Skocz do zawartości

[Czujnik] czujnik zmiany przerzutek


leon7877

Rekomendowane odpowiedzi

30 minut temu, ChuChu napisał:

coś może po prostu działać lepiej.

Bo nie wiem co to znaczy lepiej. Jak można przełączać biegi lepiej albo gorzej? To jest zerojedynkowe, albo się przełączają albo nie. Mnie doświadczenie uczy czegoś odwrotnego - im prostszy mechanizm, tym mniej zawodny. Przekombinowane elektroniczne bajery działają i jest ok do momentu, gdy trzeba to naprawić i wtedy zaczyna się problem i koszty.

A skoro mechaniczny i relatywnie tani mechanizm spełnia swoją rolę i działa niezawodnie przez wiele lat bez potrzeby jakiejkolwiek ingerencji, to nie bardzo widzę tu potrzebę innowacji. 

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio, weź obejrzyj coś na YT albo kliknij na rowerze jeżeli będziesz miał okazję...

Naprawdę nie jesteś sobie w stanie wyobrazić różnicy między mechaniczną manetką, a kliknięciem nieco "twardszym" niż używając myszki komputerowej? 

Żebyśmy się zaraz nie dowiedzieli, że klamki hamulców mechanicznych są wygodniejsze w użyciu od hydraulicznych...

Na szczęście są ludzie, którzy potrzebę innowacji widzą i dzięki temu mamy takie produkty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że od elektroniki nie ma ucieczki i to nie dla tego, że jest lepsza lub gorsza ale dlatego, że jest tania, łatwa w produkcji i szybka w montażu. 
Zobaczcie co się stało z zegarkami mechanicznymi, pierwsze zegarki elektroniczne kosztowały majątek, były wielkie, ciężkie i działały na baterii bardzo krótko. Potem była lawina, która zmiotła z ziemi większość producentów analogów, zostały tylko marki ekskluzywne. Kolejny przykład telewizory kineskopowe i LCD.
Sądzę, że zostaną tanie grupy dla rowerów budżetowych i mechaniczne rozwiązania dla koneserów za, które będzie trzeba zapłacić dwa razy tyle co za elektronikę klasa średnia wyższa będzie cyfrowa 😕

Edytowane przez Kettler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pewnych zastosowaniach elektronika jest niezastąpiona i faktycznie dużo tańsza, niż rozwiązania mechaniczne czy elektromechaniczne.

Jak choćby to odmierzanie czasu. Mechanizm dobrego zegarka klasycznego to bardzo skomplikowana, wymagająca niesłychanej precyzji i dobrych materiałów konstrukcja, a i tak tani elektronik Casio za kilkadziesiąt złotych jest dokładniejszy niż drogie konstrukcje mechaniczne za wiele tysięcy złotych. Po prostu rezonator kwarcowy jest w stanie precyzyjniej i w dużo tańszy sposób wykonywać to zadanie. 

Obecnie za 20-30 zł można kupić działający komputerek rowerowy o wielu funkcjach. Za parę stówek mamy smartfona, który ma większe możliwości niż laptop sprzed kilkunastu lat, który kosztował 3000 zł. Elektronika powszechnego użytku tanieje. I dobrze.

Ale w pewnych zastosowaniach i tak wolę proste rozwiązania mechaniczne, o jasnych zasadach działania, bez skomplikowanych algorytmów wymyślonych przez programistów.

