Skocz do zawartości

[dziwne zachowanie] Jeżdżenie bez błotników w deszczową pogodę


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 18.06.2024 o 21:06, leon7877 napisał:

Takie błotniki są bezużyteczne w praktyce. Z przodu za krótki i sypie syfem w twarz, a z tyłu też za krótki i sypie syfem w napęd. Jedyne co daje to że nie wali po plecach. 

Pełne błotniki powinny sięgać do połowy koła z przodu i do dołu tak jak masz, a z tyłu też tak jak masz, ale aż do suportu tak żeby zasłonić napęd.

Niestety żaden producent z tych "lepszych" takich nie produkuje. Masz do wyboru dokładnie jeden model chińskiej tandety, ale rolę spełnia

Mówisz z obszernego własnego doświadczenia?

Cube Acid 75. Do mtbeka,  krycie tyłu w bardzo szerokim zakresie,  kompatybilne z oponami nawet 2.8. 

Doświadczalnie przetestowane. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

A nie można po prostu nie jeździć po błocie? :P

 

Sam jeździłem przez kilka lat bez błotników, potem kolejnych kilka z błotnikami (takimi plastikowymi dopinanymi z przodu pod koronę amortyzatora, a z tyłu do sztycy), a teraz znów bez. Dlaczego? Patrz pierwsze zdanie - skoro nie pcham się na siłę w syf, to nie potrzebuję się przed nim chronić. Oczywiście zdarzało się, że wjechałem w jakieś bagno albo złapał mnie nagły deszcz, ale wtedy brak błotników naprawdę był najmniejszym problemem w obliczu błocka w butach, wody w majtkach i innych podobnych atrakcji :D  I do dokładnie tego samego wniosku dochodzili właściwie wszyscy znajomi, z którymi jeździłem w szkole i na studiach. Czasami ktoś miał założonego z tyłu jakiegoś obrzyna, ewentualnie taką osłonkę pod dolną rurę ramy, ale to było wszystko. Dlaczego? Znów patrz pierwsze zdanie.

 

Gdybym jeździł na wielodniowe wycieczki lub tym bardziej do pracy, startował w zawodach albo robił cokolwiek, co wymagałoby siadania na rower niezależnie od pogody, to wtedy byłaby inna rozmowa - przy czym wtedy miałbym inny rower, a nie tylko dokładał błotniki do obecnego. Ale skoro nie wyjeżdżam w brzydką pogodę, to coś takiego jak błotnik jest mi zbędne. Na tej samej zasadzie można zapytać, po co komu fulle, skoro tak często widzimy je na asfalcie? Albo czemu ludzie kupują gravele po to, żeby najpierw pchać się nimi w ciężki teren, po czym dziwić się, że to nie jest najlepszy pomysł i próbować usilnie przerabiać je na MTB? I tak dalej, i tak dalej. Może nie uszczęśliwiajmy ludzi na siłę, a wszystkim wyjdzie to na zdrowie ;) 

 

PS Na zdjęciach efekt przejazdu nie przez 20 kilometrów, a dosłownie 20 metrów mocno zabłoconej drogi, przed którą nie zdążyłem wyhamować, a ominąć się nie dało - po prostu wpadłem rozpędzony w niewidoczne z daleka obniżenie, wypełnione rozjeżdżoną gliną o konsystencji zaprawy do klejenia płytek i mogłem co najwyżej ratować się przed zaryciem w to bagno tylko kołami i butami, a nie twarzą :P I teraz najzwyczajniej w świecie nie pcham się tam, jeżeli w ciągu ostatnich kilku dni padało, a nie zakładam błotniki, gumiaki oraz kombinezon przeciwchemiczny i udaję, że jestem przez to mądrzejszy. Otóż nie. 

 

 

20240227_164402.jpg

20240227_164407.jpg

Edytowane przez MrJ
Formatowanie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

Bezsensowny wywód. Nie trzeba pchać się w błoto. Wystarczy przejechać się po mieście w deszcz, zawsze jest piasek którym np sypie po napędzie i plecach.

Ale fakt, większość nie jeździ w deszcz. Jeżeli ty np jeździsz tylko gdy jest sucho to rzeczywiście ci błotniki niepotrzebne. Ja akurat właśnie jeżdżę do pracy niezależnie od pogody.

