Greg1 Napisano 11 Lipca Udostępnij Napisano 11 Lipca Ostatnio znajomy na koncercie na jakimś festynie miejskim spokojnie zwrócił uwagę nachlanemu gówniarzowi, który darł ryja, żeby nie krzyczał bo ludzie chcą słuchać muzyki to oberwał od tyłu butelką w głowę i wylądował na SORze. Oczywiście nikt nic nie widział a ludzi setki dookoła były, nikt typa nie znał a miasto niezbyt duże, Policja nie jest w stanie zidentyfikować napastnika a gość w koszulce lokalnego klubu piłkarskiego i właśnie śpiewał kibolskie przyśpiewki więc jakby chcieli to by go zidentyfikowali bo żona znajomego zrobiła typowi zdjęcie. Więc weź tu reaguj, nawet jak jesteś większy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Brombosz Napisano 11 Lipca Udostępnij Napisano 11 Lipca Tu bardziej o reagowanie na pijaństwo w ruchu drogowym się rozchodzi. A że naród chleje temat na osobną dyskusję. Jak tak patrzę na inne rejony świata, to u nas nie jest aż tak źle. Wolę swojskie meliny z samogonem niż ghetta, gdzie każdy ćpun biega z naładowaną klamką. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Greg1 Napisano 11 Lipca Udostępnij Napisano 11 Lipca Ale w tych innych rejonach świata też może być "normalniej". Przykład, Holandia, mieszkałem tam parę lat i jak były jakieś miejskie festyny na rynku miejskim to wszyscy chlali piwsko, plastikowe kubki rzucali na ziemię ale nikt nie łaził po mieście i nie darł ryja, nikt nie kopał i nie przewracał śmietników, nikt nie rozwalał przystanków autobusowych, itp. Impreza kończyła sie np. o 24:00 a rano wdzystko było idealnie posprzątane i ulice otwarte dla ruchu. A więc można... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Brombosz Napisano 11 Lipca Udostępnij Napisano 11 Lipca Pisząc o Europejskich krajach, które do 1989 były po tej lepszej stronie pewnej bardzo strzeżonej granicy, nadal piszesz o niewielkim placku na mapie całego świata. Oczywiście, że jest dużo miejsc na świecie, gdzie kultura picia stoi na wyższym poziomie. Np. w niektórych krajach arabskich jest całkowita prohibicja i alkohol da się zdobyć tylko nielegalnie... Ale czy to jest powód żeby twierdzić, że tam jest lepiej? Poza tym Holandia to nie jest taki w 100% transparentny przykład. Mieszkańcy, szczególnie ci napływowi, też mają swoje za uszami. https://alingua.pl/niderlandy-zamiast-holandii-skad-ta-zmiana/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MrJ Napisano 12 Lipca Udostępnij Napisano 12 Lipca Fajnie, ale ja nie piszę o tym, żeby podejść do grupy meneli na ławeczce (w koszulkach "kibiców" czy nie, to już inna rozmowa) i na dzień dobry rzucić, żeby k***a wyp***dalali w p***du, ale o zwracanie uwagi najbliższemu otoczeniu, z którym się znacie, pracujecie, spędzacie czas. Ja też nie mam zamiaru udawać świętego abstynenta, który głosi ewangelię trzeźwości przypadkowym przechodniom na mieście, ale też nie udaję, że tematu nie ma. I to nie tylko wtedy, jak kolega na grillu zaczął przesadzać (i dostał proste ultimatum: albo się ogarnie, albo sam sobie będzie tę kiełbachę z biedrony przypalał), ale i kiedy lokalne towarzystwo urządziło sobie na klatce pijalnię, palarnię i jeszcze stołówkę. Fakt, że w pewnym momencie zaczęło być już mocno nerwowo, ale mimo wszystko zakończyło się na słownych przepychankach i jak raz sobie poszli, tak już nie wrócili. Natomiast jeżeli chodzi o palenie, to kiedy ostatnio papierosy były "tanie"? W latach 90. czy jeszcze wcześniej? Już za czasów mojego liceum i studiów (czyli mniej więcej 20-25 lat temu) słyszałem narzekanie, ile to fajki kosztują, a jednak ludzie palili przy byle okazji i w byle jakim miejscu. Balkon na domówce? Palacze. Piwko w barze? Palacze. Przystanek albo poczekalnia na dworcu? Palacze. Owszem, dzisiaj