Skocz do zawartości

[Cena] Racjonalna cena roweru


Rekomendowane odpowiedzi

XD

Ale durny temat🤣

A co jeśli rocznie robię rowerem więcej kilometrów niż prywatnym samochodem?

 

Dlaczego fakt "za ile" mam rower czy tam samochód ma być proporcjonalnie skorelowany z moimi zarobkami?

Mogę jeździć do pracy 2km i zarabiać 20k a najlepiej mi się sprawdzi do tego seicento, mogę jeździć 50km ekspresówką zarabiając 5k to mam jeździć kilkunastoletnim autem i nie wiedzieć czy akurat dzisiaj dojadę na kołach czy lawetą?

  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilu użytkowników tyle opinii.

Ja na rowery sobie nie żałuję, ale wszystko z głową, niezależnie od kwoty dochodów, bo powyżej pewnego budżetu jest napinka na takie technikalia, które będą miały znaczenie tylko w zawodowym sporcie.

Na szczęście nigdy mi nie skradziono roweru i nie podchodzę również do tematu w ten sposób, aby kupić taniej co by nie było mi żal jak ukradną.

Krew by mnie zalała bardziej jakby mi skradziono rower od dziecka niż mojego elektryka.

P.S.

Najbardziej podoba mi się jak mnożymy wartość mojego auta pakując do niego rowery na wyjazd w górki, a po drodze mijamy rodzinkę we furze za pół bańki z trzema ulepami na haku o mniejszej łącznej wartości niż platforma, na której są postawione, więc gdzie tu logika.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam auto, ktore nic nie jest warte :D . Ma 25 lat. Na nowe auto moge przeznaczyc nawet 10 pensji *), jak ma sluzyc nastepne 25 lat :) 
Cztery rowery to od 1 do 1.5 pensji + 2 rowery z Deca warte 100-150€ kazdy.

 

*) Pensja netto

Tak nawiasem to nie zalezy od pensji, tyko od tego ile zostaje po zaplaceniu wydatkow koniecznych

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JWO Spokojnie - nie jesteś sam. Mam wielu znajomków rowerowych z droższym bajkiem od samochodu :D
 

Pytanie jest nierozsądne - zwłaszcza w czasach gdy ceny rowerów wystrzeliły w kosmos. Jeszcze te kilka lat temu porządnego budżetowca możnabyło wyrwać za 1,5tyś. Dzisiaj granica ta podchodzi pod 3 tysie. Z drugiej strony - cena to nie wszystko. Sam dzisiaj więcej jeżdżę na złomiaku-składaku więcej niż na "prawilnym" hardtailu który stoi w piwnicy i się kurzy. Szczerze zamiast jednego drogiego roweru wolałbym mieć kilka tańszych ale do różnych zastosowań w zależności od nastroju w którym jestem.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Źle postawione pytanie. Nie uwzględnia sutuacji posiadania kilku rowerów. Nawet takich w "racjonalnej cenie".

Poza tym, inna jest racjonalna cena za rower "dworcowy", przypinany na B&R a inna  jak ktoś się ściga, nawet amatorsko.

Fajna prowokacja 😉

Edytowane przez spidelli
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, jasmin napisał:

Spotkałem się z opinia, że racjonalna cena za samochód (nie służbowy) to jest trzykrotność miesięcznego wynagrodzenia.

Samochód nie do celów służbowy, ale zapewne też nie do celów sportowych - więc analogią byłyby raczej rowery miejskie - statystyczny Kowalski nie kupuje samochodów sportowych klasy np. GT4, a nawet nie ma świadomości, że takowe istnieją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, spidelli napisał:

Fajna prowokacja 😉

Niestety nie prowokacja, zbieram argumenty do obrony w domu, że nie będzie drzwi do budowy domu.  

 

2 godziny temu, Boss napisał:

Samochód nie do celów służbowy, ale zapewne też nie do celów sportowych - więc analogią byłyby raczej rowery miejskie - statystyczny Kowalski nie kupuje samochodów sportowych klasy np. GT4, a nawet nie ma świadomości, że takowe istnieją.

Ciekawe spostrzeżenie.
Może to by trochę tłumaczyło cenę roweru, gdzie jakby to zrzutować  na elementy automotive - jest to w zasadzie jakiś wahacz(jako rama) plus piasty(jako koła) plus łańcuch rozrzadu.
Wówczas do auta miejskiego to 3k a dla GT ~15k

Edytowane przez jasmin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to już coś wiesz. Czy rower czy samochod - musi być doprecyzowane, czemu ma służyć. Wozidło, terenówka, sportowe cacko albo klasyk-lokata kapitału.

