Skocz do zawartości

[Nauka jazdy] Warszawa


Gutek93

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć
Zastanawiałam się czy pisać tutaj czy na głównym. Ale o ile temat, nauki jazdy u dorosłego się pojawiał. To u mnie ciut bardziej sytuacja jest skomplikowana. 
Jako dzieciak próbowałam się nauczyć, ale chyba tacie cierpliwość się skończyła.  Cóż, na trójkołowcu byłam, ale "dorosłym" już nie. Tyle z przeszłości. 
Obecnie  chcę się nauczyć...Ale nie mam osoby, która by mi mogła pomóc. Zatem...Czy znalazłaby się dobra duszyczka, która by pomogła 29 letniej dziewczynie nauczyć się jeździć? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile to nie żart (🤔) to poodkręcaj z roweru pedały (najlepiej korby, ale nie wiem czy dasz radę), obniż siodełko na maksa i odpychając się próbuj utrzymywać równowagę, jak na rowerku biegowym. Z czasem powinno być coraz lepiej. Później przykręć pedały i bez dźwigania siodełka próbuj dalej. Chyba, że masz jakieś problemy zdrowotne, ale to się nie znam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorosły nie potrzebuje pomocnika - trzymanie za kij z tyłu tylko przeszkodzi. Wystarczy zrozumieć jak rower utrzymuje równowagę. Geometria przedniego widelca jest taka, że w trakcie jazdy, gdy rower choćby minimalnie pochyli się w jedną stronę, a kierujący trzyma kierownicę w wyczuciem, nie zabetonowaną z żelaznym uścisku, koło samo skręca prawie niewyczuwalnie w stronę przewrotki i pojawia się siła odśrodkowa, która przywraca rower do pionu. W czasie jazdy rower sam pomaga utrzymać równowagę. Wpierw równowaga potem dodać pedałowanie. Nauczyciel się przyda do jazdy na tylnym kole i skakania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

;) no spoko są różne historie ludzkie. Nigdy nie uczyłem nikogo poza dzieckiem ale tak to sobie wyobrażam: 

Nauczyciel jazdy to chyba w tym wieku nie jest chyba niezbędny - spokojnie sama dasz radę bez najmniejszego problemu, zajmie Ci to jedno popołudnie. Wybierz tylko rower który jest damką z w miarę wyprostowaną pozycją - gorąco polecam bo to wiele ułatwi. Ustaw niżej siodełko ale nie skrajnie nisko - po prostu niżej niż to wynika z długości nóg, tak żeby dosięgać wygodnie całym śródstopiem siedząc na siodełku (siodełko ustawione na prawidłową wysokość na to nie pozwala). Taka geometria roweru i tak ustawione siodło pozwoli Ci bezpiecznie wsiadać, zsiadać, ruszać bez paniki, trochę się poodpychać zanim zaczniesz pedałować, albo jak już będziesz jechać te pierwsze razy, to w przypadku chwilowej utraty równowagi móc spokojnie zsunąć się do przodu (albo nawet nie bo sobie nogę na bok wystawisz) i nie stresować że się przewrócisz bo zahaczysz o górną rurę. Zanim wsiądziesz na rower to poprowadź go trochę i ponaciskaj na hamulce (prowadząc - pchając rower do przodu)  - tak żeby je wyczuć i wiedzieć z jaką siłą naciskać żeby rower "nie stawał dęba". Warto wybrać płaski spory plac, żeby nie musieć celować w wąską dróżkę i ustawić przełożenia stosunkowo miękkie, żeby nacisk na pedały nie powodował przechyłów ramy na boki ale też bez przesady z tą miękkością bo bez oporu na pedały też z równowagą przy ruszaniu będzie trudniej. W zasadzie tyle wystarczy. Reszta to ileś prób... aż "14-sta" okaże się skuteczna.

