Skocz do zawartości

[12895g] Centurion Backfire LRS Hydro by MrJ, czyli retro-tłuczydło na śląskie dziury


MrJ

Rekomendowane odpowiedzi

Nie, nie zakładam tematu, by się chwalić, bo w zasadzie nie ma czym. Gonitwę za pojedynczymi gramami zostawiłem lata temu tym, którzy mają do tego i chęci, i budżety, i przede wszystkim potrzebę. Natomiast zakładam temat "bo mogę", żeby zostawić tu parę własnych przemyśleń, których w trakcie powstawania tego roweru było aż nadto.

 

W skrócie: w moim poprzednim rowerze (GT, jest na forum) zebrało się zbyt wiele rzeczy do ogarnięcia, żeby wystarczyło zwykłe "wymienię dwie części na ten sezon i jakoś się pojeździ". Z drugiej strony nie uśmiechało mi się kupować całkowicie nowego roweru, bo po raz kolejny zostałbym z kupą wciąż przecież dobrych, a jednocześnie niewiele wartych dla potencjalnych kupców części - bo wiadomo, że teraz to tylko koła 29" lub w ostateczności 27,5" i najlepiej 1x12, a reszta to jakiś przestarzały szrot, na który nie warto zwracać uwagi. Tak, oczywiście [epic facepalm icon]. Tak czy inaczej postanowiłem więc zostawić to, co nadawało się do zostawienia, dokupić to, co było konieczne i po prostu jeździć, ile się da, a nie zastanawiać nad jakimiś pierdołami.

 

Największym problemem okazała się rama, bo musiał być to full o skoku 80-100mm, niskiej główce, nieprzesadnie agresywnej geometrii i w rozmiarze M/17" a tych jest po prostu mało. AM/Enduro, nie mówiąc o DH - proszę bardzo, ile chcecie. Rozmiarów L/19" i więcej - tak samo. Miałem już znalezionego Gianta Anthem X3 (niestety ktoś mi go sprzątnął sprzed nosa w ostatniej chwili), przez chwilę opcją był Kross Earth (ale poległ na wysokości główki), też dlatego ostatecznie zdecydowałem się na tego Centuriona, którego mogłem obejrzeć na żywo przed zakupem. Czy żałuję? Teoretycznie mógłbym, bo jest to rama, która odstaje od dzisiejszych standardów i wagą, i kinematyką zawieszenia. Praktycznie natomiast wciąż jest nadto firm, które nie grzeszą ani zaawansowanymi rozwiązaniami technicznymi, a każą sobie za nie płacić jak za zboże.

 

Tak czy inaczej - rama została rozebrana praktycznie do zera (nie wiem, kto wkręcał w nią suport na coś, co wyglądało jak klej neoprenowy, ale powinien mieć sądowy zakaz zbliżania się do roweru do końca życia), wszystkie pozostałe części wypucowane, nasmarowane i ewentualnie przeserwisowane (np. rozebrałem amortyzator na tyle, na ile jestem w stanie zrobić to w domu, wymieniłem dętki na nowym talku i opaskach), a cały rower złożony. Czy spełnia moje wymagania? Po pewnych modyfikacjach w postaci np., zmiany mostka na krótszy, regulacji siodełka oraz doborze ciśnień w damperze, tak. Czy jest idealny? Cóż, całość mogłaby ważyć tak z kilogram mniej, napęd pracow,ać kulturalniej i mieć nieco większy zakres przełożeń, a Magura jak była tępa 15 lat temu, tak jest tępa nadal :P Natomiast z założenia potrzebuję tłuczydła, żeby najpierw przebić się przez zakorkowane śląskie miasto (kto mieszka, ten wie, że nie jest to jakoś wybitnie przyjemne), a potem sobie pośmigać po podmiejskich ścieżkach. A jak się coś ubrudzi, porysuje, obije czy wręcz zepsuje, to mam to ogarnąć w domu szmatą i dwoma kluczami, a nie szukać serwisu na drugim końcu kraju. No i fajnie wygląda, jak całkiem sensowny maraton sprzed kilkunastu lat kiedy szczytem mody były masywne hydroformowane rury ram o nietypowych przekrojach. Co ciekawe, mimo nietypowego mocowania dampera, zawieszenie to jednozawias, będący w zasadzie tym samym co Merida LRS. I co? I jakoś nie kopie, ładnie wybiera, nawet nie buja (chyba że się postaram i będę napierał na pedały całym ciężarem z biodra), za to pozwala na całkiem konkretne pociśnięcie po nierównościach. I więcej naprawdę mi nie trzeba. 