mamy choćby e-papierosy, ale i kultura palenia się zmieniła, a przynajmniej wśród ludzi kulturalnych. Budowlaniec na rusztowaniu nadal będzie jarał Ukraińskie Przemycone Premium przy wszystkich, ale taki menedżer już niekoniecznie. I nie wmawiajcie mi, że nic się nie zmieniło w tej materii. I na koniec taka sugestia: nigdy nie porównujcie Polski 1:1 do jakiegoś innego kraju, zwłaszcza zachodniego. Każdy ma inną kulturę, inne zwyczaje, inne podejście do wielu spraw. Niekoniecznie lepsze, jak wielu chciałoby wmówić. Jesteśmy na swoim podwórku, mamy swoje wady i przywary i na nich się skupmy. Jeżeli problemem są u nas pijani kierowcy, to trzeba zrobić wszystko, żeby ich w miarę możliwości wyeliminować. Także oddolnie, choćby pilnując, czy nasz sąsiad czy kolega nie wsiada za kółko po paru głębszych. Bo znów czekamy, aż policja (swoją drogą jak są potrzebni, to wtedy policja, a nie ta zła, upolityczniona, głupia psiarnia, tak?) czy sądy rozwiążą problem, który w wielu przypadkach sami tworzymy. Powtórzę to samo, co w paru innych tematach: jak chcecie, żeby było lepiej, to sami dawajcie przykład. Bo zawsze i wszędzie są tylko i wyłącznie święci: to inni piją do odciny, to inni zostawiają po sobie puszki i butelki, to inni palą i rzucają petami, to inni ignorują przepisy ruchu drogowego, to inni zachowują się jak skończone buraki, ale my nie. Nigdy. Sratatatata. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tobo Napisano 12 Lipca Udostępnij Napisano 12 Lipca Pilnowanie tego czy pijany sąsiad wsiada za kółko. Widzisz - powinno się z tym coś zrobić. Opcje masz trzy: zabrać mu kluczyki, próbować go moralnie prostować lub zgłosić sytuację odpowiednim "organom". Chyba nie pominąłem alternatywnych innych możliwości. W praktyce: rozwiązanie nr1 - ryzyko fizycznej konfrontacji lub inszej wojny. Rozwiązanie nr 2 - skuteczność w praktyce ZERO. Pozostaje opcja nr 3- kontakt z organami. W praktyce jest to karkołomne rozwiązanie które może przynieść masę masakrycznych nieszczęść. Zgłaszam sytuację służbom socjalnym. Sytuacja rodziny: dwoje dzieci 5 i 7 lat, matka bez nałogów ale układ napietnowany patologią wrzuconą do życia tej rodziny przez męża/ojca. W momencie gdy służby wkraczają zaczyna się dochodzenie. Jeśli mili panowie dopatrzą się (a dopatrzą) przemocy w rodzinie to na 99 procent zabiorą z tego domu dzieci. Dla ich ochrony. Zwyczajowo trafiają do rodzin zastępczych, gdzie niejednokrotnie pozostają. Z "raportu" osoby która pracuje w takich służbach - stopień wykolejenia i traumy u takich dzieci jest niejednokrotnie wyższy niż w sytuacji gdy pozostawi się taki układ bez interwencji. Gdy zastanawiałem się nad zgłoszeniem ktoś kto pracuje w takiej instytucji powiedział: nie rób tego. Więc sytuacja w której aktywnie bierzesz sprawy we własne ręce jest zdecydowanie bardziej skomplikowana... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Brombosz Napisano 12 Lipca Udostępnij Napisano 12 Lipca Cytat Widzisz - powinno się z tym coś zrobić. Opcje masz trzy: zabrać mu kluczyki, próbować go moralnie prostować lub zgłosić sytuację odpowiednim "organom". Chyba nie pominąłem alternatywnych innych możliwości. @tobo A dać te kluczyki jego żonie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tobo Napisano 12 Lipca Udostępnij Napisano 12 Lipca (edytowane) Z doświadczenia styczności z takimi ludźmi: wiesz czym jest współuzależnienie? To że najbliższa rodzina najczęściej "współpracuje". A w momencie gdy osoby z zewnątrz ingerują i stają po czyjejś stronie - a dałbyś żone kluczyki - to spowoduje z reguły "trochę" utrudnień dla tejże żony. W przypadku takich patologii działają raczej rozwiązania radykalne ale konsekwencje bywają bardzo różne i niektóre