Skocz do zawartości

[Warszawa] Codzienne ustawki - wspólne jazdy


yak

Rekomendowane odpowiedzi

Na jutro planowana jest poprawka wycieczki do Żelazowej Woli :) .

W związku z powyższym ustawkę pod Rurą dla ochotników ustanowić wypada ponownie na godzinę 11.00. Następnie walimy na Dziekanów trasą gdańską i zielonym szlakiem do celu :) .

Może tym razem się uda... ale na wszelki wypadek, biorąc pod uwagę pogodę w ciągu ostatniego tygodnia, proponuję zaopatrzyć się komplet kół ratunkowych tudzież ewentualnie jakieś płetwy, a przynajmniej dłuuugie kalosze :mrgreen: :) . No, i oczywiście zestaw smakołyków, jako że wycieczka będzie z gatunku tych całodniowych :wink: ...

Pozdrówko błotno-bagniste ;) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będe będe, oczywiście że będe [no chyba żeby krytycznie padało]. Ale zastrzegam sobie prawo wcześniejszego odbicia i powrotu do domku, czy to wstecz po szlaku czy jak zwykle do Truskawia i dalej [tym razem nie autobusem]. :)

 

Swoją drogą mam dziwne wrażenie że poza mną, Ecią, Rycerzem i Jarkiem to nikt więcej nie ma ochoty jeździć, mimo wcześniejszych optymistycznych zgłoszeń...znów przez cały sezon ekipa Warszawska będzie się składała z max 5 osób ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fotki będą tylko wtedy jeśli Ecia będzie chciała :D

 

Opisywać tu nie ma co :D

Kampinos jak Kampinos...ciepło, dużo ludzi na szlakach, dla odbijających w Sierakowie jedna pułapka wodna [dla jadących dalej pewnie więcej :D]. Później powrót trasą przeze mnie nie lubianą bo nigdy nie mogłem dojechać do jej końca, ale dzięki pogodzie dnia wczorajszego szczęśliwie ją ukończyłem i od wczoraj bardzo ją lubię [trase, nie pogodę :)]. Później wygrzewaliśmy się z Jarkiem na wspaniałej trawce przed McDonaldem na x Wólczynśka/Conrada. Potem krótka wycieczka poprzez lasek Bielański aż pod Rurę skąd po mniej więcej 25 minutach swobodnej pogawędki Jarus i Shadow rozjechali się do domów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po rozstaniu z jarusem i Shadowcatem w Sierakowie druga połowa wycieczki, czyli Ecia i Rycerz, pomknęli dziarsko dalej zielonym szlakiem. Po drodze zaliczyliśmy nasze ulubione Górne Błota - jeszcze głębsze i bardziej rozlane niż ostatnio :D - ale tym razem pokonywaliśmy je, mijając się z kilkoma grupkami pieszych i rowerowych turystów, ciągnących z naprzeciwka i z trwogą w głosie zapytujących, czy "dużo tego jeszcze"... Udało się wybrnąć suchą stopą... mniej więcej od kostki wzwyż...

Po drodze gdzieś na szlaku napotkaliśmy parę rowerzystów z Kampinosu, z którymi wymieniliśmy uprzejmości, a potem jeszcze kilkakrotnie spotykaliśmy się na trasie i nawet sobie w końcu (w Granicy - o której niżej) sympatycznie pogadaliśmy. Chłopak jeździ na GT z '99 roku - prawie rówieśnik Rycerzowej DeBestii ;) .

Dzięki tym atrakcjom do Roztoki dobiliśmy o... 15.30 :lol: - w związku z czym trudno się dziwic, że nie spotkaliśmy już irasa. Musiałby mieć zaiste anielską cierpliwość...

Dalsza część zielonego szlaku - od Roztoki do Granicy - to raj dla rowerzystów preferujących rekreację w najbardziej rekreacyjnym tego słowa znaczeniu. Ok. 15 km jazdy krętą i wąziutką ścieżynką - żadnych wzniesień, żadnego piachu, żadnej walki z żywiołem. Tylko las, zapach kwiatków i sosenek :030: ...

W samej Granicy natrafiliśmy na obchody Święta 3. Maja: w małej, przydrożnej kapliczce (a w zasadzie przed) na gitarach przygrywali i śpiewali patriotyczne pieśni, a zgromadzony dookoła tłum wtórował. Wrażenie niesamowite. Załapaliśmy się na końcówkę "Bartoszu, nie traćwa nadziei" i na początek "Bogurodzicy".

