Hej, mały rys historyczny przez długi czas miałem przerwę od roweru - zdrowie zastrajkowało - po kilku latach wróciłem ale chciałbym pojeździć na czymś więcej niż mój stary Scalpel.
Od dawien dawna podobają mi się rowery szosowe z kategorii aero oraz racing, tylko czy dla takiego zwykłego człowieka który pół wieku ma już za sobą (nie dużo przekroczone ale jednak), kondycję jako taką (jeszcze daje radę zrobić trasę 100+ km) i małe problemy z kręgosłupem nie będzie to strzelenie sobie w stopę ? Chodzi mi o pozycję jaką się zajmuje na takim rowerze, wiem że ciężko przez internet zdiagnozować, ale liczę na to że bardziej doświadczone osoby będą mogły się podzielić opinią na ten temat.
Najbliżej mam sklep Gianta więc tam byłem, przymierzałem się do TCR jak i do Propela, siedzieć się siedziało wygodnie, przejechałem się na każdym może z kilometr i też było wygodnie, ale to żaden wyznacznik, raz że byłem w zwykłych ciuchach, dwa że miały platformy, a trzy to na takim dystansie ciężko stwierdzić bo w zasadzie pewnie na każdym było by wygodnie.
Sprzedawca proponował mi też abym wziął pod rozwagę Defy lub Revolta, ale akurat Revolta odrzucam od razu bo nie chce gravela, a pakować do niego wąskie opony czy nowe koła szosowe, to raczej sensu nie ma. Nie zamykam się tylko na tego producenta, jak pisałem zwyczajnie tutaj miałem najbliżej Ale otwarty jestem też na innych,
Defy nawet mi się podoba ale mimo wszystko Propel oraz TCR bardziej.
Niestety tez wyhodowałem trochę ponad stan brzucha Przy moim wzroście nie widać tego aż tak, ale wiem że on tam jest i może przeszkadzać trochę w jeździe w dolnym chwycie.
Long story short - czy zostawiając więcej podkładek będę w stanie uzyskać komfortową pozycję na rowerze aero lub racing i czy to nie zaburzy samej geometrii roweru i czy nie będzie wyglądało absurdalnie ? Czy jednak darować sobie i jak szosa to wybrać coś z kategorii endurance ?
Pytanie
Gość Piotr
Hej, mały rys historyczny przez długi czas miałem przerwę od roweru - zdrowie zastrajkowało - po kilku latach wróciłem ale chciałbym pojeździć na czymś więcej niż mój stary Scalpel.
Od dawien dawna podobają mi się rowery szosowe z kategorii aero oraz racing, tylko czy dla takiego zwykłego człowieka który pół wieku ma już za sobą (nie dużo przekroczone ale jednak), kondycję jako taką (jeszcze daje radę zrobić trasę 100+ km) i małe problemy z kręgosłupem nie będzie to strzelenie sobie w stopę ? Chodzi mi o pozycję jaką się zajmuje na takim rowerze, wiem że ciężko przez internet zdiagnozować, ale liczę na to że bardziej doświadczone osoby będą mogły się podzielić opinią na ten temat.
Najbliżej mam sklep Gianta więc tam byłem, przymierzałem się do TCR jak i do Propela, siedzieć się siedziało wygodnie, przejechałem się na każdym może z kilometr i też było wygodnie, ale to żaden wyznacznik, raz że byłem w zwykłych ciuchach, dwa że miały platformy, a trzy to na takim dystansie ciężko stwierdzić bo w zasadzie pewnie na każdym było by wygodnie.
Sprzedawca proponował mi też abym wziął pod rozwagę Defy lub Revolta, ale akurat Revolta odrzucam od razu bo nie chce gravela, a pakować do niego wąskie opony czy nowe koła szosowe, to raczej sensu nie ma. Nie zamykam się tylko na tego producenta, jak pisałem zwyczajnie tutaj miałem najbliżej Ale otwarty jestem też na innych,
Defy nawet mi się podoba ale mimo wszystko Propel oraz TCR bardziej.
Niestety tez wyhodowałem trochę ponad stan brzucha Przy moim wzroście nie widać tego aż tak, ale wiem że on tam jest i może przeszkadzać trochę w jeździe w dolnym chwycie.
Long story short - czy zostawiając więcej podkładek będę w stanie uzyskać komfortową pozycję na rowerze aero lub racing i czy to nie zaburzy samej geometrii roweru i czy nie będzie wyglądało absurdalnie ? Czy jednak darować sobie i jak szosa to wybrać coś z kategorii endurance ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
2 odpowiedzi na to pytanie
Rekomendowane odpowiedzi