wspomniałem wyżej. Spróbuj się też wczuć w zapatrywania dziecka które w takim przypadku może stracić oboje rodziców. Dla niektórych z nich być może to coś wymarzonego ale dla znacznej części - niekoniecznie. Przez ponad 10 lat pracowałem w szkole i zetknąłem się z setkami takich sytuacji Kalkulacja być biernym - wkraczać to zdecydowanie nie jest rzecz łatwa do wykonania. Z alkoholem jest jeden, moim zdaniem szczególnie dramatyczny, problem - to że alkoholików jest dużo więcej niż się może wydawać. Praktycznie każdy kto regularnie wypija browarka czy dwa kilka razy w tygodniu ma mniej lub bardziej łagodną formę alkoholizmu. Tylko takie funkcjonowanie nie jest postrzegane jako problem ani często nie jest nawet zagrożeniem objawiającym się jakąkolwiek formą przemocy. Znam wiele takich osób. Niektóre z nich praktycznie nie wykazują żadnych objawów nawet lekkiego wcięcia po kilku bronkach i praktycznie żyją "normalnie" Edytowane 12 Lipca przez tobo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Brombosz Napisano 13 Lipca Udostępnij Napisano 13 Lipca Cytat Z doświadczenia styczności z takimi ludźmi: wiesz czym jest współuzależnienie? To że najbliższa rodzina najczęściej "współpracuje". A w momencie gdy osoby z zewnątrz ingerują i stają po czyjejś stronie - a dałbyś żone kluczyki - to spowoduje z reguły "trochę" utrudnień dla tejże żony. Rozumiem, że to trudna sytuacja i ciężko jako osobie postronnej podejmować Ci takie decyzje. Popatrz na to jednak z innej perspektywy. Jeżeli mąż tej żony, który jest alkoholikiem i wprowadza przemoc (obojętnie czy fizyczną, czy psychiczną) do swojej rodziny, decyduje się na jazdę po alkoholu... to poza tym kim już jest, staje się jeszcze potencjalnym mordercą. Taki jest fakt. Jeżeli uniemożliwisz mu tą jazdę, to jest spore prawdopodobieństwo, że uratujesz życie komuś albo nawet jemu. Co z tego, że oni (w sensie ich rodzina) tego nie rozumieją? Co z tego, że rozwalisz tą rodzinę? Jeżeli nie boisz się o siebie, to pozwalając mu odjechać, dokładasz swoją rękę do każdej tragedii, która z tego powodu może się wydarzyć. Tyle. Życie jest jedno, a wybory są trudne. Czasami nie ma tych dobrych, tylko są złe i jeszcze gorsze... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
spidelli Napisano 13 Lipca Udostępnij Napisano 13 Lipca (edytowane) 16 godzin temu, tobo napisał: Z alkoholem jest jeden, moim zdaniem szczególnie dramatyczny, problem - to że alkoholików jest dużo więcej niż się może wydawać. Praktycznie każdy kto regularnie wypija browarka czy dwa kilka razy w tygodniu ma mniej lub bardziej łagodną formę alkoholizmu. Alko to bardzo mocno uzależniający... narkotyk, do tego silny... depresant. Każdy, kto wypija tego browarka (to przecież tylko browarek) sądzi, że ma wszystko pod kontrolą. Tymczasem okazuje się, że odstawienie browarka jest bardzo trudne... No i w sumie po co, skoro to tylko browarek - do meczu, po ciężkim dniu, na zaśnięcie... Zamiast browarka może być lampka wina, pań to też dotyczy... Edytowane 13 Lipca przez spidelli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tobo Napisano 13 Lipca Udostępnij Napisano 13 Lipca 5 godzin temu, Brombosz napisał: Rozumiem, że to trudna sytuacja i ciężko jako osobie postronnej podejmować Ci takie decyzje. Popatrz na to jednak z innej perspektywy. Jeżeli mąż tej żony, który jest alkoholikiem i wprowadza przemoc (obojętnie czy fizyczną, czy psychiczną) do swojej rodziny, decyduje się na jazdę po alkoholu... to poza tym kim już jest, staje się jeszcze potencjalnym mordercą. Taki jest fakt. Jeżeli uniemożliwisz mu tą jazdę, to jest spore prawdopodobieństwo, że uratujesz życie komuś albo nawet jemu. Co z tego, że oni (w sensie ich rodzina) tego nie rozumieją? Co z tego, że rozwalisz tą rodzinę? Jeżeli nie boisz się o siebie, to pozwalając mu odjechać, dokładasz swoją rękę do każdej tragedii, która z tego powodu może się wydarzyć. Tyle. Życie jest jedno, a wybory są trudne. Czasami nie ma tych dobrych, tylko są złe i jeszcze gorsze... Rozumiem że byłeś w takiej sytuacji (zakładam że żyjesz już parę lat) - osoba którą znasz jeździ na bani - i zgłosiłeś to w ramach prewencji? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Brombosz Napisano 13 Lipca Udostępnij Napisano 13 Lipca @tobo Pisałem już o tym wcześniej w tym temacie. Raz się zdarzyło, chociaż dumny z tego nie jestem. Zero późniejszych problemów. Facet może przyjacielem ani kolegą moim nie był, ale później okazało się że to sąsiad. Widzimy się dosyć często od lat i nikt nikomu złego słowa po tym zdarzeniu nie powiedział. Od tamtej pory obaj jesteśmy rowerzystami, a nasza relacja się nie zmieniała. Traktujemy się jak obcy ludzie i tyle. To była jedna z dwóch sytuacji, gdzie kierowca po alko wpadł przeze mnie. Jego rodzina też o mnie wie, a jego synowie do grzecznych nie należą. Zaraz po tym jak facet wpadł i przyjechały pały, to ci synowie od deb*li zwyzywali nie mnie, tylko jego. Cała akcja miała miejsce niedaleko naszych domów. Dodam, że gdyby któryś mój kolega ładował się do auta pijany, to zabrałbym kluczyki i nawet obił ryj gdyby trzeba było. Komuś z mojej rodziny, też bym kluczyki zabrał, chociaż ryja bym nie obił. Obcego bezczelnie bym podkablował, mając w d.... późniejsze jego konsekwencje. Poza tym, wcześniej w swoim życiu nigdy na nikogo nie doniosłem... Jazda po alko wywołuje u mnie złość i wrogość. Zero tolerancji. Traktuję to na równi z takimi patologiami jak bicie niemowlaków, gwałcenie nastolatek, przemoc w rodzinie czy cokolwiek innego o podobnej, ohydnej kategorii. Po prostu nie mogę zrozumieć, jak ktoś kto jest w stanie kupić i utrzymać samochód, lekceważy zagrożenia jakie płyną z takiej jazdy. Nawet będąc alkoholikiem... Palacz tytoniu może się powstrzymać przed zapaleniem papierocha, tam gdzie mu nie wolno, to i alkoholik da radę obejść się bez auta gdy chleje... Jeżeli jest zadżumiony tak, że nie kontaktuje, to żaden problem go powstrzymać. Jeżeli jednak kontaktuje, to niewiele go dzieli o patola mordercy i należy go skutecznie wyleczyć z tego typu pomysłów. Jak pozwolę mu te pomysły realizować zdając sobie z nich sprawę, to po części jestem winny za współudział. Wszystko w temacie. W du*ie mam jakieś tam współuzależnienie żony i dobro jego dzieci, bo jak typ kogoś swoim autem skasuje, to ta rodzina i tak się rozpadnie. Jedyne co może tłumaczyć bierność w takiej sytuacji to obawy o własne życie i zdrowie. Jeżeli nie widzisz dla siebie wyjścia to ok, daj sobie spokój... Ale jeżeli wiesz, że poza kilkoma obelgami, kamieniem w okno i krzywym spojrzeniem, nic ci nie grozi... to będąc biernym nie jesteś lepszy od niego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leon7877 Napisano 23 Lipca Udostępnij Napisano 23 Lipca A ja uważam, że w Polsce są 2 grupy ludzi, którzy piją regularnie. Pierwsza to taka totalna patologia, niziny społeczne, bród smród i ubóstwo. W takim środowisku wódka i papierosy to coś tak oczywistego jak u normalnych ludzi np chleb, na tym opiera się cała ich egzystencja. Wódka zastępuje wodę do picia, a papierosy jedzenie. Druga grupa to tacy, którzy zaczęli pić czy to ze stresu, czy z powodu towarzystwa i nieopatrznie wpadli w nałóg, z którego nie umieją lub nie chcą wychodzić. Dotyczy to często ludzi nawet dość wysoko postawionych, skądinnąd inteligentnych - lekarzy, prawników, każdego. Tacy ludzi systematycznie, powoli coraz bardziej rujnują sobie życie. Co do wsiadania za kółko po pijaku - jeżeli ktoś oczekuje, że człowiek który wypił tyle, że ma ponad 3 promile we krwi posiada jakąkolwiek zdolność logicznego myślenia, która np powstrzymalaby go od wsiadania za kierownicę, albo że gdy jest w stanie upojenia będzie odczuwał strach przed konsekwencjami no to cóż - najczęściej to tak nie działa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
