Skocz do zawartości

[Bikefitting w Szczecinie] Zmiana roweru, totalna zmiana pozycji - czy możliwa aż tak duża


Rekomendowane odpowiedzi

Hej Wam!

Poszukiwania nowego roweru dla żony doprowadziły do pytania: czy odpowiednio dopasowany rower potencjalnie umożliwi zmianę pozycji z miejskiej na crossową/gravelową, czyli z 80 na 45 stopni pochylenia. W załączeniu zdjęcie aktualnego roweru. Długi regulowany mostek oraz kierownica z dużym wzniosem została zastosowana ponieważ użytkowniczka odczuwała ból w dłoniach już po 500 m jazdy. Przy takim kosmicznym ustawieniu daje radę przejechać 100 km bez dolegliwości. Ma jednak apetyt na więcej - bardziej sportową jazdę. 

Pytanie jest takie: czy potencjalnie jest to możliwe? A może ktoś z Was przechodził już taką drogę?

Planujemy zrobić fitting w Tricarbon w Szczecinie. Jego celem będzie znalezienie geometrii nowego roweru. Oczywiście to tam padnie werdykt, ale chciałbym zapytać Was czego potencjalnie możemy się spodziewać. A może polecacie jakichś innych fitterów w okolicy Szczecina?

Pozdrower!

 

IMG_2726.thumb.JPG.21a8ac459561ce73f5239e51e3e5635b.JPGIMG_2727.thumb.JPG.058da7f865e2bc87ce271fa5773015ed.JPG1707179990_Screenshot2021-06-24at22_24_08.png.9a3cc80d6baec74ec4da8cbb07107e4f.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RowerowyMaciej, a co rozumiesz poprzez "bardziej sportową jazdę"?  Piszesz o grawelu - czy w grę wchodzi zmiana kiery na barana?  Wspominasz o bólu dłoni (widzę jakieś ergo gripy) - może należałoby obadać czy nie ma problemów z zespołem cieśni nadgarstka? 

Zmiana z 80* na 45* jest baaardzo radykalna i należałoby ją wprowadzać stopniowo na przestrzeni tygodni.  Generalnie: owszem da się ustawić grawela z wysokim mostkiem, o krótkiej górnej rurze ale według mnie nie ma cudów - jeśli żona preferuje taką pozycję jak na rowerze powyżej to będzie ciężko osiągnąć "sportową" pozycję bez godzin spędzonych na rozciąganiu (jak słusznie zauważył @KSikorski) oraz wzmacnianiu mięśni grzbietu, zapewne ramion itp., pytanie jak z mobilnością stawu biodrowego, proporcjami ciała itp.  Dochodzi do tego zupełnie inna pozycja kokpitu do której również trzeba się przyzwyczaić. 

Ale tak poza tym: skoro obecnie żona jest w stanie machnąć setkę to jaki jest sens zmiany pozycji / roweru?  Oczywiście - lżejsze koła potrafią zdziałać cuda, tak samo jak osprzęt z nieco wyższej półki, ale pchanie się w rower o innej geometrii który tak naprawdę będzie można sprawdzić dopiero na dłuższej wyprawie a nie podczas statycznego miarkowania na trenażerze jest nieco ryzykowne.  

Wizyta u fitera pomoże odnaleźć najbardziej ergonomiczną pozycję "na teraz", jeśli planujecie zmianę roweru na agresywniejszy to radzę zacząć od ćwiczeń.  Nie jestem jednak alfą i omegą fitingu / sajzingu choć mam kilka setek osób pomierzonych na koncie i odpowiednią maszynę którą niebawem uruchomię i będę oferować taki serwis w Szczecinie i okolicach.  W razie czego pisz na Priv, a do Tricarbonu sam się z chęcią przejdę obadać co w trawie piszczy bo jakoś nie chwalą się zbytnio (nie twierdzę, że nie mają doświadczenia!) serwisem ergo na stronie poza kilkoma ogólnikami odnoszącymi się głównie do roweru triatlonowego, ale to zupełnie inna bajka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Długi regulowany mostek oraz kierownica z dużym wzniosem została zastosowana ponieważ użytkowniczka odczuwała ból w dłoniach już po 500 m jazdy.

Ja mam tak samo. Nie jest to kwestia rozciągnięcia bo nie da się rozciągnąć dłoni czy nadgarstków. Mogę jeździć w średnio pochylonej pozycji na kierownicy typu baranek, często zmieniając chwyt lub mocno pochylonej ale na lemondce. Nie mogę natomiast obciążyć dłoni na rowerze z prostą kierownicą. Próbowałem chwytów ergonomicznych oraz rogów. Trochę pomagają ale nie jakoś znacznie. Trafiłem nawet do lekarza, niby specjalisty od medycyny sportowej, ale nie potrafił zdiagnozować problemu. Jeżeli Twoja żona też tak ma to bikefitting może się okazać nieskuteczny. Być może należałoby podrążyć temat od strony medycznej z większym entuzjazmem niż zrobiłem to ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, mam ten sam problem. Ból nadgarstków. I na gravelu i na Muirwoodsie. Różne ustawienia mostka i siodełka nic nie dały.

