Skocz do zawartości

[Kilkudniowa wyprawa] gdy zimno i pada


spidelli

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwszy dzień powrotu zaliczony. Piękne słonko, nogi zjarane. Jak to jest, że dwa dni temu wiało na południe, a teraz na północ?

Przewiozłem namiot 550 km i jeszcze ani razu nie użyty. Starość ma swoje prawa, do których należy prysznic i wyrko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Namiot to ostateczność. Po pierwsze - wolę łóżko, zwłaszcza, po całym dniu sakvocrossu :)

Po drugie - bywało 8 stopni i deszczyk, zwijanie tego majdanu to średnia przyjemność :)

Po trzecie - strasznie dużo czasu by to zajmowało, a ciągle jesteśmy w niedoczasie. Lasy są cudne (sarny, lisy, zaskrońce, żurawie, padalce) ale grząski piach powoduje, że zmieniam trasę ad hoc, z telefonem w ręku.

Na marginesie - zmieniam sakwy na większe, troczenie torby do kierownicy i luźnych tobołków do bagażnika to podwójna strata czasu, bo ciągle trzeba to poprawiać żeby nie zgubić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj ostatnie 20 km w ulewnym deszczu, dobrze że domek mieliśmy zarezerwowany a znajomość z właścicielem ośrodka (nocowaliśmy w drodze nad morze) ograniczyła formalności do minimum i mogliśmy się szybko rozgrzać :)

Śpiwór mi zamókł, bo producent Hannah nie przewidział wodoszczelnego opakowania :)

Pod namiotem było by niewesoło ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...