nossy Napisano 23 Lipca Udostępnij Napisano 23 Lipca Ja dorzucę jeszcze trzecią grupę...czyli głównie pancie/glonojady w dobrych autach, które z innymi panciami lubią sobie golnąć parę kieliszków wina, a po tym wejść do auta. Podobnie z kolesiami w wieku 30-50, z warstwy średniej...no bo przecież jak wypiję dwie szklaneczki dobrej whisky, a do domu 5km to nie będę szedł tylko podjadę i nic się nie stanie. A że z dwóch kieliszków/ szklaneczek po czasie robi się 4-5. Słuchałem ostatnio w trasie podcastu z psychologiem, specjalista od uzależnień. I problemem zaczyna być ta trzecia grupa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Tyfon79 Napisano 24 Lipca Udostępnij Napisano 24 Lipca 22 godziny temu, leon7877 napisał: Co do wsiadania za kółko po pijaku - jeżeli ktoś oczekuje, że człowiek który wypił tyle, że ma ponad 3 promile we krwi posiada jakąkolwiek zdolność logicznego myślenia, która np powstrzymalaby go od wsiadania za kierownicę, albo że gdy jest w stanie upojenia będzie odczuwał strach przed konsekwencjami no to cóż - najczęściej to tak nie działa. Jak ktoś tankuje do takich ilości i pląta się koło auta czy to impreza czy dom to jest już alkoholikiem lub jest tuż tuż. Martwić się trzeba tymi co chyba mózg gdzieś zostawili i po strzeleniu bani dwóch piwach i tak dalej dalej tankują a nie mają nikogo kto by ich odwiózł czy coś w tym stylu. Nosz kurna w wielu krajach do baru jeździ się autem i nim wraca więc spokojnie temat "ile mogę" jest do ogarnięcia. Co do reklamy i kasy to złapana nawalona Kozidrak reklamuje i śpiewać będzie na festiwalu pewnej wódy. O czym my w ogóle w tym zapitym na amen kraju chcemy rozmawiać...? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KNKS Napisano 24 Lipca Udostępnij Napisano 24 Lipca Tak jak mówisz. Taką Kozidrak powinna spalić się ze wstydu, a ze strony społeczeństwa powinien spotkać ją totalny ostracyzm. Innymi słowy, jej kariera powinna legnąć w gruzach. A tymczasem... 🙄. I potem maluczkim wydaje się że można. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mentos Napisano 24 Lipca Udostępnij Napisano 24 Lipca (edytowane) To także i w dużej mierze problem polskich sądów moim zdaniem. I nie chodzi mi o żadne konfiskaty zwykłemu kowalskiemu, drakońskie mandaty,zabieranie prawajazdy itp, tylko wspomniane właśnie pobłażanie złapanym znanym ludzią z tych "naszych" swiatłych 'elyt'. Przecież co nóż się słyszy celebryta, polityk, aktor, znany lekarz, prawnik, dziennikarz a nawet prokurator czy sędzia. Reforma została kwikiem zatrzymana no i przez nieudaczików spie... na, ta klika z 'nadzwyczajnej kasty' trzyma się mocno, sama się chce wybierać i sądzić bez żadnego nadzoru, i znowu nikt znowu za absurdalnie łagodne wyroki wobec wspomnianych ich nie rozliczy, tak jak się rozlicza w wyborach pozostałe dwie władze. To co się dziwić. Hasło 'sądy pod sąd!" nadal aktualne. Wpradzie nie wóda ponoż ale po prostu karygodne szaleństwa na publicznej drodze i co - uniewinnienie tego Froga. Sędzia rgumentował że nikogo nie zabił, no 'szkoda', i nie naraził więcej ludzi niż tam ileś co by można było podciągnąć jako sprowadzenie katastrofy czy jakoś tam. Mandat rozumiem starczy. Noż k... mać nóż się w kieszeni otwiera, taki sędzia na pysk z zawodu powinien wylecieć. Edytowane 24 Lipca przez Mentos Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Xzc Napisano 30 Lipca