Skocz do zawartości

[dziwne zachowanie] Jeżdżenie bez błotników w deszczową pogodę


Rekomendowane odpowiedzi

Kilka dni temu zrobiłem sobie dłuższy trening po mieście, spotkałem wielu rowerzystów na trasie i naszła mnie taka refleksja. Deszcz, błoto, mokro, kałuże. A mimo to ogromna większość rowerzystów jeździ bez błotników (żadnych), to skutkuje:

- kilkucentymetrową warstwą błota i gliny na przednim napędzie, do tego stopnia że korba prawie przestaje się obracać
- rama zalepiona błotem i gliną tak, że przy pedałach nie widac już jej kształtu, a jest tylko gała błota
- plecy rowerzysty wyglądają tak, jakby taczał się w rzadkim błocie

Ja mam oczywiście pełne błotniki i wygląda to o wiele lepiej. Zaintrygowało mnie to nieco i tu pytanie do was, w imię czego rezygnujecie z błotników? Załóżmy, że plastikowe błotniki + wsporniki aluminiowe ważą około 150-200 g czyli różnica żadna (jak się wysikasz to więcej wagi stracisz, nie mówiąc już o czymś większym). Więc w imię czego niektórzy rezygnują z błotników? To, co mi przychodzi do głowy to:

- lubią mieć plecy ochlapane błotem
- uważają, że im bardziej brudny rower po treningu tym lepiej
- lubią czyścić napęd z błota
- lubią jak najczęściej wymieniać napęd, bo wiadomo że jak naciągnie tam błota i piasku to zębatki zużywają się 2 razy szybciej
- Błotniki to wiocha i obciach, tylko lamusy używają błotników. Niech chlapie błoto jak najmocniej! Prawdziwy kolarz błota się nie boi.

Ja osobiście nie widzę żadnych zalet rezygnacji z błotników. Oprócz minimalnej tylko zmiany masy, tak małej że pomijalnej. Oświecicie mnie? Gdybym jakoś sie upierał na brak błotników, to racze bym jeździł tylko wtedy gdy jest sucho.

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj rozmawiałem z kolegą i mu tłumaczę, że zamontowałem bagażnik chociaż to szpeci rower, ale będę mógł jeździć w dalekie trasy bardziej komfortowo z zapasem wody itd. A on do mnie: ale jak waga skoczy😂

Dodam że chłop w poprzednim roku był na rowerze TRZY razy. Wydaje mi się, że u niektórych poczucie estetyki wygrywa z praktycznością błotników.

Osobiście jestem po drugiej stronie barykady. Chociaż 10 lat temu jak widziałem rower z błotnikami to miałem odruch wymiotny, a o bagażniku nic nawet nie powiem🤭 

Moim zdaniem to właśnie chodzi o poczucie estetyki i postrzeganie swojego roweru. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam z pełnymi jeżdżę cały rok i niestraszne mi żadne warunki. A estetyka....mi nie przeszkadza, on ma jeździć, działać w każdych warunkach, a że też nim do pracy codziennie jeżdżę, to nie będę z obsr plecami potem chodził czy gębą w kropki. A latem nie chce mi się zdejmować, z resztą też nie raz burza czy błoto złapie, a na pełnych faktycznie napęd bardziej chroniony, a w terenie, bez przesady, daje radę. 

 

Z moich doświadczeń, to spotykałem tylko takich co im wizualnie nie pasowało.

Wyjątek mój jeden syn, bo do jego wyczynowca nawet nie ma jak zamocować, więc czasem do szkoły nie jedzie rowerem, ale to musi być już bardzo mokro od rana 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież to mega przypał rowerem mtb z błotnikami jeździć. Taki ubłocony po uszy rowerzysta wygląda 2x bardziej pro i zyskuje dodatkowe 125 punktów do lansu na dzielni. Mało tego - mój sąsiad, który ma jeepa grand cherooki co niedziela robi taką procedurę - jedzie na myjnię a potem pod domem wiadro z błotem, szczotka taka z chrustu i chrzci samochód żeby wyglądał jak jeżdżony w terenie żeby ludzie nie wytykali palcami, że sobie kupił terenówkę do miasta ;)

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
1 godzinę temu, leon7877 napisał:

to skutkuje:

- kilkucentymetrową warstwą błota i gliny na przednim napędzie, do tego stopnia że korba prawie przestaje się obracać
- rama zalepiona błotem i gliną tak, że przy pedałach nie widac już jej kształtu, a jest tylko gała błota

Jeżeli na trasie jest takie błoto (właściwie to glina), która wywołuje takie skutki to przy rowerze z błotnikami wszedłby ten syf pomiędzy koło i błotniki tak, że koła by się nie mogły kręcić. Ja mam tylko mały błotniczek z przodu, ale w.w. sytuacji doświadczyłem.

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełne błotniki ze wspornikami aluminiowymi, to nie 200 gram, tylko 500 + gram. 200 gram to ważą proste plastikowe błotniki, które chronią tak sobie i się chmajtają góra/dół.