Jedyny rower na którym mnie nie bolą nadgarstki i pupa to Marin Stinson od żony.

Co nie oznacza, że to idealny rower dla twojej małżonki. Ale w innym wątku pytałeś o Stinsona i tym podobne, a teraz piszesz o gravelu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem ile Wam zajmuje przejechanie tych przykładowych 100km, ale zakładam że jednak przeciętny Kowalski ot tak tego nie zrobi więc chyba żona obyta z jazdą na rowerze jest i to i owo już przejechała. I teraz na dwoje babka wróżyła. Albo jest to dolegliwość związana z jakimś stanem chorobowym, albo po prostu trzeba jednak jeszcze więcej pojeździć i poćwiczyć. Jak się cały czas jeździ jak na krześle to jednak nie aktywuje pewnych grup mięśni. A to nie chodzi o to żeby kurczowo trzymać kierownicę i opierać cały ciężar pochylonego ciała na rękach, tylko żeby mięśnie korpusu, pleców, itp. nas stabilizowały. 

Ja bym zrobił eksperyment z innym typem roweru, tylko nie można się od razu załamać jak nie będzie wygodnie czy pojawią się bóle pleców, itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje zdanie jest takie, że nie da się na dłuższą metę jeździć na rowerze traktując to jako jedyną aktywność. Musi być trening uzupełniający, rozciąganie, ćwiczenia mięśni gorsetowych, pływanie... nie mówię o przygotowaniu zawodniczym, tylko podstawie dla człowieka pracującego za biurkiem. Ja się za to wziąłem na serio gdy pewnego dnia w biurze mając 33 lata tak mnie złamało że nie byłem w stanie wstać z krzesła 😄

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ból nadgarstków. I na gravelu i na Muirwoodsie.

Mnie po zmianie na gravela z barankiem dłonie drętwiały bardzo długo (ponad 500km). I to dość sporo, nie mogłem nic w palce chwycić (nawet długo po jeżdżeniu). I przeszło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem przechodzi a czasem się pogarsza - za młodu też miewałem takie problemy i machałem na to ręką 😉

Na szczęście rozeszło się po kościach ale mam znajomego który zbagatelizował sprawę i skończył z brakiem czucia w połowie dłoni i podkurczonym małym palcem.  Wasza decyzja jaką drogą pójdziecie ale jak ciało daje o sobie znać to znak że coś nie tak i warto drążyć temat, no chyba że ktoś ma zdolności regeneracyjne jaszczurki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem bardzo Wam wdzięczny za wszystkie odpowiedzi!

Rower chcemy wymienić, bo chociaż aktualny jest sprawny, to hamulce słabe, napęd czasem za miękki, koła słabo się kręcą. Po modyfikacjach ucierpiała też sterowność. Do tego wygląda teraz jak potworek, co nie jest bez znaczenia. Przy okazji dochodzi chęć spróbowania czegoś innego. Być może też to też mój błąd i błędna interpretacja czyjejś wypowiedzi z innego wątku, że pozycja ma znaczący wpływ na prędkość. Rozważając to jednak w kontekście Waszych cennych wypowiedzi, poniższego filmu z zawodowcami, rekreacyjnej jazdy jaką uprawiamy oraz prędkości dochodzących raczej do 15-20 km/h zacząłem poważnie wątpić czy duża zmiana pozycji ma sens. Komfort jest kluczowy.

Czy inne w tym wypadku będzie zdecydowanie lepsze? Co sądzicie? 

 

 

Czy małżonka ogólnie się rozciąga? Jest w stanie dociągnąć kolano do klatki piersiowej na stojąco lub głowę do kolan przy wyprostowanych nogach?

Ogólnie tak, od tego ćwiczy ze sztangami. Jest w stanie dociągnąć głowę do kolan przy wyprostowanych nogach i dotknąć przy tym kostek. Co ciekawe - ja nie jestem, ale z pochyloną pozycją/nadgarstkami nie mam problemu.

 

@RowerowyMaciej, a co rozumiesz poprzez "bardziej sportową jazdę"?  Piszesz o grawelu - czy w grę wchodzi zmiana kiery na barana?  Wspominasz o bólu dłoni (widzę jakieś ergo gripy) - może należałoby obadać czy nie ma problemów z zespołem cieśni nadgarstka? 