Edytowane przez leon7877
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leon7877 - wywód jest jak najbardziej sensowny, bo zadaje najbardziej podstawowe z podstawowych pytań, czyli PO CO? Jeżeli jeździsz często i robisz to niezależnie od pogody oraz terenu, to chcąc nie chcąc błotniki będą ci potrzebne. Mniejsze, większe, plastikowe, metalowe, to już mniejsza o to. Sam jeździłem kiedyś dużo i choć starałem się unikać naprawdę złych warunków, to momentami było to po prostu niemożliwe. I dlatego miałem założone błotniki, podobnie jak np. nieraz dłuższe spodnie czy rękawy, nawet w cieplejsze dni, bo wiedziałem jeszcze przed wyjazdem, w jakim stanie mogę wrócić. Teraz natomiast tego nie robię, więc błotniki nie są mi potrzebne. Po prostu. A jak raz na ruski rok złapie mnie deszcz albo będę jechał po mokrej (bo nie musi być od razu ubłocona, wystarczy mokry piach) drodze, to wliczam to w ryzyko. Przy czym w wielu przypadkach wystarczy wtedy jechać ostrożniej oraz najzwyczajniej w świecie wolniej i naprawdę nie wrócimy do domu z wiadrem syfu w napędzie, butach i na twarzy :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.07.2024 o 08:38, MrJ napisał:

wody w majtkach

Ale zdajesz sobie sprawę, że większość się leje tam z tylnego koła? :whistling:
Przerabiałem temat jadąc po dziurawym asfalcie po burzy.

Ta litania wygląda jakbyś chciał sam siebie przekonać, że dobrze wybrałeś jazdę bez błotników ;)
Mnie życie nauczyło, że jednak się przydają, nawet jak to tylko 20m z kilkudziesięciu km. Czasem jest to błoto, czasem zostanie coś po koniach, a czasem z gospodarstwa cieknie gnojówka. Ja tam wolę sobie nie obryzgiwać tym plecaka i twarzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zekker - jak trafiasz na wakacyjne oberwanie chmury (takie, w którym bez żadnego uprzedzenia horyzont robi się granatowy i zanim zdążysz się w ogóle zastanowić, czy nie zawrócić, to nie masz na sobie nic suchego włącznie ze skarpetkami - dzisiaj jest już o to trudniej, bo w telefonie możesz sobie podejrzeć choćby satelitarną mapę burz w czasie rzeczywistym, ale kiedyś tak dobrze nie było), to brak błotników jest najmniejszym problemem. Natomiast w błoto, mokry piach czy liście możesz się po prostu nie pchać, jeśli nie chcesz* Chyba że chcesz, to wtedy błotnik się faktycznie przyda i tego w żaden sposób nie neguję, ale jeżeli nie jest potrzebny, to po co go zakładać? Jak nie jeżdżę po ciemku, to nie zakładam lampek. Jak nie jeżdżę po kompletnie nieznanym terenie, to nie używam nawigacji. Jak nie potrzebuję brać ze sobą pisienciu kilo bagażu, to nie zakładam sakw. Jak nie jeżdżę po syfie, to nie zakładam błotników. To serio jest takie trudne do zrozumienia? A na argument typu "no ale przecież możesz wjechać w gnojówkę na wiosce" odpowiem tylko (bez urazy, bo to nie jest nic osobistego) "no chyba ty" 😅

 

W ogóle zauważ, że cały ten temat nie jest tak naprawdę zachętą do dyskusji, a jedna wielką tezą jego autora pt. "ci, co jeżdżą bez błotników, to jakieś głupki, którzy utrudniają sobie życie, niszczą napęd, powodują globalne ocieplenie i łamią konstytucję" :P  Tak, jasne, sami sobie wszyscy robimy na złość i wolimy wracać do domu brudni, mokrzy i ze zniszczonymi rowerami. I jeszcze na złość madce odmrozimy sobie uszy! A może po prostu nie robimy czegoś, co jest nam najzwyczajniej w świecie zbędne?

 

*zaznaczam, że piszę o jeździe rekreacyjnej, czyli "jadę gdzie chcę, kiedy chcę i jak chcę". Dojazdy do pracy czy szkoły to "muszę" i one rządzą się już innymi prawami. I o ile sam dla siebie śmigam weekendowo na "gołym" fullu 26", to gdybym jeździł codziennie do roboty, miałbym prawie na pewno gravela lub trekkinga 29" z błotnikami, sporą sakwą, lampkami i innym podobnym bałaganem, czyli rower, który w jakimkolwiek innym przypadku byłby dla mnie całkowicie bezsensowny.

