Skocz do zawartości

[Warszawa] Codzienne ustawki - wspólne jazdy


yak

Rekomendowane odpowiedzi

No, to już po :) .

tomczysko wprawdzie ostatecznie nie dotarł - ale za to, kiedy już śmigaliśmy w najlepsze po Kampinosie, zadzwonił browar z informacją, że właśnie się tamże wybiera; umówiliśmy się zatem przy muzeum w Palmirach i jakoś tak się złożyło, że choć różnymi trasami, dojechaliśmy tam jednocześnie :) .

Powłóczyliśmy się co nieco bocznymi drogami :D - a właściwie bezdrożami B) . Mieszanką szlaków czerwonego i zółtego oraz pozaszlakowych wzniesień dotarliśmy do Wierszy i stamtąd - rozmaitymi wydmami wzdłuż żółtego szlaku - do rezerwatu Zaborów; stąd zaś żółtym szlakiem do Truskawia. Tu odbił browar - a my czarnym, czerwonym, zielonym, żółtym i znów czarnym dotarliśmy do Dąbrowy leśnej, skąd przez Las Młociński do ul. Wóycickiego i do domciu.

Jak zwykle, spenetrowaliśmy kilka bardzo ciekawych grzbietów (interesująco było zwłaszcza w okolicach żółtego szlaku) - a ja ostatecznie utwierdziłam się w przekonaniu, że wymiana kierownicy była strzałem w 10 ;) .

Ostatecznie wyszło 106,5 km, z czego 50 należy odjąć na asfalty dojazdowe.

 

Oto plon fotograficzny dnia dzisiejszego:

 

To już taka nowa, świecka tradycja B) ... w tle majaczy kolega browar :D ;

Wróbelek z pasażerką - słabo widoczna, ale jest - z lewej strony główki ;) ;

Profilek z nową kierownicą ;) ;

Chwila przerwy gdzieś między grzbietami Cygańskich Gór (a może już gdzieś dalej?) - Ecia, browar... i pasażerka :P ;

Polubiłyśmy się :D ;

Zieleń nad zieleniami i wszystko zieleń :) - bagienko przy żółtym szlaku Zaborów (rezerwat) - Truskaw;

Prawie po cywilu :P - Rycerz na tle swojej DeBestii;

Zdobywanie Zdrojowej Góry - ostatni piaszczysty podjazd przede mną...

...a tu już kręta i zarośnięta końcówka zjaździku :) ;

Sejmikowa Droga I;

Sejmikowa Droga II;

Sejmikowa Droga III;

Taki jeden ;) ;

Moi Dwaj :) - wiata przy Mogilnym Mostku.

 

Oczywiście - tradycyjnie - zdjęć z najfajniejszych terenów nie ma, bo nikomu nie chciało się przerywać najlepszej zabawy :D

Pozdrówko po wycieczce :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mi się udało tylko troszeczkę samotnie pośmigać po puszczy w ten wekend ale w sobote i krótko (ok. 3 godz z dojazdem)

w przyszły wekend też nie dam rady

ale kiedyś na pewno się uda :D

będę wątek śledzić :D

a gdzie jest rura do spotykania się ? (pewie gdzieś już kiedyś była odp na to pytanie ale nie mogę znaleźć <_< ... )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wawerka: znajdź użytkownika rymo i zerknij w jego sygnaturkę - ma tam mapkę Google z zaznaczoną Rurą ;)

Pozdrówko na skróty :)

 

--- 23.09.07.:

 

Dziś, mimo przesilenia rowerowego, objawiającego się silną niechęcią do nawiedzenia po raz kolejny B) podwarszawskich lasów, udało nam się jednak zmobilizować i około południa wylądowalismy pod Rurą. Niebawem dobił Lookas - i ruszylismy w kierunku Kampinosu, aby poddać terenowemu testowi jego nową maszynerię B) ...