Tutaj chyba więcej jest pasjonatów czyli hobbystów niż tzw. zwykłych użytkowników. A jesli są zwykli użytkownicy, to często zapadają na cyklozę i przestają być racjonalni. Pieniądze mają wtedy znaczenie ale nie pierwszorzędne.

Ja mam nastoletnie auto, dupow6z, na rowery wydałem w sumie więcej niż na zakup auta, auto nadrabia kosztami utrzymania. Ale auto to konieczność, rowery - pasja, chyba tak mogę już powiedzieć.

Edytowane przez spidelli
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, jasmin napisał:

Niestety nie prowokacja, zbieram argumenty do obrony w domu, że nie będzie drzwi do budowy domu. 

:D :D :D Jak to mowi stare przyslowie: Chetnie odkupie Twoje rowery, za cene ktora podales swojej zonie, jako cene zakupu :D :D :D 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przysłowie chińskie czy staropolskie? 🤔😉🤣

Czasami kobieta też współdzieli pasję rowerową. Znam taką.

Wówczas sprawa jest latwiejsza.

Np. pewien znany mi osobnik chciał wbrew żonie zmienić rower. Napotykał na twardy opór.

Tymczasem ona skrycie marzyła o elektryku (rowerze, nie kolesiu).

Zabrał ją więc podstępem do sklepu, z którego dosłownie wyjechała na elektryku. Wtedy kupił swój rower 😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, jasmin napisał:

Niestety nie prowokacja, zbieram argumenty do obrony w domu, że nie będzie drzwi do budowy domu.

Wyjedź z argumentem zdrowotnym: choroby układu krążenia to przyczyna ponad 40% zgonów w PL o ile dobrze pamiętam. Kupujesz rower po to by być zdrowym i by Twa małżonka mogła się cieszyć Twoim towarzystwem jak najdłużej. No chyba, że chce żebyś zszedł przedwcześnie i zostawił ją samą z budową? Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lata temu  musiałem "kamuflować" wydatki rowerowe   aż do granic absurdu zmniejszając ceny szpeju ( coś kosztowało 500 ja mówiłem , że 20) Ale jak zawsze kłamstwo  ma krótkie nogi .Żona  przy okazji moich większych zakupów sprawdziła ceny na necie  i wezwała mnie na dywanik 😁  Na moja obronę  wystawiłem takowa argumentację - chleb w domu jest , szynka jest  , niczego nam nie brakuje , ale  jeżeli wolisz męża który będzie pod sklepem przepijał wszystko to nie ma sprawy. Finał  pogadanki  - kasa na "rowerowanie "  płynie jak do ojca dyrektora na radio.😁😉

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od ponad 30 lat mamy z żoną takie same rowery albo wyjątkowo rowery podobnej klasy. To po pierwsze. I to działa dobrze.

Po drugie - dobrze, że ktoś zapytał - bo się nie zastanawiałem nad tym wcześniej. I odkryłem, że jedna pensja to moja psychiczna granica ceny jednego roweru - i kiedyś i teraz - ale roweru górskiego. Dla miejskiego to 10% tej kwoty i największym błędem było kupienie miejskiego Cannondale, którego strach gdzieś zostawić. Na szczęście już minęło kilkanaście lat.

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, jasmin napisał:

Niestety nie prowokacja, zbieram argumenty do obrony w domu, że nie będzie drzwi do budowy domu.

A będą, czy tu wybór rower albo drzwi? Jeżeli budżet się spina, to chyba można to łatwo wykazać?
Jest jakaś akceptowalna kwota, przy której nie będzie problemu?

Zakładam, że już masz rower i z jakiejś przyczyny przestaje wystarczać. Tu masz pierwszy punkt zaczepienia, że i tak musisz wydać na modernizację i mało to nie będzie.
Jeżeli stary nie będzie już potrzebny, to pewnie jest jeszcze coś wart, więc można sprzedać i o tyle podnieść wydatek.
Skoro full, skoro wypady w góry i na single, to taki rower musi wytrzymać, więc nie można kupić byle czego. Koszty leczenia itp. jak na singlu strzeli będą znacznie wyższe niż wydatek ponad akceptowany próg.