Edytowane przez MrJ
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, nie przewidzisz na co trafisz. Możesz sobie w te prognozy i radary patrzeć, a i tak nie wypatrzysz gdzie będzie błoto, a gdzie nie.
Miałem niedawno taką wycieczkę, wysiadam z pociągu, wyjeżdżam z miejscowości na polną drogę, a tam kałuże, generalnie mokro. Kilka km dalej i sucho. Potem kawałek dalej przeszedł deszcz, ale może 3km dalej zupełnie sucho.
Podobnie rok temu na urlopie. Teoretycznie można było się spodziewać, że może być mokro ale nic nie zapowiadało, że miejscami będą jechał po w zasadzie potoku, czy podtopionej łące (były takie kawałki, że sucho, a nagle jedziesz w wodzie).

Z gnojówką to autentyk z tego miejsca: https://www.google.pl/maps/@54.3990396,18.3293856,384m/data=!3m1!1e3?entry=ttu
nie było jak ominąć, poza tym zanim się zorientowaliśmy, że to nie po prostu woda, to było już za późno.
Serio są momenty, że nie ma jak ominąć, nie zawsze się jeździ po swoich okolicznych lasach gdzie pełno ścieżek do wyboru, czy po mieście, gdzie można objechać ulicą obok. W nieznanym terenie, nie wiesz jak dany fragment objechać, a w górach to już serio nie ma w zasadzie wyboru, chyba że masz siły na dodatkowe kilometry i setki metrów przewyższeń.

Inne śmieci na drogach też się zdarzają i nie zawsze w porę wypatrzysz, żeby ominąć. Jak się jedzie po wyższej trawie, to nawet nie ma szans wypatrzeć.

 

Jeżeli nie przeszkadza ci lecący syf na ciebie - spoko, twój wybór.
Byle nie robić z tego jakieś filozofii, że po co te błotniki, skoro wszystko da się zaplanować, ominąć itd. Mnie życie nauczyło, że się nie da, a syfu na plecaku, czy twarzy to jednak nie chcę mieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 stron pitolenia o błotnikach 😉 Mam wrażenie, że to takie szukanie przez tych co jeżdżą z błotnikami usprawiedliwienia bo jednak głupio się czuję bo nie wiem czemu większość jeździ bez i szukam usprawiedliwienia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Mentos napisał:

6 stron pitolenia o błotnikach 😉 Mam wrażenie, że to takie szukanie przez tych co jeżdżą z błotnikami usprawiedliwienia bo jednak głupio się czuję bo nie wiem czemu większość jeździ bez i szukam usprawiedliwienia. 

Większość jeździ bez, bo się nasłuchała pitolenia, że błotniki źle wyglądają, są ciężkie, wkręcają się w koła ;)

Jakbyś nie zauważył, to większość jednak daje sensowne argumenty za i przeciw:
+ mniej syfu leci na rower i człowieka
- przy jeździe w terenie mogą nie wytrzymać, zapchać się błotem

Czego usilnie nie chcą powiedzieć przeciwnicy błotników, że lubią jak im syf z drogi leci na twarz. Nie czarujmy się, w zasadzie nikt nie lubi się ochlapywać. To tylko urojony wstyd, że błotniki źle wyglądają ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, leon7877 napisał:

Pewnie masz rację. Ja to nawet głupio się czuję że jeżdżę z siodełkiem. Też można by z niego zrezygnować.

Nie czujesz się głupio w innych sytuacjach? Np produkując bzdety i nie mając do zaoferowania żadnej sensownej porady? 

Nie jest Ci głupio że żyjesz w takim stanie umysłu? 

