Skocz do zawartości

[e-bike] Legalne ulepy to fikcja?


Rekomendowane odpowiedzi

6 godzin temu, kipcior napisał:

Zgadza się, też uważam że nie są potrzebne. Tylko to wymaga zmiany myślenia, systemu prawnego i szkoleniowego, być może na terenie całej Unii. A w wersji na odwal się można po prostu zwiększyć dopuszczalną dostosowując ją do realiów. Ale to inny temat.

Po pierwsze, to 3 pokolenia permanentnej edukacji, wręcz prania mózgów, żeby liczyć na rozsądek.
Po drugie, nie tylko zmian mentalnych i prawnych ale też infrastruktury, żeby lokalna droga faktycznie była lokalna, a nie o przekroju autostrady.
Po trzecie, limity to nie są jakieś wzięte z kosmosu wartości, mają podstawę w takich aspektach jak czasy reakcji, drogi hamowania, przyczepności, średnich możliwości psychofizycznych ludzi, skutków kolizji i wypadków, hałasu, płynności ruchu. Jest to także element uporządkowania ruchu, poprawy jego przewidywalności.

Co rozumiesz przez dostosowanie do realiów? Jakie te realia są?
Uważasz, że jak większość nie trzyma limitu, to trzeba go podnieść? Jak wysoko należałoby podnieść, żeby ludzie już nie przekraczali?

  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zekker

"Uważasz, że jak większość nie trzyma limitu, to trzeba go podnieść?"

Dokładnie tak. Ja wiem, że trendy są w drugą stronę, w kierunku pierwotnej wersji z człowiekiem idącym z chorągiewką przed samochodem ;) Ale ruch w dużej mierze reguluje się sam, no nie pojedziesz stówą w korku. Do tego w mieście co chwila światła, skrzyżowania, przejścia dla pieszych, progi zwalniające itd. itp. Jednocześnie jest też pełno miejsc i akurat takich warunków, gdzie jazda znacznie ponad limit nie stanowi problemu dla bezpieczeństwa. Samochody dzisiaj to też już nie są Syreny czy nawet Polonezy.
Naprawdę uważasz, że bez limitów wszyscy jeździliby z gazem w podłodze? Wg mnie nic by się nie zmieniło, but w podłodze nie jest ekonomiczny, pasażerowie zwykle też tego nie lubią.
Tak, paru debili zawsze się znajdzie. Tylko dzisiaj są ogromne ograniczenia, a oni nadal się znajdują więc to nie działa. A prawo, które de facto jest martwe albo co najmniej masowo ignorowane działa po prostu demoralizująco. 

Prawie każdy jeździ codziennie do pracy i z powrotem tą samą drogą, dzień w dzień. Nie łamiecie żadnych przepisów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Szwecji w dużych aglomeracjach miejskich są strefy dla aut Tempo 30. Po ich wprowadzeniu średnia prędkość samochodów w tych aglo podskoczyła z 11 do 25kmh.

Wracając do tematów wokółrowerowych - infrastruktura jest dostosowana do niewielkich prędkości (stosunkowo niewielka szerokość, brak separacji kierunków ruchu, brak zabezpieczeń przed pieszymi, kolizyjne skrzyżowania zarówno z każdą inną kategorią użytkowników dróg). Do tego nie ma wymogów odnośnie środków bezpieczeństwa osobistego. Tu naprawdę nie ma miejsca na podnoszenie limitów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarza mi się czasami pojechać rowerem do Krakowa. Analogami jeżdżą jak chcą, współczuję tym którzy chcą / muszą poruszać się po tym mieście. Elektrykami jeżdżą głownie dostawcy jedzenia i z moich spostrzeżeń wynika, że raczej bardziej ogarniają sytuację. Nie miałem z nimi nigdy problemu. Za to królowie na szrotach - jazda na czerwonym, po chodniku, pod prąd itd. Faktycznie, tacy ludzie nie powinni jeździć na elektrykach, bo wtedy tragedia murowana.