Jak się strasznie boisz, co można zrozumieć... to życie ułatwi ktokolwiek kto ze dwa razy przytrzyma Cię za siodełko przez 10-sekund załatwi sprawę (będzie o te dwie próby mniej). Na rowerze do zwykłej jazdy zwykłym rowerem nie ma się czego uczyć, jedyne co trzeba to raz wyczuć równowagę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, chudzinki napisał:

O ile to nie żart (🤔) to poodkręcaj z roweru pedały (najlepiej korby, ale nie wiem czy dasz radę), obniż siodełko na maksa i odpychając się próbuj utrzymywać równowagę, jak na rowerku biegowym. Z czasem powinno być coraz lepiej. Później przykręć pedały i bez dźwigania siodełka próbuj dalej. Chyba, że masz jakieś problemy zdrowotne, ale to się nie znam.

Nie, to nie jest żart. Jako dzieciak w związku z chorobą neurologiczną miałam mocne problemy z równowagą. Obecnie prawie nie mam. 

Godzinę temu, abdesign napisał:

;) no spoko są różne historie ludzkie. Nigdy nie uczyłem nikogo poza dzieckiem ale tak to sobie wyobrażam: 

Nauczyciel jazdy to chyba w tym wieku nie jest chyba niezbędny - spokojnie sama dasz radę bez najmniejszego problemu, zajmie Ci to jedno popołudnie. Wybierz tylko rower który jest damką z w miarę wyprostowaną pozycją - gorąco polecam bo to wiele ułatwi. Ustaw niżej siodełko ale nie skrajnie nisko - po prostu niżej niż to wynika z długości nóg, tak żeby dosięgać wygodnie całym śródstopiem siedząc na siodełku (siodełko ustawione na prawidłową wysokość na to nie pozwala). Taka geometria roweru i tak ustawione siodło pozwoli Ci bezpiecznie wsiadać, zsiadać, ruszać bez paniki, trochę się poodpychać zanim zaczniesz pedałować, albo jak już będziesz jechać te pierwsze razy, to w przypadku chwilowej utraty równowagi móc spokojnie zsunąć się do przodu (albo nawet nie bo sobie nogę na bok wystawisz) i nie stresować że się przewrócisz bo zahaczysz o górną rurę. Zanim wsiądziesz na rower to poprowadź go trochę i ponaciskaj na hamulce (prowadząc - pchając rower do przodu)  - tak żeby je wyczuć i wiedzieć z jaką siłą naciskać żeby rower "nie stawał dęba". Warto wybrać płaski spory plac, żeby nie musieć celować w wąską dróżkę i ustawić przełożenia stosunkowo miękkie, żeby nacisk na pedały nie powodował przechyłów ramy na boki ale też bez przesady z tą miękkością bo bez oporu na pedały też z równowagą przy ruszaniu będzie trudniej. W zasadzie tyle wystarczy. Reszta to ileś prób... aż "14-sta" okaże się skuteczna.

Jak się strasznie boisz, co można zrozumieć... to życie ułatwi ktokolwiek kto ze dwa razy przytrzyma Cię za siodełko przez 10-sekund załatwi sprawę (będzie o te dwie próby mniej). Na rowerze do zwykłej jazdy zwykłym rowerem nie ma się czego uczyć, jedyne co trzeba to raz wyczuć równowagę.

Sama próbowałam. I niestety potrzebuję asysty. 
Jednak dzięki za uwagi, bo jestem przed zakupem roweru. Choć i tak będę celować w te z Decathlonu.
Bardzo się nie boję, ale łatwiej mi się uczyć z kimś.

Godzinę temu, TheJW napisał:

@Gutek93 regularnie jeździmy w okolicach Kabat i Powsina, robimy treningi również dla początkujących - jak jesteś zainteresowana, odezwij się na PW i coś wymyślimy.