 

Jeśli chodzi o dobór części, to szukałem takich o możliwie najlepszym stosunku ceny do jakości do wagi, zarówno nowych, jak i używanych. Kierownica, sztyca i mostek zostały kupione nowe z ekspozycji sklepowych, łańcuch, korba i kaseta z demontażu prawie nowego roweru, a przerzutka i manetka były używane i wymagały serwisu (manetka nie działała w pełnym zakresie - wina była odpięta sprężynka, natomiast w przerzutce wymieniłem śrubę blokującą). Cen nie będę podawał, bo nie ma to sensu, natomiast jakbym policzył wszystko do kupy, to za ten szmalec w życiu nie kupiłbym niczego porównywalnego osprzętowo na kołach 27,5, a tym bardziej 29". A że 26" jest "niemodne" i "źle się prowadzi", to mam to w poważaniu. Mnie ma być dobrze, a nie tabelce w excelu. 

 

PS Mimo poszukiwań, wciąż nie mam pewności co do dokładnego rocznika i skoku ramy. W żadnym katalogu Centuriona dostępnym online nie ma identycznego malowania, natomiast sądząc po kroju napisów może to być 2007 lub 2008. Skok też widnieje raz jako 80mm, a w innym źródle jako 90mm - później była zmiana na 100mm, tyle że tam już łącznik wahacza wygląda inaczej, więc obstawiam 80 lub 90. Jedyne dokładnie takie samo malowanie znalazłem na zarchiwizowanej stronie niemieckiego sklepu w postaci gotowego roweru (osprzęt klasy LX, gdzie wersja z XT była bodaj biała), ale nigdzie nie było na niej podanego ani roku, ani dokładnej specyfikacji. Nie, żeby jakoś burzyło to mój spokój wewnętrzny, ale niby wszystko dzisiaj jest dostępne w sieci, niby Niemcy to taki uporządkowany naród, a tymczasem...

 

I... to tyle. Wszystkie części zważyłem co najmniej dwukrotnie, natomiast ostatnia cyfra w wadze czasami mi szaleje i miga, więc zaokrąglałem do najbliższej wartości 0/5. Nawet jak na koniec wyjdzie +-50g, to po prawdzie mam to gdzieś. No i #ZAWSZEGRATEM! :D 

 

Bottle Cage (Koszyk na bidon): BETO + śruby - 40g

Brake: (Front) (Hamulec przedni): TEKTRO M275 + adapter - 310g

Brake: (Rear) (Hamulec tylny): TEKTRO M275 + adapter - 330g

Bottom bracker insert (Wkład suportu): SHIMANO SLX - 85g

Cables (Pancerze i Linki): ACCENT - 50g

Cassette (Kaseta): SHIMANO XT CS-M771 10s - 290g

Chain (łańcuch): SHIMANO HG-X - 250g

Crankset (Korby): SHIMANO SLX M660 175mm + zębatka MOTSUV 38T + śruby - 695g

Derlr. (Rear) (Przerzutka tylna): SRAM GX 10s - 265g

Fork front (Amortyzator): MAGURA Phaon 90-125mm + gwiazdka - 1960g

Fork rear (Damper): MANTOU Swinger SPV 3-way + tuleje mocujące - 375g

Frame (Rama): CENTURION Backfire LRS Hydro, rozmiar M/46cm + zacisk sztycy no-name - 2450g