Sam mam w miarę lekkiego ulepa (full trail 28kg), ale to na dalekie wycieczki po odludnych lasach, kiedy mam mało czasu. Posiadając 3 analogi, elektryk jest fajnym uzupełnieniem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.12.2023 o 18:16, daro0 napisał:

Czytam wszędzie opinie w internecie, oglądam przeróżne filmy instruktażowe i testy, przeglądam oferty zestawów do konwersji klasycznych rowerów na e-ulepy które kuszą niesamowicie, bo są dość tanie i od tego wszystkiego oszaleję! Więc chciałbym żeby ktoś kto jest w temacie mi tutaj wyjaśnił, bo mam kompletny mętlik w głowie. Jeżdżę rowerem miejskim na kołach 28 cali z ramą stalową a z tyłu 3 biegowa piasta z hamulcem torpedo, który waży łącznie z dodanym przednim i tylnym koszem na zakupy i lusterkami około 17 kg. Zakładam że e-bike mógłby tutaj ważyć jakieś 27-30kg. I teraz tak. Zestawy do konwersji na rower elektryczny są już od 1000 zł, baterie tak samo więc całość z powodzeniem można by ogarnąć w kwocie 2000 zł z dość łatwym montażem samodzielnym. Ale jest problem. Bo te zestawy mają często w opisie silniki z większą mocą niż 250W, często 500W a do tego manetki i nie przekonuje mnie tutaj że sterownik może w jakiejś opcji ustawień ograniczyć moc tylko do 250W a manetki można nie montować, bo zestaw będzie nadal konstrukcyjnie przystosowany do pracy z mocą 500W i bez pedałowania.

Ktoś mi napisał że nawet gdybym kupił taki niby to legalny zestaw z silnikiem 250W a mnie tu interesuje koło przednie 28 cali i bez manetki to i tak muszę zrobić odpowiednie badania, certyfikaty ponieważ to wymusza norma EN 15194 i że to jest dyrektywa i że taka certyfikacja jako rower elektryczny spełniający tą normę jest obligatoryjna. Czyli co? Kupując teoretycznie legalny zestaw który konstrukcyjnie nie pozwala na więcej niż 250W mocy i bez manetki, wyłączając się przy 25 km/h, to bez odpowiedniej homologacji czy tam certyfikacji na dzień dobry po zamontowaniu tego wszystkiego ma się ulepa i tak nie dopuszczonego do ruchu po drogach publicznych? To po co w takim razie w ogóle są sprzedawane te zestawy? Czy sprzedawcy i ludzie którzy to promują mają ludzi za debili? Czy to znaczy że chcąc mieć całkowicie legalny rower elektryczny spełniający wymogi EN 15194 i przepisy prawa taki rower może być tylko fabryczny i żadne ulepy nie wchodzą w grę? Można już kupić od 3000 zł, tylko jaką mam gwarancję że spełnia te wymogi i też przypadkiem nie ma mocniejszego silnika albo gniazda do zamontowania manetki? Idzie zgłupieć od natłoku informacji i różnych opinii naprawdę.

To nie jest prawda że dokładany zestaw nie jest legalny. 

Sprzedawaliśmy z OFICJALNEJ dystrybucji zestawy konwersyjne bion-x. Silnik w piaście,  250w, baterie bagażnikowe. Bez manetki,  czujnik obrotu korby. 

Był to zestaw identyczny jak te które w swoich rowerach parę lat temu oferował trek i giant. 

Zestaw był drogi ale to nie miało znaczenia jeśli chodzi o legalność. Był 100% zgodny z zasadami użytku elektryków i dopuszczony do ruchu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.12.2023 o 19:15, kipcior napisał:

No właśnie z tym dużo tańsze to tak nie do końca. Jak weźmiesz nowego, dobrego analogowego fulla enduro i jakiegoś Bafanga z dużą baterią to też wyjdzie ponad 20k i za podobną kwotę, da się coś firmowego znaleźć. 