Można też pójść niebezpieczną drogą i porównać na co pozwalasz wydawać pieniądze ;)

 

A racjonalność wydatku nie jest łatwo mierzalna.
Wspominane już zastosowanie roweru, inna kwota będzie do roweru na miasto, inna na rekreację, a inna na sportowe zastosowania. Jak się nie ściga, to nie trzeba mieć topu ale jazda w górach podnosi minimalny próg dosyć znacząco.

Zarobki też się liczą ale nie bezpośrednio. Tak jak już ktoś wspominał ile zostaje po wszystkich wydatkach. Do tego jaki ma się zapas w razie co.
Dla mnie bezpieczną granicą było kupić za gotówkę i zostawić sobie przynajmniej 10k łatwo dostępnych środków (rachunki bieżące, lokaty czy inne długoterminowe nie wchodziły do rachunku). Akceptowalne odnowienie środków wolnych to 6-12 miesięcy, no ale mam trochę większe wymagania niż przeciętny użytkownik roweru ;)

U mnie kupno fulla zbiegło się z kilkoma czynnikami. Stary HT wymagał już modernizacji i ładnych kilka k by poszło, żeby to nie było tylko utrzymanie. Nowy lekki HT to był wtedy wydatek w okolicach 7-8k (może więcej), to już równie dobrze można było dołożyć drugie tyle do fulla.
Jednocześnie miałem już gdzie trzymać kolejny rower i się odkułem po kupnie mieszkania, kredyt już tak nie ciążył (trochę się zdążył spłacić, pensja wzrosła).

Nie powiem, żeby wtedy była to łatwa decyzja o wydaniu kilkunastu tysięcy, zwłaszcza że nie miałem pewności, że full ma sens.
Obecnie oswajam się z myślą, że kolejny to będzie wydatek w okolicach 30k, bo chcę coś lepszego, lżejszego, a ceny niestety poszły bardzo mocno w górę. No ale czas pokaże co z tego wyjdzie, może zmodernizuję obecny i uda się zgubić trochę wagi przy okazji (w przyszłym roku pewnie szykuje się wymiana napędu, może przy okazji koła).

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje ostatnie 3 rowery. 

1. Zakup za 1300 zł, potem modernizacja za jakieś 1500 zł. 

2. Zakup za niecałe 5k, modernizacja jakieś 4k.

3. Zakup za niecałe 6k. modernizacja ok 7k.

I każdy z nich był racjonalny, a najbardziej 3. Tylko powody, zastosowania i potrzeby zmieniały się w czasie. 

Można się jedynie zastanawiać czy bardziej racjonalne byłoby wydanie od razu 3k, 9k i 13k. Normalnie modernizacja nigdy nie jest opłacalna, a więc i racjonalna, a w praktyce tylko w drugim przypadku by tak było. Pomijając taki detal, że nie mogłem wtedy wydać 9k od razu ;) 

Tylko jest jeszcze jedno małe ale. 

1. Modelowy odpowiednik tegoroczny kosztuje katalogowo 2,7k, za jakieś 2,1k można go dostać.

2. Dzisiejszy model to 10,5k, można kupić za 8,9k...

3. 8,3k, da się czasem znacznie taniej ale jeszcze musi być dostępny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tak sięgam pamięcią wstecz, to jedynym rowerem który kupiłem jako nowy był składak Wigry 3, za "komunijne" pieniądze. Potem były jeszcze trzy używane, kupione w całości jako gotowe rowery (acz wymagające lekkiego wkładu, by nadawały się do jazdy). Były to (w kolejności chronologicznej): Romet Pasat (dałem za niego 10 000 starych złotych w 1987 roku, od kolegi z klasy), kolarka MBK, z założoną prostą kierownicą i klamkomanetkami Alivio 3x7 i wolnobiegiem 6 rz (nie działało poprawnie, w jakimś komisie w Chełmie za 150 zł (rok chyba 2002). I jeszcze góral Bianchi (ten granatowy) na zamojskiej giełdzie za 140 zł (2009 rok). I tyle. A obecnie mam o kilka więcej rowerów niż te. Jakoś tak same powstają. 

Np. biała damka narodziła się tak:

Rama trekking 28"stalowa damska z widelcem F. - 7638455473 - oficjalne archiwum Allegro (tylko ja kupiłem ten zestaw jeszcze za 60 zł). 