Grips (Gripy): piankowe SDC CHW-275 - 20g

Handlebar (Kierownica): GIANT Contact 620mm - 170g

Headset (Stery): NECO H172 - 75g

Pedals: (Pedaly): WELLGO SPD - 370g

Seat: (Siodło): WITTKOP GEL - 330g

Seatpost (Sztyca): CONCEPT anti-shock 400mm - 310g

Shifters (Manetki): SRAM GX 10s - 130g

Skewers (Zaciski kół): SHIMANO skręcane - 75g

Spacers (Podkładki): 1x5mm - 5g

Stem (Mostek): RITCHEY 4-axis 90mm - 150g

Tire (Front) (Opona przednia): SCHWALBE Smart Sam 2,10 - 670g

Tire (Rear) (Opona tylna): SCHWALBE Smart Sam 2,10 - 685g

Top cap (Kapsel amortyzatora): NECO - 20g

Tubes (Detki): MAXXIS Welther Weight - 2 sztuki - 2x130g

Wheel Front (Koło przednie) - 1100g

   Brake Disc (Tarcza hamulcowa): TEKTRO M275    

   Hub (Piasta): DARTMOOR X-Rolls    

   Rim (Obrecz): ACCENT Generation XC    

   Spokes (Szprychy): DT Champion 2,0, 32 sztuki    

   Nipples (Nyple): DT    

   Rim Tape (Opaska): no-name

Wheel Rear (Koło tylne)    1370

   Brake Disc (Tarcza hamulcowa): TEKTRO M275    

   Hub (Piasta): DARTMOOR X-Force     

   Rim (Obrecz): ACCENT Generation XC    

   Spokes (Szprychy): DT Champion 2,0, 36 sztuk    

   Nipples (Nyple): DT    

   Rim Tape (Opaska): no-name    

 

W sumie: 12895g 

 

Jak tylko będę miał dostęp do dokładnej wagi hakowej (takiej do bagażu), to skorzystam i porównam. Zwłaszcza że coś mi nie pasuje - mój poprzedni GT teoretycznie ważył wg tabel prawie tyle samo, a "na żywo" był rowerem odczuwalnie cięższym. A skoro tak, to gdzieś w obliczeniach musiał być błąd. 

 

Fotki:

 

20240320_073040.jpg

20240315_210841.jpg

20240315_210855.jpg

20240315_210915.jpg

20240315_210939.jpg

20240315_211012.jpg

20240315_211101.jpg

20240315_211122.jpg

20240315_211149.jpg

20240315_211203.jpg

20240315_211231.jpg

20240315_160545.jpg

20240713_120010.jpg

20240713_115959.jpg

20240713_115944.jpg

20240713_115933.jpg

20240713_115924.jpg

Edytowane przez MrJ
Nowe fotki
  • +1 pomógł 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie wyszedł, poprzedni to był ten GT z I-Drive? Jeżeli tak to widzę że masz zamiłowanie do ciekawych patentów konstrukcyjnych. Dobrze pasuje naklejka od złomnika.

Ale co do sensowności przedsięwzięcia mam obawy. Jeździłeś coś dłużej na jakimś współczesnym rowerze 29 cali? To nie jest zmowa producentów, aktualne produkty są znacząco lepsze od tych sprzed 20 lat. Mimo powyższego, wypada pochwalić za postawę pro-eko oraz anty-kapitalistyczną :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@olo850 - tak, poprzednik to i-Drive. Muszę wreszcie zrobić zdjęcia ramy i wystawić na sprzedaż, niech inni maniacy retro skorzystają ;)

 

