Skocz do zawartości

[napęd 1x vs 2x w MTB] jaka różnica w użytkowaniu?


Rekomendowane odpowiedzi

A wydawać by się mogło, że czasy kiedy to wszystko/wszystkim na równo już minęły ... ;-). Wystarczy od góry ustalić, że 1x to jedyna słuszna, prosta droga. Bo nie daj Bóg komu tam przyjdzie do głowy operować lewą ręką po manetce ... oczadzieje przecież. A jeszcze pomyśli sobie, że kupi po taniości małą kasetę (...32...36) - a przecież ma kupywać  za normalne (dla nas, producentów tych wykwintów) piniendze  nasze nowe patelnie ... 😉

Mam RS3 11s 11-32 z tyłu, na przodku 24/34 . 11-36 już nie ma takiego stopniowania. Gajga biegów wrzuca po 4 i zrzuca po 2 na raz - dla mnie bomba - z powodów, które opisałem gdzieś wcześniej. Ot, taki mój punkt widzenia/jeżdżenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, zekker napisał:

Według mnie za bardzo upraszczasz sprawę i pomijasz ważny aspekt, czyli opierasz się na ruchu roweru, a pomijasz ruch korby.

No przecież nie pomijam.

P = V ( g * F )

g - przełożenie
F - siła która idzie w pedały.

7 godzin temu, zekker napisał:

Podawałeś na jakim przełożeniu robiłeś podjazd (jeżeli dobrze pamiętam to 46/23).

Ten sam podjazd mogę robić na 46/23, co już wymaga pójścia 'z krzyża' jak i na 32/34, na luzaka. Jak robię sobie interwały, to zwykle najniższym przełożeniem jest gdzieś 32x28 lub 32x32. We wszystkich przypadkach prędkość jest pi * drzwi ta sama.

Ogólnie, to po pół roku tłuczenia się tym rowerem po okolicy jestem w dużej mierze zaskoczony jak małym problemem jego mikry zakres przełożeń ( 46 przód, 11-23 tył ) się okazał. I podkreślam tutaj, że definitywnie coś bliżej 11-30 z tyłu byłoby bardziej elastyczne. Chodzi o to że...

7 godzin temu, zekker napisał:

Człowiek ma dwa limity:
- siły mięśni
- wydolności krążeniowo oddechowej - w skrócie mocy

...swój limit wydolności oddechowej możesz osiągnąć w zakresie siły od X do Y, co zamapujesz do zakresu przełożeń od A do B. Jeżeli masz za wysokie przełożenie, to nie dobijesz do maksymalnej mocy, bo braknie siły. Podobnie z drugiej strony. Ale jest ten zakres  _w środku_ gdzie konkretna wartość tego przełożenia nie ma, z punktu widzenia wydolności, znaczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do 40ki  tylko ostre koło… w kajdanach miłości do roweru nie ma miejsca na pieszczoty skakania po trybach.😜
Po 40ce -   wózkiem po ortopedii, kolana do przeszczepu 😀  a potem przydział  od ZUS na elektryka:

1) krzesło model Alcatraz  dla nierokujących,

2) fotel miejski  z dżojstikiem  i napędem dla zaawansowanych

3)oferta limitowana- elektryczny rower dla  uleczonych na NFZ przez pomyłkę czy inne zrządzenie losu w kopercie.


Nie narzekać nie narzekać cieszyć się chwilą czy Wigry czy Colnago… bo jutra może nie być. 
😀

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Chleje24na7 napisał:

Dawniej było tylko 22-32-44 i kasety 11-28 11-32 i w późniejszym okresie 11-34.

 

 

Masz bardzo krótką pamięć. 

Korby 40-27 były dostępne od kiedy pamiętam ( czyli ~2002 ) or ritcheya i cannondale'a. Od 2004 shimano, poza normalnymi tryplami (  42-32-22 oraz 44-32-22 ) , oferowało 32-22 oraz 36-22. Sram oferował 32-22 oraz 36-24. Po drodze do 10 rzędów doszły korby 42-28, 40-28, 38-26, 38-24, 33-22, 40-30 oraz 39-26. Potem doszło jeszcze 40-30-22 i oczywiście 42-32-24. I to tylko u głównych producentów. Kupując zębatki z producentów konsumenckich ( stronglight, gebhardt, TA, vuelta i pewno inne ) sżło sobie złożyć cokolwiek.