Moim pierwszym samochodem z elektroniczną przepustnicą (wcześniej jeździłem wolnossącymi dieslami i benzynami na gaźniku, z gazem na linkę) nawet po ponad dwóch latach użytkowania wciąż nie potrafię jechać zupełnie płynnie. Zwłaszcza podczas manewrów parkingowych, albo redukcji przy wysokich obrotach, silnik nie wykona mojego polecenia w oczekiwanym czasie, zareaguje niedostatecznie mocno albo nadmiarowo. I wciąż nie rozgryzłem, od czego to zależy. Przez 90% czasu jest już niby ok i wydaje mi się, że już umiem, a te 10% i tak silnik żyje własnym życiem i robi jakieś fikołki. Oczywiście serwis twierdzi, że wszytko jest ok i trzeba się przyzwyczaić. No i efekt jest taki, że po ponad 33 latach posiadania prawa jazdy, czasem czuję się jak kursant. Upokarzające to jest. Wolałem już nawet niezbyt płynnie poruszającą się w pancerzu linkę gazu - była bardziej przewidywalna i konsekwentna w działaniu. Polecenie wykonane stopą oznaczało natychmiastowe wykonanie zadania. Zaniedbana linka mogła nieco pogorszyć płynność i precyzję, ale algorytm działania pozostawał ten sam i jeśli się brało na to poprawkę, żadnych przykrych niespodzianek nie było. W systemach elektronicznych różnie to bywa. Nawet elektroniczne systemy bezpieczeństwa typu ABS, ASR czy ESP nie przekonują mnie do końca i nie potrafię im w pełni zaufać. Powiedziałbym wręcz, że głównie uprzykrzają jazdę. 

Dlatego jakoś nie wyobrażam sobie mieć w rowerze, który z natury ma być prostym urządzeniem nie wymagającym prądu, elektronicznych przerzutek. Chcę czuć pod palcami tą fizyczną masę przerzutek, ich napięcie sprężyn, moment zwiększonego oporu gdy łańcuch dotyka sąsiedniej zębatki. Chcę mieć wpływ na prędkość poruszania się pantografu przerzutki. Mechaniczna zmiana biegów nie jest zero-jedynkowa. Jest to proces rozłożony w czasie, choć ostatecznym wynikiem jest załączenie pożądanego biegu. To trochę jak gra na fortepianie. Każdy klawisz jest przyporządkowany jakiemuś dźwiękowi, ale sposób jego wydobycia ma ścisły związek z działaniem i czuciem klawiatury. Pewnych rzeczy nie da się zastąpić samą elektroniką. Wysokiej klasy pianina elektroniczne i tak mają bardzo skomplikowany mechanizm młoteczkowy, wyważany i próbujący odwzorować odczucia, jakie ma pianista korzystający z prawdziwego fortepianu. Chodzi o to, że grający musi czuć ten opór i bezwładność klawisza i młoteczka, by w odpowiedni sposób artykułować dźwięki w sensie modulacji, dynamiki i precyzji czasowej.

To takie moje przemyślenia.       

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, marvelo napisał:

Chcę mieć wpływ na prędkość poruszania się pantografu przerzutki. Mechaniczna zmiana biegów nie jest zero-jedynkowa. Jest to proces rozłożony w czasie, choć ostatecznym wynikiem jest załączenie pożądanego biegu.

Nie używałeś? Zgadłem?

Ładnie napisałeś tak z uczuciem i ten fortepian. Tylko że elektronika działa po prostu lepiej. Nikt kto miał szansę się dłużej pobawić nie miał innego zdania. Acz rozumiem romantyczne kolarstwo. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marvelo ja wiem że Ty masz zapędy do "alternatywnego" spojrzenia na rowery, no ale daj spokój.

Robisz ze zmiany biegów jakąś "szopkę". Waga przerzutki, ruch pantografu, siła sprężyny...

Proszę Cię. 99,9% użytkowników roweru chce zmienić bieg. Im wyższa grupa napędu, tym to uczucie jest bliższe natychmiastowej zmianie biegu. Twój wywód natomiast przypomina jakąś romantyczną walkę z... Tourney.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie pomyślałem, że zamienię ten fortepian @marvelo na samochód, bo to chyba bliżej znane przeciętnemu człowiekowi uczucie.

Fajnie jest mieć samochód retro, wyciągnąć go w słoneczną niedzielę i zrobić sobie godzinną wycieczkę. Wtedy można czerpać przyjemność z jazdy, nawet gdy coś zgrzyta i trzeszczy.