Co do nietypowych rozwiązań, to (jak napisałem powyżej) miałem dość konkretne wymagania wobec ramy, które mocno zawężały wybór. Ostatecznie wziąłem tego Centuriona, bo mogłem go sobie wziąć do ręki przez zakupem i choć nie jest oczywiście idealny, to naprawdę nie mam do niego większych uwag. Jeśli natomiast chodzi to o 29 cali, to długo kombinowałem, czy się nie przenieść na ten standard, ale ciągle pozostawało to samo pytanie: po co? Bo jest "wygodniej"? A dla kogo? Dla mnie, czy dla "ekspertów" od tabelek w excelu? Bo "lepiej się jeździ w terenie"? Tyle że ja i tak nie wyjeżdżam poza szuter i leśne ścieżki - dokładnie te same, po których nie tak dawno wielkie chłopy 2 metry i 120 kilo jeździły na 26". No i co z częściami, które i tak miałem? Niestety sytuacja rynkowa jest taka, jaka jest i koła złożone na budżetowym badziewiu, ale 29", są więcej warte niż o klasę czy nawet dwie lepsze, ale na 26". Podobnie amortyzatory czy ramy - wystarczy sobie wejść na pierwszego z brzegu OLX i zobaczyć, za jakie grosze chodzą niegdyś topowe komponenty, które mimo upływu lat wciąż będą lepsze jakościowo, lżejsze i wytrzymalsze niż nowa masówka pod nowe standardy. W ogóle jeśli chodzi o mody, trendy i jedynie słuszne przewidywania na rozwój branży rowerowej, to ja pamiętam aż nadto twierdzeń przed 15, 20 czy nawet 25 lat. I niektóre z nich okazały się prawdą, inne półprawdą, a jeszcze inne jedną wielką g***o prawdą. I wcale się nie zdziwię, jak za najdalej kilka lat pojawi się kolejna "rewolucja" służąca tylko temu, żeby klienci wydawali pieniądze na nowy sprzęt, mimo że ten stary wcale nie jest gorszy, a wręcz odwrotnie.

 

Zresztą nie chodzi tylko o kasę, bo w zasadzie mógłbym choćby jutro wejść do sklepu i wyjść z nowym rowerem. Tylko żebym to zrobił, musiałbym mieć powód, a tego nijak nie potrafiłem znaleźć przez dobrych parę miesięcy. I dotyczyło to nie tylko rozmiaru kół, ale nawet samego rodzaju roweru, bo teraz na topie są gravele i inne podobne wynalazki, które nijak mi nie odpowiadają - gdybym chciał kupić sztywną ramę ze sztywnym widelcem, to bym kupił sztywną ramę ze sztywnym widelcem, a nie szukał fulla. Oczywiście nie oznacza to, że się zamykam w bańce "kiedyś to było" - patrz choćby napęd 1x, na który przeszedłem na długo zanim był modny, tyle że teraz mam już faktycznie nowsze komponenty. Ale to temat na dłuższą dyskusję, która w zasadzie nikogo poza mną nie będzie obchodziła :P

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Rozumiem co robisz, bo też się trochę bawie w tym roku starszymi rowerami. Ostatnie 3 lata jeździłem na 29 cali ale dopadł mnie kryzys i brak chęci do jazdy, tzn jeździłem ale jakoś tak niemarawo i niewiele, przypadek sprawił,że wziąłem swój stary rower taki z początku lat 90, jeszcze bez amortyzatora  żeby gdzieś "podskoczyć" i coś "pykło"😄. Normalnie jakbym na nowo odnalazł kolarstwo, bez spd, bez boostów napędów 1x12 i nowoczesnej geometrii, od tego czasu i pełnemu przeserwisowaniu zacząłem śmigać prawie codziennie, jakos tak mi się dzięki niemu zachciało. Zauważyłem też jak nowoczesny rower plus spd upośledza jazdę, tj jak cofa w rozwoju. Pierwsze wypady nie umiałem pokonać przeszkód ale na szczęśnie wszystko wróciło. Odnośnie wygody to nie narzekam na jej brak, jest naprawdę dobrze, wg moich odczuć nie odbiega od 29. W ogóle planuje na tym rowerze startować w tym roku, pewnie będe jedynym na takim staruszku😄Po 3 miesiącach zajrzałem do garażu patrząc co tam jeszcze leży, znalazł się też stary choć nie tak bardzo xc chyba z 2008 roku, też go oporządziłem😄 i śmigam nadal z tą samą radością. Może trochę to śmieszne ale  boje sie wrócić do swojego 29 calowca, bo mam poczucie,że znów wprowadzi mnie w kryzys😄. Ostatnio wpadłem na podobny pomysł który przedstawiłeś czyli full 26 cali, graty mam, ewentualne braki przerzuce z jednego z tych wyżej wymienionych, zresztą mam jeszcze trzeciego xc z lat bodjże 2010-2012 i zacząłem szukać ramy. Jestem ciekaw jak to jeździ, bo w tamtych czasach tylko hardtaile miałem a ten Twój bardzo mi sie podoba i w sumie mogę powiedzieć,że jeszcze bardziej zmotywowałeś mnie do budowy takiego. Dzięki i pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