@Mandoleran Ja to widzę tak, że każdy ma swój zakres umiejętności i poczucia bezpieczeństwa. Jak się ktoś pomyli, to jego poczucie bezpieczeństwa ulegnie zmianie ;) Jadąc fullem po górach nie miałem żadnego problemu z limitem 25km/h, ale już po miebateriażście, żeby do tych gór dojechać to tak, było to irytujące. 

Tylko że ten bafang będzie miał 500-1000w, będzie bardzo tani w zakupie i serwisie. Będzie dużo,  dużo cichszy niż jakikolwiek silnik centralny w rowerach fabrycznych. Do tego bafanga podepniesz dowolny pakiet co do producenta,  dodatkowo dużo tańszy niż dedykowana bateria. Do tego bafanga możesz montować blaty o bardzo szerokiej rozpiętości rozmiarów.  Możesz wybrać kilkadziesiąt różnych wyświetlaczy, co kto preferuje, od mini kostek na których mało co widać po LCD 70 cali  :)

Bafang jest prostacki co do konstrukcji i grzebanie w nim jest bardzo bezproblemowe.  

Tenże B pozwala na bardzo szeroki zakres tuningu i przeróbek a jego potencjał w tym względzie jest olbrzymi. 

I, jak rower ci się znudzi, to przełożysz zestaw do innego. 

Mój ht który jest bazą do konwersji kosztował mnie 10 tysięcy. Części które w nim są znajdziesz w elektrykach z przedziału 50 k pln. Zestaw kosztował,  zależnie od użytej w danym momencie baterii,  5-6 tysięcy. 

Moja żona jeździ na konwertowanym ht, który kosztował mnie 8tys z wliczeniem konwersji. Ten sam zestaw "bombek" choinkowych w przypadku gotowca zmuszałby nas do wydania 20 tysięcy. 

W dniu 21.12.2023 o 20:45, Mandoleran napisał:

@kipcior

Ulep do ciorania enduro po górach? No to trzeba mieć jajca nawet jak poszukamy jakąś dobrą ramę ;) . Nie bez powodu producenci starają się takie rowery w jakimś stopniu wylajtować, a taki bafang+ pakiet+ to wszystko dobrze umocnić by wytrzymało trudy ciorania na jakimś Twisterze w rowerze ( mimo wszystko nie przystosowanym do konwersji ) ponad 35+kg!! No trzeba mieć naprawdę jajca i pustostan w głowie 🙃.

Irytujące pewnie jest sama jazda na takim rowerze w miejscach do niego nie przeznaczonych, ja rozumie że trzeba dojechać do tych gór i wielu albo zagryza wargi i jedzie na rowerze, albo wrzuca rower w auto i dojeżdża na miejsce :) 

Bafang 750w plus pakiet 750wh to 10 kg. Rower do ciorania to 14-16. W sumie więc 24-26kg. Równie dobrze mogłeś napisać 45 kg, to też w jakimś stopniu zbliżony wynik. :)

Żeby to "dobrze umocnić" potrzebowałem 50 pln. OBi robotę robi. Do tego przydała się glowa i ciut "pomyślunku". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.12.2023 o 18:36, Mandoleran napisał:

Podobno na nowych generacjach nie czuć zbędnych oporów ( oczywiście nie licząc wagi) to takim rowerem się jeździ jak każdym innym i można tym jechać szybciej, tyle że już bez wspomagania :P .

Oczywiście że wielu by chciało więcej, a że apetyt rośnie w miarę jedzenie to czemu z 32 od razu nie iść w 40!! Też jestem na etapie zakupu 1 elektryka i mi takie 25 styknie, akurat u mnie taki rower będzie mieć inne zastosowanie i na pewno nie będzie to rekreacyjne. Jeszcze to nie ten etap w życiu żebym do rekreacji potrzebował roweru ze wspomaganiem. 