W czasach 8 i 9 rzędów była pełna kompatybilność grup górskich i szosowych w zakresie sprzętu shimano. Moim pierwszym 'upgradem' pierwszego roweru była zmiana zajechanej kasety 11-32 altusa na 13-26 sory. To był chyba 2004. i tych kaset do wyboru było od wuja pana.

10 rzędowe shimano to ogólnie było, moim zdaniem, niewypałem. SRAM przynajmniej rozumiał, że więcej tego samego już nie przejdzie i lansował się w 2x10. Ale to inna historia.

Poza tym -  w 9 rzędach kasety 11-32 oraz 11-34 były całkowicie różne poza pierwszą koronką.

Ogólnie zaś, to ten standardowy trypel 44-32-22 + 11-32 to był taki napęd do wszystkiego i niczego.

Teraz zaś jedynie SRAM oferuje naprawdę szeroki wybór kaseta 12rz na bębenek XD. Od 10-52, przez 10-50, 10-44  do szosowych 10-33 i 10-36. Wszystkie górskie grupy powinny to nawet łyknąć bez problemu. U shimano za to jest dramat, bo na microspline masz, w praktyce, jedną kasetę. W cuesie są dwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.01.2024 o 08:20, uzurpator napisał:

Napisałem  _dokładnie_ to co chciałem przekazać. Człowiek to bardzo elastyczna maszyna. Te swoje x-set watów rowerzysta będzie mógł generować w bardzo szerokim zakresie kadencji. Na potrzeby dyskusji - powiedzmy, że będzie to 40 do 120. 

Jeżeli potrafisz ukręci, tzn trafić z kadencją w tym zakresie, na danym wzniesieniu, to podjedziesz z tym samym wysiłkiem. Serio. Odczucia będą może inne, ale ostatecznie wyjdzie na to samo, bo I obciążenie układu krwionośnego i oddechowego jest takie same. Nawet GCN robiło na ten temat film i potem z zakłopotaniem tłumaczyli, że niższe przełożenia są jednak lepsze.

Z tą dolną granicą kadencji to się nie zgodzę. Po wielu latach doświadczeń, np. z napędem w szosówce 2x7, 52/42 i wolnobiegiem 12-21 (12,13,14,15,18,19,21), wyjazdem w Bieszczady szosówką z bagażnikiem na 53/42 i 11-24 (11,12,14,16,18,21,24), wielu latach jeszcze na starym Romecie Pasacie ze zdemontowaną przednią przerzutką i napędem 52 na 14-28 (14,16,18,21,24,28), a potem już z góralem i crossem z napędami 3x i kasetami 11-28 i 11-30 doszedłem do wniosku, że jednak dla mnie dolną granicą kadencji możliwej do utrzymania przez dłuższy czas jest 60 obr/min, a preferowanym na podjazdy około 75 obr/min. Gdy odkryłem, jaką ulgę dają lekkie przełożenia na podjazdach to w Bieszczady zdecydowanie wolę zabrać crossa niż szosówkę, nawet gdybym miał jeździć tylko po asfalcie. Tu nie chodzi o aspekt czysto fizyczny, bo tutaj faktycznie prędkość 6 km/h pod górę na tym samym rowerze i różnych przełożeniach wymaga tej samej mocy średniej, ale o to co dzieje się z mięśniami i układem nerwowym przy kadencjach rzędu 40 obr/min i próbie generowania wtedy wysokiej mocy. 

Tak, człowiek to jest bardzo elastyczna maszyna. Ale tak jak silnik spalinowy poniżej pewnych obrotów po prostu zaczyna buczeć, drgać, a w końcu można go wręcz zadławić i się zatrzyma (co czynią np. źle skalibrowane układy antypoślizgowe we współczesnych samochodach, gdy próbujesz podjechać stromy podjazd po grząskim śniegu), tak samo człowiek ma też pewną wymaganą prędkość skurczu mięśni, by mógł generować dostateczną moc. Człowiek to maszyna generująca moc impulsowo, choćby nie wiem jak bardzo próbował "kręcić na okrągło". Mięśnie potrzebują też w każdym cyklu mieć chwilę relaksu, a o to jest bardzo trudno gdy jedziemy na kadencji 40 obr/min pod stromą górę. Czym innym jest ta kadencja po płaskim na szosie, nawet na przełożeniu 53/11, a czym innym na 20% podjeździe. Gdy przestaniesz kręcić na płaskim, rower dalej jedzie rozpędem przez długi czas, a na tak stromym podjeździe praktycznie od razu staje. Choć na płaskim w zimie w bardzo grząskim śniegu też może się to skończyć zatrzymaniem, a już kombinacja dużych oporów toczenia ze wzniesieniem unieruchamia praktycznie natychmiast.