To zacznę ogólnie - to nie tak, że upieram się ślepo przy "kiedyś to były rowery, teraz to nie ma rowerów" i uznaję wszystko, co nowe za złe. Natomiast nie gonię też na nowinkami dla samych nowinek tylko dlatego, że jakiś internetowy anonim napisał w sponsorowanym artykule "nowe jest lepsze, bo stare jest gorsze". No nie. Jeśli starsze części spełniają moje wymagania, to wciąż ich używam i będę używać (np. koła czy amortyzator), a jeśli nie, to bez specjalnego żalu wymieniam je na nowe (napęd 1x10, hamulce - może z raczej budżetowej półki, ale jednak nowe).

Mam oczywiście świadomość ograniczeń tego roweru, wynikających zwłaszcza z wieku niektórych jego części, ale nie są to wady, które przesłaniałyby mi zalety. Całość miała być odporna na złe traktowanie (oczywiście nie celowe, ale płakać nad każdym zarysowaniem też nie będę), być prosta i tania w domowym serwisie, no i przede wszystkim wygodna, bo zdrowie już nie takie, co kiedyś. I taka jest. Co prawda do ideału nieco brakuje, ale wpadłem już parę razy w życiu w spiralę dążenia do niego i nie ma ona absolutnie żadnego sensu - do dzisiaj na przykład boli mnie historia najlepszego roweru, jaki kiedykolwiek miałem (licząc także tego Centuriona), a którego rozsprzedałem po ledwie sezonie, żeby kupić "lepszy". GUNWO prawda.

 

17 godzin temu, Przecietny napisał:

Jestem ciekaw jak to jeździ, bo w tamtych czasach tylko hardtaile miałem a ten Twój bardzo mi sie podoba i w sumie mogę powiedzieć, że jeszcze bardziej zmotywowałeś mnie do budowy takiego. Dzięki i pozdrawiam serdecznie.

 

Chociaż cyferki mogą mówić co innego, to wg mnie geometria jest pośrednia między typowym ścigantem a turystykiem. Kiedyś brakowałoby mi trochę zwrotności, za to teraz doceniam wygodę i stabilność. Podstawową wadą jest dość ciężki tył, bo przedni trójkąt jest właściwie wyjęty żywcem z hardtaila, a cały system zawieszenia włącznie z dużym damperem jest umieszczony za suportem, co przy lekkim przodzie powoduje, że np. podrywanie obu kół naraz wymaga pewnej wprawy. Inna sprawa, na ile jest to potrzebne, bo nie po to kupujemy fulla, żeby przy byle dziurze podnosić tyłek.