Mógłbym nawet iść w ulepa ale nie mam ochoty bawić się szukanie odpowiedniej ramy, podzespołów, jaki silnik, jaki sterownik, jaki pakiet... a też za chiny ludowe takie konstrukcje za uj mi się nie podobają, mimo że taki cudak byłby tylko do codziennego przemieszczania się, bez obawy że ktoś go ukradnie czy się rozleci. 

W samo sedno. Ale osobiście widzę więcej tanich elektryków z decla czy innego ecobajka niż typowych ulepów ;) 

Nie masz ochoty szukać "odpowiednich składników"...  

Mnie znalezienie zestawu zajęło 10 minut , pierwszy gugiel w tym temacie skierował mnie do odpowiedniego miejsca. 

Zakładając że ktoś kupuje gotowca to szukanie czegoś co spełni takie czy inne kryteria i będzie przemyślanym wyborem zajmie nawet więcej czasu. Silniki w gotowcach różnią się dramatycznie pod wieloma względami. Na rynku masz , z tych najpopularniejszych,  shimano,  brose,  yamahę,  boscha i w niektórych aspektach dzieli je przepaść. 

Bardzo sensownie byłoby,  wydając tyle ile to kosztuje,  odbyć choćby po jednej jeździe testowej na każdym. Choćby ze względu na to jak te silniki oddają moc,  jak reagują na depnięcie na korby,  jak "kończą się" dochodząc do np limitu prędkości wspomagania. Albo to jak głośno pracują. 

Kupując gotowca i nie chcąc "umoczyć" dobrze byłoby poświęcić dużo czasu na "badania". Mam klientów którzy kupili elektryki a potem z różnymi przypadłościami te zakupy trafiają do mnie. "Da się z tym coś zrobić?". Ja zadaję pytanie ile czasu podejmowali decyzję i jak to robili i w przypadku ŻADNEJ z tych osób przed wyborem nie było zaangażowania "pomyślunku". 

Gotowce mają w zestawach różne baterie. Dokonując wyboru warto wiedzieć ile realnie da się zasięgu z tego wydoić. Jak będziesz miał szczęście to dany egzemplarz będzie umożliwiał wsadzenie pakietów o różnej pojemności a jak szczęścia mieć nie będziesz to zostaniesz z jednym.

Wiele osób jest najaranych na lekkie rowery elektryczne. A później okazuje się że te mniej niż 20 ka gie okupione jest mizernym zasięgiem poniżej deklaracji producenta,  że ten wylajtowany motorek kompletnie nie ciągnie tego bajka i że nabywca jest w ciemnej du,  bo absolutnie nic z tym się nie da zrobić. A nie da się bo ktoś nie wysilił mózgu żeby usiąść dłużej nad przyswojeniem sobie wiedzy co sobie robi za np 50k pln. 

Jedyny argument który przedstawiłeś i ma sens to estetyka. Reszta to nieświadomość albo dylematy "dzianego", który może mieć w stajni 5 różnych koni,  rotowalnych w dowolny sposób. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tobo

Ja od początku wiem czego oczekuję po rowerze ze wspomaganiem. Na pewno nie będzie to żadna rekreacja, co już wcześniej wspomniałem i tak po prawdzie kultura czy nawet głośność jest u mnie 2 rzędna, ważne by było to jak najmniej awaryjne w miarę możliwości ( przynajmniej te 5 lat ). Tego czego oczekuję po rowerze do moich potrzeb, to, to, żeby był jak najmniej "serwisowalno-eksploatacyjny"  bo nie mam za bardzo ochoty i ostatnio nawet czasu by bawić się w to samemu i też dlatego od początku jestem za piastą planetarną ( raczej tutaj będzie Enviolo ) + pasek, a bateria przynajmniej 750. Nie oczekuje by rower był lekki, to ma być wół roboczy, ma mieć błotniki, bagażnik, będą sakwy, oświetlenie... Nie chcę też  motorynki wiec manetka odpada, chyba że do jakiegoś  wypychu . A budżet to można powiedzieć że jest dość elastyczny ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, tobo napisał:

To nie jest prawda że dokładany zestaw nie jest legalny. 

