Skocz do zawartości

[Windows] - co ja robię tu


Rekomendowane odpowiedzi

Kilkanaście lat temu przeszedłem na linuksa; trochę z ciekawości, trochę dlatego, że z reguły nie kupowałem komputerów a dostawałem złomki, z którymi linux dawał sobie radę.

W końcu kupiłem własny komputer, na którym pracowałem 10 lat.

Przerabiałem wiele dystrybucji, ale ostatnie kilka lat siedziałem na OpenSUSE - bardzo stabilna dystrybucja, a jednocześnie konfigurowalna, a ponieważ nie leżało mi ani nowe Gnome ani KDE, miałem swoje środowisko w oparciu o Mate. LibreOffice, Firefox, Thunderbird, GIMP, VLC, do tego Samba i miniDLNA i wszystko hulało. Z czasem jednak blaszak zaczął niedomagać - najpierw wysiadła zintegrowana karta sieciowa. Kupiłem drugą ale w końcu i ona wysiadła. Kupiłem więc na Allegro Della z leżaków magazynowych - nowy ale nie kuż najnowszy komputer.

Miałem na nim zainstalować linuksa ale jakoś nie szło mi specjalnie (Gmnome się wysypywał, a KDE nie lubię), na pokładzie był Windows 10, trochę się nim pobawiłem ale w ogóle mnie nie przekonał, w efekcie po kilku dniach zabawy z dual bootem komputer poszedł w odstawkę na ponad rok, a ja wróciłem do starego blaszaka podłączając komórkę po USB jako modem.

Najgorszym problemem w starym blaszaku był jednak stary (darmowy złomek) monitor o zabójczej dla oczu rozdzielczości. Przeprosiłem się z nowym blaszakiem, nowy Windows 11 nie wyglądał już jak kupa po hucznym Sylwestrze, rozpocząłem więc powolną migrację. Niby wszystko działa od strzała, grafika hula, mam filtry światła niebieskiego, no niby cud - malina.

Od jakiegoś czasu używam nowego blaszaka, w międzyczasie dokupiłem laptop z Windows 11 i wciąż nie dowierzam, jak komercyjny produkt może być niedopracowany:

- co jakiś czas nie mogę otworzyć zdjęć albo filmów zgranych z telefonu, bo wywala jakiś błąd z rejestrem, trzeba "naprawiać" te wbudowane aplikacje;

- konto przypisane do imienia i nazwiska - jak u jabola, wiem można obejść;

- aplikacja Poczta lubi sobie zniknąć z paska zadań mimo że ją tam przypinam namiętnie;

- jest jej następca, testowy Outlook - też lubi zniknąć z paska, poza tym ma reklamy w wersji darmowej;

- byłem zmuszony przejść na Outlook, bo aplikacja poczta ma problemy z załącznikami - raz można dodać pdf, a raz nie, na stronie suportu MS wisi od 3 tygodni info, że pracują nad tym, założe się że nic nie zrobią, bo od stycznia Outlook wchodzi jako oficjalny klient poczty w Win.

- niektóre aplikacje muszę wywoływać z paska (klikać) po kilka razy, bo nie wstają;

- dzisiaj nie zapisałem ani jednego zrzutu ekranu.

 

Generalnie mam wrażenie, że wszyscy idą drogą jabola i lada moment będziemy płacić najpierw za sprzęt, a potem za funkcjonalności albo usługi (ponoć w Audi już tak jest :D ). Druga sprawa to niedopracowanie systemu, normalnie jak w darmowym linuksie ;) 

 

To tak trochę żartobliwie kilka spostrzeżeń. Najważniejsze, że Rouvy działa jak złoto :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

Druga sprawa to niedopracowanie systemu, normalnie jak w darmowym linuksie  

 

Śniegu nawaliło tyle, że nie ma szans pojeździć, więc pociągnę wątek niedoróbek pingwinowych. Używam na domowych kompach linuksa od prawie 20 lat i o ile na początku mojej przygody z linuksem na desktopach faktycznie było sporo drobnych upierdliwości, tak teraz jakaś stabilna dystrybucja z KDE albo XFCE jak dla mnie jest miodzio. Windowsa 10 i 11 na pracowych lapkach połyka wygodą użytkowania.