Czy natomiast polecam składanie takiego roweru samemu? To zależy od podejścia i jeśli ktoś lubi retro-sprzęty, ma nieco cierpliwości i umiejętności (bo czasami wystarczy tylko przetrzeć takie starocie szmatką, a innym razem rozłożyć je do ostatniej śrubki i kuleczki w łożysku), to jest to bardzo fajna zabawa :)

 

16 godzin temu, marvelo napisał:

No to jest nas już dwóch (przynajmniej w tym startowaniu na "retro 26" w zawodach).

Raczej nie mam zamiaru nigdzie startować, ale kto wie? ;)

 

14 godzin temu, tobo napisał:

Jak wygląda serwisowalność tego manitacza?

Szczerze - nie zaglądałem do środka. Ciśnienie obu komór trzyma, regulacja odbicia działa aż za dobrze, więc na razie poza psiknięciem oleju pod oring nic nie robiłem. Zakładam, że przydałoby mu się zajrzeć do środka i nawet wyszukałem kilka instrukcji, ale to zdecydowanie nie jest np. Fox Float, którego rozłożyłem do zera na stole przy pomocy bodaj trzech kluczy. Z drugiej strony rozebrałem ostatnio przedni amortyzator, do którego nikt nie zaglądał od bodaj 2008 czy 2009 roku i nawet smar w środku był czysty. Więc póki działa, nie skrzypi, nie puszcza ciśnienia, nie przymula i tak dalej, póty go nie ruszam. 

 

 

Edytowane przez MrJ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście,że nie ma co negować i nowego uważać za złe, a starego za dobre. Każdy ma swoje wady i zalety. Uważam,że  jeżdzi się na tym na czym ma się akurat ochotę jeździć i co daje frajdę nieważne co to będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)
Cytat

Każdy ma swoje wady i zalety. Uważam,że  jeżdzi się na tym na czym ma się akurat ochotę jeździć i co daje frajdę nieważne co to będzie.

 

I tego się wszyscy trzymajmy, a będzie mniej dziadków, próbujących siedzieć na MTB jak na składaku, jak i mniej dzieciaków, które powinny jeździć w porywach na 26", a wsadza się je na siłę na 29". Że o gravelowcach udających enduro nie wspomnę. Ale to nie temat do takich rozważań ;) 

 

Tak czy inaczej rower jeździ, pokonuje kolejne kilometry i ma się dobrze. Na tyle, że ostatnio jak pomyliłem drogi i musiałem przejechać spory kawałek po byłym nasypie kolejowym (kamienie wszelkich rodzajów i kształtów, resztki podkładów, dziury, krzaki, do wyboru), to nawet za głośno nie protestował :P

Edytowane przez MrJ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
Napisano (edytowane)

Aktualizacja :)

 

Pierwszy raz od wieeelu lat złapałem kapcia i przy okazji porządnie przyjrzałem się oponom, bo przy składaniu roweru rzuciłem tylko na nie okiem. I w zasadzie powinienem podziękować losowi, że trafiłem na ten wystający kawał drutu, bo jeszcze trochę, a zamiast małej dziurki w dętce miałbym do czynienia z rozpruciem opony. Tak czy inaczej poszukałem, obejrzałem, nawet udało mi się przymierzyć dwa komplety i ostatecznie stanęło na Schwalbe Smart Sam 2,10. Owszem, waga niby pokazuje więcej, ale dzięki mocno progresywnemu bieżnikowi* jeździ się po prostu lepiej: bardziiej dynamiczne, lżej i stabilniej jednocześnie. Gdyby tylko zakładanie i ustawianie tych opon nie groziło dostaniem bladej k***icy 😝

 

*nie wiem, na ile jest to profesjonalne określenie, ale przy jeździe na twardym podłożu pracuje tylko wąziutki pasek bieżnika na środku, gdy natomiast wjedziemy w teren, zaczynają działać kolejne rzędy klocków: najpierw mniejsze, a potem większe. Czyli na asfalcie mamy minimalne opory toczenia, a po wjeździe w liście czy piach się nie zakopiemy.

 

(Fotki dokleiłem do pierwszego posta)

Edytowane przez MrJ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...