Tyle że nikt przy zdrowych zmysłach, nie ma ochoty robić tego codziennie. Nikt nie ma ochoty szarpać się ze skrzynią biegów, gdy właśnie jedzie do pracy lub na dłuższy wyjazd. Ludzie wolą usiąść i wygodnie przejechać dany odcinek. Czy to jest dziwne?

Tak samo jest z rowerami. Wychodzę pojeździć, niezależnie od tego czy rekreacyjnie czy sportowo. Sprzęt ma działać najbardziej precyzyjnie jak to możliwe, z jak najmniejszym udziałem z mojej strony. Grupy elektroniczne właśnie to dają. 

W ogóle to nie rozumiem tego opisu i chyba tyczy się napędów 6 czy 7 biegowych, gdzie przeskok między koronkami jest tak duży, że w międzyczasie można sobie zrobić herbatę. Współczesne kasety, a nawet te 10s, są upakowane tak ciasno, że zmiana biegu to ułamek sekundy. Dodatkowo, manetki wysokiej klasy, zupełnie zmieniają uczucie zmiany biegu. Z niczym nie trzeba się siłować, niczego nie trzeba wyczuwać, bo manetka precyzyjnie wykonuje cały ruch.

A czy są takie awaryjne i problematyczne? Di2 weszło na rynek w 2010 roku, a nie tak jak niektórym się wydaje, 2 czy 3 lata temu. Czy ktoś z Was słyszał o jakiejś wielkiej katastrofie czy problemach? Bo ja nie.

A ten temat podsumował bym tak:

279539_automatem-to-nie-jazda.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zgadzam się z @marvelo

Może nie chodzi mi o to, że muszę „czuć sprężynę” pod palcem. Ale nie widzę sensu montowania elektroniki w takich miejscach i jeszcze montowanie w tym celu akumulatora w ramie. Gdyby to jeszcze było tanie, przynajmniej tak jak rozwiązania mechaniczne to ok. To nie jest to samo, co gps rowerowy i moim zdaniem pchanie elektroniki do osprzętu to droga donikąd i raczej nigdy sie nie przyjmie.

Może w rowerach elekrycznych tak, bo tam cały napęd jest zintegrowany z silnikiem, jest stałe źródło zasilania i automatyka jest wskazana. Ale nie w zwykłym rowerze, bo więcej z tym zachodu i kosztów niż korzyści. Równie dobrze można dać elektronikę i abs do hamulców, tylko po co.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 Ale nie widzę sensu montowania elektroniki w takich miejscach

Dobrze że zmieniłeś narrację, że Ty nie widzisz sensu. Bo ogólnie sens jest.

Cytat

jeszcze montowanie w tym celu akumulatora w ramie

Widziałeś ten akumulator? Wiesz gdzie się go montuje? Wiesz na ile wystarcza jedno ładowanie? Wiesz jak się go ładuje?

Cytat

Gdyby to jeszcze było tanie, przynajmniej tak jak rozwiązania mechaniczne to ok

Zdajesz sobie sprawę, z czego wynika cena danego produktu? Podpowiem: koszt produkcji to mały ułamek ceny. Im takie napędy będą bardziej popularne, tym będą tańsze.

Cytat

moim zdaniem pchanie elektroniki do osprzętu to droga donikąd i raczej nigdy sie nie przyjmie.

Uf, dobrze że to tylko Twoje zdanie i nie czytają tego eksperci. Natomiast mam dla Ciebie złą wiadomość. Grupy elektroniczne się już przyjęły i schodzą do coraz niższych grup.

Najnowsza grupa szosowa 105 Di2, to koszt około 1550 Euro. Ultegra Di2 to 2170 Euro, a Dura Ace 3980 Di2 Euro. Ceny z jednego sklepu. Grupa, oznacza absolutnie wszystko, łącznie z hamulcami.