Więc jakie to te niedoróbki linuksa?;)

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W BMW czy Audi  wyjeżdżasz full wypasioną bryką ale generalnie w wersji podstawowej. Jak coś potrzebujesz to wykupujesz abonament i zdalnie odpalają i  np.  huraaa .....masz klimatyzację 😁.

W Windows 11  na razie tego nie ma, ale za to płacisz swoją prywatnością. Dane telemetryczne jakie idę na serwery są przytłaczające. Co otwierasz , z jakich programów korzystasz i w jaki sposób , co przeglądasz itd.  U mnie windy 11 na wszystkich stacjach  działają bez zarzutu . Szybko, bez zwiech  i innych perturbacji.  Wszystko też zależy od specyfikacji/bebechów komputera. Wszystkie stacje składałem sam osobiście i są zunifikowane ze względów serwisowych. Natomiast w Microsoft jest tendencja "abonamentowa" dla innych usług ale one są w oparciu o chmurę. Natomiast takie Adobe to już tylko abonamenty, nie wspominając o autoCAD.

A Linuks i jego dystrybucje odpadają w moim przypadku bo bym nic na nim nie uruchomił.

Edytowane przez pecio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Windows zawsze fabrycznie był do niczego i trzeba go dostosować pod siebie, zeby było dobrze. Ostatni który mi pasował to był Windows 2000 :)

Linuxa prywatnie nie używam, ale ile razy musiałem coś tam zrobić to się kończyło konsolą i szukaniem w google co z tym zrobić. A czy to był Opensuse, Ubuntu, Fedora czy Mint to było bez znaczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo źle wspominam dystrybucje typu rolling release, np. Arch Linux - super aktualny system, lekki i responsywny tylko miał tendencję do przykrych niespodzianek typu "aktualizacja pozbawiła cię drukarki". I nie wiesz tego, bo drukujesz sporadycznie, np. kiedy musisz załatwić sprawę urzędową.

Fedora była ok, tutaj nie było stałej aktualizacji pakietów do najnowszych wersji ale cykle, niestety za krótkie moim zdaniem - 6 miesięcy i wszystko od nowa. Ale to distro korporacyjne więc taka polityka firmy.

Gentoo - ile to dni przesiedział człowiek przepisując komendy i kompilując wszystko pod siebie, od jądra począwszy....

Debian Stable - świetna sprawa - siadasz, raz ustawiasz i działa długie miesiące. Ale mnie najbardziej przypasowało ostatecznie inne distro korporacyjne czyli Suseł.

I o ile w Archu każda aktualizacja mogła coś wywalić, o tyle Suseł raz ustawiony działał latami, nawet po upgrade wersji. Niedoróbki się zdarzały ale dotyczyły bardziej pakietów typu Gnome czy KDE. Być może miałem za słaby komputer ale twórcy Gnome 3 odpłynęli, w efekcie często wywalało mi programy. W KDE też mi coś crashowało, poza tym nie lubię kombajnów - niby dostajesz spójne środowisko ale Thunderbird bije na głowę systemową pocztę z Gnome czy KDE. A nic mnie tak nie drażni, jak dublowanie aplikacji i robienie śmietnika w systemie. dlatego nie mogę strawić telefonów Samsunga, zwłaszcza tych wcześniejszych, gdzie obok Androida były aplikacje od Samsunga.

Najfajniejsze są takie lżejsze środowiska jak Mate czyli Gnome sprzed ubuntuizacji. Ale coś mi tam zgrzytało w nowym kompie, zostałem więc przy Windowsie. 

Faktycznie przy skromnych wymaganiach, kiedy wystarczy Firefox, klient poczty, kupimy drukarkę przyjazną linuksowi, jak Brother - można ustawić sobie świetnie spasowany i stabilny system, bardzo bezpieczny, bo co wam zrobi załącznik w poczcie pisany pod Windowsa? :) Nawet PITa da się wypełnić na linuksie :)

Ale schodki zaczynają się, kiedy trzeba skorzystać z aplikacji firm trzecich - np. szukając opaski a potem zegarka kierowałem się też tym, czy ma aplikację na smartfona, bo firmy trzecie z reguły olewają linuksa i nie piszą sterowników ani aplikacji na ten system. 