Sks speedrockery w wersji gravel to nieco ponad 400 gram, ale one zamiast dwóch par aluminiowych  prętów mają rzepy + parę prętów.

W przypadku graveli (i nie tylko) pełne (albo prawie pełne) błotniki ograniczają możliwość włożenia szerszej opony (i tutaj pewnym rozwiązaniem są w/w speedrockery).

 

Natomiast z tego co ja czytałem/słyszałem, to większoci osób, które jeżdżą bez błotników, rowery z błotnikami się nie podobają i/albo uważają, że z nimi będą wyglądać jak niedzielny Janusz, a bez nich prawie-pro :)

 

Edytowane przez hulk14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, leon7877 napisał:

- lubią mieć plecy ochlapane błotem
- uważają, że im bardziej brudny rower po treningu tym lepiej
- lubią czyścić napęd z błota
- lubią jak najczęściej wymieniać napęd, bo wiadomo że jak naciągnie tam błota i piasku to zębatki zużywają się 2 razy szybciej
- Błotniki to wiocha i obciach, tylko lamusy używają błotników. Niech chlapie błoto jak najmocniej! Prawdziwy kolarz błota się nie boi.

Jeżdżę cały rok. W poprzednich sezonach jeździłem z pełnymi błotnikami SKS Bluemels na grawelu. Dość często zdarzała się sytuacja kiedy musiałem wygrzebywać błoto albo śnieg, który zebrał się pomiędzy kołem a błotnikiem. Czasem było tego tyle, że nie dało się kręcić kołem. Ze względu na brak miejsca nie mogłem odsunąć ich od koła. W końcu jakiś kijaszek połamał mi przedni. Pomimo założonych błotników, nadal syf zbierał się w okolicach napędu, nadal ochraniacze od butów miałem uwalone, biegi czasem przestawały działać przez śnieg, który się odkładał w kasecie.

W tym roku nie założyłem błotników. Nie powiem, ze jest lepiej, ale nie jest też jakoś szczególnie gorzej. Przynajmniej nie muszę wygrzebywać błota spod błotników. Czasem przydałby się jakiś ass saver, ale da się bez niego  żyć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błotniki mam tylko na jednym rowerze, nie mam ich na kilku.  Mam w nosie czy innym pasuje mój ubłocony rower lub dracha na plecach.  Oczywiście, gdybym miał jechać w peletonie to zapewne bym ubrał rower w chlapacze ale na szczęście ekipa z którą śmigam ma podobne do mnie zdanie i odrobina błota na ryju nam nie szkodzi.  Inna sprawa, że musiałbym się nieźle nagłowić, żeby zamontować błotołap na wunglowym forku pod oponę 29+ i żeby to jakoś wyglądało.  Przełajowcom to nie przeszkadza, ba, jest to nieodłączna część ich sportu. 

 

DSC_1013.JPG

  • +1 pomógł 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No faktem jest, że ja ani nie mam takich opon, ani nie jeżdżę po takim terenie żeby wjechać w taką glinę, że koło sie zablokuje pod błotnikiem. Ale z drugiej strony, niektórzy twierdzą, że właśnie przede wszystkim do asfaltu błotniki to nigdy życiu, a tu właśnie zwykle chlapie tylko luźnym piaskiem (nie lepiącą gliną) - wystarczy żeby uwalić plecy i cały napęd i pełny (czyli od samego dołu przy suporcie aż do tyłu) błotnik sporo pomaga. Ja tylko jeszcze musiałem uszczelnić śrubę przy suporcie na dole, bo tam była nieszczelność i przebijało syf aż na napęd (ale i tak niewiele w porównaniu z odsłoniętym kołem).

Może gdybym miał grube opony z bieżnikiem jak traktor i jeździl po grząskiej glinie to faktycznie tez bym uznał, że lepiej syfić niż zablokować koła. No ale wtedy to chyba po każdym wyjeździe rower na myjnię.

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dokumosa napisał:

Przecież to mega przypał rowerem mtb z błotnikami jeździć. Taki ubłocony po uszy rowerzysta wygląda 2x bardziej pro i zyskuje dodatkowe 125 punktów do lansu na dzielni. Mało tego - mój sąsiad, który ma jeepa grand cherooki co niedziela robi taką procedurę - jedzie na myjnię a potem pod domem wiadro z błotem, szczotka taka z chrustu i chrzci samochód żeby wyglądał jak jeżdżony w terenie żeby ludzie nie wytykali palcami, że sobie kupił terenówkę do miasta ;)

Teraz to nie błoto z wiaderka tylko błoto w sprayu się kupuje coby jeep wyglądał jakby prosto z offroadu wrócił :).