Myślałeś kiedykolwiek żeby przyjechać np na forumowy zlot i spędzić czas na żywo z ludźmi z którymi dzielisz (?) wspólną pasję? 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, zekker napisał:

Większość jeździ bez, bo się nasłuchała pitolenia, że błotniki źle wyglądają, są ciężkie, wkręcają się w koła ;)

Jakbyś nie zauważył, to większość jednak daje sensowne argumenty za i przeciw:
+ mniej syfu leci na rower i człowieka
- przy jeździe w terenie mogą nie wytrzymać, zapchać się błotem

Czego usilnie nie chcą powiedzieć przeciwnicy błotników, że lubią jak im syf z drogi leci na twarz. Nie czarujmy się, w zasadzie nikt nie lubi się ochlapywać. To tylko urojony wstyd, że błotniki źle wyglądają ;)

Zara, zara. Jak leje albo ma lać to zakładam błotniki, poza górskim trudnym tetenem gdzie się kompletnie nie sprawdzają, jedynie mały sztywny fender na widelcu. Ja piszę o tym, że są jak widać tacy którzy mają straszną sraczkę tylko dlatego, że inni nie jeżdżą z błotnikami. A czemu? Pewnie w dużej mierze dlatego, iż dla wielu, dla mnie też, jeśli to nie jest jakiś typowy mieszczuch czy SUV, to rower z błotnikami wygląda po prostu wieśniacko, czy jak tam kto chce to nazwać. I niektórzy, ci co jeżdżą z błotnikami widać mają z tym problem i szukają usprawiedliwień, tłumaczeń itp. i z jakąś dziwną zaciętością atakują tych co ośmielają się jeździć bez błotników. I tak przez 6 stron temat się ciągnie. O to się mnie rozchodziło. A do gravela na słoty kupiłem sobie właśnie takie oto lekkie  ściągalne błotniczki.

Screenshot_20240720_095512_AliExpress.jpg

Edytowane przez Mentos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tobo: czytając wypociny niektórych członków szanownej społeczności nie znajduję w sobie ani krzty chęci na jakiekolwiek dalsze interakcje, w realu tym bardziej ;)

Lubię dostać błotną kulą w pysk jak zapierdalajlama po wertepach góralem czy przełajką.  Może mam w sobie coś z dziecka, które nie zważa na brudne piegi a cieszy się dobrą zabawą.  
Lubię mieć błotnik, gdy rowerem dojeżdżam do pracy / szkoły / muzeum, na rowerze miejskim.

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Nie wiem dlaczego, ale mam takie skojarzenie : nie chcę szosy, żeby nie golić nóg - z drugiej strony jeszcze mi się duży owad zaplącze, i wytracę 2 prędkość kosmiczną = nici z niemal pewnego KOMa :teehee: Z kolei kilka kg błota przyklejonego w odpowiednich miejscach do ramy, może mnie przyspieszyć na zjeździe - obniżenie środka ciężkości + stabilizacja w zakrętach :icon_cool:

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

Jak nie chcesz golić nóg to załóż obcisłe getry gejowskie. Problem solved, też gładko.

7 stron tematu a ja dalej nie rozumiem czemu ktoś miałby nie chcieć pełnych błotników. Jeden tylko padł tu argument przekonujący - gdy jeździsz w terenie, gdzie jest tyle błota że błotnik się zapcha i zablokuje koło.

Ale to nie wyjaśnia kwestii w pełni, bo jeżdżących w takim terenie jest mniej już jeżdżących bez błotników lub tylko z takimi niepełnymi.

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, leon7877 napisał:

7 stron tematu a ja dalej nie rozumiem czemu ktoś miałby nie chcieć pełnych błotników. Jeden tylko padł tu argument przekonujący - gdy jeździsz w terenie, gdzie jest tyle błota że błotnik się zapcha i zablokuje koło.

Przecież ci napisali i ja też, że do miasta, roboty czy randkę z laską do odpowiedniego roweru pewnie tak. W przeciwnym wypadku zyski są zupełnie nie współmierne do "strat". Padło słowo wiocha czy tak czy siak rower trzeba myć jak i siebie i ciuchy też. Poza tym ja unikam deszczu czy błota a jak już bym musiał z jakiś powodów raz czy dwa to przecież nie polecę nagle kupić błotniki. Potem mnie takiego jednodniowego rodzynka zobaczysz, kolejnego i następnego i efekt skali jest. A co do ubrudzenia to bez urazy ale dla mnie błotnik w przypadku gdybym po prostu trenował czy nawet zimą dla przyjemności to jak wycieranie dupska łopianem albo innym liściem. I tak ręka będzie ufajdana i tyłek trza będzie umyć to po cholerę się tym zajmować. Ja nawet w enduro nie mam błotników bo się już wyleczyłem z błota. Inni twierdzą, że chroni przed kurzem i skraca interwały serwisowe czego nie widzę u siebie. Ostatnio Pike'a robiłem przy blisko 500 godzinach takiej jazdy i wszystko było tip top. Z kolei czy na serio musimy się tłumaczyć? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