Co do konsoli - wbrew pozorom jest bardzo wygodna, trzeba tylko opanować kilka podstawowych komend z danej dystrybucji żeby aktualizować system, instalować pakiety, listować katalogi, zmieniać uprawnienia. Niektóre dystrybucje, jak choćby Suseł mają nakładkę graficzną czyli Yast, gdzie wszystko da się wyklikać.

Ale wyobraź sobie, że przed aktualizacją systemu zapisujesz sobie bekap ważnych plików konfiguracyjnych, np. /etc/fstab z układem partycji. Potem go tylko podmieniasz i wszystko jest po staremu. A pliki konfiguracyjne samby, dlna czy innych aplikacji można z reguły kopiować między dystrybucjami - to jest ogromne ułatwienie i oszczędność czasu - robisz raz a używasz do oporu. Owszem Winda też ma opcję zapisywania w chmurce konfiguracji ale też daleko mniejszą możliwość personalizacji systemu.

Wreszcie niektóre apki konsolowe typu htop, mc czy playery typu moc... Był kiedyś taki projekt, nazwy nie pamiętam, że można było podmienić system w routerze, a jeśli miał wejście USB to już w ogóle można go było zmienić w minikomputer - na pendrive albo karcie pamięci doinstalowywało się programy i - sam testowałem - można było zdalnie odpalić rtorrenta (router sam sobie ściągał na pena) albo przez podłączenie przez kabel z jackiem można było puścić muzykę przez wejście linowe w radiu czy miniwieży. Teraz to wszystko lepiej robią smartfony ale dało się i kiedyś.

 

Na koniec - niestety coś mi się ciągle sypie w windzie na blaszaku, np. znikają mi ikony apek z paska zdań, te systemowe do zdjęć czy muzyki wiecznie skrzeczą, że błąd rejestru, naprawa pomaga na jedno uruchomienie. Naprawiłem print screeny i chciałem dać zrzut konsoli bo mam zainstalowany WSL a w nim OpenSUSE ale przestał działać... Normalnie pionierskie czasy Linuksa mi się przypominają.... Właśnie mi nowego Outlooka wywaliło podczas pisania maila...

 

 

 

 

Edytowane przez spidelli
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też przemieliłem trochę różnych  dystrybucji, ale najwięcej czasu spędziłem na stabilnym Debianie. Wszystkie te nowe i lśniące pakiety w Archu czy Fedorze co jakiś czas jednak sprawiają niespodzianki. A jeśli przypadkiem potrzebuję coś nowszego to postawienie vm czy innego distroboxa zajmie kwadrans:)

Znikające ikonki z paska w Windowsie 11 też mnie wkurzają - na służbowym lapku znikają mi losowo kiedy podłączam i odłączam kompa do stacji dokującej w biurze. W domu mam inny model stacji i nic takiego się nie dzieje. Na Win 10 też ten problem nie występował...

 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@pecio

Grzebałem w rejestrze tylko tyle, by "uwiarygodnić" magistralę dla BitLockera (można odpalić BitLockera w Win Home). Mam też foldery użytkowników na innej partycji niż C i  odpaliłem chyba większość zabezpieczeń więc może coś jest na rzeczy :) 

Ale internety znają ten problem z aplikacjami systemowymi do zdjęć, filmów i muzyki. Muszę pomęczyć laptopa czymś innym niż Rouvy, zobaczymy czy trapią go te same problemy :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W WIndows  11 BitLockera nie odpalisz jak nie masz sprzętowego klucza TPM 2.  O ile masz procek np. od 11 generacji ( Intel)  to już nie ma problemu bo jest "zaszyty w środku".  Oczywiście rozruch systemu w trybie UEFI. W wersji Home masz pseudo BitLockera. Pełne szyfrowanie dopiero w Pro. A i tak jest ono nic nie warte (backdoor) jak dysk przejmą "służby"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W lapku i innym mobilnym szpeju ma to sens. Na stacji o ile ty i bliscy macie tylko dostęp to już nie koniecznie. No chyba ,że się spodziewasz rozboju w biały dzień lub musisz w trosce o RODO chronić dane klientów 😉😄i

Edytowane przez pecio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, spidelli napisał:

problem z aplikacjami systemowymi do zdjęć, filmów i muzyki.

