Skocz do zawartości

[Gleby] Jak często Wam się zdarzają? Wasze statystyki


Rekomendowane odpowiedzi

W ciągu ostatnich 10 lat ze 3-4 razy niegroźnie. Wstałem, otrzepalem się i jechałem dalej (jeżdżę tylko po mieście) a dopiero pół godzinie od zejścia z roweru zauważylem, że mam spuchnięte kolano i jednak ten upadek to nie był tak całkiem bez konsekwencji (tak tak, dopiero po jakimś czasie zaczyna boleć i puchnąć, w trakcje adrenalina uśmierza ból). Głównie to było z powodu śliskiej nawierzchni i chyba raz wjechałem a jakąś dużą dziurę w asfalcie, z mała prędkością wszystko.

Miałem tylko jeden poważniejszy wypadek. Z roweru co prawda nie spadłem, ale uderzyłem głową w zgięty znak. Przy małej prędkości (max 5 km/h) przejeżdżając przez przejazd i uważając czy nic nie jedzie (widoczność jest słaba w tym miejscu, jest lustro i praktycznie żadnego widoku bezpośrednio), w dodatku było ciemno a po drugiej stronie ulicy znak był zgięty tak, że zagradzał przejazd. Nie zauważyłem tego i uderzyłem głową w ten zgięty słupek. W sumie tez nic nie poczułem, tylko jak przejechalem jeszcze kilka metrów to zauważyłem, że dość intensywnie cieknie mi krew z czoła (nie miałem kasku). Finalnie okazało się, że to skóra przecięta na czole i zdarta, więc karetka, pogotowie, 6 szwów i oczywiście tomografia głowy (nic nie wykazała). W sumie uderzenie było bardzo słabe (bardziej to głowa prześlizgnęła się pod słupkiem i powstało długie rozcięcie)  i gorzej to wyglądało niż było poważne. Ale gdybym tak jechał z prędkością 45 km/h zamiast 5 km/h to pewnie czaszka by była w kawałkach i mózg by wypłynął na wierzch. Także polecam uważać na zgięte znaki. Potem jeszcze przez dobre 2 tygodnie chodnik był poplamiony krwią w tym miejscu, dopóki ktoś tego nie wyczyścił, ale znak wyprostowano szybciej. Może powinienem był ubiegać sie o jakieś odszkodowanie z powodu tego zgiętego znaku, ale dałem spokój, tym bardziej że i tak byłem bez kasku a to pewnie by ograniczało moje szanse na cokolwiek prawie do zera.

No, może jeszcze jedno zdarzenie pamiętam. Wymijałem jakiegoś dziada (trochę moja wina, bo po prawej stronie), na skrzyżowaniu 2 ścieżek rowerowych, wlókł sie niemiłosiernie i w dodatku wymijałem go na skrzyżowaniu, czego robić nie powinienem. On nagle skręcił bez ostrzeżenia w prawo nic nie sygnalizując, a ja uderzyłem przednim kołem w betonowy koszy stojący na ulicy i polecialem do przodu przez kierownicę. Też prędkość była raczej podobna do prędkości pieszego, pamiętam że nic mi sie nie stało, nie miałem nawe siniaka ani zadrapania. Rower tez nie ucierpiał. Prawie zdążyłem wyhamować przed uderzeniem, no ale to prawie niestety.

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Były czasy , że codziennie szorowałem kamerdolce , ot taka specyfika tej dyscypliny. Dwa razy przeszarżowałem -  raz na pół roku uziemiony, innym razem na trzy miechy. O szyciu to już nie wspominam. Teraz jak uprawiam emeryckie czyt. szosowe/gravel/turystyczne kolarstwo to ani razu mnie łono matki ziemi nie przytuliło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na singletracku przy rozpędzaniu się nagle uderzenie lewym pedałem, zatrzymało rower w miejscu, mi już oderwało ręce od kierownicy bym wystrzelił jak z procy w powietrze gdy kierownica stwierdziła, że zostaję na miejscu trafiając w udo.