Teraz wygląda tak i bardzo dobrze spełnia swoje zadania:

image.thumb.jpeg.5abb3de5017ed3cf4d68e21dc80b3b8e.jpeg

Tylna przerzutka Deore znaleziona na złomowisku, korba jeszcze z tego górala Bianchi (jakiś stary Altus), manetki też, zwijane opony Corratec 700x32 (kupione za 100 zł zestaw, jako NOS). Za obręcze Rigida Chrina (podwójnie oczkowane), zapłaciłem w jakimś małym sklepiku - serwisie w Chełmie 50 zł (za dwie sztuki, nowe). 

Kaseta 7-ka i łańcuch z odzysku (już trochę przechodzone w góralu). 

I co najważniejsze, ja tym rowerem lubię jeździć. Chciałem mieć dość szybki rower z błotnikami i bagażnikiem, którym mogę czasem coś przetransportować i pojechać po deszczu bez obawy o brudny tyłek. 

To tylko jeden z przykładów, ale inne rowery powstawały w podobny sposób. 

Raz byłem blisko kupna całego, gotowego roweru ze sklepu i był to poprzedni Marin Muirwoods (z napędem 3x9, w rozmiarze S i kolorze "rasta", ostatnie sztuki były chyba po 1700 zł czy jakoś tak). Trochę żałuję, że nie kupiłem, bo obecny już mi się nie podoba, no i cena wzrosła dwukrotnie. 

Inna rama kupiona prawie za darmo (129 zł, podobno Bianchi, stara bianchi - Ramy - Forum Szosowe (szosa.org), z widelcem Columbus w zestawie) skończyła tak:

image.thumb.jpeg.f17ed8fe42fb260386dcd1ab43a957d0.jpeg

I też bardzo lubię na niej jeździć. Te koła stożkowe to ze sklepu e-bmx, za 200 zł za komplet, z ukrytymi nyplami. Ciężkie kloce, ale czuć już, że lepiej tną powietrze niż takie klasyczne na niskich obręczach. Naprawdę dobrze się jeździ, a delikatny widelec Columbus tłumi drgania w niesamowity sposób. Karbon niech się schowa.

Najwięcej zainwestowałem chyba z szosówkę z baranem (altualnie na stalowej ramie Jamis Satellite, z widelcem karbonowym Scott (rama 1900 g, masa widelca poniżej 300 g). Tam mam korbę Ultegra 6500, przerzutki Dura Ace, klamkomanteki Campagnolo (działą to w układzie "shimergo"). Lekkie koła (Novatec, szprychy Laser, Competition, obręcze Mavic Open Pro i Alexrims r390, nyple alu). Wiele części kupowałem jako używane, więc cały rower i tak jakoś bardzo drogo nie wyszedł, a waży 8.5 kg. Tylko że ja na barananie jakoś nie bardzo lubię ostatnio jeździć. 

Nie jestem w stanie policzyć dokładnie, ile kosztowały mnie wszystkie rowery, ale na pewno im więcej rowerów, tym w sumie koszty utrzymania wcale bardzo nie rosną, bo brak opłat stałych (w przeciwieństwie do samochodów), a zużycie rozkłada się na wszystkie po trochu. Jedynie ilość miejsca na ich przechowywanie mnie ogranicza, bo spokojnie jeszcze ze dwa był chciał złożyć, w tym w końcu góral na kołach 29 cali. 

 

 

Edytowane przez marvelo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.06.2023 o 10:51, RabbitHood napisał:

Z drugiej strony - cena to nie wszystko. Sam dzisiaj więcej jeżdżę na złomiaku-składaku więcej niż na "prawilnym" hardtailu który stoi w piwnicy i się kurzy. Szczerze zamiast jednego drogiego roweru wolałbym mieć kilka tańszych ale do różnych zastosowań w zależności od nastroju w którym jestem.

U mnie w sumie jest obecnie podobnie. 

Tylko że ja w sadzie nie mam żadnego "prawilnego" roweru w odpowiednim rozmiarze i z odpowiednim napędem, na który koledzy Mihau_ czy KNKS by się krzywo nie patrzyli. Ale zwisa mi to i powiewa. 

Jak sobie pomyślę, ile ciekawych projektów złomiaków-skadaków mógłbym zrobić za cenę jednego nowego, "prawilnego", przyzwoitego roweru, to chyba jednak już nigdy nic nowego nie kupię. 

Edytowane przez marvelo
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...