Ale po co używasz tego badziewia? Sensowne fabryczne aplikacje w Windowsie to Paint, kalkulator i Edge ;) 

A pasek zadań w Windows 11 nie nadaje się do użytku. W poprzednich Windowsach można było zrobić własny pasek szybkiego uruchamiania, gdzie można było upchać to co się chciało. Tutaj wycięli tą opcję. Więc sprawdźcie sobie programik np. Linkbar, bo to tworzy nowy, dodatkowy pasek i rozwiązuje problemy z tym wymysłem Microsoftu. Brak czegoś takiego to był główny powód dla którego zostałem na Win 10. Tzn dalej zostałem ale teraz po prostu nie chce mi się z tym robić ;) 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli to taka choroba naszych czasów - końcowy użytkownik beta - testerem ;)

@pecio a właśnie na linuksie człowiek zmuszony do szukania alternatyw, więc tematy gpx do eTreksa rzeźbiłem w QMapShack, potem tylko w przeglądarkowym Brouterze, a od wczoraj próbuję się zaprzyjaźnić z BaseCampem :) Poczyściłem mapy i zainstalowałem najpierw w BaseCampie Freizeitkarty PL, CZ, AT i DE a potem poinstalowałem je MapInstallem w eTreksie - chyba pierwszy raz spróbuję pełnej zgodności w wyznaczaniu trasy i śladu na tych samych mapach ;) No ale to już temat na inny wątek.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Zastanawiam się, jak komercyjny, płatny produkt może być niedopracowany na tak podstawowym poziomie jak interfejs użytkownika? Domyślam się, że to kwestia aktualizacji bo co jakiś czas dzieją się takie rzeczy:

Zrzutekranu2024-02-18091707.thumb.png.4cc312b50e974843d9b18f75aedcaed9.png

Notatnik nie potrafi otworzyć plików .txt. Sam też wygląda niewyraźnie:

 

Zrzutekranu2024-02-18091739.thumb.png.d1a87a9b3a25df96edb00250cf38e5fa.png

Pomaga wykonanie akcji:

Zrzutekranu2024-02-18091822.png.cd1f935feaf0531e24278e66cb44effb.png

Oczywiście za kilka tygodni znowu się spie...rze. Tak jest z innymi aplikacjami zaszytymi w system, np. Zdjęcia czy Wycinek ekranu - co jakiś czas się wysypuje i trzeba klikać. To jest irytujące, bo jakbym chciał być betatesterem oprogramowania, to chciałbym brać za to pieniądze. 

Przypominają mi się najgorsze czasy Arch Linuksa, gdzie założeniem twórców było włączanie do dystrybucji najbardziej aktualnego oprogramowania, więc system trzeba było aktualizować jak najczęściej i ciągle coś się sypało. Człowiek wraca sterany z roboty, jak koń po westernie, chce załatwić jakąś sprawę urzędową, pisze pismo, klika "Drukuj" a drukarki nie ma w systemie bo aktualizacja ją wycięła... 

Tylko tamten system był darmowy i można było się go pozbyć tak szybko, ile trwała instalacja Debiana Stable....

O tym, że znikają sobie skróty aplikacji z paska wspominam z kronikarskiego obowiązku....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weź wróć do 10-tki... 11-tka to taki tam syf jak Vista czy 8-ka. Ewentualne zrób czystą instalację, nie używaj opcji upgrade'u systemu, bo z tego więcej problemów, niż korzyści. Mam pod sobą ok. 100 komputerów, wszystkie na Windowsie (97% na 10) i nic takiego się nie dzieje. 

Ewentualnie spróbuj naprawy systemu przez sfc i dism. 