7 stron tematu a ja dalej nie rozumiem czemu ktoś miałby nie chcieć pełnych błotników

Hej. Powiem Ci z mojej perspektywy dlaczego ja nie chcę. Bo mnie to nie obchodzi czy będe brudny czy nie, (woda w domu jest😆) mam więcej niż jeden komplet ubrań więc to nie problem, mam też więcej niż jeden rower więc w razie czego wezmę sobie inny jeśli brudnego nie wyczyszcze, oraz jak pisałeś lubię grzebać przy rowerze zatem i czyścić go z błota. Głównie napęd bo reszta z czasem odpadnie🤣

Jeśli wykorzystuje rower na dojazdy do miejsc gdzie wypada być czystym, mam ze sobą ubranie na przebranie lub ubieram warstwę po której zdjęciu jestem czysty.

W rzeczywostości nie miałem nigdy błotników w swoim rowerze, może i przydatne ale nie zależy mi aby je mieć, nie wszystkiego w życiu muszę spróbować.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leon7877 Wiesz dlaczego nie chcę błotników ? Bo nie potrzebuje. Nie wiem jak to jest mieć błotniki i wiedzieć nie chce. Podobnie jak nie interesuje mnie to jak smakuje psia kupa. Potrafię jednak dopuścić myśl, że kogoś to interesuje. Jestem tolerancyjny i rozumiem, że jeden lubi pomarańcze, drugi kozy z nosa. I jeśli chodzi o mnie, to możesz sobie nawet założyć wiadro na łeb, twoja sprawa, nie wiem tylko po jaką cholerę pisać o tym na forum...

Co mi za różnica czy jestem brudny trochę czy bardzo, skoro po każdym treningu ciuchy i tak lądują w pralce a rower, zależnie od stopnia utytłania, ląduje pod myjką. Bo tak już jest świat urządzony, że ciuchy trzeba prać a rower myć. To element higieny, tak jak codzienny prysznic i mycie zębów. 

Edytowane przez KNKS
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, leon7877 napisał:

7 stron tematu a ja dalej nie rozumiem czemu ktoś miałby nie chcieć pełnych błotników

Żeby zrobić na złość trollowi-Leonkowi i się ubabrać w błotku od stóp do głów :-)) 

7 stron tematu, a ja nadal nie rozumiem, czemu on jeszcze wisi na forum. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
4 godziny temu, KNKS napisał:

@leon7877 Wiesz dlaczego nie chcę błotników ? Bo nie potrzebuje. Nie wiem jak to jest mieć błotniki i wiedzieć nie chce. Podobnie jak nie interesuje mnie to jak smakuje psia kupa.

No tu bym uważał, bo jednak ryzyko jakieś jest - w zęby co prawda nie przyjąłem, ale ze 2 -3 razy na bidonie już miałem... ;)

@leon7877 Kąpiele błotne są zdrowe - działają kojąco na skórę, i jak w świecie zwierząt : chronią od słońca i insektów.

Temat jak widać rzeka, to niech jeszcze trochę (do końca niedzieli ?) powisi :icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Mentos napisał:

I niektórzy, ci co jeżdżą z błotnikami widać mają z tym problem i szukają usprawiedliwień, tłumaczeń itp. i z jakąś dziwną zaciętością atakują tych co ośmielają się jeździć bez błotników.

Jedna osoba ma z tym problem. W drugą całe stado, w tym z wieśniackimi stwierdzeniami, że rower z błotnikami wieśniacko wygląda.
I niestety tak zawsze było w tematach o błotnikach: a po co ci, źle wygląda itd.

Ja się już dawno wyleczyłem, co inni myślą o moich rowerach, one są dla mnie, nie dla pochwał wyglądu. Słabe jest ustawianie swojego roweru pod publikę, zamiast pod własną wygodę, a to w kwestii błotników się najczęściej przewija (w kwestii nóżek/stopek podobnie).

22 godziny temu, RabbitHood napisał:

Dla mnie błotnik ma chronić rower przed korozją - niczym więcej.

Nie chroni. Nie ważne jak się będziesz bronił, to ruda zimą i tak wygra.
Nie poleci ci tak na nogi, plecy, twarz, ale na napęd niestety tak. Nawet jak nie prosto spod koła, to skapnie z błotnika.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...