Sprzedawaliśmy z OFICJALNEJ dystrybucji zestawy konwersyjne bion-x. Silnik w piaście,  250w, baterie bagażnikowe. Bez manetki,  czujnik obrotu korby. 

Ja natomiast często przeglądając oferty widzę zestawy z możliwością podłączenia manetki albo też zmiany ustawień sterownika i silniki często z większą mocą niż te 250W. naprawdę trudno znaleźć coś co by absolutnie nie pozwalało użytkownikowi na tego typu modyfikacje. Nie nabiorę się na hasła reklamowe, że wystarczy jedynie zablokować moc w sterowniku albo odłączyć manetkę żeby ulegalnić rower. Najtańsze zestawy do konwersji jakie są zawierają tylko silnik montowany do tylnych widełek, napędzający przez krótki łańcuch tylne koło przez dużą zębatkę montowaną przez specjalne podkładki na szprychach. A całość jest sterowana tylko manetką, bo nawet czujnika PAS nie ma. Kosztuje to w granicach 500 zł, oczywiście bez akumulatora. Jeśli miałbym rozważać montaż zestawu do konwersji to z silnikiem na przednie koło, bo z silnikiem centralnym może być problem (większa ilość zębów na przedniej zębatce co mi akurat nie pasuje także ze względu na piastę). Z tyłu jako że mam Nexus 3 montaż tylnego silnika całkowicie odpada. Tylko że to jest samodzielny montaż, gdyby to zlecić jakiemuś serwisowi który przy okazji zrobiłby jakiś przegląd roweru i mógł wystawić odpowiedni dokument czy tam deklarację zgodności z normą i przepisami byłoby łatwiej. Bo naprawdę nie chodzi o to żeby sobie tylko jeździć a nie chciałbym żeby podczas kontroli drogowej się okazało że trzeba wzywać lawetę, bo ulep nie może się poruszać po drogach publicznych. To takie samo ryzyko jak jeździć samochodem bez ważnego badania technicznego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak na rowerzystę to strasznie bojaźliwy jesteś ;) Szansa na to,że policja doczepi się do takiego elektryka jest zerowa.Chyba,że cię zmierzą na mieście jak pędzisz 60 km/h.Mnie na analogu spisują po dwa-trzy razy na sezon.T zw. rutynowa kontrola plus pouczenia za olewanie ścieżek.Konwersja na przednie koło to słaba opcja.Żle się na tym jeździ, a przy odrobinie pecha taki napęd potrafi wyłamać haki z widelca .Nigdy nie kupiłbym ulepa bo wygląda to po prostu paskudnie .Dla mnie forma jest istotna.

Dopóki nie dojdzie do serii jakichś spektakularnych wypadków z elektrykami ,którymi zainteresują się politycy to nic się nie zmieni i nie ma się czego obawiać 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.12.2023 o 22:44, kipcior napisał:

Tak, paru debili zawsze się znajdzie. Tylko dzisiaj są ogromne ograniczenia, a oni nadal się znajdują więc to nie działa. A prawo, które de facto jest martwe albo co najmniej masowo ignorowane działa po prostu demoralizująco. 

Prawo jest w tym aspekcie martwe, bo nie jest egzekwowane. Jeżeli szansa na mandat za przekroczenie prędkości, czy za jazdę rowerem ze zbyt mocnym silnikiem i bez limitów, jest prawie zerowa, to nic się nie zmieni.