Udostępnij Napisano 30 Lipca W dniu 23.07.2024 o 13:39, nossy napisał: Ja dorzucę jeszcze trzecią grupę...czyli głównie pancie/glonojady w dobrych autach, które z innymi panciami lubią sobie golnąć parę kieliszków wina, a po tym wejść do auta. Podobnie z kolesiami w wieku 30-50, z warstwy średniej...no bo przecież jak wypiję dwie szklaneczki dobrej whisky, a do domu 5km to nie będę szedł tylko podjadę i nic się nie stanie. A że z dwóch kieliszków/ szklaneczek po czasie robi się 4-5. Słuchałem ostatnio w trasie podcastu z psychologiem, specjalista od uzależnień. I problemem zaczyna być ta trzecia grupa. Dorzuca historie z własnego doświadczenia, gdzie gość miał 700 m do domu, uznał, że przejedzie autem i po drodze wpakował się w inne. Ja od 6 lat w ogóle nie pije alkoholu nawet piwa, nigdy też jakoś nie nadużywałem i spotykając się z kolegami po latach zaproponowałem, że można by gdzieś pojechać, pogadać, ale bez alkoholu, żeby merytorycznie ta rozmowa była sensowna, w odpowiedzi usłyszałem, bez alkoholu ale to po co się spotykać? Gość po pijaku narobił sobie problemów, sprawa w sądzie, odszkodowania, a mimo wszystko w jaki sposób próbuje to naprawiać ? Pijać dalej bo twierdzi, że mu to pomaga, nie jesteś w stanie jakiegokolwiek logicznego argumentu mu przestawić, jak sobie niszczy życie, jeszcze nie było by to tak problematyczne gdyby robił to w domu i jedyna poszkodowana osoba był on sam, natomiast potrafi wyciągnąć kogoś na picie a potem drze morde, zachowuje sie jak jakiś patus, odwaga +10 i stwarza problemy osobą, które są akurat z nim. Dodatkowo mimo utraty prawa jazdy nie przeszkadza mu to aby w razie "potrzeby skorzystać z samochodu" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leon7877 Napisano 30 Lipca Udostępnij Napisano 30 Lipca (edytowane) Nie masz co sie dziwić. Czy kiedykolwiek widziałeś, żeby ktoś się spotykał towarzysko nie po to, żeby pić alkohol? W jakiejkolwiek postaci - czy to wódka, czy piwo czy wino. Ludzie jak się spotykają to idą na piwo. Każda impreza integracyjna w pracy - wszyscy zacierają ręce że będzie za darmo wódki w opór, to najbardziej wszystkich tam cieszy. Ktokolwiek, gdziekolwiek sie z kimkolwiek spotyka na jakiejkolwiek imprezie, największą atrakcją jest picie wódki albo piwa, bez tego nie ma sensu nigdzie isć. Gdyby nie zyski ze sprzedaży wódki i piwa, to takie sklepy jak Żabka by upadły, podobnie jak 95% sklepików osiedlowych. Itd. Patrząc tak z perspektywy czasu a trochę lat już mam, to o ile np papierosy mocno straciły na popularności, to o piwie czy wódce i generalnie alkoholu tego samego powiedzieć się nie da. No i jak zawsze działa efekt skali. Skoro praktycznie każdy w tym kraju, rzadziej lub częściej pije alkohol, to przy takiej ilości pijących zawsze znajdzie się kilku, którzy po pijaku narobią szkód. Edytowane 30 Lipca przez leon7877 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Xzc Napisano 30 Lipca Udostępnij Napisano 30 Lipca Oczywiście, że widziałem. Mam znajomego, z którym regularnie się widzę czy to na jakieś wyjście w góry czy na rower czy też po prostu pogadać i nigdy w tym nie uczestniczy alkohol. Jeśli znajomość opiera się tylko na wypicu a potem się nie znamy (też znam z autopsji) to ucinam taki kontakt. Wcześniejsza wypowiedź miała bardziej zwrócić uwagę na problem w podejściu do odpowiedzialności za to co się robi. Gość pod wpływem powoduje wypadek, ucieka z miejsca zdarzenia po paru dniach łapie go policja, pozbawienie prawa jazdy + odszkodowanie dla poszkodowanego kierowcy. Pomysł na rozwiązanie sytuacji ? Ucieczka z kraju, z dalszym nastawieniem na tkwienie w nałogu, z duża dozą prawdopodobnieństwa taka osoba właśnie mogła by doprowadzić do zdarzenia jak tego opisanego