Po drodze... awaria. A właściwie - wypadek, i to na oko (dosłownie - na oko) poważny. Ścieżka rowerowa, wiodąca spod Rury w kierunku Lasku Bielańskiego, oferuje liczne atrakcje - jak np. korzenie, rozsadzające asfalt w wielu miejscach, tłukące po twarzy gałęzie przydrożnych krzaków, zwieszający się na wysokości głowy wyższych rowerzystów konar drzewa (oznakowany dla "bezpieczeństwa" odblaskiem)... Do tychże atrakcji trzeba również zaliczyć tkwiący w pewnym miejscu jedną z dwóch podpór w samym środku ścieżki słup od jakiejś dawnej latarni - dziś już bezużyteczny, betonowy kikut. Otóż zaraz za wspomnianym słupem ujrzeliśmy siedzącego na trawniku, mocno zakrwawionego rowerzystę. Do oka przykładał sobie chusteczkę, spod której spływały istne strumienie krwi... Okazało się, że jadąc ścieżką obejrzał się na chwilę za siebie - i to wystarczyło, aby zaliczyć ze słupem czołówkę. Wraz z grupką bikerów, którzy jechali tuż przed nami i również się zatrzymali, zaimprowizowalismy pierwszą pomoc w postaci wody utlenionej i kolejnej porcji chusteczek (niestety, nikt nie miał gazy) tudzież oczywiście wezwaliśmy pogotowie. Na szczęście okazało się, że obrażenia to jedynie rozcięty łuk brwiowy i skóra zdarta z górnej powieki - oko jest całe. Po ok. 20 min. zjawiło się pogotowie - całkiem sympatyczna ekipka. Ponieważ facet nie miał kogo powiadomić o wypadku - w związku z czym nie wiadomo było, jak rozwiazać problem jego roweru - sanitariusze, po opatrzeniu rany, zapakowali pojazd do karetki wraz z właścicielem :) .

Do Kampinosu dotarlismy dzięki tej przygodzie (jak i naszemu, wspomnianemu na wstępie, lenistwu ;) ) stosunkowo póżno - ale udało się fajnie pokręcić. Pogoda wręcz rewelacyjna. Na liczniku nieco ponad 83 km, z czego niecałe 40 w terenie.

Maszyna Lookasa prezentuje się efektownie - a z tego, co zaobserwowałam, jeszcze lepiej jeździ, zwłaszcza pod górę :) .

 

Kilka fot:

 

W sieci... układów? Na szczęście tylko pajęczej B) ;

"Masyw" Zdrojowej Góry ;) ;

KTM w akcji :D - tamże;

Ładnie wyszło :) - malownicza końcówka zjaździku z wydemki przy czarnym szlaku (aczkolwiek zjazd, jak zwykle, nie raczy wygladać jak zjazd);

Fotograf podał tyły... nasze :P - j. w.

 

I to tyle z dzisiaj :)

Pozdrówko spontaniczne :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Postaram się dziś, jestem akurat w nie w swoim mieszkaniu (a tam zostawiłem aparat) chciałem wrzucić wczoraj ale kiedy byłem on-line forum miało przerwę, później znowu mnie nie było :) No i tak :D Ecia cały wypadzik opisała. Ja dodam tylko tyle że jak na pierwszą w tym sezonie konkretną jazdę dałem sobie radę i nawet nie mam zakwasów czy innych nieprzyjemności :D Także jednak nogi pamiętają jak się pomyka ale pracy nad pełnym powrotem do kondycji za czasów Kony popracować trzeba będzie długo :)

 

Wspomniany słup

dsc00084uc2.th.jpg

i efekt końcowy zdjcie005yg0.th.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro odbędzie się terenowy test nowych pedałków Rycerza - Time Z - w MPK :P .

Chętnych do wzięcia udziału w tym z góry skazanym na powodzenie eksperymencie uprasza się o przybycie pod stary kościół w Rembertowie na godzinę 10.00 :P .

Na chwilę obecną wiadomo, że stawią się tam: Rycerz (mistrz ceremonii :) ), Ecia i browar.

Pozdrówko uroczyste :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz go zobaczysz na fotkach ;) .