Nie wiem, dlaczego, ale nie mogę tobie wysłać wiadomości na priv

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze - na początek można kupić tylko kask. Rowery miejskie są idealne do nauki. No i rozumiem - pomagałem znajomej mającej dziecko z częściowym porażeniem - skończyło się na trzykołowym rowerze poziomym - jeździliśmy potem razem nawet w Bieszczadach w dość trudnym terenie. Ale jak równowaga już działa, to będzie dobrze - rower sam pomaga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojcio, aż tak źle nie było. Ale potrzeba więcej czasu. Teraz za drorosłego też, choć na szczęście, już równowaga jes w miarę. Choć lecę na prawą stronę. 
Próbowałam na miejskich ( jeśli masz na myśli te do wypożyczenia, a nie typ roweru w ogóle) i dość ciężkie są dosłownie. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozważałam już opcje: rolek, wrotek, hulajnog i rowerów. 
To nie byłby zły pomysł, ale bardziej mi zależy na rowerze ze względów zdrowotnych. 
Rower, daje możliwość wpływu na cały organizm. Co przy mojej wadze, będzie dużym plusem. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Wojcio napisał:

Miałem na myśli miejskie do wypożyczenia - po prostu na tani start - kilka prób - jak się nauczysz, to kupisz własny. Rolki i wrotki to już wyższa liga jeśli chodzi o równowagę - ja bym musiał kupić też worek gipsu.

Nie wiem, czy tylko Veturillo...Ale one są mega ciężkie.Przynajmniej jak porównywałam z normalnymy.
Rolki i wrotki - z nimi mam dziwnie. Stanęło, jednak na rowerze, a może kiedyś hulajnodze.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Gutek93 napisał:

Rower, daje możliwość wpływu na cały organizm

Oj... nie do końca tak jest. Wręcz przeciwnie - rower angażuje bardzo nieliczne wybrane grupy mięśniowe wręcz trudno wyobrazić sobie inną aktywność aż tak wybiórczą... ale ;) kurde radochy daje co niemiara.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, abdesign napisał:

Oj... nie do końca tak jest. Wręcz przeciwnie - rower angażuje bardzo nieliczne wybrane grupy mięśniowe wręcz trudno wyobrazić sobie inną aktywność aż tak wybiórczą... ale ;) kurde radochy daje co niemiara.

No doooobra uogólniam. Ale ważniejsze jest w tym momencie, bym miała aktywność, która da mi radochę i będzie szansa, że będzie trwała. Niż typową ogólnorozwojową aktywność. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak miałem 6 lat podarowano mi używany rower dziecięcy marki ZZR Bobo. Inne dzieci w godzinę potrafiły z grubsza ogarnąć utrzymywanie równowagi, a ja przez tydzień nie byłem w stanie ruszyć z miejsca. Płakałem, ale nie odpuściłem. W końcu się udało. Po latach zrozumiałem. To był rower na ostrym kole. Cierpliwość zaprocentowała. Teraz mam dorosły, współczesny rower na ostrym kole i nie zamienię go na wynalazki z dźwigienką dla leniuchów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

J67, może i to był ten co u ciebie. A może od Romet. W każdym razie uczyłam się gdzieś w latach 2000. 

Czytałam o ostrym kole i nie jestem pewna czy dałabym radę sobie. Zwłaszcza, że ja problemy z równowagą miałam, nie z powodu lenistwa. A choroby. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, J67 napisał:

Teraz mam dorosły, współczesny rower na ostrym kole i nie zamienię go na wynalazki z dźwigienką dla leniuchów

To sobie nie zamieniaj ale innych nie namawiaj bo nie każdy wyżej ceni równe strzyżenie brody od zdrowych kolan.

 

Cytat

Czytałam o ostrym kole i nie jestem pewna czy dałabym radę sobie.

@Gutek93 to już więcej nie czytaj - bo nie ma o czym.