Jak widzisz, coraz większa popularność powoduje, że możesz mieć Di2 znacznie taniej niż na początku. Oczywiście, napiszesz że 1550 Euro to masa pieniędzy. No ale za to możesz podziękować rządzącym oraz przepuścić przez filtr kraju w jakim żyjesz. W "cywilizowanym" świecie, to nie jest wysoka cena.

Cytat

bo więcej z tym zachodu i kosztów niż korzyści

Napiszesz o tym "zachodzie"? Bo strasznie ciekawy jestem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, leon7877 napisał:

moim zdaniem pchanie elektroniki do osprzętu to droga donikąd i raczej nigdy sie nie przyjmie.

;) hehe... he... he... hehehe.... i tyle można powiedzieć. "Szosa" w zasadzie już zdecydowała - nie ma żadnej alternatywy chyba że ktoś lubi jeździć na rupieciach. A że ludzie biedni zazwyczaj są? No i kogo to obchodzi poza Marx'em?

Poczekaj jeden cykl u Shimano - 4lata... i znikną z rynku r7000 i r8000. Będziesz sobie albo jeździł clarisem i sorą albo grupą 12-sto rzędową na di2. Campa i Sram będzie dokładnie tak samo. 

Edytowane przez abdesign
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postępu nie zatrzymasz 😁 Na ten przykład dużo kolarzy z kategorii Masters uważa za bezeceństwo hamulce tarczowe , ale od żadnego nie słyszałem psioczenia na DI2  czy AXS . 

Koledzy @leon7877 i @marvelo mogą czarować się nawzajem swoimi teoriami ale tak naprawdę nikt was nie słucha 😁 Wiem , wiem . " Kiedyś to było , teraz to nie ma ".

Z tego co kojarzę to użytkownik @leon7877 pomyka tą , wspominana już na forum , ultraszybką trekkingową Merida Crossway . Z tego co mi wiadomo nikt nigdy nie montowa Di2 do tego typu roweru , tak więc , jakby to powiedzieć , problem pozostaje tylko w sferze hipotetycznej 😉

@abdesign @ChuChu Ale Wy macie cierpliwość 😋

Edytowane przez Tomek595
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla tych co chcieliby niewłaściwe wnioski wyciągać i głupio cytować... poniżej mocno ironicznie piszę:

@Tomek595 No widzisz... narzekania da się usłyszeć i od mastersów.

Np. tak się złożyło, że siedziałem sobie we wrześniu w Długosiodle przy ekipie Mastarsów Mazowsza i o ile się nie mylę to Darek Banaszek narzekał na AXS'a... tyle że w konfrontacji do zachwytów nad di2. Co nie dziwne bo wszyscy trzej Panowie mieli rowery na ultegrze di2. ;)

ps. znam cierpliwszych - Ty wiesz ilu ludzi ja mam w "ignorowanych"?

Edytowane przez abdesign
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomek595 ja mam cel tylko jeden. Jeżeli nie "naprostujesz" takich wypowiedzi jak wyżej, to prędzej czy później zostaną gdzieś powielone. Właśnie w taki sposób tworzą się Internetowe "mity". Jeden przytakuje drugiemu, nikt na to nie zwraca uwagi i potem czytasz, że Di2 nie ma szans przebicia się na rynku, a mechaniczne grupy są lepsze, bo czuć wagę przerzutki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, abdesign napisał:

Nie używałeś? Zgadłem?

Ładnie napisałeś tak z uczuciem i ten fortepian. Tylko że elektronika działa po prostu lepiej. Nikt kto miał szansę się dłużej pobawić nie miał innego zdania. Acz rozumiem romantyczne kolarstwo. ;)

Zgadłeś.