w artykule i uciec od odpowiedzialności, skoro już raz w podobnej sytuacji się tak zachowała i do tej pory nie dało jej to do myślenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MrJ Napisano 5 Sierpnia Udostępnij Napisano 5 Sierpnia W dniu 24.07.2024 o 16:15, Mentos napisał: To także i w dużej mierze problem polskich sądów moim zdaniem. I nie chodzi mi o żadne konfiskaty zwykłemu kowalskiemu, drakońskie mandaty,zabieranie prawajazdy itp, tylko wspomniane właśnie pobłażanie złapanym znanym ludzią z tych "naszych" swiatłych 'elyt'. Przecież co nóż się słyszy celebryta, polityk, aktor, znany lekarz, prawnik, dziennikarz a nawet prokurator czy sędzia. Reforma została kwikiem zatrzymana no i przez nieudaczików spie... na, ta klika z 'nadzwyczajnej kasty' trzyma się mocno, sama się chce wybierać i sądzić bez żadnego nadzoru, i znowu nikt znowu za absurdalnie łagodne wyroki wobec wspomnianych ich nie rozliczy, tak jak się rozlicza w wyborach pozostałe dwie władze. To co się dziwić. Hasło 'sądy pod sąd!" nadal aktualne. Wpradzie nie wóda ponoż ale po prostu karygodne szaleństwa na publicznej drodze i co - uniewinnienie tego Froga. Sędzia argumentował że nikogo nie zabił, no 'szkoda', i nie naraził więcej ludzi niż tam ileś co by można było podciągnąć jako sprowadzenie katastrofy czy jakoś tam. Mandat rozumiem starczy. Noż k... mać nóż się w kieszeni otwiera, taki sędzia na pysk z zawodu powinien wylecieć. Chodzi i o jedno i o drugie. Pierwsza rzecz: nie ma równych i równiejszych. Anonimowy Kowalski być traktowany tak samo przez sąd, urząd i jakąkolwiek inną instytucję, co cwelebryta, politykier, biznezmen czy ktokolwiek inny. Od pewnego stężenia alkoholu / spowodowania wypadku - konfiskata pojazdu (bez dochodzenia, że to żony, sąsiada, firmowy itp.), kara finansowa proporcjonalna do zarobków (tak, żeby zabolała i tego, co zarabia 5 tysięcy i 50 tysięcy) i potem sprawa sądowa, w której przewidziana będzie minimalna kara za same promile / wypadek, a wyrok będzie mógł być już tylko wyższy. Ale spróbujcie coś takiego wprowadzić, to zaraz się pojawi pierdylion argumentów, że przecież on tylko raz wypił, że jak ona będzie dojeżdżała do pracy bez auta i za co utrzyma bombelki, a w ogóle to tamten to znajomy znajomego, a tamta chodzi na fitness z sędzią. I tak dalej, i tak dalej. Póki ktoś naprawdę nie będzie miał stalowych jaj i nie przeciwstawi się tym wszystkim układom (z patologią w postaci "wolnych sonduw" na czele), póty instytucjonalnie nic się nie zmieni. Dlatego tak mocno optuję za naciskiem oddolnym i w miarę możliwości sam staram się go uskuteczniać. W dniu 30.07.2024 o 12:18, leon7877 napisał: Nie masz co sie dziwić. Czy kiedykolwiek widziałeś, żeby ktoś się spotykał towarzysko nie po to, żeby pić alkohol? W jakiejkolwiek postaci - czy to wódka, czy piwo czy wino. Ludzie jak się spotykają to idą na piwo. Każda impreza integracyjna w pracy - wszyscy zacierają ręce że będzie za darmo wódki w opór, to najbardziej wszystkich tam cieszy. Ktokolwiek, gdziekolwiek sie z kimkolwiek spotyka na jakiejkolwiek imprezie, największą atrakcją jest picie wódki albo piwa, bez tego nie ma sensu nigdzie isć. Gdyby nie zyski ze sprzedaży wódki i piwa, to takie sklepy jak Żabka by upadły, podobnie jak 95% sklepików osiedlowych. Itd. Patrząc tak z perspektywy czasu a trochę lat już mam, to o ile np papierosy mocno straciły na popularności, to o piwie czy wódce i generalnie alkoholu tego samego powiedzieć się nie da. No i jak zawsze działa efekt skali. Skoro praktycznie każdy w tym kraju, rzadziej lub częściej pije alkohol, to przy takiej ilości pijących zawsze znajdzie się kilku, którzy po pijaku narobią szkód. Nie mylmy powodu spotkania z jego późniejszym