Zwijałem się katurlając się z bólu i tarzając po ziemi dobre 5 minut. Wreszcie udało mi się wstać. Winowajcą okazał się  brązowy korzeń zagrzebany w brązowych liściach, jedyny w okolicy, no naprawdę pech totalny. 

No i decyzja co dalej. Ze strat to pedał tylko wygięty, noga cholernie boli ale nie złamana... Albo wracam parę metrów do tyłu do przecinki asfaltowej i asfaltem zjazd do auta albo jazda dalej singlem. No do cholery, dopiero co się wspinałem, na górze chciałem rower do rowu wrzucić, zaczyna się najlepsze, nagroda za wspinaczkę - jadę dalej.

No i to była dobra decyzja. podczas pedałowania nie bolało tak bardzo, przy zjazdach na stojąco był problem ale wystarczyło jechać ciutkę szybciej by koncentracja spychała do podświadomości ból. A tak bym żałował, że zjechałem w dół asfaltem.

Straty- krew na spodniach, po ściągnięciu spodni 3,5 tygodniowy siniak od kolana po siusiora.

Jak na razie na rowerze tyle :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • Mod Team

Zaczęło się...

Inauguracja glebowa 2024 : druga jazda i dwie gleby :teehee:, pierwsza z lekkim slajdem, druga z mocniejszym przyziemieniem, a może "przylodzeniem", bo na lodzie...  Bilans : stłuczona poduszka prawej dłoni (pod kciukiem), i nadwyrężone ścięgno pod lewym kolanem...  O jakichś małych śladach na lewej nodze nie wspominając.

Zemściło się "zapitalanie" - przez prawie całą drogę jazda dość zachowawcza, a pod koniec przyspieszenie, trochę za szybko na oblodzonym wyjściu z zakrętu + przyhaczenie prawym chwytem o drzewko...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też wczoraj zatańczyłem na lodzie. Pierwszym razem to była bardziej jakaś lodowo-śnieżna koleina, wybroniłem się robiąc niemalże szpagat. ;) Kilka kilometrów dalej na polnej drodze już nie miałem tyle szczęścia. Jechałem dość szybko, ale zapobiegawczo....a przynajmniej tak mi się wydawało. :D No i jadę sobie, normalnie, po ludzku - do przodu. I nagle jadę dalej w tym samym kierunku, ale już tyłem. 😆 Telemarku nie było - rąbnąłem na zamarzniętej żwirówce prawym bokiem: na bark operowany ledwie ponad miesiąc temu i kolano z pękniętą łąkotką. Rower wylądował poza drogą - na suchej trawie pokrytej śnieżnym puchem. :) Obyło się na szczęście bez urazów i strat. Trochę pobolało, ale -10°C skutecznie chłodziło stłuczone miejsca - dojeździłem jeszcze ponad godzinę. Dopiero jak trzeba było rower wnieść po schodach to kolano coś tam marudziło, ale bez tragedii.

Edytowane przez TheJW
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ja o ścięgnie dowiedziałem się po 4 godzinach, kiedy zgiąłem nogę pod kątem prostym z rotacją zewnętrzną, ale chyba podświadomie to przeczuwałem, bo roweru nie wnosiłem, tylko "wjeżdżałem" po wąskich schodach na drugie piętro - najtrudniej było na nawrotach, ale dałem radę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja jestem szczęściarz, bo mnie pokonało błoto - masełko, przyglebiłem na lewy bok, więc przerzutka wybroniona, kostium jeno zmienił kolor z czarnego - eleganckiego na brązowy - niewyjściowy + lekkie obtarcie na dupobiodrze. Za to radosny uśmiech mojej Pani, która na to nadjechała - bezcenny :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ubiegłym roku dwie gleby, które pamiętam, ale straty głównie na honorze. Natomiast kontuzji doznałem stojąc nad rowerem na lekkiej pochyłości. Puściłem hamulec, rower przesunął się kilkanaście cm i pedal naciskając na łydkę wykręcił stopę i nadwyrężył staw skokowy. Bez jazdy, prawie bez ruchu. Minęło 5 miesięcy, a nadal czasem to czuję. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przerwie swiateczno-noworocznej zjazd z od Klimczoka w kierunku Błatni, bardzo fajny śliski śnieg, widoczna z daleka koleina. Oczywiście tam gdzie wzrok tam i przednie koło, więc ugrzęzło w koleinie, a ja przeleciałem z gracją przez kierownicę lądując na miękkim śniegu, rzucając soczysty przecinek.