Pod koniec szlaku wyrosło przed nami kilka górek, ale raczej przeciętnych gabarytów - poza ostatnią: Górą koło św. Teresy, która jest jedną z najwyższych (jeśli nie najwyższą) kampinoską wydmą. Wjazd na nią był makabryczny: wyglądało to, jakby cały piach, którego brakiem cieszyliśmy się przez ostatnie 20 km, zebrał się właśnie w tym miejscu... Za to kilkaset metrów jazdy grzbietem tego wzniesienia to - jak dla mnie - zdecydowanie najpiękniejszy i najatrakcyjniejszy fragment całego zielonego szlaku; którego ukoronowaniem jest imponujący (jak na warunki kampinoskie) zjazd - najdłuższy zjazd, jaki miałam przyjemność zaliczyć w puszczy do tej pory :D .

Ostatnie kilometry zielonego szlaku pomiędzy granicą lasu a Żelazową Wolą wiodą przez łąki - i tu skucha: okazało się, że przepływający tamtędy potok wylał potężnie, zalewając nie tylko nasz szlak, ale i okoliczne pola, przez co wiele gospodarstw miało tuż za płotem albo i w obejściu wodę... Trzeba było dojechać lasem (już bez szlaku) do Lasocina i dalej do szosy, a następnie zrobić kółeczko przez Wólkę Smolana, Plecewice, mały Mokas i Dzięgielewo, aby tym sposobem spotkać szlak na szosie na Żelazową i wypaść już bez przeszkód wprost na dworek Chopina.

Dworek i park bardzo piękne; a i pan strażnik wyjątkowo uprzejmy i uśmiechnięty, pomimo, że wtarabaniliśmy się do parku z rowerami, choć podobno nie można.

No, i na koniec miła nagroda za trudy od Mamy Natury: sprzyjający brak wiatru w drodze powrotnej trasą 580 :030: ... Aut zaskakująco mało (również w Warszawie) - chyba sporo osób zrobiło sobie z długiego weekendu długi week :D . Za to co 8.-10. (tak mniej więcej) auto wiozło na dachu co najmniej 1 rower, a najczęściej 2-3 (to zapewne ci, którzy poprzestali jednak na weekendzie).

Do domu dobiliśmy 10 minut przed północą. Po kontuzji ścięgna nie ma śladu.

Gonia, mam nadzieję, że jesteś usatysfakcjonowana :twisted: .

Fotki będą za trochę albo jutro.

Pozdrówko reporterskie :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę szkoda że ustawka w Roztoce nie wypaliła :029: , z zasadzie mogłem jeszcze 40 minut poczekać. Wcześniej pojechałem zielonym szlakiem w stronę Warszawy z nadzieją że was spotkam , ale po dwudziestu minutach jazdy zawróciłem do Roztoki, po czym postanowiłem samotnie pośmigać po kampinosie :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu tego reportażu znowu czuje sie jakiś taki mały, słaby i bez kondycji..

 

A co ja mam powiedzieć :wink:

Przecież ja nosem podpierałem o Twoje koło i zastanawiałem się czy już mam zawał czy za chwile będe miał...... :)

Dokładnie 62 km u mnie zrobione a u Nich ze 140 km z czego ze 80 po Puszczy

i Ecia pisze :"......było miło,sympatycznie i wycieczkowo.........": :eek: :)

Macie szczęście źe pisałaś ten reportaż po naszym(przypadkowym) spotkaniu na Bednarskiej

Jakbym Was spotkał jutro wieczorem to z zemsty bym pospuszczał wentylki :twisted:

 

A tak poważnie.....oczywiście pisze się na CDN :) .na pewno nie teraz ale może za kilka miesięcy przejedziemy się do Chopina.

A może i dalej:)))))))

 

Pozdrawiam

Jarek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka zapowiedzianych fotek ze środy:

 

jarus w Dziekanowie Leśnym;

Trasa z uroczyska Na Miny do Pociechy (wzdłuż uroczych moczarów);

3/4 ekipy w Sierakowie (znienacka pstryka Rycerz) :) ;

3/4 ekipy w Sierakowie (ale tym razem pstryka jarus);

Na Kreml!!!;

... albo, jak kto woli, na Reichstag;

Sosna Powstańców 1863r w Górkach (pomnik przyrody i nie tylko);

Sosna Powstańców - kamień pamiątkowy;

Dąb Powstańców 1863r między Granicą a Górą koło św. Teresy;

W parku Chopina;

Dworek Chopina.

 

Co do soboty - my jeszcze nie wiemy; na razie zapowiada się weekend pod hasłem "Odwiedziny u rodziny" :wink: ... Zdeklarujemy się ostatecznie późniejszym wieczorkiem.

Pozdrówko rozrywkowe :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...