Ale w podstawówce rodzice wysłali mnie na lekcje gry na pianinie do lokalnego ogniska muzycznego (tak to się chyba nazywało, przy "dużym kościele"). W domu było jakieś stare, niemieckie pianino, które ciągle się rozstrajało i zacinały się klawisze. Ciężko się na tym ćwiczyło i czasem aż uszy i palce bolały. Ale raz na jakiś czas podczas lekcji udawało się zasiąść przy prawdziwym fortepianie (zwykle grało się na jakichś polskich Legnicach czy Calisiach, w niezłym stanie). Też był stary, ale miał płynnie działające klawisze pokryte kością słoniową, no i jak to brzmiało (z otwartą klapą) i jakie dawało odczucia podczas naciskania klawiszy. Coś pięknego. Aż się chciało grać.

Nauczyciela miałem jednak nudnego, w domu instrument słaby, no i wiadomo że człowiek w tym wieku wolał po lekcjach pokopać piłkę lub pojeździć na rowerze. Wytrwałem półtora roku. Do dzisiaj żałuję, że tak krótko. Ale coś zostało, jakaś miłość do muzyki, a zwłaszcza do brzmienia fortepianu.

Po latach, gdy zacząłem zarabiać jakieś pieniądze, pomyślałem że kupię sobie jakiś elektroniczny instrument i spróbuję sobie to granie przypomnieć (to domowe pianino, według fachowców, nadawało się tylko jako mebel i remont był nieopłacalny). Keyboard Casio miał już niby jakąś dynamiczną klawiaturę i samo brzmienie fortepianu nawet było trochę podobne, ale z grą na prawdziwym, akustycznym instrumencie to nie miało nic wspólnego. Zupełnie nie te odczucia pod palcami. Parę miesięcy pobrzdąkałem, ale na dłuższą metę nie było z tego wiele przyjemności. Oczywiście gdybym kupił trochę lepszy instrument, zwłaszcza samo pianino cyfrowe (bez zbędnych bajerów) byłoby trochę lepiej, ale i tak tego "feedbacku" mechanicznego instrumentu i możliwości kontroli dźwięku nic nie zastąpi. Cyfrowe pianina za kilkadziesiąt tysięcy są blisko, ale to wciąż nie to samo.

    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, ChuChu napisał:

Robisz ze zmiany biegów jakąś "szopkę". Waga przerzutki, ruch pantografu, siła sprężyny...

Proszę Cię. 99,9% użytkowników roweru chce zmienić bieg. Im wyższa grupa napędu, tym to uczucie jest bliższe natychmiastowej zmianie biegu. Twój wywód natomiast przypomina jakąś romantyczną walkę z... Tourney.

Ale właśnie o to chodzi, że diabeł tkwi w szczegółach. Wszytko ma znaczenie, każdy element, jego waga, punkt obrotu, skok, siła sprężyny, opory tarcia. Czy to będzie manetka i przerzutka w rowerze, skrzynia biegów, pedał gazu, hamulca czy układ kierowniczy w samochodzie, subtelne różnice w działaniu bezpośrednio przekładają się na możliwość kontroli nad maszyną przez rowerzystę czy kierowcę. Ja wolę proste mechanizmy bez zawiłych algorytmów i bez zbędnego wspomagania. Są łatwiejsze do wyczucia i dają lepsze sprzężenie zwrotne. Hamulce bez ABS-u nie muszą być lepsze, ale za to działają według prostej zasady - im mocniej naciskam pedał, tym większe ciśnienie w układzie hamulcowym (no, jest jeszcze mechaniczny korektor siły hamowania kół tylnych). Mogę hamować lekko, ale mogę i zablokować wszystkie koła, jeśli w danych warunkach przyniesie to dobry efekt. Mogę mieć pretensje tylko do siebie,  że schrzaniłem hamowanie. To są proste, uczciwe zasady.       

Edytowane przez marvelo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze można też rozpalać ogień krzesiwem, bo to także proste zasady.

Kończę udział w tym wątku, bo zaczyna zbyt mocno odbiegać od pierwotnego tematu.