Przy bardzo niskich kadencjach, całe ciało musi być bardziej spięte (bo zwykle jedziemy wtedy już na stojąco), trudniej jest oddychać. To jest możliwe na bardzo krótką metę, na chwilowym wzroście stromizny, ale w dłuższej perspektywie ja nie wyobrażam sobie "przepychania" długiego, technicznego podjazdu cały czas na kadencji 40 obr/min. 

Moje odczucia są zgodne z tym, co autor mówi na poniższym filmie. Dopóki mam wystarczająco miękkie przełożenia, podjazdy wcale nie są trudniejsze niż jazda po płaskim. Jedzie się po prostu wolniej i tyle.

 

 

  

Edytowane przez marvelo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marvelo. Jesteśmy już stare Grzyby, i nasza grzybnia przemyśleń czasem się sromotnie kołtuni, tzn nasz grzybni świat, pełen przygód i rad nie zawsze trafia w to czego chce obcy świat. Przez kilka dni choroba mnie położyła, w malignie tak sobie  tu napiszę i tam.   Jako użytkownicy Pasatów i Bieszczad czasami musimy powiedzieć pas bo robi się czad… 

Piszesz wiele razy z racją, ale gdy jest za dużo  za dużo i za dużo to ta racja jakoś tak ulatuje…  

Ja też lubię miękko jechać pod górę… 

a na super szosówce i oponie 25 to lubię twardo, wtedy jestem uve rab albo Kanibal.

Tylko że teraz leże jak zwierze i w góry na rowerze nie wierze :) pozdrawiam i mniejszej samonakręcalności you tubowej życzę, 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, leejoonidas napisał:

Po co to komu tych zębatek tyle na korbie, powoli wchodzą trzynasto rzędowe napędy, już można sobie zrobić konwersję klamkomanetek SRAM-a 10 i 11speed do trzynastki i podłączyć to do kasety Campagnolo Ekar 13speed i mamy SRAMpagnolo.

Właśnie, a już niedługo rower sam przerzutki będzie zmieniał za nas, więc tyle stron dyskusji na nic!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja coś dodam ze swoich doświadczeń z ostatnich 12 lat z napędami MTB 3x8 , 3x9 , 3x10 , 2x10 i 1x12...

Jeżeli chodzi o przesiadkę z 3x8 na 3x9 to jakiegoś specjalnego szału nie zauważyłem, jedno i drugie było spoko do wszystkiego, hardtail 26".

Później był hardtail 27,5" 3x10. Podobała mi się precyzyjna praca, miałem wtedy grupę Deore z korbą 24-32-42 i kasetą 11-36. Jeździłem tak kilka lat do momentu zajechania napędu, zakładałem że wtedy pomyślę co dalej. Zacząłem zauważać, że bardzo rzadko korzystam z przodu z koronki 24T, używając z nią kilku największych koronek z tyłu dostawałem przełożenia, na których w zasadzie nie byłem w stanie normalnie jechać bo albo było zbyt lekko albo teren był tak stromy, że już i tak trzeba było pchać. Podobnie rzadko korzystałem z 42x11 na końcu kasety. Najczęściej poruszałem się ze środkowej tarczy po prawie całej kasecie i z największej na asfaltach bo moje rowery służą mi do wszystkiego.

W zeszłym roku przy okazji remontu napędu postanowiłem porządnie sobie to wszystko przeliczyć i dobrać optymalny napęd dla siebie. Koniec końców padło na starszą korbę deore FC-M610 28x38 i kasetę 11-36. Zostałem przy 10rz bo bardzo lubię pracę i kolorystykę manetek XT z tamtych lat, nie chciałem ich zmieniać na nowsze :) Udało mi się kupić na ebayu nową przerzutkę przednią FD-M786, tylny XT ze sprzęgłem bez problemu na alledrogo. 