Edytowane przez TheJW
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

W systemie chodzi o funkcjonalność i bezawaryjność, nie o wygląd. Ja tam na 10tce siedzę i będę siedział dopóki życie nie zmusi (czyt. dopóki większość nowych gier nie będzie wymagać jakiegoś nowego DirectXa, który będzie tylko w nowym systemie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
W dniu 5.12.2023 o 18:44, spidelli napisał:

a od wczoraj próbuję się zaprzyjaźnić z BaseCampem

Pod linuksem?
Jak zainstalowałeś?

 

Jeżeli chodzi o współczesne systemy operacyjne, to zarówno Windows, jak i środowisko Gnome idą w bardzo kiepskim kierunku.
Niby wszystko ładne, proste i przyjemne, a koniec końców nie wiadomo co nie działa i dlaczego.

Win10 idzie jeszcze okiełznać, chociaż schizofrenia interfejsu jest już zaawansowana (część ustawień jest w nowych okienkach, część przerzuca do starego dobrego panelu sterowania).
Po dograniu Open Shell Menu jest w miarę ok, to nowe menu start dla mnie jest nieużyteczne trzeba koniecznie myszką wykilkać, ewentualnie wyszukać jak się zna nazwę programu. W starym kilkoma klawiszami mogłem otworzyć arkusz z rowerowymi notatkami, zamknąć/uśpić system. Alternatywne menu start ratuje sytuację.
Jedyna dobra zmiana względem 7, to w końcu MS nauczył się jak przewijać rolką myszki zawartość nieaktywnych okien, coś co w linuksach działało od dawna. Poprawili też zarządzanie oknami na dużych ekranach, mając nawet kilka wygodniejszych rozwiązań (np. dwukrotne kliknięcie przy wskaźniku rozciągania okna w pionie, powoduje rozciągniecie na maksa).

Win11 to już kompletna porażka interfejsowa, jeszcze bardziej niespójna koncepcja, jeszcze bardziej niewygodny start.
W zasadzie już kompletny brak możliwości dostosowania wyglądu okien, do własnych potrzeb i preferencji, coś co istniało przynajmniej od czasu Win3 zostało kompletnie uśmiercone. Nie wiem, może młodzi dobrze widzą, że lekko inny odcień tytułu okna, lekko zmienione obramowanie, to wyraźna oznaka aktywnego okna lub nie. Od kiedy pamiętam aktywne okno miało wyraźny kolor belki tytułowej, nieaktywne było wyszarzone lub inny wybrany kolor. Jasne i wyraźne, bez wpatrywania się co i jak.

Mówiłem sobie, że Win7 to już ostatni na moich komputerach, ale niestety jestem jeszcze przywiązany do kilku aplikacji (między innymi BaseCamp), wiec jak modernizowałem to siłą rzeczy trzeba było podnieść się do 10. Tyle dobrego, że mam wersję Pro, więc jakąś kontrolę nad aktualizacjami mam.
Na laptopie niestety jest 11, ale udało mi się równolegle postawić Debiana 12, więc głównie w nim siedzę.

 

Linuksy niestety podążają podobną drogą, co Windows, też wszystko coraz bardziej ładne, proste i przyjemne. Prowadzi to do sytuacji, gdzie ustawienia graficzne nie współgrają z plikami konfiguracyjnymi, coraz trudniej dogrzebać się, gdzie te ustawienia siedzą (np. okienkowe zarządzanie siecią nie wszędzie ma przełożenie na pliki w etc, te które są dobrze znane i opisane w sieci).

Psuć się zaczęło w okolicach Win8, jak wszedł Gnome3 i wepchnięto interfejs przystosowany do dotyku w komputery stacjonarne.
Nie trawię braku normalnego pulpitu, gdzie mogą sobie powrzucać skróty czy podręczne pliki, nie trawię tego menu "start" gdzie ciężko coś znaleźć, bo trzeba wiedzieć jak wygląda ikonka lub wiedzieć jak się program nazywa.
Na szczęście puki co jest Mate, czyli taki Gnome 2.5. Można mieć na wierzchu stare dobrze znane rzeczy, a pod spodem nowocześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...