Skocz do zawartości

[Przerzutki] Problem z przerzutkami w rowerze Go sport


fiyolka

Rekomendowane odpowiedzi

Oczywiście zakładacie że człowiek to silnik... o stałej wydajności... co jest absurdem. (no dobra, nie zakładacie ;) ) Jasne jak wjedzie to i zjedzie... ale czasem nie wjedzie, czasem wysiłek spowoduje zbyt duże tętno, czasem jest długotrwały i nie w tym progu i wystrzeli mleko - koniec można sobie zjechać ale kolejna "górka" jest niedostępna. Rozkręcenie ciężkich kół daje zysk bo potem oddadzą tyle że jak trzeba to robić 10 razy to się jedenasty nie da... nic się nie odzyska na zgromadzonej energii bo się nie ma siły jej zgromadzić. I to nie trzeba używać argumentów z peletonu, gdzie zanim rozkręciłby ktoś 3 kilogramowe koła to by mu reszta odjechała a on by się na cień nie załapał i nic mu po zgromadzonej energii by nie przyszło. Wystarczy dać radę podjechać albo nie dać rady... żeby korzystać bądź nie ze zgromadzonej energii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą  fizyką to zapewne chodzi o to że w ruchu jednostajnym nie ma pracy ( nie zależnie od masy).

 Ale zanim się rozpędzimy to mamy ruch jednostajnie przyspieszony (musimy włożyć pracę).

Ale to jest idealistyczny model w próżni bez grawitacji i tarcia.

Tu pod górkę musimy włożyć pracę (im więcej masy tym większą) a z górki... no cóż rower to nie hybryda nie odzyskuje energii....

2 godziny temu, marvelo napisał:

Ale patrząc na to, co się aktualnie dzieje na świecie wnioskuję, że chyba jednak ludzkość głupieje i traci podstawowe zdolności logicznego myślenia.

Dodatkowo rozpędzając coś (im większa masa tym więcej energii potrzebujemy).

Taka podstawowa fizyka....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dovectra - z tą fizyką to chodzi o to, że szkodliwość masy w rowerze jest w najgorszym możliwym przypadku proporcjonalna do całkowitej masy roweru z rowerzystą. Zaś bonus do tejże szkodliwości wynikający z kręcenia się, kół w szczególności, jest w praktyce poniżej progu detekcji urządzeń pomiarowych dostępnych rowerzystom. Mówimy tutaj o magnitudzie centymetrów do kilometrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sobek82 To że gdzieś "zjawisko" widać wyraźniej, nie oznacza że nie występuje ono jak sobie Grodzką pod zamek jedziesz. Przecież ja nie każę nikomu odchudzać roweru bo w wielu przypadkach to nie ma sensu, ale niestety obok stwierdzenia że:

Cytat

Gdyby ludzie ogarniali fizykę na poziomie szkoły podstawowej

nie przejdę obojętnie bo to nieprawda, a fizyka jest tylko składową, a co gorsza baaaaardzo wybiórczo i na schematach akademickich skrajnie uproszczonych wykorzystywaną. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, abdesign napisał:

To że gdzieś "zjawisko" widać wyraźniej, nie oznacza że nie występuje ono jak sobie Grodzką pod zamek jedziesz

Mam wrażenie, że nie zgadzasz się z tezą, która tu nigdzie nie padła. 

Po prostu dla większości kupujących rowery, którzy nie angażują się w rywalizację sportową, korzyści z odchudzania roweru będą tak nikłe, że trzy razy trzeba się zastanowić, czy warto wydawać na to pieniądze. I tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@some1 W drugą stronę też to działa... można było spokojnie napisać że w przypadku rekreacyjnej, niezbyt długiej jazdy, po płaskim terenie, w ładną, bezwietrzną pogodę (czyli 3/4 przypadków używania rowerów) bedzie miało to znikome znaczenie... no ale tak postawiona szczerze teza brzmi o wiele mniej atrakcyjnie niż odwołania do znajomości fizyki. Czy opisy "doświadczeń teoretycznych" wykazujących że nadrobisz zjeżdżając to co starcisz na podjeździe ;) Ale tak masz rację, zgadzam się że to "odchudzanie" często to droga sztuka dla szuki, a ja neguję niektore stwierdzenia może "w imię zasad". Tak mam i nie ma w tym cienia złośliwości. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam rowery 11, 14 i 17kg. Różnica w przyspieszeniu jest znacząca. Ten ciężki rozpędza się jak lokomotywa, ten lekki - mam wrażenie, że wystrzeliwuje. Różnica masy tylnego koła - 2060g vs. 3090g. Jak już jadą, to jadą, ale w miejscach „technicznych” czasem przydaje się szybkie przyśpieszenie, a czasem pomaga bezwładność i duże koło. Jak pisałem - po mieście to by mi i 20kg nie przeszkadzało (a biegów mam 8 i więcej nie trzeba), a w górach cięższy (czytaj z lepszym zawieszeniem) rower przejedzie większe trudności, ale serce chce się rozpęknąć. Kaseta 10-51 jest wystarczająca, ale 3x9 z szerszym zakresem też używam od końca do końca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Sobek82 napisał:

na jednym blacie jest wygodniej i jakoś mniej się zmęczyłem mimo ciężej podjeżdżanych wzniesień

Wszystko prawda.