Zmiana z 80* na 45* jest baaardzo radykalna i należałoby ją wprowadzać stopniowo na przestrzeni tygodni.  Generalnie: owszem da się ustawić grawela z wysokim mostkiem, o krótkiej górnej rurze ale według mnie nie ma cudów - jeśli żona preferuje taką pozycję jak na rowerze powyżej to będzie ciężko osiągnąć "sportową" pozycję bez godzin spędzonych na rozciąganiu (jak słusznie zauważył @KSikorski) oraz wzmacnianiu mięśni grzbietu, zapewne ramion itp., pytanie jak z mobilnością stawu biodrowego, proporcjami ciała itp.  Dochodzi do tego zupełnie inna pozycja kokpitu do której również trzeba się przyzwyczaić. 

Ale tak poza tym: skoro obecnie żona jest w stanie machnąć setkę to jaki jest sens zmiany pozycji / roweru?  Oczywiście - lżejsze koła potrafią zdziałać cuda, tak samo jak osprzęt z nieco wyższej półki, ale pchanie się w rower o innej geometrii który tak naprawdę będzie można sprawdzić dopiero na dłuższej wyprawie a nie podczas statycznego miarkowania na trenażerze jest nieco ryzykowne.  

Wizyta u fitera pomoże odnaleźć najbardziej ergonomiczną pozycję "na teraz", jeśli planujecie zmianę roweru na agresywniejszy to radzę zacząć od ćwiczeń.  Nie jestem jednak alfą i omegą fitingu / sajzingu choć mam kilka setek osób pomierzonych na koncie i odpowiednią maszynę którą niebawem uruchomię i będę oferować taki serwis w Szczecinie i okolicach.  W razie czego pisz na Priv, a do Tricarbonu sam się z chęcią przejdę obadać co w trawie piszczy bo jakoś nie chwalą się zbytnio (nie twierdzę, że nie mają doświadczenia!) serwisem ergo na stronie poza kilkoma ogólnikami odnoszącymi się głównie do roweru triatlonowego, ale to zupełnie inna bajka...

Baranek niekoniecznie, raczej płaska kierownica. Teraz z crossa zrobiliśmy mieszczucha po to by było wygodnie. Ból występuje tylko na rowerze. Bardzo dziękuję za podpowiedź odnośnie cieśni nadgarstka. Przyjrzymy się temu. 

104 km zostały przejechane w 7:40, czyli przy jakichś 13,5 km/h. Na R10 szutrem/DDR po kilku dniach jazdy. 

 

Ja mam tak samo. Nie jest to kwestia rozciągnięcia bo nie da się rozciągnąć dłoni czy nadgarstków. Mogę jeździć w średnio pochylonej pozycji na kierownicy typu baranek, często zmieniając chwyt lub mocno pochylonej ale na lemondce. Nie mogę natomiast obciążyć dłoni na rowerze z prostą kierownicą. Próbowałem chwytów ergonomicznych oraz rogów. Trochę pomagają ale nie jakoś znacznie. Trafiłem nawet do lekarza, niby specjalisty od medycyny sportowej, ale nie potrafił zdiagnozować problemu. Jeżeli Twoja żona też tak ma to bikefitting może się okazać nieskuteczny. Być może należałoby podrążyć temat od strony medycznej z większym entuzjazmem niż zrobiłem to ja.

 

 

Niestety, mam ten sam problem. Ból nadgarstków. I na gravelu i na Muirwoodsie. Różne ustawienia mostka i siodełka nic nie dały.

Jedyny rower na którym mnie nie bolą nadgarstki i pupa to Marin Stinson od żony.

Co nie oznacza, że to idealny rower dla twojej małżonki. Ale w innym wątku pytałeś o Stinsona i tym podobne, a teraz piszesz o gravelu...

Wygląda na ten sam problem. A to kolejny argument za przyjrzeniem się problemowi od strony medycznej. Dziękuję za podzielenie się Waszymi doświadczeniami! W głębi czuję, że i tak Stinson będzie finalnym, bezpiecznym i komfortowym wyborem. 

 

Nie wiem ile Wam zajmuje przejechanie tych przykładowych 100km, ale zakładam że jednak przeciętny Kowalski ot tak tego nie zrobi więc chyba żona obyta z jazdą na rowerze jest i to i owo już przejechała. I teraz na dwoje babka wróżyła. Albo jest to dolegliwość związana z jakimś stanem chorobowym, albo po prostu trzeba jednak jeszcze więcej pojeździć i poćwiczyć. Jak się cały czas jeździ jak na krześle to jednak nie aktywuje pewnych grup mięśni. A to nie chodzi o to żeby kurczowo trzymać kierownicę i opierać cały ciężar pochylonego ciała na rękach, tylko żeby mięśnie korpusu, pleców, itp. nas stabilizowały. 

