czerwony_dlugopis Napisano 21 Marca Udostępnij Napisano 21 Marca Cześć, mam problem i zagwozdkę natury egzystencjalnej, dlatego to będzie długi post. Po pierwsze - jestem przed 40-tym rokiem życia i jeżdżę na rowerze od zawsze, to mój podstawowy środek komunikacji po mieście w którym mieszkam. Przez lata licealne jeździłem po mieście MTB, później jeździłem kolarką kupioną na Allegro, lata temu, Rychtarskim. Rychtar jest jednak stary, obdrapany, swego czasu mazany farbą żeby nie był atrakcyjny dla złodzieja a ja jestem już coraz starszy i zwyczajnie męczy mnie pozycja kolarkowa (nawiasem pójdzie pewnie za jakieś grosze na OLX, ale chcę się go pozbyć). Oczywiście przerabiałem w swoim życiu też ostre koło 🙃, pięknie wspominam i uwielbiałem śmigać takim po mieście ale czuję że to już nie ten czas i jazda bez hamulców nie jest dla mnie. No więc finalnie wyciągnąłem z piwnicy starego Rometa (z lat 80) i jeździłem nim po prostu jak to zwykłym mieszczuchem. Taki trochę opis zdziadzienia wam przedstawiam, ale chyba kontekst jest ważny. Rok temu na OLXie kupiłem starego holendra, Herculesa City Cargo, który ma gigantyczny bagażnik przedni i tylni, pozwalający wziąć na pakę 50 kg. Przewiozłem nim sporo towaru, zakupów, nawet kuchenkę mikrofalową. To straszny grzmot bo 25 kilogramów + 2 u-locki i podkowa. Sami rozumiecie - jest to ciężar niesamowity. Nie narzekam - ale no brzmi jak rower dla gościa, który ma już dzieci i szaleństwa za sobą. Zaletą jest to, że rower kupiony tanio, trzymam go pod chmurką, nie przejmuję się deszczami i innymi tego rodzaju historiami. No i pewnie dalej tak moje wspaniałe życie by się toczyło gdyby nie prezent. Otóż mam dostać prezent, ma to być nowy rower, w ok. budżecie ok. 3500 zł. Nie mogę go sobie zamienić na gotówkę, nie mogę kupić używanego roweru za 3500 zł - no bo osoba, która mnie obdarowuje uparła się, że muszę dostać pierwszy raz w życiu nowy rower. I to generalnie wspaniałomyślne i naprawdę jestem wdzięczny za to - ale mam z tym same problemy natury właśnie egzystencjalnej. Bo trochę mam poczucie, że cokolwiek bym sobie nie wybrał to popełniam błąd. Bo jakie mam ścieżki: 1) Pozbyć się Herculesa i kupić nowego mieszczucha typu holender. Myk polega na tym, że holender za 3500 zł to tylko właściwie Batavus Fonk lub Batavus PCKD. Oba ciężkie jak licho (Fonk - 17kg). Lepiej niż Hercules ale ładowność mniejsza. Oczywiście nie muszę mieć tak kolosalnej ładowności - ale z drugiej strony pamiętam swoje posty tutaj na forum w dziale "mania lekkości" jakieś 15 lat temu i trochę mnie skręca, że lekki mieszczuch to 17 kg waży. No więc jak kupować to może coś lżejszego. 2) Pozbyć się Herculesa i kupić lekki rower fitnes np. Trek Disc FX 2, podnieść mu kierownicę i udawać że to mieszczuch, jeździć na nim w wyprostowanej pozycji. Tu waga już jest przyjemna bo z bagażnikiem i błotnikami to 13 kg. Pytanie tylko czy tego rodzaju rower po podniesieniu kierownicy sprawdzi się na jazdę typowo miejską. No i czy to nie będzie tak atrakcyjny rower że mi go gwizdną pierwszej nocy spod bloku, gdzie trzymam rower. Innych opcji nie mam. Mógłbym zostawić herculesa i kupić sobie np. Treka albo jakiegoś Marina jako zabawkę - ale ja jeżdżę typowo użytkowo. Do pracy, na zakupy, załatwić coś. Nie jestem typem gościa co nawija kilometry dla relaksu. Więc pytanie filozoficzne brzmi - co byście mi doradzili? Trek się sprawdzi w roli roweru miejskiego? I czy będzie różnica eksploatacyjna w kontekście wystawienia w sezonie wiosna - jesień między takim Batavusem a Trekiem? Pod chmurką mi szlag nie trafi tych hamulców hydraulicznych (nigdy takich nie miałem, zawsze szczękowe vbrake, torpedo, rolkowe...). Myślałem też przez chwilę żeby kupić fitnesa takiego tańszego, bo FELTy są w dobrej cenie. Ale zostało mi to wyperswadowane - że za tani rower i że nie chodzi o to bym miał 5 rowerów tanich tylko raczej jeden albo dwa porządne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Maciek.B Napisano 21 Marca Udostępnij Napisano 21 Marca Pomierz się do różnych rowerów crossowych i znajdź taki, który najbardziej Ci odpowiada pozycją jaką zastaniesz w standardzie. Wybór wśród rowerów jest ogromny, więc szukałbym gotowca najbardziej zbliżonego do Twojego ideału, a dopiero na samym końcu kombinowałbym z jakimiś wymianami wsporników itp. Bez problemu znajdziesz crossówkę z regulowanym wspornikiem. Co do hamulców to żadnemu nie służą ciężkie warunki atmosferyczne, przy czym zwykły hamulec szczękowy jest kilkukrotnie tańszy niż tarczowy hydrauliczny. Tak, czy inaczej, hydrauliki na tyle spowszedniały, że stały się po prostu przystępne cenowo i nawet jakbyś miał co 2 - 3 sezony wymieniać kompletne hamulce to nie zbankrutujesz, a komfort użytkowania hydraulików jest o wiele większy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
czerwony_dlugopis Napisano 22 Marca Autor Udostępnij Napisano 22 Marca Problem polega na tym, że rower gdzie będę miał wyprostowaną pozycję nie będzie ważył 13 kilogramów (z błotnikami i bagażnikiem). I to jest największy problem. Mieszczuch Treka np. Verve 1 Equipped Lowstep - to 15.5 kg - co traci już kompletnie sens skoro 17 kg batavus ma bezobsługową przerzutkę w piaście, hamulec rolkowy i osłonę łańcucha... stąd ta cała ekwilibrystyka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.