Limity mimo wszystko w jakimś stopniu działają. Jeżeli normą jest przekraczanie o 10-20km/h, to na limicie 70km/h ludzie jeżdżą 80-90km/h, na limicie 50 60-70, na limicie 30 40-50.
Gdyby ludzie byli rozsądni, to by nie przekraczali prędkości, nie trzeba by wymuszać zwolnienia progami, szykanami, przewężeniami.
Puszczenie tego samopas nie poprawi sytuacji na drogach, bo ludzie są za bardzo zamknięci na własne potrzeby i kompletnie nie interesuje ich otoczenie.

W dniu 22.12.2023 o 22:44, kipcior napisał:

Samochody dzisiaj to też już nie są Syreny czy nawet Polonezy.

Tak technika idzie do przodu, psychomotoryka ludzi nie.
Nie mamy coraz krótszego czasu reakcji, nie mamy coraz lepszej percepcji, a na pewno nie poprawiają się w takim tempie co możliwości samochodów.

Z silnikami w rowerach podobnie. Jeżeli ktoś jeździł zwykłym, to po dostaniu kilku kW w napędzie, przy pierwszej okazji się wyłoży (oby nie z kimś jeszcze).
Nawet przy mniejszych mocach ale bez limitu prędkości, to nie jest tak od razu do opanowania, do przestawienia się z 15-20km/h na 30-40km/h.

W dniu 22.12.2023 o 22:44, kipcior napisał:

Naprawdę uważasz, że bez limitów wszyscy jeździliby z gazem w podłodze? Wg mnie nic by się nie zmieniło, but w podłodze nie jest ekonomiczny, pasażerowie zwykle też tego nie lubią.

Literalnie w podłodze nie ale wyraźnie szybciej niż obecnie zdecydowanie tak.
Tak jak wspomniałem, większość mimo wszystko się ogranicza, bo jakieś zagrożenie mandatem jednak jest. Przy zniesieniu, wiele osób przestanie się hamować i wzrosną różnice prędkości pomiędzy poszczególnymi samochodami, co pogorszy bezpieczeństwo i płynność ruchu.

Tak, nie wierzę w ludzki rozsądek, nie po tym co widzę codziennie na drogach.

Ale chyba dość tego przydługawego off-topa, który nadaje się na oddzielny temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedzcie mi czy to aż taka nieprawdopodobna historia: 

 

Takim wspaniałym ulepem Bafanga - manetka, 45km/h, moc 900W,  pedzę sobie DDRem za jakimiś krzakami wzdłuż głównej drogi. Dojeżdżam do przecznicy, nie ma tam świateł, mam przejazd rowerowy i mam  bezwzględne pierwszeństwo przed skręcającymi w prawo z tej głównej. Ktoś np. skuterem skręca w tą przecznicę i co baaaaardzo częste nie zraca uwagi na przejazd rowerowy i wjeżdża mi prosto pod koła a ja go walę mocno w bok. Wywalam się wiadomo, ale  poza otarciami i stratami w ulepie nic wielkiego. Ale on zbacza z toru jazdy i wywala się na bok prosto pod nadjeżdżające z jego przeciwka auto. Są duże straty, karetka, on jest poważnie ranny, więcej niż 7 dni hospitalizacja, więc to wypadek drogowy. A w ogóle jakieś tam trwałe kalectwo mu zostaje bo stracił oko. Czy tylko on jest winny? Moim zdaniem nie! W takim wypadku z zasady przyjeżdża policja, i z zasady jest dochodzenie, jest biegły, itp. A biegły stwierdza, że w wypadku uczestniczył nie rower, który legalnie może się poruszać po DDR a nielegany ulep który poruszał się conajmniej 30km/h. I jeśli już (i o ile w ogóle) to powinien mieć OC, rejestrację i nie może się poruszać po DDRach/CPRach a tylko po normalnych drogach. I nie dość, że taki wypadek jest ścigany z urzędu, to jestem karanym przestępcą bo jestem winnym spowodowania wypdku z ofiarami. Ten poszkodowany powie sędziemu, że jakiś wariat wleciał w niego z nadświetlną i nie miał szans na rekcję, a sędzia mając analizy begłego przychyli się do jego tłumaczeń i uzna mnie za głównego sprawcę i winnego, jemu dając tylko grzywną. A gość mając taki wyrok w ręku, może się bardzo skutecznie sądzić cywilnie np o odszkodowanie albo rentę. To samo regres od ubezpieczycieli wobec mnie.