Ja bym zrobił eksperyment z innym typem roweru, tylko nie można się od razu załamać jak nie będzie wygodnie czy pojawią się bóle pleców, itp.

Ciekawy pomysł, niestety zdaje się, że w Szczecinie nie ma wypożyczalni rowerów. Może zaczniemy od Decathlonu o ile cokolwiek będzie na ekspozycji... Tylko znów miarodajność tego będzie znikoma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwróćcie uwagę na inny rower ze stajni Marin-a - Four Corners. Ma niemal absurdalnie wysoką główkę ramy. Dodatkowo długą rurę sterową. Można dołożyć inny mostek i inną kierownicę podnosząc jeszcze bez żadnego problemu chwyt o 4 centymetry (a pewnie 5-6 też by się dało). Czyli de facto mamy gravela ale pozycję zbliżoną do tej na rowerze miejskim. Moje doświadczenia z barankiem są pozytywne pod kątem możliwości zmiany chwytu. Być może to byłaby recepta na uzyskiwanie bardziej pochylonej pozycji na przykład przy jeździe pod wiatr. Albo pozycji wyprostowanej kiedy nie ma takiej potrzeby.

Jak wejdziecie na stronę Marin-a to na zdjęciu wygląda tak jakby kierownica była prawie na równi z siodełkiem. W rzeczywistości będzie wyżej. I to nawet o kilka centymetrów. (Można się pobawić wzorem trójkąta i to wyliczyć.)

PS. Z góry uprzedzam. Aktualnie dostępność tego modelu jest zerowa przynajmniej w dwóch najpopularniejszych rozmiarach czyli M i L. Ale jakieś XS-ki i S-ki pojawiały się w ciągu ostatnich dwóch-trzech miesięcy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RowerowyMaciej: czy żona ma około 160-165cm?  Mam rower na którym mogłaby sprawdzić nieco bardziej sportową sylwetkę, można by wtedy porównać geometrię z modelami które macie na uwadze.  Posiadam też kilka baranków o różnych szerokościach (należałoby zmierzyć odległość pomiędzy wyrostkami barkowymi), warto spróbować ze względu na mnogość dostępnych pozycji, jak słusznie zauważył przedpiszca.  Nie taki baran straszny jak go malują, a w przypadku hamulców mechanicznych można pokusić się o dodatkowe klamki jak w przełajach, typu cross-top levers.

 

Komfort jest kluczowy.

100%  racji, waga roweru nie ma takiego znaczenia jak ergonomia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam od siebie 3 słowa, bo też mam problemy z drętwieniem dłoni. Chwyty ergo, dobre rękawiczki coś poprawiają, ale w małym stopniu. Mi najbardziej przeszkadza to na długich szutrach i asfaltach. Jazda w ciężkim terenie nie wywołuje u mnie drętwienia. Najbardziej pomaga zmiana pozycji nadgarstków- rogi w MTB i wielopozycyjność na baranie. A pozycję na gravelu mam znacznie wygodniejszą niż w MTB. Pomagają przepłaszczenia na kierownicy. Jest mniejszy ucisk punktowy na dłoń. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.06.2021 o 21:16, RowerowyMaciej napisał:

Długi regulowany mostek oraz kierownica z dużym wzniosem została zastosowana ponieważ użytkowniczka odczuwała ból w dłoniach już po 500 m jazdy. Przy takim kosmicznym ustawieniu daje radę przejechać 100 km bez dolegliwości.

Mając regulowany mostek można pobawić się w wypróbowanie różnych pozycji.

Zwróciłbym uwagę jak układają się nadgarstki i dłonie w obecnej pozycji, głównie jak te ergogripy trafiają w dłonie, jak zgięte są nadgarstki.
Warto też zwrócić uwagę co to za ból, czy pojawia się jakieś drętwienie, czy to tylko ucisk na jakąś część dłoni. Kierownice są wygięte, obracając nimi można zmienić punkty ucisku, wyrównać punkty podparcia.

Potrzeba dużo czasu i cierpliwości, bo to metoda prób i błędów ale te możliwości masz od ręki, przy okazji można lepiej poznać swoje preferencje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RTG nie wykazało anomaliów. Czekamy na wizytę u neurologa i rezonans, zobaczymy co będzie. W oczekiwaniu na diagnozę z posiadanego szpeju skonfiguruję bardziej pochyloną pozycję i zobaczymy.

Co sądzicie o kalkulatorach Bike Fit, np. tym? https://www.jensonusa.com/bike-fit-calculator

Dziękuję za cenne tropy! Dzięki Wam badamy nadgarstki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...