Skocz do zawartości

[kluby rowerowe] jazda w klubie czy samemu


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Mam 16 lat, od roku jeżdżę duzo na rowerze, od paru miesięcy zwracam juz uwagę na kilometry, pod koniec lata planuje przejechać 100 km. I ogolnie jest fajnie, lubię spędzac tak czas, ale nie mam osób które chciałyby jeździć ze mną, bo raczej w moim otoczeniu nie ma wielu osób jeżdżących na rowerze w taki sposób. Raczej nie myślę o kolarstwie jako sposobie na życie, ale jednak na pewno chcialbym brać udział w wyścigach itp. Proszę o radę co robić? Jeździć samemu a za parę lat zaczac startować w wysciagch? Dołączyć do klubu? Bo mam wrażenie że znalazłam się w martwym punkcie, jak wyglądała wasza przygoda z rowerem? 

Napisano

To zależy od charakteru. Ja jednak wolę jeździć samemu. Raz że można sobie poukładać w głowie, a dwa że nikt Cie nie spowalnia/ pogania.

Czemu chcesz czekać kilka lat na starty? Jedź już teraz. Może akurat poznasz kogoś z kim będziesz mogła kręcić.

No i zobaczysz jak wypadasz na tle konkurencji. Może akurat masz talent i predyspozycje, a nawet o tym nie wiesz.

Napisano

Ja to na wyścigach byłem dwa czy trzy razy, ale zacząłem jeździć znacznie później niż Ty. Poszedłem chyba w drugim czy trzecim sezonie, z ciekawości. Było fajnie, bo dajesz z siebie 100%. Więcej nie jeździłem, bo podróżować z rowerem mi się nie chciało, a wyścigów w okolicy właściwie brak.

A właściwie to jeździsz na szosie czy MTB?

Napisano

Jak jesteś z jakiegoś większego miast lub okolic, to na pewno są jakieś mniej lub bardziej formalne grupki zrzeszające miłośników rowerów różnego typu, z zacięciem sportowym i turystycznym. W takim Krakowie są grupy również typowo damskie. Najlepiej szukać na fejsbuku.

 

  • Mod Team
Napisano

Albo tak jak kolega wspomniał, czyli jakiś pierwszy start na przetarcie i ocenę własnych możliwości, a przy tym będzie szansa poznania kogoś - koleżanki, kolegi, może nawet z okolicy ; albo próba dołączenia do lokalnej grupy "ustawkowej" - najlepiej tej słabszej, bo kiedy się okaże, że mocniejsza odchodzi, to możesz się zrazić ( choć może to być impuls do poprawy formy ), a tak, jeśli słabsza będzie za słaba, to zaatakujesz w mocniejszej :icon_cool:
Oczywiście lokalny klub też jest dobrym rozwiązaniem, jednak trzeba już coś sobą reprezentować, żeby nie było kichy ;)
W jaki sposób jeździsz - czy oprócz dystansu robisz np. interwały, albo narzucasz konkretne tempa ?
Co to jest według Ciebie "jeżdżę dużo" ?

Napisano
1 godzinę temu, skom25 napisał:

Ja to na wyścigach byłem dwa czy trzy razy, ale zacząłem jeździć znacznie później niż Ty. Poszedłem chyba w drugim czy trzecim sezonie, z ciekawości. Było fajnie, bo dajesz z siebie 100%. Więcej nie jeździłem, bo podróżować z rowerem mi się nie chciało, a wyścigów w okolicy właściwie brak.

A właściwie to jeździsz na szosie czy MTB?

 

Długi czas mtb, ale od jakiegoś miesiąca jeżdżę na pożyczonej szosówce zeby się sprawdzić tez na tym, i chyba lepiej odnajduje się na szosówce 

16 minut temu, KrissDeValnor napisał:

Albo tak jak kolega wspomniał, czyli jakiś pierwszy start na przetarcie i ocenę własnych możliwości, a przy tym będzie szansa poznania kogoś - koleżanki, kolegi, może nawet z okolicy ; albo próba dołączenia do lokalnej grupy "ustawkowej" - najlepiej tej słabszej, bo kiedy się okaże, że mocniejsza odchodzi, to możesz się zrazić ( choć może to być impuls do poprawy formy ), a tak, jeśli słabsza będzie za słaba, to zaatakujesz w mocniejszej :icon_cool:
Oczywiście lokalny klub też jest dobrym rozwiązaniem, jednak trzeba już coś sobą reprezentować, żeby nie było kichy ;)
W jaki sposób jeździsz - czy oprócz dystansu robisz np. interwały, albo narzucasz konkretne tempa ?
Co to jest według Ciebie "jeżdżę dużo" 

Staram się wyciągać średnia prędkośc 25 km/h, jeżdżę 4 razy w tygodniu aktualnie po 40km, ale czasem też więcej dni, już bez liczenia kilometrów, za jakieś 2 tyg mam zamiar juz przymierzyć się do 50

Staram się wyciągać średnia prędkośc 25 km/h, jeżdżę 4 razy w tygodniu aktualnie po 40km, ale czasem też więcej dni, już bez liczenia kilometrów, za jakieś 2 tyg mam zamiar juz przymierzyć się do 50

Napisano

No to na szosie masz bardzo duże szanse poznania kogoś. Ja kiedyś spotkałem zupelnie losową osobę, która się zgubiła i całkiem przypadkiem jechałem w dokładnie to samo miejsce. Zrobiliśmy razem chyba z 40 km.

Co do samej jazdy, to jeździj i tyle. Skocz na jakiś wyścig, może Ci się spodoba. A jak nie, to trudno, można jeździć dla przyjemności.

Napisano

Ja lubię samemu. "Samemu" ma jednak tę wadę, że się człowiek uczy na błędach. Własnych. Nie chcę dramatyzować ani zniechęcać ale jakieś podstawowe BHP trzeba ogarnąć.

  • Mod Team
Napisano

Jak się nie jest MacGyver'em, to jednak dobrze mieć kogoś w pobliżu w razie czego - awaria, upadek, itp. ( może się to przydać również, kiedy ktoś osłabnie - zgrana grupa może pomóc doholować delikwenta ).

Napisano
6 godzin temu, KrissDeValnor napisał:

awaria, upadek, itp.

O to to. Poza tym - jak to na początku - ustawienie siodełka, pozycja itp. - to wszystko o czym czytamy w wątkach "ból pleców", "drętwieją mi ręce" itp. - żeby sobie krzywdy nie zrobić.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...