przebiegiem. Tak, jestem w stanie bez problemu spotkać się ze znajomymi i nie wypić ani pół łyka piwa. Oni też. I nieraz tak bywało, że wybieraliśmy się na przykład na wspólną całodniową wycieczkę, będąc całkowicie trzeźwymi. Podobnie kiedy szliśmy nie tylko do teatru lub kina, ale też do kogoś na domówkę, ograniczającą się do np. kawy i ciasta. I nikt nie miał nic przeciwko. Natomiast jeżeli spotykamy się np. na grilla na działce, urodzinach, imieninach itp., to owszem, alkohol się pojawia, ale jest to "jedno piwko do kaszanki", toast za solenizanta czy nawet degustacja własnych wyrobów (jeden robi domowe wina, inny nalewki, ktoś coś jeszcze mocniejszego), a nie żadne walenie do odciny i robienie po tym bydła. A już na pewno nikomu do głowy nie przychodzi, żeby pod wpływem - nawet minimalnym - wsiadać za kierownicę. Dlatego miejmy miarę i nie traktujmy picia zero-jedynkowo, na zasadzie "albo jesteś całkowicie trzeźwy, albo jesteś alkoholikiem i potencjalnym bandytą, przemocowcem i sprawcą wypadku ze skutkiem śmiertelnym", bo to bzdury. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leon7877 Napisano 5 Sierpnia Udostępnij Napisano 5 Sierpnia No ja traktuję picie zerojedynkowo, sorry. Albo spożywanie alkoholu jest dobre, albo złe. Według badań każda ilość alkoholu jest niekorzystna. Nieważne czy to spotkanie na grillu czy toast za solenizanta. Więc jeśli spożywasz alkohol to robisz źle. Robisz sam sobie krzywdę. Ale rozumiem że piszesz w kontekście zachowania, no ok niech ktoś sobie pije alkohol jeżeli chce, aby tylko nie szkodził tym otoczeniu np wsiadając za kierownicę po spożyciu. Robienie sobie krzywdy nie jest zakazane. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MrJ Napisano 5 Sierpnia Udostępnij Napisano 5 Sierpnia Ale wiesz, że alkohol "w płynie" nie jest jedyną formą, w jakiej go spożywasz? Dojrzałe owoce, wypieki na dobrze przefermentowanym zakwasie, wszelkie kiszonki, kefir, kwas chlebowy i wiele innych produktów spożywczych, zwłaszcza tych powstających przy udziale takiej czy innej fermentacji, zawiera alkohol w ilości nieraz porównywalnej do piwa niskoalkoholowego. Nie mówię nawet o choćby pierwszych z brzegu nalewkach ziołowych, które są traktowane w zasadzie jako lekarstwa - oczywiście przy właściwym dawkowaniu, a nie mieszaniu butelki Jagermeistera z czteropakiem Red Bulla I co, to też jest "trucie się"? Naprawdę? Znaj proporcjum, mocium panie, żaby zacytować klasyka. Kieliszek wina do świątecznego obiadu na poprawę trawienia, grzecznościowy toast na urodzinach czy choćby najzwyklejsze spróbowanie "co tam sąsiad z wiśni na działce ciekawego upędził" naprawdę nie zrównuje nas z patologią, od jakiej zaczął się ten temat. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KNKS Napisano 5 Sierpnia Udostępnij Napisano 5 Sierpnia 1 godzinę temu, leon7877 napisał: No ja traktuję picie zerojedynkowo, sorry. Albo spożywanie alkoholu jest dobre, albo złe. Z literatury wynika że takie podejście maja na ogół alkoholicy w fazie trzeźwości lub dzieci alkoholików odreagowujące w ten sposób traumy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
leon7877 Napisano 5 Sierpnia Udostępnij Napisano 5 Sierpnia (edytowane) Ciekawa teoria. Jeśli ktoś pije alkohol to spoko. Jeśli nie to odreagowuje traumy. Gratuluję logiki. W kwestii literatury to proponuję raczej dokształcić się w kwestii tego jak alkohol działa na organizm, nawet sporadycznie w małych dawkach. Są przecież badania które to stwierdzają. P.S. faza trzeźwości u alkoholika jest zawsze tymczasowa. W końcu i tak wróci do nałogu, to tylko kwestia czy to będzie miesiąc, rok czy 10 albo 15 lat. Edytowane 5 Sierpnia przez leon7877 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.