Dwa dni temu, dwukrotnie, na ścieżce rowerowej, bo po co sól tam sypać, tylko rowery niszczy;)

To ostatnie trzy, generalnie, zdarzają się, na szczęście do tej pory nic poważnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • 7 miesięcy temu...
22 godziny temu, Mihau_ napisał:

Opony asfalt drą a asfalt drze rower, kolana i łokcie 

IMG_20240908_115806065_AE.jpg

*pierwsza w życiu sroga gleba na szosie, gdzie byłem sam i nie mogę mieć do nikogo pretensji oprócz instytucji, która teoretycznie powinna dbać o stan wtr

To co było przyczyną gleby? Dało się jej uniknąć?. Przy jakiej szybkości się wyebałeś? Ja ostatnio na rondzie przednie kółko mi ujechało ale się nie pozdzierałem. Bo asfalt był śliski jak lód. Pyłki z roślin?  Bo długo nie padało a akurat jechałem jak zaczęło padać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem jedną poważniejszą glebę w tym sezonie (taką, że tydzień mocno bolało udo) - Trail Alte Schmiede w Leogang na mokro - w jednym miejscu na trawersie z korzeniami po ostrym zjeździe - wszyscy tam padali (jak się patrzyłem w trakcie prostowania kierownicy, moja córka też się przewróciła, ale jak to zobaczyłem, to było już za późno by się zatrzymać).

Ja zawsze podziwiam odwagę szosowców, bo ja miałem full-face, komplet ochraniaczy i jechałem pewnie 10 km/h, a szosowcy to inne prędkości i a do tego lycra i kask orzeszek - podziwiam.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, pedalarz339 napisał:

To co było przyczyną gleby? Dało się jej uniknąć?. Przy jakiej szybkości się wyebałeś?

Główna przyczyna to wybrzuszenie asfaltu. Do tego duże zmęczenie, brak koncentracji, okulary zlane potem, jazda pod słońce, kilka czynników przez które po prostu tego nie zauważyłem 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, JWO napisał:

W mtb enduro lub DH, upadki sa niejako immanentna czescia. Na szosie mniej sie upada :D

Na szosie mniej się upada, gdy się jeździ samemu. W peletonie kraksy są również immanentną częścią. Musi tak być, gdyż jazda na kole to klasyczny przykład niezachowania bezpiecznego odstępu od pojazdu poprzedzającego.   

Edytowane przez marvelo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W peletonie to w ogóle ostatnimi laty są jakieś jaja z tym co niektórzy wyprawiają. Nie mogę wyszukać artykułu gdzie "stara gwardia", która już się nie ściga stwierdza wprost, że zero wyobraźni czasem, za duże ryzyko połączone z kiepskimi umiejętnościami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez 5 lat zaliczyłem dwa szlify. Jeden na szosie, gdy przeceniłem przyczepność opon w zakręcie i za mocno dociążyłem przednie koło, a drugi na gravelu, ale tez na zakręcie i asfalcie, gdy najechałem na ubłocony kawałek drogi. Co ciekawe, mimo bolesnych obtarć na spodenkach prawie nie został ślad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...