warto pojechać, trzeba zmontować ekipę, wziąć urlop, trochę pieniędzy odłożyć na paliwo, noclegi i wyżywienie ale frajda jest, teraz jak te filmy montowałem to wspomnienia odżyły :) 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, "pojechałbym", to pojęcie względne w moim przypadku - asfalt to nie moja bajka, ale jakby się taki asfaltowy odcinek w dół trafił, to czemu nie. Pytałem o hamulce, ponieważ na krótszych odcinkach przy prędkości mam taką psycho-blokadę, że mi się system zagotuję/eksploduje i będę musiał hamować buciorami ew. jakimiś krzaczorami. No i w ogóle w dół przy pewnej prędkości i nawierzchni włącza się czerwona lampeczka ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się z reguły bardziej boję szutru na wirażu ale w tym roku konwertowałem na hydraulikę dwa rowery i w pierwszym miałem wyciek (zacisk był wadliwy i lało po tarczy) więc był dodatkowy stres. 

A tam są też trasy MTB - wprawdzie nie jeździłem ale jak my się zbieraliśmy do odjazdu, to się zaroiło od rowerów MTB. A narciarze byli non stop ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@spidelli Jak nie ma cen to znaczy że za darca :D W następnym roku jest 30/08/2025, także mam już wbite do kalendarza i zobaczymy jak pójdzie z planowaniem. Jak było z temperaturą na dole i na górze? Co do montowania po czasie, to ja mam podobnie.

Co do montowanie po czasie, to zauważyłem po sobie, że większa frajda jest jak trochę poleżą na dysku nietknięte. Raz że fajniej się je wspomina po czasie, dwa że wszystkie przeciwności są teraz wyczynem, a nie powodem do wk...a. Także ogólnie bardziej pozytywny odbiór i montaż wychodzi. Dlatego moje alpejskie przełęcze z tego roku skitrane czekają na dobry moment - czyli na styczeń :) 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

@szsz Ten hotel dziwne miejsce, wszędzie poniżej niemiecki nie był problemem a tu - głuchli, pewnie jacyś południowcy albo wręcz przeciwnie - miejscowi nacjonaliści ;)

Sam wystrój to schyłkowy PRL, taka kapsuła czasu, wszystko już mocno zużyte. Za to sprzątali :) 

Rachunek z restauracji był słony, dobrze, że pierwszego dnia zjedliśmy jeszcze po austriackiej stronie... No ale hotel na samej przełęczy więc rozumiem, że może być drogo. Jak popracują nad niemieckim i wpiszą ceny do menu to złego słowa nie powiem :D 

Temperatura - rano było chłodno, do tego zjeżdżaliśmy, wszyscy dość ciepło ubrani. Ale już w Val Mustair długie rękawy i nogawki poszły w podsiodłówki.

Przez większość czasu świeciło słońce, było potwornie gorąco, moją ekipę poznasz, że pościągaliśmy kaski :) Kilka razy robiliśmy też przerwy na piwo (właśnie tam Tyrolczycy płynnie przechodzili na niemiecki). Końcówka była już znośna, zrobiło się chłodniej, zaszło słońce ale nie było potrzeby ubierać się na powrót we wszystkie warstwy.

Stronę wcześniej są wykresy z PolarFlow, jest też temperatura. Pomiar na kierownicy a więc w słońcu, rozrzut temperatur od 13 do 34 stopni. Może tych 34 nie było ale naprawdę gorąco, pot lał się strumieniami przez pierwszą część podjazdu, a naprawdę nie szarpaliśmy, tempo było spacerowe, to my byliśmy wyprzedzani przez innych :) 

Z filmami to jeszcze pół biedy, gorzej z relacją pisaną - jednak emocje i wspomnienia też ulatują. Ja nie mogę się zmobilizować, żeby skończyć na blogu relację z Nysa - Odra 2022, a w kolejce czekają jeszcze Pasawa - Wiedeń 2023, tegoroczne Mazury i kilka jednodniowych wypadów, np. Łeba i okolice... Są tylko zdjęcia, wprawdzie wspomnienia wracają ale chyba już nie tak wyraźnie...

 

Zgodzę się też z tym, że każda wtopa zmienia się z czasem w romantyczną przygodę :) 

 

Edytowane przez spidelli
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja od siebie powiem, że cały mój świat legł w gruzach bo tam byli goście na szosach z hamulcami obręczowymi (nawet jeden jest na Twoim drugim zdjęciu na poprzedniej stronie) - czyżby oni nie czytali nazego forum i nie wiedzieli, że po górach nie da się jeździć z takimi hamulcami!!! Że tylko z hydraulikami!!! :)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsza była babka, tak na oko 40+, która wjeżdżała na trekingu z sakwami (nie, nie elektryk).

Zapadła mi w pamięć bo ją ze 3 razy mijaliśmy przez nasze piwkowanie 🤣

A pod koniec, po lewej stronie odpoczywał taki jegomość przy kości na MTB, on tak sapał, że myślałem że zawał ma czy co. Ale na koniec dostał takiego speeda, że wjechał przed nami.

Chyba widać też gościa, który wprowadził rower - nie wiem czy awaria, też ze 2-3 razy go mijaliśmy - i wprowadził.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, spidelli napisał:

Ten hotel dziwne miejsce, wszędzie poniżej niemiecki nie był problemem a tu - głuchli, pewnie jacyś południowcy albo wręcz przeciwnie - miejscowi nacjonaliści

Też nocowałem kilka razy w tym hotelu, faktycznie bardzo specyficzny 🙂 Nie miałeś problemu z wysokością? Trochę się jednak ciężko oddychało...

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

Na filmach słychać jak sapię ale jakichś drastycznych objawów nie miałem - nie wiem czego się spodziewać - żadnych mroczków czy zwrotów głowy.

W czasie podjazdu i dzień po - na spacerze, kiedy wyszliśmy na te 3000 m. - nie forsowaliśmy się, turystyka, żeby nie rzec - rekreacja. Rozkładaliśmy siły, może oddech przyspieszony, może szybsza zadyszka. Na pewno w drugiej części podjazdu częściej przerwy robiliśmy, takie na kilka chwil, już bez piwa :) Tak jak pisałem - miałem stresa, że się nie wypnę z SPD-ków na czas jak mi siły braknie, dlatego bardzo uważałem :) 

Na pewno wpływ otoczenia był ale przez bardzo lajtowe podejście do tematu (wjechać, nie ważne kiedy) nie było żadnych dramatycznych momentów. 

Gorzej się czułem jak kiedyś na kacu (z naście lat temu) wchodziliśmy na podwiedeński Schneeberg (lekko ponad 2000 m) - tam mnie ewidentnie odcięło, co kilka kroków musiałem postój robić na ostatnim odcinku ;) 

Nasza runda trwała brutto (z postojami) ponad 8 godzin, podczas gdy netto (w ruchu) - ponad 4 i pół :) 

Edytowane przez spidelli
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...