W moim odczuciu jest to najlepszy napęd jaki do tej pory miałem. Jeżeli chodzi o asfalty i codzienną jazdę transportową z punktu A do B to praktycznie nie schodzę z 38 i łańcuchem latam prawie po całej kasecie, może bez 2 największych koronek. Z kolei podjazdy lub ogólny teren to 28 z przodu i łańcuch w zasadzie też po całej kasecie. Niektóre biegi są zbliżone do innej kombinacji z tarczy 38, ale dla mnie to jest plus. Plus w takim sensie, że przełożenia 28x[...] wystarczają mi na wszystkie terenowe prędkości więc w zasadzie chwilowo korzystam z trybu 1x10. Z kolei na asfaltach rzadko używam mniejszej tarczy, 38 z przodu ogarnia szeroki zakres kasety więc jest to takie drugie 1x10 tylko w trybie turbo :P Dodatkowo bardzo fajnym zabiegiem, który sobie chwalę jest redukcja z 38 na 28 z przodu co bardzo upłynnia zbliżanie się do podjazdu.

Miałem okazję jeździć na 1x12 znajomego przez jakiś czas i drażniły mnie dwie rzeczy. Jazgot łańcucha przy dużych skosach i fakt, że im większa koronka z tyłu tym dłużej przerzutka "zbiera się" z przerzucaniem łańcucha.

Wiele razy miałem okazje bez większego wysiłku wyprzedzać na asfaltach jednorzędowców, którzy już kręcili jak chomiczek w kołowrotku, a ja całkiem luźno uzyskiwałem większe prędkości od nich. Generalnie bawi mnie widok tych ludzi, zwłaszcza z tarczami 30 lub 32, którzy okrutnie mielą żeby jechać :) 

Co mogę doradzić autorowi tematu i innym, którzy mają taki dylemat:

1. Napędy 1x to napędy wywodzące się ze sportowej jazdy, które marketing na siłę upycha do niższych modeli rowerów rekreacyjnych bo sportowcy na takich jeżdżą więc są fajne...Owszem, to są bardzo dobre napędy do ścigania się w terenie bo brak przedniej przerzutki upraszcza sprawę. Ale pamiętajcie o jednej rzeczy - profesjonalni zawodnicy mają ze sobą ludzi i sprzęt, dobierają korbę i stopniowanie kasety za każdym razem inaczej w zależności od specyfiki trasy maratonu. Mają te biegi, które będą im najbardziej potrzebne, innych się pozbywają. To jest wyspecjalizowany i sportowy sprzęt, który dla zwykłego rowerzysty będzie problematyczny bo mimo wszystko wybór przełożeń jest zawężony. To, że sportowiec ściga się na takim rowerze w górskich lasach nie oznacza, że ten rower będzie dobry dla Zygmunta z Suwałk...

2. Napędy 3x to konstrukcja pamiętająca dawne czasy biegów 6- i 7-rzędowych z tyłu, zbyt dużo jest zabawy z przerzucaniem łańcucha z przodu. A im więcej biegów na kasecie tym więcej zdublowań lub konfiguracji bliskich zdublowaniu, które nie mają większego sensu.

Ja postawiłem na napęd 2x10, jak ktoś chce to może być 2x11. Dlaczego? Jest prostszy, nie ma takich bezsensownych zdublowań jak 3x i oferuje dużo przydatnych przełożeń w rowerze użytkowanym 50/50 w terenie i na asfaltach, dla zwykłego amatora, dla codziennej frajdy. 1x był dla mnie zbyt ograniczający i ubogi, w terenie było ok, ale na twardych drogach brakowało mi szybkich biegów i komfortu spokojniejszego pedałowania. Gdybym miał kilka rowerów i do jazdy w terenie miałbym oddzielny rower to byłoby tam 1x i full suspension. Ale ponieważ jestem zwykłym rowerzystą amatorem i chcę dobrego hardtaila do tańca i do różańca to zostaję przy 2x :) 