Proponuję nieco otworzyć się na nowości, bo wcale takie straszne nie są. Czasami lepiej sobie ułatwić życie, niż tkwić w zamierzchłych rozwiązaniach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marvelo Jeśli o mnie chodzi to możesz wzdychać nawet do roweru Mistral z przerzutkami Favorit, ale jak te Twoje romantyczne wynurzenia mają się do tego że elektroniczne sterowanie przerzutki zwiększa, w stopniu znacznym, precyzje zmiany przełożenia, eliminuje konieczność trymowania i skraca czas potrzebny do zmiany przełożenia ? Przecież, przynajmniej z założenia, grupy elektroniczne przeznaczone są do rowerów sportowych i trafiają głównie do rowerów szosowych i mtb xc. Mają przyśpieszyć zmianę przełożeń i uczynić ją precyzyjniejszą, a co za tym idzie przełożyć się na osiągi. Na tym polega sport, a rower to tylko narzędzie. Im szybsze tym lepsze  😎

 

 

Edytowane przez KNKS
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, ChuChu napisał:

Nikt nie ma ochoty szarpać się ze skrzynią biegów, gdy właśnie jedzie do pracy lub na dłuższy wyjazd. Ludzie wolą usiąść i wygodnie przejechać dany odcinek. Czy to jest dziwne?

Faktem jest,  że w samochodach na rynku europejskim udział skrzyń automatycznych cały czas rośnie (także w Polsce), ale manualne skrzynie wciąż opierają się na mechanicznym sterowaniu wybierakiem, za pośrednictwem drążka zmiany biegów i sztywnych łączników lub linek w pancerzu. Dla fana manuala dźwignia musi mieć mechaniczny skok i odpowiedni opór, który ma narastać przy wyciąganiu biegu a potem niejako dopychać samoistnie kolejny bieg, gdy już ręka przełamie pewien opór. Zautomatyzowane skrzynie (czyli manuale z serwomechanizmami i automatycznym sprzęgłem) z możliwością ręcznego wybierania jakoś się nie przyjęły. Gdzieś chyba jeszcze są, ale to margines i nigdy nie były szczególnie szybkie czy płynne. W Europie automat to zwykle jakaś dwusprzęgłówka, czasem CVT lub klasyczny automat planetarny. Jak już ktoś kupuje automat to i tak najczęściej nie korzysta z możliwości ręcznej zmiany. Te europejskie automaty to zwykle w normalnym trybie są strojone na utrzymywanie silnika pod dużym obciążeniem na bardzo niskich obrotach (poniżej 2000, a czasem blisko obrotów biegu jałowego), co może i daje niskie zużycie paliwa, ale dla trwałości silnika najlepsze nie jest. Oczywiście jakiś tryb sportowy jest, ale ten często jest zbyt agresywny. A tryb manualny zwykle jest dość wolny i dla kogoś kto lubił ręczne skrzynie i tak jest tylko marną namiastką.

Ja nie mam nic przeciwko postępowi, ale chcę wciąż mieć wybór. W samochodach, z każdym rokiem, przybywa obowiązkowych, elektronicznych systemów bezpieczeństwa (np. systemy radarowe, SOS itp., wielu z nich nie da się nawet wyłączyć), przez co samochody są coraz droższe. Każdy system to dodatkowa waga, więc by utrzymać ją na rozsądnym poziomie i zachować niskie zużycie paliwa odchudza się inne elementy. Coraz cieńsze panele deski rozdzielczej, cienka tapicerka, mniej materiałów tłumiących, usuwanie dźwigni i fizycznych przycisków. Samochód obecnie to tablet z funkcją jazdy*.