Kwestia potrzeb i sytuacji.

Pchałem  w zeszłym roku rower z przyczepką 20kg w Czechach trzy dni z rzędu po kilka godzin ...........

ale kiedy miałem dwublat i przełożenie rzędu 0,6 jechałem .


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, ja zmianę w jeździe odczułem zrzucając z roweru z 11,7kg na 11,1kg ( wymiana amortyzatora) i to tak znacząco, że pierwsze kilometry jechałem czujnie jak kogucik, bo miałem wrażenie, że coś mi się odkręci - po prostu czułem, że jest inaczej. Potem z głupa sprawdziłem swoją trasę z lekkimi przewyższeniami, gdzie naprawdę jak na mój wiek i siły 42 km robiłem w okolicy 2h ( raz udało mi się zrobić w 2h2m i to był koniec sezonu ) no i zdziwienie bo zrobiłem wynik jakiego nie miałem odkąd tam jestem.

Czuć piekielnie różnicę w wadze, nawet teraz jak mam Merdię z wagą jakieś 14,3 (bidony) i starego 26" o wadze 12,6kg z bidonami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wy tu o kadencji, frekwencji, fizyce kwantowej, odchudzaniu, przełamaniu, wyższości i mniejszości. A mnie chodziło tylko o bieda rowerze typu Go Sport i nawet droższych uchodzących za prawilne MTB, dla przeciętnego zjadacza kajzerki, co to się obudził wiosną i poczuł huć, o tym że takie rowery 18/24/27/30 przełożeń są bez sensu. Nie mam nic do świadomego bikera co to sobie wybiera ilość przełożeń do stylu jazdy i terenu, jak potrzebuje 3 blatów czy dwóch to chwała mu to, z widłami na niego iść nie zamierzam. O ten niezmienny trend trzech koron mnie się rozchodzi jedynie. 

Gdzieś nawet dekatlon ostatnio poszedł po rozum do głowy i złożył coś takiego prostego dla ludu, można a nawet trzeba.

Pozdrow'er mości mędrcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.06.2021 o 18:29, fiyolka napisał:

Jak zjeżdżam w dół to mi pędzi , że aż czasami trudno zahamować, a jak wjeżdżam w górę to czasami mozolnie. 

No i w obu tych przypadkach mniejsza masa roweru daje korzyści. Z góry łatwiej wyhamować, pod górę łatwiej wjechać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Sobek82 napisał:

dla przeciętnego zjadacza kajzerki, co to się obudził wiosną i poczuł huć

Ale są ludzie mający większe ambicje niż Ty i inni zjadacze kajzerek. I dla nich tez są rowery potrzebne. I cos więcej niż bida młynki w napędach 1x. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszesz takie bzdury, że czasem trzeba sprostować dyrdymałę. Bo jest szkodliwa.

Koleżanka zakładająca watek nie ogarniała manetkologii i po pierwszych postach już prawdopodobnie ogarnia. A jak nie to ktoś jej pokaże i po problemie. To problem na pierwsze godziny jazdy. 

Natomiast polecanie komuś, kto najczęściej jeździ po twardym, czasem z górki  specjalizowanego, profesjonalnego napędu z pierdzioszkowatym młynkiem jest po prostu śmieszne i świadczy o głebokim niezrozumieniu tematu i podatności na marketingowy bełkot.

Ludziom po prostu potrzebny jest pojemny napęd na różne sytuacje, warunki, preferencje i zmęczenie/wypoczęcie. Proste jak sznurek w kieszeni.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, some1 napisał:

A ileż to ludzi, którzy kupują crossy, rowery miejskie czy MTB do jazdy "po ścieżkach rowerowych i czasem do lasu" znajdzie się w ogóle w sytuacji, że kilogram w tę czy wewtę cokolwiek zmieni? Pomijając wnoszenie po schodach na piętro.

Roweru crossowego w peletonie jeszcze nie widziałem. Za to wątek o odchudzaniu crossa widziałem wczoraj. 

A gdyby ktoś, tak jak ja, chciał sobie wziąć takiego crossa w góry i wdrapać się np. na Jasło w Bieszczadach? Albo Dwernik-Kamień? 

Tu naprawdę każdy kilogram robi różnicę, jeśli nie każde 100 g. Zakres przełożeń też się przydaje. Moim crossem z napędem 3x8 mogę pędzić zarówno 70 km/h z góry po asfalcie (44/11), jak i wspinać sie 5 km/h pod górę po pieszym szlaku (22x30). Żadne przełożenie się nie marnuje. A plusem takich napędów 3x (przynajmniej jeszcze niedawno) był bardzo niski koszt eksploatacji, bo kaseta kosztowała 50 zł, a sensowną korbę, nawet z wymiennymi zębatkami, też można było kupić poniżej 100 zł (np. Miranda, Lasco). 

 

DSCF2431.JPG

DSCF2941.JPG

DSCF2943.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...