I tutaj zgodzę się z poprzednikami co do jednej kwestii - nachalne pakowanie 1x wszędzie i ograniczanie dostępności ram, kształt rurek uniemożliwiający montaż przerzutki, brak prowadzenia do linki. Jest racja w tym, że napędy 2x czy 3x nie umarły śmiercią naturalną w ramach postępu, a zostały wykluczone przez ślepy marketing. Niedawno kupiłem RS Rebę i denerwuje mnie ta ich manetka blokady bo nie mam gdzie jej zamontować żeby było ok, a widać że jest przewidziana w miejsce przedniej manetki przerzutki...To trochę jak z silnikami 1.0 turbo w samochodach - nie ma co się chwalić, że klienci takie kupują skoro nie daje im się innego wyboru...Gdzie te czasy, gdy można było kupić Fiata Punto 1.9 JTD 130KM...

  • +1 pomógł 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Przecietny napisał:

Tu też się zastanawiam odnośnie długości ramion korby, nigdy nie wiem czy wybrać 170mm czy 175mm i co te 5 mm daje lub odbiera w stosunku do krótszej. Ale to już chyba temat na inny temat.😄

Teraz w internetach promuje się krótsze korby, więc chcąc być na bieżąco, to się zastanawiaj między 140 a 145 ;)

20 godzin temu, Chleje24na7 napisał:

Nie no, teraz mamy spory wybór i producenci OEM i inni dają nam wiele mozliwosci: 1x9 1x10 1x11 i kasety 11-40 11-42 11-46 11-50 11-51 10-42, 1x12 10-50 11-50 10-51 10-45 10-52. O rozmiarach zębatek z przodu i kształcie nie wspomnę. Dawniej było tylko 22-32-44 i kasety 11-28 11-32 i w późniejszym okresie 11-34.

Skoro taki wybór, to co polecisz z zakresem 560% i stopniowaniem co 1z na czterech najmniejszych zębatkach?

Co polecisz do napędu 1x12 z korbą 32, żeby zachować minimalne przełożenie na poziomie 0,65, a maksymalne zwiększyć do 3,8-4,0? Od razu mówię, że oficjalnie rama większej zębatki w korbie jak 34 nie przyjmie.

 

Przy tych dawnych korbach można było sobie pozmieniać zębatki i dostroić napęd pod siebie. Np. kiedyś poskładałem 22-32-38 i była to jedna z najlepszych kombinacji jakie miałem, choć nadal nie idealna.

14 godzin temu, uzurpator napisał:

Ten sam podjazd mogę robić na 46/23, co już wymaga pójścia 'z krzyża' jak i na 32/34, na luzaka.

I to jest sedno sprawy. Na 46/23 męczysz ten podjazd, a na 32/24 robisz na luzie. Przypuszczam, że na 46/11 nie szłoby podjechać.
To nie moc, a siła w nogach.

14 godzin temu, uzurpator napisał:

Jeżeli masz za wysokie przełożenie, to nie dobijesz do maksymalnej mocy, bo braknie siły. Podobnie z drugiej strony.

Ale jest ten zakres  _w środku_ gdzie konkretna wartość tego przełożenia nie ma, z punktu widzenia wydolności, znaczenia.

I o tym ciągle piszę, że w tych dolnych zakresach kadencji będzie się liczyć siła, a nie moc.
Najczęściej na podjazdach kończy się siła/przełożenie. Wydolnościowo odpada się jak podjazd jest dłuższy.

Tak, jest ten optymalny zakres siły, wydolności, kadencji. Żeby go utrzymać na zwiększającym się nachyleniu, trzeba zredukować bieg, jak kaseta się skończy, to podjazd też się skończy.
Przy tym jest pewna granica nachylenia, której nawet z absurdalnym 22/52 się nie podjedzie, bo ucieknie przednie koło lub tył się uśliźnie. Tyle że to będzie rzędu 30-40%, może więcej jak ktoś ma więcej siły i lepszą technikę.

10 godzin temu, NerfMe napisał:

Właśnie, a już niedługo rower sam przerzutki będzie zmieniał za nas, więc tyle stron dyskusji na nic!

Automaty to są już bardzo długo.
Pierwsze były chyba nawet przed przerzutkami, z w pełni mechanicznym sterowaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...