W rowerach niech sobie będą elektroniczne grupy, ale jako alternatywa (zwykle dla bogatych). Nie przesadzajmy z tą prędkością działania mechaniki,  że niby za wolna. Mam do czynienia z przerzutkami XT, Dura Ace i Ultegra i naprawdę niczego w szybkości mi nie brakuje. Nie zapominajmy,  że proces zmiany biegów w przekładni łańcuchowej wielorzędowej wymaga ruchu łańcucha, a więc i obrotu korbą. Tego i tak nie zrobi za nas komputer. Od synchronizacji obrotu korbą (a nawet obciążenia) i ruchu przerzutki dopiero zależy ostateczny efekt, czyli szybkość i płynność zmiany biegów. Niektórzy nie potrafią płynnie zmienić biegu XTR-em, a inni całkiem sprawnie poradzą sobie nawet na Tourney-u (przynajmniej takim z małym przebiegiem).

* Mam mazać paluchem po tablecie żeby wybrać kierunek jazdy? Chyba tego Muska pogięło?

Tak ma wyglądać motoryzcja?

 

Edytowane przez marvelo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tak sobie poczytałem niektóre posty powyżej, to mogę wyciągnąć pewne wnioski:

- niektórzy mają ból dupy o to, że zainwestowali w super drogi sprzęt, a wyniki mierne. Stąd te dopytywania: a ile ty jeździsz, bez podania takich samych informacji o sobie. Oczywiście te pytanie było zadane dlatego, że w domyśle było założenie, że nie jeżdżę prawie wcale. Wtedy można byłoby się pochwalić, jak to ładnie się śmiga na elektronicznych przerzutkach. Chociaż potem i tak był jakiś pogardliwy pierd o tym, że fiatem Punto można zrobić wiele km. Cóż, można.

- drugie podobne do powyższego. Niektórzy czują się lepsi nie z powodu osiąganych wyników sportowych, kondycji, tylko drogiego sprzętu. Liczy się przede wszystkim lans. Dlatego inwestują grubą kasę w sprzęt i elektroniczne pierdoły, do niczego oprócz lansu im niepotrzebne, bo jeżdżą relatywnie mało a kondycja kiepska. Stąd pogardliwe wysrywy na temat sprzętu ze średniej półki. Taka osoba kupi elektronicznie sterowane przerzutki nie dlatego, że to w czymś pomoże, tylko dlatego że można się tym pochwalić. Tak jak złotą klamką w kiblu.

Ja z kolei jestem indywidualistą i porównywanie przysłowiowej długości członka ilością absurdalnie drogich gadżetów mnie mierzi. Nie biorę w tym udziału, tylko robię swoje. Na sprzęcie takim, który do tego wystarczy , pomimo że stać mnie na 5 albo 10-krotnie lepszy.

Także powiem wam panowie, że też kończę udział w tym wątku, bo patrząc na to co niektórzy piszą żal dupę ściska po prostu.

Tak btw, gdy przerzutki elektroniczne staną się standardem, a nie fanaberią, tak jak hamulce tarczowe, to owszem nie widzę przeszkód. Póki co, to moim zdaniem tylko fanaberia, która nic nie wnosi.

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz dowaliłeś :D Właśnie zaprezentowałeś ból tyłka najwyższych lotów.

Ja robię pomiędzy 2 a 5k km rocznie. Zmienia to się, bo i miejsce zamieszkania się zmieniło. Jeżdżę tylko w ciepłe miesiące.

A moja aktualna grupa to... Tiagra 4700.

No i weź mi teraz wytłumacz, w której z Twoich grup jestem ja?

Podpowiem Ci: w żadnej. Po prostu jestem świadomym użytkownikiem i interesuje się kolarstwem. Ty jesteś zwykłym ignorantem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie. Ja tylko napisałem, jakie wnioski mogę wysnuć z kierunku, w jakim rozwija się ten wątek. Nie zamierzam nikogo wskazywać personalnie palcem. Nie zamierzam tez upierać się, że moje wrażenie na pewno pokrywa się z intencjami piszących. Ale fakt jest faktem - takie wrażenie odniosłem i szczerze o tym napisałem.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...