 

A dla "dorosłych" ostre koło to jest tu:

t1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@abdesign Zakończyłam w momencie dojścia do wniosku, że cenię własne zęby. Zresztą  to o ostrym, to nie jest największy hit o jakim słyszałam od momentu w którym powstał ten temat XD
Ale, jako że zainteresowany może być na forum, to ograniczę się do: zły rozmiar, góral i zdziwienie z strony kolarza, że niższa dziewczyna , prawie się połamała XD 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby nie było - nie jest moją intencją zachęcanie początkujących rowerzystów do próbowania na fixed.

Podałem przykład, że na początku swojej przygody miałem nieco utrudnione zadanie, ale nie odpuściłem. Nie wiem, czy autorka tematu miała na tyle samozaparcia, czy po kilku próbach skorzystała z możliwości, jaką dają media elektroniczne. W 1974 roku internetu nie było. Był stary rower, podwórko i wolny czas.

A to, że po latach wróciłem do korzeni ;) , to taka humoreska.

Ale nie przeczę, że jeżdżąc na fixed miewam przednią zabawę zarówno na mieście, jak i na wycieczkach.

A tak na poważnie - na tamtym rowerze miałem siodełko bardzo nisko, tak, że bez problemu dostawałem stopami do ziemi. Inaczej - nigdy bym się nie nauczył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@J67 Rodzic cierpliwości nie miał. A ja równowagi. Pisałam już wyżej, że dotarłam do etapu 3 kółek. Rower wyglądał na pamiętający dzieciństwo mojego taty. Nie przeżył do tej pory. 

Urodziłam się w 93. Internetu też, za mojego dzieciństwa nie, za bardzo było. Próbowałam. I sama i z przyjaciółką, na miejskich, czy w Decathlonie.  Samozaparcie nie rozwiązuje tego, że gdy przyszedł czas na rower... Byłam już chora. Neurologicznie. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek się uczy całe życie. Ja na rowerze się nauczyłem ponad 45 lat temu. Jakieś 27 lat temu zacząłem jeździć po górach, 20 lat temu startowałem w różnych zawodach w tym w wieloetapowych górskich maratonach, a nadal się uczę, bo kiedyś na przykład na szlakach nie występowały bermy, stoliki czy gapy. Przy braku droppera koncepcja manuala była niszowa i zastępowana przez wheelie. Nie hamowało się jednym palcem. Kluczowa była nawigacja według mapy, bo szlaki rowerowe nie istniały. Itd. Byle zacząć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy Cię to satysfakcjonuje, ale jeśli choroba nie pozwala dosiąść 2 kółek, to może spróbuj na trycyklu? Przynajmniej na początku.

Wiem, że to źle wygląda, bo obecnie nazywa się to: rower rehabilitacyjny i najczęściej dosiadają tego mocno schorowani starsi ludzie, którzy nie bardzo mogą chodzić i również nie dali by rady napędzać rękami wózka inwalidzkiego.

Ale nie zawsze tak było. Henri Desgrange - legendarny kolarz szosowy i torowy z przełomu XIX i XX w., twórca wyścigu Tour dr France - ścigał się również na trycyklu i ustanawiał rekordy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki rower rehabilitacyjny to zło ostateczne - bardzo niepewny na zakrętach - nie przechyla się a jest wysoki. Poza powolnym toczeniem to słabo. Znajomemu z częściowym porażeniem poradziłem i znalazłem trzykołowy rower poziomy - na takim wynalazku (dwa koła z przodu, jedno z tyłu, pozycja półleżąca) był na asfalcie niedościgły a i kilka mocno terenowych wycieczek w Bieszczadach zrobiliśmy. Tylko, że to zabawka w cenie dobrego enduro :(.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko ja pisałam, że w przeszłości, kiedy większość dzieciaków uczy się jazdy miałam problem z równowagą. Obecnie jest raczej normalna. 

Tylko wkurzające trochę jest założenie, że jedyny powód, że się nie nauczyłam. To kwestia braku wytrwałości. I to wyłącznie po mojej stronie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...