W mtb ht nie mam błotników i czasami z lasu wracam prawie jak na zdjęciu kolegi @kazafaza :) - po powrocie spłukuję błoto szlaufem ogrodowym, przecieram i smaruję łańcuch (co zajmuje góra 10-15 min) i jest o.k. W commuterze założyłem błotniki na jesień i zimę ale tylko dlatego, żeby w pracy nie siedzieć z mokrymi majtami :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełne błotniki w rowerze komunikacyjnym to moim zdaniem konieczność, jeśli się jeździ niezależnie od pogody, np. dojeżdżając do pracy. Akurat w rowerach miejskich czy trekkingowych odpowiednio dobrane błotniki (szerokość, kolor, precyzyjny, symetryczny montaż) to nawet dodają uroku, będąc po prostu elementem stylistycznym. Ja takie pełne błotniki mam w jednym rowerze, czyli białej damce. Jest to model firmy Orion, o szerokości 46 mm (pod opony 700x32 nawet trochę za szerokie, ale pierwotnie miałem tam 700x38), na stalowych prętach, z dołączonymi krótkimi, elastycznymi chlapaczami. Waga kompletu to było około 500 g. Takie pod wąską, szosową oponę (23, 25 mm) to ważą ze 300 - 350 g. 

W pozostałych rowerach (cross, góral) mam błotniki montowane pod ramą - nie zdejmuję ich już, bo zapewniają ochronę przed kamieniami i błotem wyrzucanymi w twarz, co przy wąskich rurkach stalowych ram (takie tam mam) ma znaczenie, gdyż same rurki wiele nie osłonią. Napędu takie błotniki raczej nie chronią, natomiast nogi i przód tułowia w bardzo niewielkim stopniu. Z tyłu często montuję błotnik SKS na sztycę na zacisk taśmowy (ten sam, przekładam z crossa do górala i czasem do szosy) - waży tylko nieco ponad 100 g, a chroni tyłek, górną część ud i plecy (choć tu już trochę przepuszcza i jakieś plamki błota się zdarzają na plecach - mógłby być nieco szerszy i dłuższy, ale to może kiedyś dorobię z jakiejś butelki pet). Z tylnym błotnikiem startuję nawet czasem w maratonach, gdy wiem, że będzie dużo błota lub gdy pada - po prostu nie cierpię błota ściekającego po tyłku. 

Jeśli chodzi o aerodynamikę to takie pełne, dobrane szerokością do opon i umieszczone w małej odległości nad nimi dają naprawdę niewielkie opory. Najbardziej czuje się chyba te szerokie płetwy pod ramą (taki jak mam w crossie). No ale w rowerze stricte terenowym to jednak z przodu pełny błotnik jakoś mi się nie widzi i ten pod ramą jest takim kompromisem, który trochę chroni, a mało przeszkadza (bo i prędkości w terenie mniejsze).

 

 image.thumb.jpeg.75139efd38322bfad7ff38fe6ef4f229.jpeg

DSCF3650.JPG

DSCF3551.JPG

DSCF3600.JPG

DSCF2711.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, hulk14 napisał:

Pełne błotniki ze wspornikami aluminiowymi, to nie 200 gram, tylko 500 + gram. 200 gram to ważą proste plastikowe błotniki, które chronią tak sobie i się chmajtają góra/dół.

Sks speedrockery w wersji gravel to nieco ponad 400 gram, ale one zamiast dwóch par aluminiowych  prętów mają rzepy + parę prętów.

Mały offtop ale chciałem tylko napisać że mam obecnie założone Speedrockery na gravelu i muszę powiedzieć że jestem lekko zszokowany jak stabilnie się to trzyma na tych rzepach niemal jak zespawane 😁, prawie miesiąc temu je założyłem i nie musiałem ich poprawiać ANI RAZ ani z tyłu ani z przodu i przy tym nie wydają żadnych dźwięków. Wcześniej na innym rowerze miałem Bluemelsy i podobne odczucia, jednak SKS to jest jakość lepiej zapłacić raz a dobrze. ;)

A nawiązując do tematu mi to w zupełności zwisa, podobnie jak kolarska i wokół rowerowa "moda".

Edytowane przez keltu
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W grawitacyjnych wygląda to tak:

-Im mniej rzeczy które można urwać tym lepiej.

-Dodatkowy hałas też nie potrzebny. 

-Masa również (dla niektórych to ważna rzecz)

-Wygląd niczym roweru z 1. Komuni świętej oraz niedzielnego janusza.

- i -100 do prestiżu.

i warto wspomnieć ze nie do wszystkich rowerów da się zamontować błotnik

Jak mógł bym założyć to taki, jedynie w celu ochronienia lag.

Błotnik rowerowy przedni na amortyzator ROCK SHOX MTB | Sklep BATBOYS  Wrześniaimage.jpeg.3d619bb3e7887a98e9cf08b6d79f56f0.jpeg

Edytowane przez Michal_288
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posiadam szosę i mtb i tylko w tym drugim mam błotnik z przodu do ochrony goleni w amortyzatorze. Nie uznaję błotników ze względów estetycznych i jak było w pierwszym poście dodaje to jedno wagi a po drugie dla mnie nijak to wygląda. To że się ubrudzi od tego jest woda żeby umyć ale wszystko w granicach rozsądku z myciem.  Nikt mnie nie przekona do błotników bo nie 😆

1643732403370.thumb.jpg.f46c399faa86557137014b781d72289a.jpg 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...