Pedałki Rycerza w terenie spisały się znakomicie - Rycerz jeszcze lepiej :D . Prędkość wyraźnie mu wzrosła - nie tylko nie trzeba już na niego czekać, ale wręcz czasem trzeba go gonić :P . No i tak, jak przypuszczałam: podjazdy pokonuje, jakby dosłownie dostał skrzydeł :o . Niesamowite, już dawno nie widziałam (o ile w ogóle kiedykolwiek widziałam), żeby ktoś tak podjeżdżał... a nigdy nie widziałam tak podjeżdżającego amatora, który o treningu ma takie pojęcie, że słyszał co najwyżej, iż coś takiego istnieje :mellow: . Ma ewidentny talent Mój Rycerz, to nie ulega najmniejszych wątpliwości :) . Mam się na kim wzorować :D !

Ale i mnie idzie teraz zdecydowanie lepiej, niż w tych zamierzchłych czasach ;) , kiedy używałam patyków. Śmigało mi się dziś - we wszystkich możliwych kierunkach ;) - rewelacyjnie... ochów, achów i zachwytów nad nową kierownicą ciąg dalszy ^_^ . Jednak żeby na tych najbardziej stromych podjazdach dorównać Rycerzowi, będę musiała jeszcze trochę popracować nad muskulaturą kończyn dolnych B) .

MPK przygotował dla nas nader miłą niespodziankę: po ostatnich deszczach (zwłaszcza - jak tuszę - piątkowym oberwaniu chmury) piasek pięknie osiadł i w sumie mogę powiedzieć, że dało się zupełnie normalnie pojeździć :D . Teraz będziemy już wiedzieli: jeśli MPK - to tylko po ulewie :) .

 

Zwyczajowy zestaw fot:

 

Teścik Time'ów - główny bohater dzisiejszej wycieczki na czarnym szlaku B) ;

Kilk, klik!

W ferworze walki :devil: - browar w akcji; na dole do ataku szykuje się Ecia...

... i szarża :sweat::D !

"Ja wam pokażę, jak to się robi!" - rzekł Master of Uphill...

... i pokazał :D . Na fotce tego - jak zwykle - nie widać, ale ten wariant podjazdu jest dużo bardziej stromy, niż poprzednia wersja... obie zaś są dodatkowo piaszczyste i grząskie. Tylko Rycerz tędy podjechał... dwa razy... i to w jakim stylu!

Przy Pomniku Lotnika... przypadkowe spotkanie :) ;

Dobrana para :P - gdzieś przy czerwonym szlaku;

Nas Troje :P ...

...i browar - tamże :)

 

Wyszło ciut ponad 73 km, z czego może jakieś 10 km dojazdowych asfaltów... a może i nie.

Pozdrówko z podwójną satysfakcją :) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby ktoś popatrzył na nas z boku podczas prób pokonania tego podjazdu to by powiedział:ale uparci! :D

Zdjęcia byłyby lepsze,gdyby ktoś się poświęcił i wszedł do tego bajorka :)

A tak poważnie-miło spędzony dzień,dużo terenu,asfaltu nie zauważyłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja tak troche nie w temacie opowiem historyike :) .Postawiłem rowerek,usiadłem na ławeczce a tu po paru sekundach NAGLE B U M /jak z pistoletu/ :) ,okazało sie że strzeliła dętka i rozerwało opone z boku :D /dodam że opona solidna kenda flame 2.1/.To pierwszy taki przypadek,miał ktoś coś takiego kiedyś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jaką miałeś dętkę? Coś takiego się kiedyś komuś z forum przytrafiło - ale o ile pamiętam, była to ultralekka dętka Maxxis Flyweight :) .

Tak czy siak - jak widać, sh*t happens nie tylko Forrestowi :D

Pozdrówko pod ciśnieniem :)

 

PS. Musiała to być chyba jakaś wada fabryczna - guma w jednym miejscu cieńsza... albo może przetarta?...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
a ja tak troche nie w temacie opowiem historyike <_< .Postawiłem rowerek,usiadłem na ławeczce a tu po paru sekundach NAGLE B U M /jak z pistoletu/ :o ,okazało sie że strzeliła dętka i rozerwało opone z boku :D /dodam że opona solidna kenda flame 2.1/.To pierwszy taki przypadek,miał ktoś coś takiego kiedyś?

 

 

Za duże ciśnienie w dętce. Masz pompkę z manometrem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...