 

I co wy na to? To niemożliwe? Naprawdę warto się podniecać takimi hasełkami "a widziałeś kontrole takich pojazdów?" Serio?

Edytowane przez Mentos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Domyślam się że w takim przypadku nie pomoże tłumaczenie, że na czas jazdy po DDR w rowerze została ustawiona blokada ograniczająca wspomaganie do 25 km/h a manetka została odłączona i rowerzysta pędził o własnych siłach, bo już wspomaganie nie działało. Bo to właśnie tak są reklamowane nawet niektóre fabryczne rowery. Mają możliwość przełączenia mocy na czas jazdy po DDR i poza drogami publicznymi, i tak są reklamowane, że włączenie pilocikiem blokady uczyni je niby to legalnymi. A potem biegły stwierdzi, że pojazd nie był legalnym rowerem elektrycznym, bo miał możliwość jazdy ze wspomaganiem do 35 albo 40 km/h. A zarejestrować jako motorower nie można, bo nie ma homologacji.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Mentos napisał:

Powiedzcie mi czy to aż taka nieprawdopodobna historia: 

 

Takim wspaniałym ulepem Bafanga - manetka, 45km/h, moc 900W,  pedzę sobie DDRem za jakimiś krzakami ..

 

I co wy na to? To niemożliwe? Naprawdę warto się podniecać takimi hasełkami "a widziałeś kontrole takich pojazdów?" Serio?

To jest dokładnie to, o czym pisałem pare postow wyżej. Jesli w zdarzeniu brał ulep, jest duża szansa że jego własciciel bedzie conajmniej współwinnym. To jest jak z jazdą po pijaku samochodem, gdy prowadzący wcale niespowoduje wypadku/kolizji/zdarzenia....ale po wydmuchaniu promili, sytuacja staje sie dla pozornie poszkodowanego niekorzystna, bo jego w tym miejscu i w tym stanie na drodze być niepowinno.

Ale w PL wielu musi zmądrzeć po szkodzie, a co gorsza najwieksi cwaniacy maja w głowie to, że panuja nad rozwojem zdarzeń i zareaguja na czas....niestety wypadki pokazuja iż ich przekonanie to nie wszystko 😉

Bo jednak, czasem, życie płata figle 😛 i powstaja sytacje ktore wymykaja sie kontroli mistrzow kierownicy.

Teraz wystarczy tylko zastanowic sie nad tym, co sie stanie, jesli własciciel ulepu trafi na wyjątkowego cwaniaka, ktory od razu rozkmini z kim i czym ma doczynienia, cos jak z tym podłym prawnikiem od trumny na kółkach...

 

I czy ubezpieczenie, które posiada własciciel ulepa zadziala....w przypadku nawet gdy nikt nie ucierpi,a np rozbiciu ulegnie taki np nowoczesny reflektor, maska, blotnik...to bedzie tak z np 40tys pln w przypadku jakiegos nowego audi..a sa drozsze opcje ;-))

Edytowane przez player123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...
W dniu 18.12.2023 o 18:16, daro0 napisał:

... to wymusza norma EN 15194 i że to jest dyrektywa...

EN 15194 to faktycznie jest norma, a nie dyrektywa. Norma nie może niczego wymuszać, chociażby z tego powodu, że akty prawne muszą być publicznie dostępne, a normy są chronione prawami autorskimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...