Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Czytam w necie i słyszę od znajomych, że nawet sporo ludzi na MPR, ale gdy widzę te zdjęcia...

... z rodzinnym, wygodnym, spokojnym rowerowaniem to chyba wciąż nie ma wiele wspólnego?

Szy.

Napisano (edytowane)

Trudno odnieść mi się do MPR jako całości, bo epizodycznie trafiałem na tę trasę i zdaje się, że były to dość dobre szutry. 

Trafiały się kiepskie czy fatalne odcinki ale to raczej wina Komoota (wyznaczanie trasy) i moja (brak weryfikacji ale co można zweryfikować ad hoc w telefonie; jeśli plan podróży sypie się już drugiego dnia ;))...

Leśny, błotny odcinek to jedno z gorszych doświadczeń  :) ale one zdecydowanie nie miały oznaczeń MPR.

Mnie tu ostrzegano przed piaskami i były ale czy dany odcinek był w przebiegu MPR - tego nie mogę powiedzieć z całą pewnością.

Moja trasa była w dużej części trudna, zdarzało się prowadzić nasze gravele bo albo piach albo błoto (ale błoto zdecydowanie tylko w ten dzień w którym złapała nas burza). Na pewno jest sporo podjazdów, zdarzają się kocie łby. My ratowaliśmy się czasami jazdą krajówkami ale to zdecydowanie było wymuszone warunkami - chcieliśmy nadgonić czas stracony przez wjazd na szlaban przed poligonem.

Ale zdarzały się drogi z dość dobrym albo wręcz nowiutkim asfaltem, na którym praktycznie nie spotykaliśmy aut, choć były to raczej tereny leśne, rolnicze a nie turystyczne.

Myślę, że Warmia, Mazury czy ta część Podlasia, na którą trafiliśmy warto zobaczyć ze względu na krajobraz, architekturę, klimat ale faktycznie, żeby było to rodzinne, spokojne rowerowanie to trzeba mocno przyłożyć się do planowania trasy.

Czasami można spokojnie, bez towarzystwa samochodów jechać drogami asfaltowymi z dobrą czy bardzo dobrą nawierzchnią, trafiają się dość dobre szutry (czasami są to drogi publiczne, ze znakami drogowymi), zdarzają się kocie łby, choć trafiliśmy też na taki odcinek, gdzie po obu stronach dołożono asfaltowe pasy dla rowerów (podobne rozwiązanie chyba w Gryfinie widzieliśmy - od miasta w kierunku mostów na Odrze).

Wystrzegać się należy dróg leśnych, takich routowanych ad hoc przez aplikacje bo można trafić w piachy, trawę po pas albo błoto, w dodatku rozjeżdżone przez transport drewna.

Druga przestroga - trzeba patrzeć na jakiś mapnik, bo przy dłuższych dystansach, po wpakowaniu się w jakąś błotną przygodę trzeba się decydować albo na powrót albo na przedzieranie - brak dróg alternatywnych (lasy, jeziora).

To tak na gorąco, chaotycznie :) 

 

Edytowane przez spidelli
  • +1 pomógł 1
  • 6 miesięcy temu...
Napisano

Rok temu byłem, i podzielę się swoimi spostrzeżeniami.

Rower typu cross z oponami Specialized tigger sport 38c, nie uważam że trasa jest pod mtb, jak gdzieś się nie dało jechać to tylko króciutkie fragmenty - niemniej ( dygresja ) przy rowerze obwieszonymi ciężkimi sakwami na takich wąskich oponach czułem się niestabilnie, szczególnie na asfaltowych zjazdach, mam już marathony 47c.
Zaczynałem w Rucianych i jechałem przeciwnie to wskazówek zegara, najbardziej wysunięty odcinek na południe był szutrowy, niby dla gravelowców fajny, ale jak jest sucho, a samochody co chwilę jeżdżą, to ten odcinek będzie mi się już wiecznie kojarzył z wszędobylskim pyłem, unoszącym się w powietrzu. Zdecydowanie ten odcinek poprowadziłbym po drugiej, mnie ruchliwej i mniej szutrowej stronie jeziora nidzkiego - byłem i polecam. Też najbardziej wysunięty na północ fragment powinien być poprowadzony nie przez Węgorzewo, a przez jedną z najbardziej malowniczych tras na mazurach, Harsz-Sztynort. Osobiście trasę sobie przedłużyłem i od Sztynortu pojechałem naz zachód, do klimatycznej miejscowości Reszel, potem przez Sorokwity, i na ukos przez mazurski park krajobrazowy do Rucianych.

Miałem ogromną nadzieję, że uda się przejechać tą trasę bez pomocy elektrycznej nawigacji, niestety oznaczenia są zbyt rzadko.

  • +1 pomógł 1
Napisano (edytowane)

Najgorszy odcinek - Suwałki - Harsz :D Złapała nas burza w Bakałarzewie (straszyła nas później cały czas swoimi pomrukami), moja kreska narysowana w domu okazała się do d...  wiodła nas po lasach, błoto nas spowalniało, wytyczanie innej ad hoc to wielka nerwówka, bo tez nie wiadomo było, czy się nie skończy gdzieś w piachu i błocie i trzeba będzie zawracać... Hotel zamówiony (Stara Szkoła w Harszu), kolacja miała czekać do 19.00.

Nerwy, urwany pasek od sakwy,  zmylona droga - bo asfaltowy zjazd i trzeba było zawracać pod górę, zgubione gdzieś jedno piwo (wypadło z bagażu) ;) ale wreszcie dotarliśmy... 

Ponad 7 godzin samej jazdy, 115 km.... 

image.thumb.png.9f5f7882dce18f164c9a0f52582902b4.png

Ale zupełnie nie żałuję, że pojechaliśmy "po swojemu" :) 

Harsz - Sztynort był fragmentem naszej trasy ostatniego dnia; dalej jechaliśmy w stron e Biskupca, już na Warmii.

W Reszlu byłem ale nie na rowerze - faktycznie jak na tak małą miejscowość - sporo do zobaczenia bo i zamek i wieża kościoła, ryneczek malowniczy ale zaniedbany...

Edytowane przez spidelli
  • +1 pomógł 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...